O tym, że kilka dni temu zauważyłem,
iż w ciągu ostatniego tygodnia moi Przyjaciele z USA przeskoczyli ostro
Odwiedzających z Polski, ucieszyłem się, ale i zdziwiłem. To mała rewolucja na blogu.
Odwiedzili mnie też
ludzie z Rosji, Ukrainy, Belgii, Brazylii, Niemiec, Australii, Wielkiej Brytanii
i Irlandii! Wielkie dzięki, że „wpadliście” do mnie na chwilę. W chwilach moich
sieciowych problemów każde odwiedziny to dla mnie prawdziwe paliwo, żeby nie
przestawać.
Nie napiszę, że kocham Was, bo to takie amerykańskie, a ja raczej
polski jestem, choć za krajem wcale nie tęsknię, ale za to za bliskimi bardzo.
Fajnie jest odczytywać
coraz to inne kraje, z których zaglądacie na mojego bloga. Zawsze, gdy czytam
statystyki, myślę szczerze, aby Wam było lepiej niż mnie. Wtedy być może i mnie
się zacznie powodzić, choć o to zbytnio nie zabiegam. Mam pracę, mam gdzie
spać, mam co jeść i kilku w miarę normalnych ludzi przy sobie. Mam rodzinę, z
którą komunikuję się w miarę możliwości, a oni zapewniają mnie, że u nich
wszystko w porządku. Czego więcej trzeba?
Nie mogę się też nadziwić,
jak Was rozwiało po kuli ziemskiej. Nie ma już chyba dzisiaj zakątka na Ziemi,
w którym nie mieszkałby Polak, a jeśli taki zakątek jest, to z pewnością Polacy
niedługo do niego dotrą.
Faktem jest, że jesteśmy
jednym z wielu na Ziemi plemion wędrownych, których członkowie szukają własnego
szczęścia. A to oznacza, że szczęście, jak wszystko inne, indywidualizuje się.
I dobrze! I bardzo dobrze!
W takich chwilach
przypomina mi się jedno z żydowskich powiedzeń: Jeśli ktoś uratował jedno życie, uratował cały świat! Tak samo jest
z tymi, którzy szukają własnego szczęścia na Ziemi i w swoim życiu. Jeśli przy
tym zdołają osiągnąć cel, zachować siebie, ocalić siebie, to pewnie jest tak,
jakby ocalili cały świat. I w tym tkwi sens indywidualizmu. Jeśli my będziemy
szczęśliwi, szczęśliwi będą ci obok i ci dalej też.
Święty Augustyn, święty po
niezłych przejściach życiowych, ukuł takie powiedzenie: Kochaj, i rób, co chcesz!
Wiedział, co mówi ten
wielki człowiek, bo tylko wielki człowiek potrafi podnieść się z upadku i z
podniesioną głową kroczyć przez resztę swego życia.
Jeśli bowiem potrafimy
pokochać to, do czego dążymy i czerpiemy z tego radość, to nie tylko siebie
uszczęśliwiamy, ale wszystkich, którzy się z nami stykają.
Bądźcie zatem pozdrowieni,
Przyjaciele moi, w najdalszych zakątkach Ziemi, mierząc odległość od środka
Wisły do Waszego miejsca zamieszkania. Niech Wam się wiedzie w Waszych
zamierzeniach, a siły w dążeniu do celu niech Was nigdy nie opuszczają. No i
uśmiechu na co dzień!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz