19 maja 2020

Szczęściarz i ja...



...
Przyszedł pewnego dnia i postanowił zostać… Ktoś go albo porzucił, albo on skądś zwiał… Nie widzi na jedno oko, wygląda dość demonicznie, zwłaszcza gdy patrzy ci w oczy a umie patrzeć w oczy…
Zaskoczył mnie Szczęściarz tym, że słyszy komendy i kiedy go zawołasz, wędruje za tobą jak pies…, a ponieważ wie, że na końcu wędrówki czeka go smaczny kąsek, tym bardziej drepcze przy nodze…
Nauczył już się Szczęściarz mnie wykorzystywać i kiedy tylko widzi, że wychodzę z domu, od razu do mnie biegnie i z daleka miauczy, co ma jedno oznaczać – daj mi coś dobrego!...


To fajny, łowny kot, widać, że swoje przeżył… garnie się do domu, jakby nie był dachowcem… ponieważ nie jestem u siebie, nie mogę go zaprosić, ale coś tam zawsze przemycę mu na zewnątrz…
Szczęściarz już jest w domu… ja ciągle jestem w drodze… gdyby mi się powiodło, porwałbym Szczęściarza!...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...