Można nie lubić Rosjan – nienawidzić Putina, można mieć żal
do carycy albo do Władimira Iljicza Uljanowa, można psy wieszać na Iosifie
Wissarionowiczu Dżugaszwilim, Breżniewie czy Andropowie… ‑ można, któż nam
zabroni! Nie można jednak nie kochać rosyjskiej literatury! Kto zetknął się z
twórczością Puszkina, Dostojewskiego, Gorkiego, Czechowa czy Jerofiejewa (nie
sposób wyczerpać listy), to musi przyznać od razu, że to prawdziwi giganci na
niwie literatury. I trzeba też to przyznać, że w świecie literatury Rosja nic
nie straciła z miana światowej potęgi.
Nie będę się wymądrzał, bo jeszcze ktoś mi dołoży. Przyznam
za to bez bicia, że nie znam się na tej działce. Czytałem w przekładach różnych
– nie wiem nawet jak dobrych – kilka książek pisarzy rosyjskich, więcej niż
kilka ich opowiadań i trochę poezji. Moja znajomość mierna literatury
rosyjskiej sprowadza się zatem do kilku, może kilkunastu pozycji książkowych
twórców żyjących w XIX i XX wieku.
Czytałem ostatnio Gorkiego. Niewielkie opowiadanie pod
tytułem Wiezienie, a później jeszcze
kilka opowiadań Czechowa.
Na pewno każdy przyzna, że to świetnie się czyta i jest dużo
ciekawsze niż kolejne rekordy obecnie w Polsce rządzących i prawdy
niepodważalne w telepisowni głoszone.
A zatem garść wypisów z utworów Gorkiego i Czechowa, z
których – jak byk – wynika, że Rosjan nie można nie kochać!
Maksym Gorki Więzienie
Misza podszedł do okna, stanął na
parapecie i oparłszy czoło o zimne kraty, jął uporczywie patrzeć w mrok jesiennej
nocy… A mroki tej nocy były tak gęste, iż zdawało się, że jeżeli wysunąć za
okno rękę, ręka okryje się czarnym jak sadze osadem… Gdzieś w oddali, migocąc,
śmiało gorzał maleńki wesoły ognik i, samotny w okalającym go mroku, był
również jak w więzieniu…
Misza zaczynał uczuwać wewnątrz siebie
narodziny czegoś przygniatającego i ciemnego. Rozumiał jednak, że nie więzienie
– ten stary murowany i niezgrabny budynek – przytłacza go, ale to wszystko, co
widział i słyszał w nim, układa mu się w piersiach jak cegły, i buduje wokół
duszy nudne, ciasne, mroczne ściany…
‑ I – racja! Bo jeśli ja panu mówię
prawdę, a pan mnie za to w pysk… czyż przez to prawda stanie po pańskiej
stronie?
‑ Ach… ale gdzież ja pójdę? – cicho
zawołał dozorca, pośpiesznie wyrwawszy rękaw z uścisku Miszy. – Wszystko jedno…
wszędzie to samo… dla spokojnego człowieka, całe życie – więzienie… jedno tylko
pozostaje – mogiła!
‑ Ludzi nie ma, ludzi! – myślał z bólem
Misza. – Po ziemi chodzą jacyś dziwni, nędzni wykonawcy cudzej woli – potulni,
to znów źli i okrutni, a zawsze niemal – stworzenia bez własnego „ja”.
Prawdopodobnie nawet nie rozumieją tego, co bezmyślnie czynią, i żaden z nich
nie odważy się, nie jest w stanie wyrzec tych dumnych ludzkich słów – nie chcę!
Więzienie wewnątrz ludzi, i całe życie naokół nich – też więzienie…
Żył na świecie kiedyś człowiek…
Z prawdą tylko był w przyjaźni,
Lecz za przyjaźń jego z prawdą
Z ludzi nikt nie lubił go…
I mówiono o nim wszędzie
Z nienawiścią i ze strachem.
Nigdzie więc nad głową dachu
Nie znajdował człowiek ów…
Samotny i wszystkim obcy,
Cicho umarł on w więzieniu,
I za trumną jego nikt,
Nikt nie poszedł na mogiłę…
Nie wie nikt, gdzie pochowany
Prawdy druh prześladowanej,
Tylko serce moje zna
Tajemnicę tą… i – milczy…
‑ Tak! Życie nie będzie sprawiedliwe i
piękne póki jego władcy demoralizują się swoją władzą, a niewolnicy –
uległością…
Nie! Życie dotąd będzie przepełnione
strachem i okrucieństwem, póki ludzie nie zrozumieją, że zarówno szkodliwie i
hańbiąco jest być niewolnikiem, jak i panem…
‑ Kto uwolnił swój umysł z ciemnicy
przesądów – dla tego więzienie nie istnieje, gdyż rozkazuje wtedy mówić
kamieniom i kamienie mówią za nas!...
Zawsze mnie ujmowała ta zawoalowana silna wiara twórców rosyjskich,
wypływająca tu i ówdzie w ich twórczości na chwilę spod opisów życia, najczęściej
nieciekawego. Jak choćby w końcówce opowiadania Gorkiego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz