25 grudnia 2016

Moje święta nieświąteczne

No i Boże Narodzenie A.D. 2016 w najlepsze trwa!
W najlepsze trwają moje święta nieświąteczne!
W Nottingham wizualnie święta trwają od jakiegoś czasu. Nie brakuje świątecznych światełek wzdłuż ulic, sklepowe witryny i okna domów przystrojone są kolorowymi lampkami i dekoracjami o tematyce świątecznej. Gorączka świątecznych zakupów też udzielała się większości poznanych tutaj przeze mnie ludzi.
Wczoraj wybrałem się na jakieś tam małe zakupy, choć nie wiem, po co, ponieważ niczego nie potrzebowałem. Chyba najzwyczajniej chciałem wyjść z domu, żeby za dużo nie myśleć. No i udało mi się oderwać od myśli o świętach. Na przechadzkę wybrał się ze mną syn współlokatorów. Pisałem już, że chłopak (tak o nim piszę, ale gość ma już 24 lata, waży ze sto kilogramów i jest ode mnie wyższy co najmniej o głowę). W sklepach pełno ludzi. Do tego chłopak w jednym ze sklepów stracił równowagę i o mało nie rozwalił regałów z towarem. Trochę tam rzeczy pospadało. Nakazałem młodemu stać w miejscu i zacząłem zbierać towar z podłogi. Chciało mi się przy tym śmiać, ponieważ od razu przypomniałem sobie film Rain Man i wyobraziłem, że ja z młodym jesteśmy braćmi.
Młody ma kłopoty z utrzymaniem równowagi, zwłaszcza gdy trochę się zdenerwuje. A denerwuje się dość często. Zatem gdy wychodzimy razem, np. do sklepu, to gość zapala dosłownie całym chodnikiem, a ludzie uciekają, żeby ich nie stratował.
Wczoraj nie brakowało na chodnikach moich rodaków wstawionych i całkiem już pijanych. Chłopak więc uważał, żeby nie wpadać na ludzi, ale też i denerwował się przy tym trochę. ja natomiast pogrążałem się w myślach. Cholera, od której oni musieli zacząć świętować? Pytałem siebie w myślach i od razu odpowiadałem, że przecież oni nie przestali świętować i świętować nie zaczęli. Oni po prostu tak żyją.
Wczoraj też skontaktowałem się z najbliższymi i złożyliśmy sobie świąteczne życzenia.
Otrzymałem życzenia od rodziny, przyjaciół i znajomych. Nie miałem jednak siły, żeby odpowiadać na życzenia przyjaciół i znajomych. Nie potrafiłem zebrać myśli, a poza tym, byłem rozgoryczony i zły.
Zgodnie z umową miałem zjeść wigilijną kolację z rodziną młodego i tak się stało. Poszedłem na górę do sąsiadów. Podzieliliśmy się opłatkiem. Wtedy kolega stwierdził, że może zanim siądziemy do kolacji, skoczymy do naszych wspólnych znajomych mieszkających po sąsiedzku i złożymy im życzenia. Taka minutowa wizyta, że nawet dania nie zdążą nam wystygnąć. No i poszliśmy do znajomych, którzy byli już bardziej niż mocno wstawieni. Podzieliłem się z kilkoma osobami opłatkiem, wydukałem jakieś tam życzeniowa i postanowiłem jak najszybciej wrócić do siebie i poczekać na moich sąsiadów z góry w domu. Czekałem z młodym dobrych kilkanaście minut, zanim znajomi wrócili. Udało nam się jednak zjeść kolację, po której stwierdziłem, że jestem padnięty i pójdę położyć się spać. Miałem zamiar obejrzeć Ostatniego samuraja i poczytać. Zmęczenie jednak dało o sobie znać na tyle silnie, że nie zrealizowałem planów, tylko położyłem się spać.
Obudziłem się po północy i już nie mogłem zasnąć. Zaczęły się zatem dość długie godziny rozmyślań o tym, co tutaj widziałem podczas ostatnich dni i jak wyglądają święta na obczyźnie. Muszę przyznać, że większość moich znajomych czekała na święta, ponieważ planowali, że nawalą się w tym czasie do bólu. Jakby odmawiali sobie tego typu przyjemności poza okresem świątecznym!
Wczoraj znajomy oświadczył mi, że jest spłukany, ale za to kupił flaszeczkę i jeśli jego dobry kolega pojawi się, to wypiją po kieliszeczku. Kolega jednak nie przyszedł, a znajomy na tyle nawalił się piwem, że już przed północą położył się spać. Do tego dzisiaj dowiedziałem się od jego syna, że właśnie pożyczył od niego pięć funtów, które chłopak miał przeznaczyć na inny cel. Zatem mój znajomy nie tylko się wczoraj spłukał, ale też zapożyczył. Zapożyczył się jednak u syna, któremu kasy nie będzie musiał oddać. Wiem, że robił tak już w przeszłości. Dlaczego zatem mam zakładać, że teraz będzie inaczej?
Jak wspomniałem, jestem rozgoryczony. Chyba oczekiwałem, że moi rodacy na emigracji będą przeżywali te święta duchowo. Będą próbowali znaleźć w ich symbolice głębię ciągłego odradzania. Nic z tego, większość po prostu nie przestała być w tym czasie pijana.
Teraz słyszę za ścianą głośną imprezę. To z kolei świętują Cyganie, którzy również mieszkają w moim sąsiedztwie.
Patrzę na swoja choinkę, którą w tym roku podarował mi Syn. To najpiękniejsza choinka spośród tysięcy żywych i sztucznych drzewek rozrzuconych po całym świecie. Lepszego prezentu na te święta nie mogłem sobie wymarzyć.
Cyganie tupią w rytm muzyki, aż ściany drżą. To się nazywa świętowanie! Nie wiedziałem, że Cyganie są jeszcze lepsi w świętowaniu od Polaków.
Postanowiłem sobie podczas tych moich świąt nieświątecznych, że od dzisiaj zaczynam kolejny raz czytać Biblię od deski do deski. Tym razem będę czytał Biblię na głos, tak, żeby słyszeć samego siebie, żeby słyszeć Słowo. Wszystko, co się stało i trwa, stało się i trwa przez Słowo i dzięki Słowu. Pismo to element wtórny w boskiej pedagogice zbawienia człowieka. Słowo mówione wypływało z natchnionych serc. Zapisane Słowo jest już skażone interpretacją. A już tłumaczenia zapisanego Słowa to krok milowy ku temu, aby Słowa wcale nie usłyszeć.
To, co powyżej, to moja teoria. Chyba, że nieświadomie podpinam się pod czyjeś myślenie.
Nie będę rozwijał powyższej myśli. Powtórzę tylko, że postanowiłem od dzisiaj głośno czytać Biblię linearnie, od deski do deski. Mam nadzieję, że jeśli dane będzie mi dokończyć to dzieło, to przy jego zakończeniu będę bliski wyjazdu stąd, choćby na chwilę, ale wyjazdu.
Postanowiłem też wrócić do pisania, które w ferworze tutejszej codziennej walki o normalność zaniedbałem.
Wystarczy postanowień. Trzeba będzie i tak dużo dyscypliny, żeby zrealizować powyższy plan.

W Anglii nie ma zimy, na dworze kwiaty nie przestają kwitnąć
Teraz pragnę Wszystkim podziękować i... 
Dziękuję za życzenia. Te wysłane fizycznie i choćby pomyślane.

Wszystkim też życzę lepszych niż moje świat Bożego Narodzenia 2016. 
Niech Wam się szczęści na miarę Waszych możliwości, a nie na miarę Waszych oczekiwań!
Niech marzenia zbytnio nie komplikują Wam rzeczywistości, w jakiej się znajdujecie.
Bądźcie uduchowionymi realistami na miarę swoich potrzeb i niech czas pracuje na Waszą korzyść w dążeniu do wyznaczonych celów.
Niech Niebo zsyła Wam to, czego naprawdę Wam potrzeba, a nie czego pragniecie w marzeniach nierealnych, a później oczekujecie w swojej codzienności! 

Zdjęcia zrobione kilka dni temu
Trzymajcie się twardo!

Dobrze, że jesteście! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...