Sąd Okręgowy w Łomży
uniewinnił niedawno na dobre moją Żonę z zarzutów, które postawiła jej
prokuratura za sprawą gminnych buraków na stanowiskach.
Pieprzone duchowe karzełki
z wodzem, dyrektorem, vice i kilkoma sprawiedliwymi radnymi poniosły kolejną
klęskę. Zaś ich działania w skrytości czynione, na donosach oparte i ludzkiej
złośliwości, znów się psu na budę zdały.
Chcę im przypomnieć, że
tym samym, co innym fundują, nakarmieni będą. Jeszcze przyjdzie taki dzień, że
poczują ten dreszczyk emocji, jaki towarzyszy w sądzie człowiekowi
bezpodstawnie oskarżonemu.
Póki co, to niech im się
tam powodzi w ich paskudnym życiu; niech taplają się w swoim błotku i niech nie
przestają grać pobożnych i sprawiedliwych przy okazji każdego kościelnego
święta i na co dzień.
Teraz będę namawiał Żonę,
żeby zarzuciła pomysł skarżenia w sądzie niektórych buraków. To nie ma sensu.
Wystarczy już, że trzeba się z nimi co jakiś czas spotykać czy niechcący otrzeć
o nich w życiu codziennym. Poza tym, niektórych nie ma co ruszać, żeby woń
przykra nie rozniosła się wokół. Najlepiej być od nich jak najdalej! Prawda,
jakie to niechrześcijańskie? Jednak jeśli oni są dzisiaj przykładem chrześcijan
- katolików, to ja za taki przykład dziękuję!
Skarżenie ich byłoby
zniżeniem się do ich poziomu. A nigdy bym tego nie chciał ani dla siebie, ani
dla mojej Żony!
Zdecydowanie lepiej jest zarzucić
myśl o jakimkolwiek odwecie i zacząć zupełnie nowe życie. Nic nie pomoże
rozdrapywanie ran, które z pewnością się zabliźnią i pozostaną co najwyżej
znakiem chwil, co miały nas zabić, a tylko wzmocniły, na pohybel wrogom naszym!
Przeszłość już nie
istnieje. Nie mamy nad nią żadnej władzy. Trzeba cieszyć się chwilą obecną, a
nie błądzić wśród ognisk wygasłych.
Osobiście bardzo się
cieszę, że niezawisły sąd tak właśnie postanowił. Źle, ale cieszę się też z
tego, że nasi wrogowie ponieśli kolejną klęskę. Z pewnością szczęki im opadły.
W sumie, to oni skazani są
na klęskę, bo praca na rzecz gminy, jaką wykonaliśmy z moją Żoną, jest dla nich
nieosiągalna. Co najwyżej mogą próbować nas naśladować, ale od razu stwierdzam,
że wyobraźni im na to brak. Mogą próbować dokonać czegoś podobnego, ale
zobaczymy, co im z tego wyjdzie. Te duchowe karły są tak ograniczone w myśleniu
o swojej rzekomej wyjątkowości, że są bardziej godni litości, niż poszanowania.
Oni zresztą nie rozumieją, co to znaczy szanować innych ludzi. Dlaczego zatem
chcą szacunku dla siebie?
Wierzę przy tym, że ludzie
przejrzą na oczy i zrozumieją ich prawdziwe intencje. W odpowiednim czasie
dostaną też tym samym, czym w przeszłości uderzali w innych.
Jestem też ciekaw czy
któryś z tych gminnych buraków zdobędzie się na rachunek sumienia i zanim
kolejny raz pójdzie przed ołtarz, przynajmniej w duchu przeprosi i uderzy się w
pierś z myślą, że tak nie powinno się robić.
Piszę „w duchu”, ponieważ
nie liczę na to, aby którekolwiek z tzw. sprawiedliwych wzniosło się ponad swój
poziom i przyznało wprost do gówna, którym chcieli obrzucić innych, a którym to
gównem ubabrali się sami.
Jeszcze pani prokurator,
która na Bonię mówiła publicznie ONA, a mnie określała mianem JEMU…
Kto to dzisiaj chce pamiętać?
Prawda, że nie ma jak to
sensacja!? Wtedy wielu się karmi przeżyciami innych. A uniewinnienie? Nie, to
już nikogo nie rajcuje!
Ja sobie odpuściłem. Nie
chcę się grzebać w przeszłości. Niech tam Czabanowi i jego bandzie słodko
będzie. Najlepiej będzie, jeśli się już nigdy nie spotkamy, a każdy kiedyś tam
zda relację z intencji, w jakich działał.
O tym, że żółć się ze mnie
wylewa pisać chyba nie muszę! Powoli jednak zapominam tamto życie i nurzam się w
teraźniejszości!
Szczęśliwości, buraki!
Szczęśliwości na waszą miarę!
SZCZERY UŚMIECH, TO JEST TO! |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz