|
Obnażony, ale czy zawstydzony? |
Ci, co odbyli w życiu
pielgrzymkę po mechanikach ze swoimi leciwymi autami, wiedzą, że może to
niejednego o zawrót głowy przyprawić. Co zakład – inna diagnoza i każdy
chciałby naprawiać, co innego, a ty – właścicielu - płacz, ale przy tym płać! Ja
z moim Gratkiem też małą pielgrzymkę odbyłem, aż w końcu trafiłem do dobrego
znajomego, który użyczył mi kanału, żebym Gratka rozebrał. Sam, z powodu nawału
roboty, nie mógł się tym zająć, ale to w sumie dobrze – przypomniałem sobie, że
przecież po drodze gdzieś kończyłem zawodówkę o profilu Kierowca Mechanik
Pojazdów Samochodowych.
|
Rozbieram go powoli |
Gratek zaczął mi
kaszleć i miał sporą zadyszkę – jedni stawiali na cewkę, ja po kolei
sprawdzałem, co może być przyczyną niedyspozycji Gratka. W końcu w zakładzie
znajomego zrobiliśmy próbę ciśnieniową i okazało się, że Gratek na trzecim
cylindrze padł. Na trzech cylindrach, biedaczek, jakoś tam się bujał. Próba
olejowa wyszła pozytywnie, zatem można było przypuszczać, że tłoki są w
porządku, ale zawór na „trójce” na pewno do wymiany.
Trzeba było Gratka rozebrać
do rosołu. W piątek zacząłem to robić, wczoraj właśnie skończyłem. Oczywiście
wszystko pod okiem fachowca i przy pomocy innych. Nie należę do ludzi, którzy wszystko umieją czy
wszystko wiedzą, ale przy tym zawsze chętnie uczą się czegoś nowego. W moim
przypadku było to przypomnienie czynności sprzed lat kilkudziesięciu.
|
Dociera do człowieka fakt, ile trzeba się nagimnastykować, żeby czegoś nie spieprzyć. |
Każdy powinien mieć
możliwość wziąć czynny udział w naprawie swojego auta. Z jednej strony
uświadamia nam to, jak skomplikowane są dziś samochody, z drugiej natomiast,
jak wielki nakład pracy potrzebny jest nawet przy najprostszych naprawach. Wystarczy
jedna zapieczona nakrętka, szpilka, która się urwie i problemów od razu robi
się co niemiara. To też pozwala człowiekowi docenić pracę tych, z których usług
korzysta i ma wygórowane wymagania, a przy tym chciałby wszystko zrobić jak
najtaniej.
|
Rozpiąć rozrząd to koszmar, ale dla laików, ale i fachowiec nie może sobie pozwolić nawet na chwilę nieuwagi, bo każde auto inne i inne zasady rozpinania rozrządu, a tak łatwo to schrzanić. |
Dwa dni walki i głowica
Gratka jest na wierzchu. Zawór padł i z taką dziurą w płucach nikt z nas nie
dociągnąłby nawet do domu, a Gratek jeszcze tydzień czy dwa się bujał po
drogach.
|
Wielkie dzięki dla moich znajomych! Za fachowe rzeczy wcale się nie brałem. nie mam doświadczenia i nie chcę się wychylać. Do tego trzeba mieć wyczucie, no i trochę praktyki. Jednego i drugiego brakuje mi w tej bajce. |
Teraz głowica pójdzie
do fachowca i zacznie się składnie samochodowych kloców do kupy. Jak wszystko
pójdzie dobrze, to może za dni dwa albo trzy Gratek wyruszy ze mną w kolejną
naszą podróż.
|
Głowica poza autem. |
Lubię swojego Gratka z
kilku prostych powodów – znam go jak własną kieszeń, a teraz i od środka, do
tego Gratek jest na tyle stary, ze nie boi się żadnych zadrapań, nie boi się małych
stłuczek czy obić na parkingu. Lubię też Gratka z tego powodu, że należy do tej
kategorii aut, których nikomu nie opłaca się kraść, chyba że tylko po to, aby
się przejechać. Żaden złodziej na Gratku nie zrobi interesu i to jest wielka
zaleta mojego w naprawie Gratka.
|
Pocieszający był fakt, że tłoki są w porządku i dalsza rozbiórka Grakta nie jest już konieczna. |
Przy takiej mechanice
można też sobie przypomnieć, że nie ma dróg na skróty, gdy chcemy dotrzeć do
celu. Koniecznie krok po kroku, nakrętka po nakrętce, najpierw w jedną stronę,
a potem z powrotem.
Myślę, że będzie
dobrze. Wiem, co Gratkowi jest, a to jest najważniejsze – najgorsza jest
niepewność i ta masa domysłów, gdy tak zwani fachowcy prorokują ci kilka
propozycji awarii, a przy tym proponują wymianę tylu części, że rzeczywiście
naprawa przewyższa wartość auta.
|
Tego to chyba nikomu tłumaczyć nie trzeba! |
No i to jest ważne, że
nauczyłem się czegoś nowego, przypomniałem sobie, jak wygląda praca mechanika,
to mi pomoże w przyszłości być normalnym klientem, choć tutaj muszę przyznać,
że nigdy upierdliwy nie byłem i zawsze miałem na uwadze specyfikę tego zawodu
oraz nieprzewidziane okoliczności, które mogą się pojawić nawet przy wymianie
żarówki. Nie brakuje jednak klientów, którzy jadą do warsztatu z myślą, że
naprawa ich auta, to jak kichnąć w chusteczkę, potrwa najwyżej godzinę i będzie tania jak barszcz. Ktoś powie – takie czasy –
chcemy szybko i tanio! – Szybko to biec do łazienki, kiedy żołądek w rozstroju,
a tanie mięso psom! I tyle tym temacie.
Przy tej okazji jeszcze jednego się nauczyłem - trzeba ciągle uważać. Ja nawierciłem palec. Przyznam - nieźle bolało, a krwawiłem, jak prosiak, ale zostawmy prosiaki.
|
Norma w pracy mechanika, choć mechanicy pewnie się uśmiechają na taki defekt palca, bo to przecież - wiem - pikuś! |
Wielkie dzięki znajomym,
którzy mi dużo pomogli i jeszcze trochę pomęczę ich do finału sprawy.
|
Dwa, może trzy dni - jeśli nic nowego nie wyskoczy - i powinienem te klocki poskładać. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz