5 czerwca 2020

INTRUZ



Kto powiedział, że wszystko – co widzimy – naprawdę się dzieje, a to – co wymyślone – wcale nie istnieje?
A jeśli to, co naprawdę, zostało wymyślone!? ‑ a to, co wymyślone, dzieje się naprawdę!?
Snem jawą jest? ‑ Życie snem jest? – wszystko jest stworzone!
Kiedy intruzem jesteś?
Kiedy stwórcą Nieba?
Kiedy Piekło swe stwarzasz?
Nie znam odpowiedzi!
Ale pytać trzeba!


Gęstniejący mrok pochłaniał kontury drzew, budynków i ognie ludzkich spojrzeń. Z konturami rzeczy znikali ludzie w bezkresach nocy, intymności
i samotności. Kryli się w swoich snach, myślach, pragnieniach, marzeniach niespełnionych. Kryli się w  swojej ciemnicy, w ciemności nocy tonąc.
Na słabo oświetlonym hotelowym korytarzu samotny mężczyzna wypatrywał w zapadającym za przeszkloną ścianą mroku siły tworzenia, siły powoływania bytu, siły spełniania marzeń, siły powrotu tam, dokąd wrócić nie mógł… ‑ szukał siebie w sobie.
Skoro mam skrzydła ducha, mam prawo ją wymyśleć w przestworzach umysłu mojego, w przestworzach mojego kosmosu myśli nieogarnionych… ‑ myślał, skupiając jednocześnie całą siłę woli na spojrzeniu w dal – coraz głębiej i dalej; coraz silniej i jaśniej wbijały się jego myśli w zapadający mrok, a potem w ciemności tajemnicę, zahaczającą o bezmiar Nienazwanego siebie.
Z niezmąconą wiarą przemierzał przestrzenie wyobraźni, aż w pewnej chwili dostrzegł wyłaniającą się z cienia postać kobiety. On był teraz Adamem i patrzył na swoją Ewę – podarowaną przez los pełnię – wyłaniającą się z niego, jak przed nastaniem czasu. Leżała na sofie, ułożona na boku. Leniwie wyciągnięte, ale jednocześnie wyzywająco napięte ciało zdawało się początkowo nie wyczuwać obecności jego myśli. Cienka czerwona koszulka ledwie okrywała piersi, talię i biodra. Ramiona i nogi miała nagie.
Na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że ciało Ewy ułożone zostało z jakąś przemyślaną starannością. Owa staranność nie była jednak niczym innym, jak tylko napięciem spowodowanym pojawieniem się w zasięgu myśli Adama, twórcy rozkoszy, pełni miłości w kosmosie jej bezmiaru, wypełnienia pustki… .
Skronie pulsowały pod wpływem gonitwy myśli i niepewności tego, co może się wydarzyć. Piersi pod delikatną tkaniną naprężyły się w oczekiwaniu na dotyk nieobecnych warg. Sutki nabiegłe krwią gotowe były do przyjęcia grzesznych pieszczot – kto powiedział, że grzesznych?! Koszula falowała szybko w rytmie krótkich oddechów.
Ewa poruszyła się lekko i oparła lewą dłoń na biodrze. Spod krótkiej koszuli wyzierały napięte pośladki i wzgórek łonowy. Nagie nogi przywarły do siebie niczym wargi kochanków – nie grzechem! ‑ twierdzą niewinności są pocałunki szczere.
Adam delikatnie musnął myślą policzek Ewy. Odpowiedziała natychmiast zmysłowym rozchyleniem warg, co było aż nadto oczywistą decyzją odwzajemnienia dotyku. Nie mogąc jednak doczekać się pocałunku, miękko ułożyła ciało na plecach, wypinając jednocześnie piersi i rozchylając nogi. Wszystkie niezdobyte dotychczas twierdze padły; trąby jerychońskie rozbrzmiewały wokół i waliły się mury życiowych postanowień; pierzchały w najdalsze kąty przyrzeczenia i obietnice – jej świat pełen zasad zdawał się zapadać w głębiny niezmierzone.
Adam delikatnie uniósł koszulę i odsłonił brzuch. Ewa wyprężyła się, uniosła lekko ciało i pozwoliła odsłonić piersi, które następnie przyjęły ciepło jego warg.
Mijały chwile, epoki, ery… ‑ błądzący na ścianie zegar zagubił się w wieczności. Nie było już czasu ‑ czas się zapadł i przepadł, jak przed jego narodzeniem w umyśle człowieka. Była chwila – trwanie – przestrzeń prawdziwie rozwarta w dali prawdziwie dalekiej. W tej nieokreśloności myśli zastygłe w zachwycie biegły w kosmiczną dal, plątały się oddechy, uderzały o siebie pragnienia niespełnione…

I nastał wybuch – i cisza – wszystko nagle ucichło, zamilkło wszystko wokół, pochłonęło się wzajem… Dwie dusze wyrwane z objęć wolności tworzenia siebie poczuło tęsknotę i załkało głucho. Cienie minionej chwili wypełzły cichutko z kręgu światła ogniska wygasłego i znikły kolejno w przepaściach ciemnej nocy.
U stóp Ewy siedział cichutko szczęśliwy Intruz – strażnik myśli płochliwych – piewca rozsądku myślenia, piewca norm i nakazów… ‑ wolnej woli pogromca…
Adam spostrzegł dokładnie za oknem w ciemności nocy Intruza – strażnika rozsądku, piewcę norm i nakazów… ‑ przeciwieństwo wolności w przestrzeniach wolnej woli…

Kto powiedział, że wszystko, co jest naprawdę, naprawdę się dzieje, a to, co wymyśliłeś, to wcale nie istnieje?
A jeśli to, co naprawdę, zostało wymyślone?
Sen jawą być może, życie może być snem.
Kiedy jesteś u siebie?
Kiedy intruzem jesteś?
Kiedy stwórcą Nieba?
Kiedy stwarzasz Piekło?

Adam patrzył w dal ciemną, próbował odnaleźć Ewę...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...