22 marca 2019

Jestem szczęściarzem!


Dzisiaj zostać szczęściarzem, to nie jest żaden problem, wystarczy mieć na przykład jakieś skromne konto w mediach społecznościowych i czekać cierpliwie. Ja cierpliwie czekałem i się doczekałem, a teraz znowu trzeba poczekać cierpliwie. Ze szczęściem nic nie pogonisz - nie ma nic na siłę. Wam też radzę spokojnie - trzeba dbać o zwieracze. Znacie ten dowcip chyba - facet pyta faceta: Wiesz jakie mięśnie najbardziej pracuję podczas szczytu? Nie - odpowiada pytany. - Zwieracze - mówi pierwszy - żeby się szczytujący ze szczęścia nie ze...  

Żeby być szczęściarzem – takim właśnie, jak ja – nie trzeba mieć koniecznie wujka dalekiego i jeszcze nieznanego, no i bogatego, który umiera sobie i nam zostawia – powiedzmy – niewielki majątek (najlepiej w twardej walucie albo np. w złocie). Ja otrzymałem wczoraj taką oto wiadomość, że jest Ktoś tam na świecie – nie znałem do wczoraj tego konkretnie Ktosia – komu niewiele życia zostało na tym padole. I ten Ktoś tam wybrał mnie – ja to mam szczęście! – i napisał do mnie, że ma na swoim koncie około 350 tysięcy euro. A przy tym wie doskonale, że życie jego się kończy, więc nie zdąży w tym życiu wydać wszystkich pieniędzy. A, muszę jeszcze dodać, że Ktoś ma 75 lat i – z tego, co zrozumiałem – raka mózgu. Ktoś z rakiem mózgu, stojący nad grobem własnym, mający na swoim koncie ponad 300 tysięcy euro, nieważne w jakim wieku – to dosyć poważny problem – pomyślałem sobie. No i ten Ktoś wybrał mnie i zwierza mi się znad grobu (swojego), żebym mu wskazał człowieka, co dobrze pieniądze te wyda, a on temu człekowi pieniądze te swoje odda.
Kurczę, pomyślałem - Co ja tu będę szukał? – sam przecież mam kłopoty, nie jestem najgorszym draniem i taką kasę spokojnie bardzo dobrze wydam. Przy okazji spłacę resztę swojego kredytu i długi u znajomych - fajnie – pomyślałem - naprawdę robi się fajnie. Do tego jeszcze ten Ktoś będzie mógł całkiem spokojnie odejść zadowolony na łono Abrahama.
Otrzymałem też numer telefonu, na który miałem zadzwonić, żeby pogadać z tym kimś, no i omówić dokładnie, komu i po co ta kasa. Pomyślałem jednak – Co ja tu będę pitolił?! –napiszę od razu konto i przekażę Ktosiowi! Jak pomyślałem byłem, tak właśnie i zrobiłem – numer konta wskazałem na swojej stronie facebooka i teraz czekam cierpliwie, co z tego faktu wyniknie.
Myślę przy tym i myślę, żeby ten rak mózgu Ktosia nie był zanadto złośliwy i Ktoś nie zmienił zdania. Dziś zajrzałem na konto – pustynia jak wczoraj. Ale, wiecie, sesje, nieszczęsne sesje bankowe, czasami złodziejskie banki potrafią naszą kasę trzymać i godzin kilka, zanim je wrzucą na konto. Poczekam, a może nawet pomodlę się za Ktosia, bo przecież trzeba się modlić za chorych! Zwłaszcza takich szlachetnych jak Ktoś!
No - jeszcze przesłanie do wszystkich nieszczęśliwych z powodu jakichś przejściowych na ziemi kłopotów z mamoną. Nie trzeba się zbytnio martwić! Trzeba cierpliwie czekać! Każdy ma swego Ktosia, który się kiedyś ujawni. Mój właśnie to zrobił – mam to zatem za sobą!
Szczęście jest dzisiaj tak blisko – na wyciągnięcie dłoni! Pieniądze niekoniecznie trzeba z ulicy zbierać. Jak wspomniałem we wstępie – wystarczy skromne konto, na takim – dajmy – facebooku – i sprawa załatwiona!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...