Wdzięczny wszystkim jestem,
bo wszyscy Życia mnie uczą!
Najpierw napiszę, że na
Fb ogłosiłem Moją Świętą Wojnę z Głupotą, jako odwiecznym wrogiem człowieka.
Napiszę też, co w
związku z tym jakiś czas temu w natchnieniu zwariowanym napisałem, myśląc przyszłej
o walce.
O, Wy, którzy ze mną
pospołu, idziecie na tę wojnę, którzy u mego boku zamierzacie walczyć, musicie
być bogaci w spojrzenie wokół siebie, żeby wychwycić to, co trzeba zutylizować,
co trzeba wyplenić, wypalić z ludzkiego życia, zabetonować, zniszczyć…, żeby
ludzie przyszłości mogli w muzeach podziwiać naszą wspaniałą głupotę, jak my
dziś podziwiamy umocnienia wojenne, resztki obozów zagłady, stare arsenały; jak
my podziwiamy dzisiaj głupotę tych, co przed nami pisali historię Człowieka na Ziemi.
Na tyle mi sił
wystarczyło, a później zanotowałem, że nie jestem już młody i coraz mniej się
boję. Bliżej mi bowiem do śmierci niż wielu z Was do narodzin poznania siebie
naprawdę. O! Naiwnie współcześni!
Wrzuciłem więc na Fb
zdjęcie z takim tekstem:
Żyjcie skromnie jak mnisi!
Świętujcie jak królowie!
Nawet gdy przyjdzie świętować
ubóstwo ludzkiej mądrości.
No i się podpisałem, bo
to przecież moje.
To miał być i jest taki
zwiastun tej Mojej Świętej Wojny z największym wrogiem Człowieka, czyli z
Głupotą ludzką.
Znajomy mi napisał,
żebym bardziej wierzył w ludzi.
Ależ ja wierzę ułomnie,
ale wciąż się staram z tą ułomnością walczyć. Wierzę zatem ułomnie, ale nie w
ludzi. Codziennie bowiem widzę, że coś bardzo złego dzieje się ludzkim rozumem.
Wiedzy nam ciągle przybywa, umiemy coraz więcej, a mądrości, tej prostej i
życiowej, w życiu jak na lekarstwo!
Miałem dziś wolną
niedzielę. Myślałem, że zajmę się sobą. Znajomi jednak prosili, żeby im w
jednym pomóc. Starałem się, ale nic z mojej pomocy nie wyszło.
Znajomi jakiś czas temu
zawarli przez telefon nową umowę na świadczenie właśnie telefonicznych usług.
Języka dobrze nie znają, więc poprosili znajomą czy też to ta znajoma to im
podpowiedziała, mniejsza z tym. Zawarli zatem tą drogą, czyli telefoniczną, i
przy pomocy znajomej nową umowę, bo miało być tanio.
W istocie tanio było do
pierwszego rachunku!
Później już tylko
pytania: Dlaczego aż tak drogo? Przecież miało być tanio? Za co? itp. Nie będę
chyba wspominał, że to są pytania, na które nie da się odpowiedzieć, ponieważ
trzeba by było powiedzieć sobie prawdę.
Dodam jeszcze tylko, że
wspomnianej znajomej dzisiaj daremnie szukać!
Nie powinienem też
pisać, że kolejny rachunek tylko dobił znajomych.
Jakby wciąż było mało –
operator zablokował połączenia, ponieważ rachunków nie opłacono w porę.
Nie mają zatem
posiadacze tejże nowej umowy, która miała być tania, możliwości zadzwonić czy
wysłać wiadomość.
Ogólnie to straszna
chujnia, mówiąc emigracyjnie!
Trzeba koniecznie
dodać, że umowa była i zresztą jest zawarta na imię i nazwisko osoby
niepełnosprawnej.
Dlaczego?
Mądrość ludzka tak
podpowiedziała, że w razie jakiejś kichy, operator nie będzie nękał
niepełnosprawnego.
Poszedłem z
niepełnosprawnym do salonu operatora z nadzieją, że otrzymamy wydruk zawartej
umowy i wtedy się dowiemy za co takie rachunki. W salonie niezwykle grzecznie,
ale przy tym rzeczowo poproszono w ramach bezpieczeństwa o hasło dostępu do
konta klienta. Osoba ze mną będąca tego hasła nie znała. Przyznała mi się przy
tym, że tę umowę zawarto, o zdanie jej nie pytając i ona, ta osoba – klient, na
ten temat nic nie wie. To, jak dowiedziałem się później, było szczerą prawdą.
Już wszystko było
wiadomo. Sprawa nie ruszy z miejsca, dopóki nie zdobędziemy password security.
Pozostało nam zatem grzecznie podziękować i ruszać w deszczowy dzień w drogę
powrotną do domu.
Wszystkim wokoło
tłumaczę, jeśli nie znacie języka, to żadnych umów bez tłumacza, a już tym
bardziej umów zawieranych telefonicznie. Znajomym też to mówiłem. Oni wiedzą
lepiej. Są tutaj dużo dłużej niż ja, więc co będę im gadał! Są lepiej
zorientowani i chcą być tacy współcześni.
Po powrocie do domu
byłem świadkiem drugiego etapu głupoty – zaczęło się szukanie winnego. Ktoś
musi być winny! Znajoma, która dzwoniła? Operator? System w kraju? A może
niepełnosprawny? Potencjalnie wszyscy, tylko nie moi znajomi, którzy wpadli na
pomysł lub dali się namówić, akceptowali warunki, zgodzili się (za kogoś) na
jakąś tam umowę!
Osoba niepełnosprawna
chciała wziąć winę na siebie. Stanowczo jednak stwierdziłem, że nie ma takiej
opcji.
To chyba dobry przykład
„mądrości” ludzkiej i to w dodatku „mądrości” prosto z życia wziętej!
Inny znajomy znowu, w
związku z Moją Świętą Wojną…, obraził się chyba na mnie. Stwierdził, że pieprzę
głupoty i uszy już więdną od tego. Wyszło z tego, że ciągle tam biadolę i
błagam dobrych ludzi, żeby zaczęli myśleć. Czepiam się ciągle przy tym, że tak
chętnie ludzie gadają o żarciu, piciu, dupczeniu..., a o głupocie nie chcą, o
mądrości też, o cnotach wiary zupełnie jakoś rozprawiać nie chcą, choć
większość z nas co niedziela rączki w kościele składa.
Pomyślałem, zgoda,
niech się znajomy obraża! Nie po to idę na wojnę z Głupotą, żeby się pośmiać
przy stole. Idę na wojnę z Głupotą, żeby z Głupotą walczyć!
Nikt chyba nie
zaprzeczy, że dzisiaj fajniejsze, lepsze, piękniejsze etc. wio… jest auto
prosto z salonu niż takaż książka z księgarni; że dzisiaj o niebo jest lepiej
mieć kasę niż odrobinę rozumu, co, jak Żyć, podpowiada!
Nikt chyba nie
zaprzeczy, że dzisiaj łatwiej jest błysnąć jakąś wykwintną potrawą, niż
przeczytaną książką czy niegłupim cytatem.
Idąc więc na tę Moją
Świętą Wojnę z Głupotą, umieściłem na Fb kroplę swoich myśli. Tym, co na Fb nie
trafią, zapisuję treść:
Myśli
o pieniądzach i dobrach
materialnych
starania i wyrzeczenia
w czasie ich zdobywania
oraz samo ich posiadanie
bardziej uzależniają
i ogłupiają ludzi,
niż najlepszy narkotyk
w najczystszej postaci!
MaW
I chcę tu jasno
ogłosić, wykrzyczeć, napisać, powiedzieć… – wdzięczny jestem wszystkim, bo wszyscy Życia mnie uczą.
Co
z tego, że niektórzy uczą mnie jak nie-Żyć?
Tak
bardzo się jednak starają, żeby mi dobrze pokazać wszelkie życiowe zaułki, w których
łatwo się zgubić i właśnie za ich starania muszę być wdzięczy!
I
jestem!
Proponuję przy tym
posłuchać piosenki zespołu Pod Budą Na całość i
proponuję kazanie księdza Pawlukiewicza Żew tym życiu to nam życia ciągle mało.
Przyznaję się przed
Wami, że pseudo ze mnie mądrala. Do tej pory nie znałem bowiem kazań księdza.
Dopiero przy szukaniu potwierdzenia swych myśli wpadłem, dosłownie wpadłem na
trop tegoż kapłana.
Dlatego stwierdzam raz
jeszcze, warto się trochę wysilić, żeby odrzucić w cholerę wątpliwy blichtr
współczesności i zadbać o pokarm dla duszy, bo ciało karmimy w nadmiarze!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz