PRZED PODRÓŻĄ...
Tyle już razy pisałem, że jestem samotnikiem, że najchętniej bym zniknął na jakiś rok albo dwa... - może to właśnie teraz - to właśnie ta droga, która mnie wreszcie wyrzuci stąd, gdzie tkwię, jak w więzieniu....
Nie chciałem myśleć o drodze - przygotowałem tekst, jak jest w moich marzeniach.... cały rok wyszedł z tego, cały rok przeżyty w chwilę, jak to życie nasze, które tylko jest chwilą... bo kroplą wieczności jest życie, a może i nie kroplą – i kiedy przychodzi radość, nie wymyślajcie jej schodów, tylko cieszcie się chwilą, której za chwilę nie będzie!... – i kiedy przychodzi radość, wy już na nią czekacie!... – a jeśli smutek? – cóż!, bywa – szukajcie oparcia w sobie!... - tak napisałem dziś rano - cały czas szukam w sobie oparcia dla siebie!...
WIOSNĄ...
krzątam się wokół wiosennych porządków – kopię ziemię w ogródku – porządkuję podwórko… i każdą wolną chwilę poza pisaniem codziennym spędzam na świeżym powietrzu – podglądam NOWE z podziwem… – jakaż to radość wielka móc oglądać Życie w samym jego zarodku, przebudzenie, zmartwych….
LATEM...
wędruję tyle, na ile pisanie pozwala – wstaję razem ze słońcem – mam wtedy więcej czasu – bywa – uciekam, jak sztubak, na wagary ze szkoły – z mojej szkoły pisania – opowiadania świata… – i z wiatrem pędzę przed siebie – nie wiadomo dokąd – nie wiadomo skąd – nie wiadomo jak – po co – dlaczego – na co… – pędzimy tak przed siebie, aż ja mówię – dość! – i padam utrudzony – a wiatr? – któż go tam wie!...
JESIENIĄ...
otulam się w smutek – to smutek pozorny – ale fajnie, bo smutek też jest w życiu potrzebny - cudowne brzemię lata – zbieram wszystko wokół – dary Ziemi, Życia – radość zebranych plonów rozjaśnia wszystkie cienie – że czas tak niby za szybko…, że mógłby trochę wolniej, a już najlepiej by było, żeby się całkiem zatrzymał – nawet i jesienią… – piękną… – polską… – złotą… mógłby się czas zatrzymać w Krainie moich Marzeń!
ZIMĄ...
nie odpoczywam – doglądam ognia w kominie – wiatr mi co rusz dym zawróci – oczy łzawią ze śmiechu... – i zapomniałem dodać, że przecież mam zwierzęta – doglądam ich nieustannie… – odśnieżam podwórko – drogę przecieram do świata – gdyby zbłąkany wędrowiec… – będzie wiedział, gdzie ogień… opowie swoją historię!... – będę bogatszy w szczęście!...
CZAS...
w moich marzeniach płynie jak na jawie – ze wzrostem trawy śledzę upływające lata – z obumieraniem trawy – aż przychodzi chwila, gdy staję się tchnieniem – trawą – kamieniem – wspomnieniem…
I piszę – piszę – piszę!… – i jestem szczęśliwy – tak to dzisiaj widzę – na razie – w Krainie Marzeń!... – czuję, że jestem szczęśliwy – wcale nie na niby!... – choć wszystko, co rozpisałem na niby jest właśnie!
(...)
A teraz Wy dla siebie – w zaciszu serc swoich – rozpiszcie swoje marzenia i opowiedzcie sobie… – może też komuś bliskiemu – kto właśnie obok – tuż – tuż – z kim dzielicie chwilę nad dymiącą herbatą…
(…)
Zapraszam na moją stronę, gdzie pełny tekst powyższy!
Aaaa! - i jeszcze - Dobranoc! - Niech będzie Wam lepiej niż mnie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz