11 kwietnia 2016

W końcu wydałem książki

Manowce słów i… milczenia oraz Czas…, to tytuły moich pierwszych wydanych w formie elektronicznej książek, które ostatnio ukazały się w wydawnictwie internetowym e-bookowo.pl. E-bookowo prowadzi również księgarnię internetową, gdzie książki te można kupić.
Poza tym wydawnictwo zapewnia, że w ciągu kilku dni od wydania książki znajdą się w innych księgarniach internetowych w Polsce i na świecie, m.in. virtualo, empik, woblink, nexto, elito, publio, allegro, format, ebookpoint, Google Play, ibookstore, Amazon, Prestigio Plaza… Wystarczy wymieniania.
Książki ukazały się w trzech formatach: pdf, epub i mobi, a zatem posiadacze komputerów, jak i różnych rodzajów czytników mogą spokojnie książki nabyć i czytać. 
Po zakupie i przeczytaniu można śmiało brać się za ostrą krytykę albo takież chwalenie, w zależności od upodobań i preferencji czytelniczych.
Teraz najważniejsze jest zdobycie czytelników, czyli tych, co książki kupić zechcą – dlatego, że mnie lubią, z ciekawości, żeby mi później dołożyć albo żeby mnie pochwalić. Nieważne z jakiego powodu! Ważne, żeby kupić! Ważne, żeby o moich książkach powiedzieć znajomym i zachęcić ich do kupienia. Wiecie, taka swoista piramida!
Co tam dużo pisać. Nawet najgorszy pisarz staje się dzisiaj dobrym albo nawet dobrym pisarzem, jeśli jego książki dobrze się sprzedają. Najlepiej co najmniej w setkach tysięcy egzemplarzy! Do tego jednak trzeba ludzi, którzy książki kupią i innych do tego namówią!
*
Obecnie redaguję dwie kolejne swoje pozycje. Tytuły ich opublikuję po podpisaniu umowy wydawniczej. Myślę, że do końca tego miesiąca powinno to nastąpić.
*
Ale wystarczy na razie o moich książkach.
Jak myślicie, człowiek kupuje książkę ze względu na tytuł i wygląd okładki?
Tak, to bardzo ważne elementy marketingowe, ponieważ w sieci jest bardzo ciasno, jeśli idzie o wydawnictwa internetowe. Dlatego autorzy prześcigają się w wymyślaniu szokujących tytułów i jeszcze bardziej szokujących okładek.
Napiszę jeszcze o bardzo poczytnym Glogerze, który szczyci się tym, że kiedyś tam siadł i napisał na blogu: dupa, dupa, dupa, dupa i nie pamiętam, ile tego było. Twierdzi, że to miało wzięcie.
A ja nie mogę nadziwić się temu, ile dupa może mieć w sobie wartości marketingowej, no i oczywiście estetycznej.
Jeśli o mnie idzie, nie piszę się na wypisywanie na kilku stronach dupa, krzykliwe czy szokujące tytuły i takież okładki.
Jeszcze o tym napiszę, a póki co – wydałem Manowce słów i… milczenia oraz Czas… – książki bez krzykliwych tytułów i szokujących okładek.
Czy warto sprawdzić, co skrywają w sobie?

To już nie moja sprawa!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...