1.
Zawsze przed jakimikolwiek świętami jest co niemiara
krzątaniny, a im święta „ważniejsze”, tym krzątanina większa i niezauważalnie
przechodzi w gonitwę czy wcale niekolorowy zawrót głowy. Teraz to nawet powstają
poradniki, jak chronić się skutecznie przed świąteczną gorączką zakupów. To
może łatwiej by było ludzi przed tym uchronić, po prostu przenosząc BN, np. na
przyszłe lato. W Polsce sprawiedliwie i solidarnie rządzonej to chyba żaden
problem – wystarczy jedna noc! Wystarczy tylko znaleźć dla tego pomysłu posłuch
u jednej w państwie osoby, a sprawa będzie załatwiona. I nawet święty Mikołaj
nic tu zrobić by nie mógł!
Jak wspomniałem, przeniesienie BN w obecnej sytuacji w
Polsce nie byłoby wcale takie trudne, a miałoby to z pewnością wiele plusów i
mogłoby napędzić licznik poparcia rządzącym przed następnym rokiem – dwukrotnie
wyborczym. Ja wiem, że jedno to sfera sacrum, a drugie profanum. Kto by się tam
dzisiaj w Polsce jakimś tam oddzielaniem boskiego od cesarskiego przejmował.
Dawno zostało już wszystko wrzucone do jednego wora polityki!
Tylko ci, co w ciepłych krajach mają mieć cieplutkie święta? Polacy też
mogą. Wystarczy jedna noc. Dlaczego się nie poczuć jak drzewiej w Palestynie, a
dzisiaj jest w Afryce i wcale nie drzewiej – latem jest dłuższy dzień, to i
świętowania więcej, a noce takie krótkie – mniej czasu na grzeszenie…
Może być trochę kłopotów z zastępami ojca dyrektora, bo –
jak ostatnio wiadomo – między nim i prezesem iskrzy i to nie iskrzy chemia,
chyba że ta z okopów.
A teraz wracam na ziemię. Od kiedy pamiętam, zawsze przed
świętami BN był kociokwik wszelaki. Wszystko trzeba było dopiąć na czas, żeby
tylko o świętach naprawdę nie myśleć. I tak, jak było wczoraj, dzisiaj jest do
potęgi!
2.
Macie czasem coś takiego – jedziecie jakąś drogą, przed wami
i za wami samochody, a w nich ludzie. Nagle ruch zamiera. Stoicie i kłębi wam
się w głowach: – Dlaczego? Z niektórych samochodów wysiadają ludzie i dociekają, co się stało. Dowiadujecie się, że właśnie zdarzyło się coś niedobrego, coś złego stało się na drodze. Korek
jest długi i słychać syreny – to niedobry znak. Zawracacie i szukacie
objazdu, żeby dotrzeć spokojnie do domu. Po drodze jeszcze, podczas błądzenia w "objeździe", dowiadujecie się, że
na tej właśnie drodze, po której jechaliście przed chwilą, tylko przed wami wydarzył się śmiertelny wypadek – dwie osoby
nie żyją. Czujecie jakąś solidarność z tymi, którzy zginęli i z poszkodowanymi
w tym zdarzeniu. Przecież jechaliście razem. W odległości może kilometra, a
może kilkuset metrów od siebie. Może zostaliście wyprzedzeni przez kogoś, kto w
tym wypadku uczestniczył. Myśli wciąż krążą wokół modlitwy za zmarłych. Dziękujecie Bogu, że to nie wy.
Macie czasem coś takiego?
Ja miałem wczoraj!
3.
To Cyceron powiedział: Wrogowie
czasami mówią prawdę, przyjaciele – nigdy!
Czy starożytni naprawdę byli aż tak bardzo mądrzy? A może
nam się nie chce mądrymi być dzisiaj? A może i jedno, i drugie?
4.
Jeśli potrafimy przeżyć trudne chwile i
zachowujemy siebie, naprawdę zachowujemy siebie – wszystko robimy dla siebie –
zwyciężamy wtedy i siebie i innych, nawet natury złośliwe i tępe, które chcą
nam dokuczyć ponoszą wtedy klęskę.
Jakże trudno, wręcz niemożliwym, jest wniknąć w psychikę i motywy postępowania natur złośliwych i tępych, niezdolnych
do refleksji, obnoszących się ze swoją wiarą w wartości wyższe i głoszących
wzniosłe idee, a jednocześnie żyjących jak zwierzęta, choć to najgorsze z możliwych
porównań, z krzywdą ogromną dla zwierząt. Natura jest bezgrzeszna – głosił Herbert.
Tylko człowiek – zakała Aktu Stworzenia? – potrafi krzywdzić po to, aby zaspokoić
swoje pragnienia (nie potrzeby), leczyć kompleksy i wyciszać fobie.
To takie echo słabe ostatnio przeżytej kampanii.
5.
Święta za tydzień, a we mnie radość wielka – nie będę musiał
dzielić się opłatkiem w imię tak zwanej poprawności jakiejś. Boże, jak ja nie cierpię,
gdy ludzie strasznie się wysilają, żeby nie być sobą!
Pozdrawiam serdecznie!
Do zobaczenia na szlaku!
PS
Przyznacie, że nie moje orły są piękne!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz