Choć głoszę publicznie
hasło: Życie jest piękne!, co zresztą jest zgodne z obiektywną prawdą, to nie
zawsze życie moje z subiektywnego punktu widzenia piękne jest. A jeśli do tego
dodamy, że piszę często: Życie jest piękne – jestem pisarzem!, to już trzeba
trochę się zastanowić, co być pisarzem, to jednoznaczne z tym, że Zycie kogoś
takiego jest akurat piękne. Ja raczej bym ostrzegał naśladowców wszelakich i
jeśli kogoś nie woła wewnętrzny głos, czyli zew, to nie w te bajkę nie wchodzą,
bajkę „Pisarzem” zwaną – jednak podstawa to robić to, co się lubi!
Z jednej strony
zaprzeczanie sobie i „zmuszanie” się do wykonywania jakichś prac dla kasy czy
poklasku, rezygnowanie z siebie naprawdę, jest zamachem na samego siebie,
unicestwianiem siebie, gwałtem na sobie. Z drugiej jednak strony pójście za tak
zwanym głosem serca wiąże się nierzadko z alienacją i rezygnacją z wielu wygód,
jakie oferuje nam współczesny świat. Jeszcze jest sprawa taka, że spokojna
posada i stała płaca gwarantują w miarę wygodne i spokojne życie.
Z osobistego punktu
widzenia mogę stwierdzić, że tylko praca dydaktyczna zahaczała w moim życiu o sferę
mojego ducha, w której czuję się u siei. Inne zajęcia to wszystko było zamiast,
ponieważ – nawet w czasie pracy w szkole – nieustannie myślałem o tym, żeby
pisać, pisać, pisać. W końcu po latach zawodowej tułaczki, gdy zenit życia
zostawiłem już pewnie za sobą, stwierdziłem, że nie chcę robić czegoś zamiast,
a praca tylko dla zarobku czy jakiejś tam stabilizacji będzie zawsze ZAMIAST!
Zdecydowałem zatem, że będę pisał i tak przejdę resztkę drogi swojej i choć nie
zakładałem, że będzie sielsko – anielsko, to też nie przypuszczałem, że będzie
tak pod górę. Dostrzegam, że izoluję się coraz bardziej od świata. najchętniej
zaszyłbym się w głuszy i żył na odludziu, żeby skupić się tylko na tym, co
robić lubię. Tymczasem problemy życiowe – codzienność, cudowna codzienność! –
mnożą się i piętrzą, a to raczej w pisaniu nie pomaga wcale. W tej pisarskiej
„pustce” panuje też taki chaos myśli, który mnie przeraża i tylko jakaś tępa, nie
zrozumiała dla mnie samego, wiara krzyczy wewnątrz mnie – dalej, dalej, dalej! Podążam
za tym głosem, podążam jak ślepiec, bo – zaprawdę – nie widzę nawet dnia jutrzejszego.
Jak to się ma do tego, że
Życie jest piękne? Nijak! Nie oznacza to jednak wcale, że Życie piękne nie jest!
Życie piękne jest i takie właśnie zostanie – nawet wtedy, gdy moje życie zamienić
się może w koszmar. Albowiem moje Życie zawiera się zarówno w znikomości mojej,
jak i nieograniczoności ducha.
Być sobą – być sobą przed
samym sobą – to trudne – coś o tym wiem!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz