12 stycznia 2019

"Moja walka o każdy metr"


Thomas Morgernstern to wielu znany, miły austriacki skoczek narciarski, który zakończył karierę w 28. roku życia. Na przykład Adam Małysz skakał do 34. roku życia, a Kasai jest grubo po czterdziestce i wciąż skacze. To jednak tylko potwierdza fakt, iż kariera i przebłysk geniuszu poszczególnych sportowców przebiegają tak różnie, jak tylko różne może być życie dwóch – w tym wypadku trzech – ludzi. O pierwszym będzie trochę, o dwóch pozostałych zamilknę.

Czym mnie Morgi ujął? W swojej książce daje się poznać jako nie człowiek, który ma tuż po trzydziestce – wtedy zabrał się za pisanie książki – i gdybym pobieżnie nie znał jego życiorysu, pomyślałbym, że czytam zwierzenia człowieka tak doświadczonego, że i sześćdziesiątki na karku byłoby mało!
To takie pouczające, jak człowieka potrafi wypalić i „postarzeć” pęd do kariery, presja, próby sprostania wymaganiom tłumów.
Nie będę się wymądrzał albo dowodził tego, jak głupi potrafię być. Poczytajcie wypisów, a później zdecydujcie czy warto sięgnąć po książkę, bo czytać to raczej warto.

Wyrzuty sumienia uświadomiły mi, że to niecierpliwość i presja sukcesu, jaką na siebie nałożyłem, w dużym stopniu przyczyniły się do moich upadków. No i ignorowanie głosu wewnętrznego
(…)
Przez dziewięć miesięcy czułem się rozdarty wewnętrznie. Narodziny córki, rozstanie z partnerką, nowa miłość, niemoc w radzeniu sobie z własnymi uczuciami, przytłaczająca ogromna presja ze strony opinii publicznej, strach, agresja, kłamstwa, uczucie beznadziei… ten czas grozy właśnie się skończył.
(…)
Potrzebuję klarownej analizy skoku, który spowodował, że się tu znalazłem. Muszę wiedzieć, co się stało. czy zrobiłem błąd? Jeśli tak, to jaki? Czy to czynniki zewnętrzne zawiniły? Muszę dokładnie wiedzieć, dlaczego „wywinąłem orła”?
(…)
Szczęka pracuje absorbując setki tysięcy nerwów, co osłabia nasze ciało. Kiedy gryzie siętę elastyczną szynę, materiał „poddaje się” i z powodu braku oporu nie gryzę sam siebie. co więcej – człowiek się wylutowuje. Szyna pochłania siły…
(…)
Gdybym wszystkie negatywne emocje zamienił w pozytywną energię, prawdopodobnie byłbym o klasę lepszy. Ale kto wie…
Potrzebuję poczucia sprawiedliwości i uczciwości. Jeżeli go nie mam, muszę wyrazić moje zdanie i móc się bronić. I tak zbyt często Suzę w sobie złość, a to hamuje. Przecież nie kłócę się bezpodstawnie.
(…)
Kiedy komuś coś przeszkadza w drugim człowieku, mówi się, że dzieje się tak, ponieważ jest się do kogoś zbyt podobnym albo ponieważ przeciwieństwa i różnice nas  irytują.
(…)
Nie chodzi o mierzenie zasług i o to, co się komu zawdzięcza. Chodzi o to, żeby wspólnie dążyć do osiągnięcia zamierzonych celów. Takie jest moje zdanie.
(…)
Bardzo doceniam to, że mam dobrych przyjaciół, i uwielbiam swoich fanów. Mimo to czasami szalenie cieszę się na odrobinę prywatności.
(…)
W moim życiu jest tak bezgranicznie dużo strachu. (…) Boje się, że moja córka (…) będzie mi kiedyś miała za złe, że nie tworzymy z jej matką rodziny. Robię, co mogę, żeby zawsze przy niej być. Spędzam z nią tyle czasu, tyle wspaniałego czasu, aby zagłuszyć wyrzuty sumienia, że nie udało mi się założyć normalnej rodziny. Boję się, że rozczaruję ludzi, i dlatego coraz trudniej przychodzi mi mówienie „nie”. Ale nauczyłem się podejmować decyzje. Trzeba je dobrze przemyśleć, ale należy je podejmować. Nawet złe są lepsze niż żadne, bo dzieki nim można się uczyć. Te niepodjęte są niczym innym jak ucieczką.
(…)
Z Kristiną dotarliśmy do momentu, w którym wiedzieliśmy, że chcemy być dla siebie bardziej przyjaciółmi niż parą. Dlaczego więc dziecko? Jeżeli dałoby się jasno odpowiedzieć na to pytanie, życie byłoby dziecinnie proste. Prawdziwe uczucia są przecież nieskończenie złożone i trudne do uporządkowania, wyważenia, rozpoznania…
(…)
Nikt nie może sobie wyobrazić, jak to jest, kiedy cały świat zastanawia się nad twoimi uczuciami i cię ocenia.
Kiedy brukowce śledzą twoje życie, wypisują nieprawdziwe rzeczy, odkrywają historie, wypuszczają w świat plotki robiące z ciebie człowieka, na którego wszyscy patrzą z góry
(…)
Większość dziennikarzy była wtedy fair. Fatalnie zachowali się pracownicy brukowców. Z gadaniny tworzyli artykuły, z przypuszczeń fakty, z plotek konkrety. Jeśli się czegoś nei wie, nie można o tym pisać.
(…)
Ale moje życie prywatne to przecież moja sprawa, nie innych. Takie przyjąłem stanowisko i myślałem, że musi ono zostać uszanowane, jeśli nie chcę, żeby intymne sprawy były tematem dla opinii publicznej.
(…)
Stworzyli „bohatera bez serca”. Zrobili ze mnie – osoby mającej prawo do prywatności, której należy się szacunek – kogoś, kto wszystkich oszukał. Zamalowali mój obraz widziany bez uprzedzeń, a narysowali kogoś, kto ma wybrakowany charakter i jest cynicznym egoistą. Nikt z nich nie odczuł skutków tego postępowania. Wymyślony wywiad szybko się wklepał w klawiaturę, komputer zamknął, no i można iść już do domu, korzystać z przywilejów prywatności. Skutki w mojej duszy, skutki w duszy mojej rodziny, odczuliśmy tylko my. Nie oni. Tym, co oni odczuli, były wpływy ze sprzedaży. Kompletnie nie liczyli się z ludźmi, o których piszą.
(…)
Zaczynasz się bać. Bać ludzi znajdujących się poza twoimi czterema ścianami. Bać się pytań, bać oceny nieznajomych i wyroków, jakie na ciebie wydają. Chcesz się od tego uwolnić. Uciec.
(…)
Długo nie chciałem przyjąć do wiadomości, że już sobie z tym nie poradzę. Że już nie chcę sobie z tym radzić. Nie jestem osobą, która pragnie przez własne słabości odnieść porażkę. Kto zresztą tego chce? Nagle jest – decyzja. W tym momencie. I ona nie jest jak porażka albo upokorzenie. Przeciwnie. To aż dziwne, jak wiele czasu często mija, nim podejmiemy decyzję. Ile bólu idzie z tym w parze i ile męczarni, fizycznej i duchowej. Natomiast moment jej podjęcia jest tak krótki, że wszystko, co do tego doprowadziło, znika. Chcę zatrzymać tę chwilę, bo czuję się tak dobrze, czuję się na swoim miejscu.
Wiem, że teraz chcę innego życia. Jakiego? Tego jeszcze nie wiem. Wiem tylko, że będzie dobrze. Jadę do domu, do Lilly.

Widać jak na dłoni odważnego człowieka!
Biografie czy autobiografie nie należą do ulubionego przeze mnie gatunku. Jednak przyjemnie się oderwać od fikcji literackiej i jeszcze raz – który to już? – sobie przypomnieć, że każdy na swój sposób walczy o cząstkę siebie w swoim życiu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...