No i Boże Narodzenie
A.D. 2016 w najlepsze trwa!
W najlepsze trwają moje
święta nieświąteczne!
W Nottingham wizualnie
święta trwają od jakiegoś czasu. Nie brakuje świątecznych światełek wzdłuż
ulic, sklepowe witryny i okna domów przystrojone są kolorowymi lampkami i
dekoracjami o tematyce świątecznej. Gorączka świątecznych zakupów też udzielała
się większości poznanych tutaj przeze mnie ludzi.
Wczoraj wybrałem się na
jakieś tam małe zakupy, choć nie wiem, po co, ponieważ niczego nie
potrzebowałem. Chyba najzwyczajniej chciałem wyjść z domu, żeby za dużo nie
myśleć. No i udało mi się oderwać od myśli o świętach. Na przechadzkę wybrał
się ze mną syn współlokatorów. Pisałem już, że chłopak (tak o nim piszę, ale
gość ma już 24 lata, waży ze sto kilogramów i jest ode mnie wyższy co najmniej
o głowę). W sklepach pełno ludzi. Do tego chłopak w jednym ze sklepów stracił
równowagę i o mało nie rozwalił regałów z towarem. Trochę tam rzeczy pospadało.
Nakazałem młodemu stać w miejscu i zacząłem zbierać towar z podłogi. Chciało mi
się przy tym śmiać, ponieważ od razu przypomniałem sobie film Rain Man i wyobraziłem, że ja z
młodym jesteśmy braćmi.
Młody ma kłopoty z
utrzymaniem równowagi, zwłaszcza gdy trochę się zdenerwuje. A denerwuje się
dość często. Zatem gdy wychodzimy razem, np. do sklepu, to gość zapala dosłownie
całym chodnikiem, a ludzie uciekają, żeby ich nie stratował.
Wczoraj nie brakowało
na chodnikach moich rodaków wstawionych i całkiem już pijanych. Chłopak więc uważał, żeby nie wpadać na ludzi, ale też i denerwował się przy tym trochę. ja natomiast pogrążałem się w myślach. Cholera, od
której oni musieli zacząć świętować? Pytałem siebie w myślach i od razu
odpowiadałem, że przecież oni nie przestali świętować i świętować
nie zaczęli. Oni po prostu tak żyją.
Wczoraj też
skontaktowałem się z najbliższymi i złożyliśmy sobie świąteczne życzenia.
Otrzymałem życzenia od
rodziny, przyjaciół i znajomych. Nie miałem jednak siły, żeby odpowiadać na życzenia przyjaciół i znajomych. Nie potrafiłem zebrać myśli, a poza tym, byłem rozgoryczony i
zły.
Zgodnie z umową miałem
zjeść wigilijną kolację z rodziną młodego i tak się stało. Poszedłem na górę do
sąsiadów. Podzieliliśmy się opłatkiem. Wtedy kolega stwierdził, że może zanim
siądziemy do kolacji, skoczymy do naszych wspólnych znajomych mieszkających po sąsiedzku i
złożymy im życzenia. Taka minutowa wizyta, że nawet dania nie zdążą nam
wystygnąć. No i poszliśmy do znajomych, którzy byli już bardziej niż mocno
wstawieni. Podzieliłem się z kilkoma osobami opłatkiem, wydukałem jakieś tam
życzeniowa i postanowiłem jak najszybciej wrócić do siebie i poczekać na moich
sąsiadów z góry w domu. Czekałem z młodym dobrych kilkanaście minut, zanim
znajomi wrócili. Udało nam się jednak zjeść kolację, po
której stwierdziłem, że jestem padnięty i pójdę położyć się spać. Miałem zamiar
obejrzeć Ostatniego samuraja i
poczytać. Zmęczenie jednak dało o sobie znać na tyle silnie, że nie
zrealizowałem planów, tylko położyłem się spać.
Obudziłem się po
północy i już nie mogłem zasnąć. Zaczęły się zatem dość długie godziny
rozmyślań o tym, co tutaj widziałem podczas ostatnich dni i jak wyglądają
święta na obczyźnie. Muszę przyznać, że większość moich znajomych czekała na
święta, ponieważ planowali, że nawalą się w tym czasie do bólu. Jakby odmawiali
sobie tego typu przyjemności poza okresem świątecznym!
Wczoraj znajomy
oświadczył mi, że jest spłukany, ale za to kupił flaszeczkę i jeśli jego dobry
kolega pojawi się, to wypiją po kieliszeczku. Kolega jednak nie przyszedł, a
znajomy na tyle nawalił się piwem, że już przed północą położył się spać. Do
tego dzisiaj dowiedziałem się od jego syna, że właśnie pożyczył od niego pięć
funtów, które chłopak miał przeznaczyć na inny cel. Zatem mój znajomy nie tylko
się wczoraj spłukał, ale też zapożyczył. Zapożyczył się jednak u syna, któremu
kasy nie będzie musiał oddać. Wiem, że robił tak już w przeszłości. Dlaczego
zatem mam zakładać, że teraz będzie inaczej?
Jak wspomniałem, jestem
rozgoryczony. Chyba oczekiwałem, że moi rodacy na emigracji będą przeżywali te
święta duchowo. Będą próbowali znaleźć w ich symbolice głębię ciągłego odradzania.
Nic z tego, większość po prostu nie przestała być w tym czasie pijana.
Teraz słyszę za ścianą
głośną imprezę. To z kolei świętują Cyganie, którzy również mieszkają w moim
sąsiedztwie.
Patrzę na swoja
choinkę, którą w tym roku podarował mi Syn. To najpiękniejsza choinka spośród
tysięcy żywych i sztucznych drzewek rozrzuconych po całym świecie. Lepszego prezentu
na te święta nie mogłem sobie wymarzyć.
Cyganie tupią w rytm muzyki,
aż ściany drżą. To się nazywa świętowanie! Nie wiedziałem, że Cyganie są jeszcze
lepsi w świętowaniu od Polaków.
Postanowiłem sobie podczas
tych moich świąt nieświątecznych, że od dzisiaj zaczynam kolejny raz czytać Biblię
od deski do deski. Tym razem będę czytał Biblię na głos, tak, żeby słyszeć samego
siebie, żeby słyszeć Słowo. Wszystko, co się stało i trwa, stało się i trwa przez
Słowo i dzięki Słowu. Pismo to element wtórny w boskiej pedagogice zbawienia człowieka.
Słowo mówione wypływało z natchnionych serc. Zapisane Słowo jest już skażone interpretacją.
A już tłumaczenia zapisanego Słowa to krok milowy ku temu, aby Słowa wcale nie usłyszeć.
To, co powyżej, to moja
teoria. Chyba, że nieświadomie podpinam się pod czyjeś myślenie.
Nie będę rozwijał powyższej
myśli. Powtórzę tylko, że postanowiłem od dzisiaj głośno czytać Biblię linearnie,
od deski do deski. Mam nadzieję, że jeśli dane będzie mi dokończyć to dzieło, to
przy jego zakończeniu będę bliski wyjazdu stąd, choćby na chwilę, ale wyjazdu.
Postanowiłem też wrócić
do pisania, które w ferworze tutejszej codziennej walki o normalność zaniedbałem.
Wystarczy postanowień. Trzeba
będzie i tak dużo dyscypliny, żeby zrealizować powyższy plan.
Teraz pragnę Wszystkim podziękować i...
Dziękuję za życzenia. Te wysłane fizycznie i
choćby pomyślane.
Wszystkim
też życzę lepszych niż moje świat Bożego Narodzenia 2016.
Niech Wam się szczęści
na miarę Waszych możliwości, a nie na miarę Waszych oczekiwań!
Niech marzenia zbytnio
nie komplikują Wam rzeczywistości, w jakiej się znajdujecie.
Bądźcie
uduchowionymi realistami na miarę swoich potrzeb i niech czas pracuje na Waszą korzyść
w dążeniu do wyznaczonych celów.
Niech
Niebo zsyła Wam to, czego naprawdę Wam potrzeba, a nie czego pragniecie w marzeniach
nierealnych, a później oczekujecie w swojej codzienności!
Trzymajcie
się twardo!
Dobrze,
że jesteście!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz