29 września 2016

Ja wiem...

Zdjęcia w dzisiejszym poście, to rzecz codzienna w rzeczywistości, w której obecnie się znajduję. Sam sobie się dziwię, że ogarniam wszystko wokół siebie, ale to z pewnością efekt tego, że niewiele myślę, tylko działam intuicyjnie.
Wiem, że jestem za stary, żeby ogarnąć życie w Anglii. Spotykam jednak co krok ludzi dwa razy młodszych ode mnie, którzy tutejszą rzeczywistość ogarniają dużo gorzej ode mnie. Spotykam też moich rówieśników, którzy siedzą w Anglii lata i jedyne czego się dorobili, to nałogi i pokręcone życie osobiste.
Próbuję podglądać codzienne życie Anglików. Tych prawdziwych. Przyznaję, że to dość trudne w moim położeniu, ponieważ pracuję głownie z moimi rodakami, a kiedy idę, np. do sklepu, to Pakistańczyk tak mówi po polsku, że nie chce ze mną rozmawiać w innym języku.
Pewnego dnia po pracy w Melton (Jeszcze o tym mieście napiszę, choć nie o miejscach pisać mam, tylko o ludziach i obiecuję, że będę trzymał się tej zasady) zajechałem z ludźmi do sklepu. Zrobiłem małe zakupy i mówię do sprzedawcy: See you tomorrow! A on mi na to: Nara!
Zatrzymałem się w drzwiach, spojrzałem na faceta (Pakistańczyk?) i uśmiechnąłem się!
Co miałem powiedzieć? Powiedziałem: Nara! i wyszedłem na zewnątrz. 

Tutaj nie jesteś pewny czy zabierzesz ze sobą śniadanie do pracy.
Zostawmy interpunkcję w spokoju!
W ostatnią niedzielę, jak przystało na heretyka, pracowałem, a po pracy poproszono mnie, abym pojechał do Leicester. No to pojechałem. Miałem okazję zobaczyć kolejny kawałek Anglii. Krajobrazowo to bardzo ciekawy kraj. Mijane wioski i miasteczka naszpikowane są zabytkami. Przy tym architektura bardziej niż nudna – przesyt czerwonej cegły i od czasu do czasu widać jakieś budowle z piaskowca. 
Za to widoki wspaniałe. Mam ciągle wrażenie, jakbym był w polskich Bieszczadach – po drodze góra, dół... I to takie wzniesienia, że zatyka mi uszy. 

 Nie licz też na to, że po pracy zastaniesz posprzątaną łazienkę!
Jak wyżej!

Wracajmy jednak do moich rodaków tu przebywających, mieszkających i będących tutaj na chwilę. nie ogarniam ich jeszcze. Nie ogarniam języka, którym mówią. Nie ogarniam ich myślenia. Nie ogarniam zachowania i podejścia do pracy,
Będę jeszcze o tym pisał, a zamieszczone fotografie, niech mówią same za siebie, w jakiej rzeczywistości obecnie przebywam.
Od razu zaznaczę, że to nie jest norma, ale takie wyjątki mogą właśnie normę stanowić.

Jestem zdrowy i to jest najważniejsze.

Wiem, że w nadchodzący weekend będę miał jeden dzień wolny. Może uda mi się ogarnąć wreszcie jakiś temat od początku do końca. A tych tematów jest tyle, że głowa może rozboleć!
Dajcie mi jeszcze chwilę. Wszak życie jest chwilą. Zatem dajcie mi jeszcze chwilę, a rozpiszę się, na miarę, mam nadzieję, Waszych oczekiwań!
A dzisiaj? Koniecznie nie zapomnieć wystawić kosza z opadami do recyklingu!
Trzymajcie się zdrowo!
No i chwila na zadumę!
    Chwila tylko dla mnie!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...