Kilka dni temu w Polsce obchodzono dzień żołnierzy
wyklętych – nie silę się nawet podawać tu dokładnej nazwy tego święta, ponieważ
dla mnie takich świat nie powinno się obchodzić, powinien to być dzień, jak –
dajmy – dzień bez auta, dzień bez papierosa, dzień raka, bigosu…, ale nie
narodowe święto wybranej z historii grupy ludzi, którzy działali w czasach
wojny, bo w czasie wojny ludzie robią różne rzeczy.
Prawdę mówiąc, to jestem trochę już zmęczony tą
polską martyrologią i walką o wolność narodów. Ciągle patrzymy w historię,
zamiast cieszyć się teraz. Rozliczamy historię koniecznie na naszą korzyść. Ale
odbiegam trochę – podczas tego święta żołnierzy wyklętych usłyszałem taką oto
wypowiedź jednego z tych żołnierzy czy też potomka wyklętego. Nie muszę chyba
dodawać, że wypowiedź tę słyszałem w telepisowni. No i ten staruszek mówił
wtedy tak:
‑ Byliśmy nękani przez odwiecznego naszego wroga,
czyli sowiecką Rosję. Prześladowani byliśmy przez odwiecznego wroga. Z
odwiecznym wrogiem, czyli sowiecką Rosją, walczyliśmy my, żołnierze wyklęci!
Powyżej to parafraza słyszanej wypowiedzi. Jednak
uderzyło mnie w niej to, że człowiek ten w ogóle nie wiedział, o czym mówi, ze
jest zaślepiony i strasznie urobiony, że ma klapy na oczach i widzi tylko jedno
– sowiecka Rosja była - i pewnie nadal jest
– odwiecznym wrogiem Polski. To przecież wierutna bzdura.
Boże, przecież to takie prostackie uproszczenie. Po
pierwsze sowiecka Rosja nigdy nie była odwieczna. Po drugie Rosjanie jako naród
nigdy nie byli naszymi wrogami. Po trzecie, strzelmy stereotypami. Po czwarte –
nie potrafimy zdobyć się na refleksję.
Czy chcielibyśmy, aby nienawidzili nas Czesi za
Pragę i nazywali odwiecznymi wrogami? Czy myślimy, że polscy żołnierze wysłani do
Pragi byli wrogami Czechów? Dlaczego się tak obrażamy, gdy jakiś Żyd z Izraela
publicznie mówi o nas – kolaboranci, oprawcy? Czy przeciętny Rosjanin ma
nazywać Lachów odwiecznym swoim wrogiem, bo kiedyś tam Polacy – z Litwinami i
Niemcami (a jak – ramię w ramię z Niemcami) podeszli pod Moskwę i Moskwę
chcieli zdobyć, i Rosjan zniewolić?
Kilka wieków temu Polak z Niemcem wspólnie bili
Rosjan pod Moskwą. Potem się odwróciło i Rosjanie z Niemcami potargali Polskę.
A teraz już nie wiadomo, kto i z kim na Moskwę – najwyraźniej Polacy wespół z
Jankesami prężą dzisiaj muskuły i świat chcą zbawić. Jednostki sprawiają, że całe
narody wikłane są w konflikty. Jednostki padają ofiarą takich konfliktów.
Wrogiem odwiecznym Polaków nie była Rosja sowiecka,
nie był przeciętny Rosjanin czy przeciętny Niemiec, Ukrainiec, Japończyk. Wrogiem
odwiecznym Polaków był i jest brak refleksji – brak refleksji nad tym, co się
wydarzyło w jakimś konkretnym czasie i brak refleksji nad tym, co się dzieje
teraz. Wrogiem odwiecznym Polaków jest to, że my wciąż mieszamy to, co jest
teraz właśnie, z tym, co dawno minęło. Mieszamy przeszłość z teraźniejszością i
karmimy się bardziej tym, co było, niż jest
Osobiście uważam, że obecnie rządzący w Polsce tak
manipulują narodem i wykorzystują nasze słabości narodowe, że komuniści
przebrzydli mogliby się uczyć. Czy wam nie przypominają dzisiejsze zatrzymania
– codzienne zatrzymania kolejnych bandytów, kolejnych złodziei, aferzystów
kolejnych i kolejnych wrogów – czy wam to nie przypomina procesów politycznych w
czasach PRL-u? Czy publiczne napiętnowanie konkretnych jednostek powiązanych ze
znienawidzoną opozycją nie jest powtórką z niechlubnej historii? Czy kolejne
rekordy ogłaszane dziś w mediach publicznych nie przypominają wam rekordów z
przekraczaniem norm w pracy w czasach komuny?
Zero refleksji w nas. Rządzącym jest to na rękę. Oni
koniecznie muszą nam znaleźć jakiegoś wroga i rzucić go na pożarcie – jak nie
lwom czy tłumowi, to koniecznie mediom.
Jestem przerażony, gdy widzę, jak dzisiaj rząd
polski realizuje pomysły jednego człowieka, i jak ten jeden człowiek cierpi na
manię wielkości, jak boi się zapomnienia, jak walczy o pamięć potomnych dla
brata i siebie. Ilu Polaków dzisiaj stwierdzi, że potrzebny im jest instytut pamięci
brata prezesa? Jeśli tak, to może i instytut Sikorskiego. Też zginął
tragicznie, też w katastrofie lotniczej. Może jeszcze i inne instytuty stwórzmy
– niech Polska zasłynie z mnogości instytutów!
To, co dzisiaj widzę, to nie jest kult jednostki –
to jakaś straszna parodia tego właśnie kultu. Każdy Polak z pewnością przeciwny
jest kultowi jednostki – z mlekiem matki wyssał nienawiść do systemów
rządzonych przez szalonych przywódców – Hitler, Stalin, Franco, Castro… można
wymieniać długo. Z niechęcią mówimy o Rosji czy Korei Północnej, razi nas w
tych krajach kult przywódcy narodu, a godzimy się przy tym na to, by staruszek
bezdzietny rządził Polską całą, i to z drugiego miejsca, nie biorąc przy tym
żadnej odpowiedzialności – ten sztukmistrz znad Wisły pociąga za sznurki
marionetek z rządu, niczym w tanim cyrku. Stawiamy kolejne pomniki, wynajdujemy
herosów, choć wszystko wskazuje na to, że herosami nie byli – tworzymy sobie
bożków w postaci różnych idoli, jakbyśmy nie mogli się wyzbyć myślenia z
przeszłej epoki.
Wrogiem odwiecznym Polaków jest podział w narodzie –
są nasi i wrogowie, są swoi i obcy – nas w piekle – jak w tym dowcipie – nie
trzeba pilnować wcale, my sami się pilnujemy, jesteśmy sobie strażnikiem.
Mnie nie idzie o to, żeby powiedzieć tak – ci, co
teraz, to dno; ci, co byli, cacy! Nie, daleki jestem od tego, żeby tak ludzi oceniać
– polityka i władza to w krysztale pomyje – parafrazując barda – i nie
spodziewam się wiele po kolejnych ekipach, ale chciałbym tylko, żeby w mojej
Polsce rządził ktoś normalny, a nie prezydent co nocą ustawy podpisuje; nie
premier, który wykona każdy rozkaz prezesa; nie ministrowie, którzy nie mają
własnego zdania; nie kuratorzy oświaty, którzy hejtują w sieci; nie prezesi
mediów, którzy nie mają pojęcia o wolności słowa; nie politycy, którzy Kościół
wykorzystują i nie duchowni kościelni, którym władza w głowie; w końcu – nie jakiś
prezes, któremu narodu potrzeba do zaspokojenia swoich płytkich – jak
znalezienie na siłę winnych śmierci brata, jak wystawienie lasu pomników bratu
swemu, jak wmówienie tłumom, że brat jego ponad przeciętność wyrastał był i
mężem stanu wielkim też rzekomo był… Tak może myśleć brat i najbliższa rodzina,
ja tak nigdy nie będę myślał i nawet tysiąc pomników i instytuty żadne tego nie
zmienią – amen!.
Ja chciałbym po prostu, żeby choć przez kolejne cztery
lata było w tym kraju normalnie.
Wrogiem obecnie rządzących nie jest opozycja – ich
wrogiem jest przekonanie, że tylko oni – nikt więcej!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz