26 marca 2019

Uwaga!


Choć głoszę publicznie hasło: Życie jest piękne!, co zresztą jest zgodne z obiektywną prawdą, to nie zawsze życie moje z subiektywnego punktu widzenia piękne jest. A jeśli do tego dodamy, że piszę często: Życie jest piękne – jestem pisarzem!, to już trzeba trochę się zastanowić, co być pisarzem, to jednoznaczne z tym, że Zycie kogoś takiego jest akurat piękne. Ja raczej bym ostrzegał naśladowców wszelakich i jeśli kogoś nie woła wewnętrzny głos, czyli zew, to nie w te bajkę nie wchodzą, bajkę „Pisarzem” zwaną – jednak podstawa to robić to, co się lubi!

Z jednej strony zaprzeczanie sobie i „zmuszanie” się do wykonywania jakichś prac dla kasy czy poklasku, rezygnowanie z siebie naprawdę, jest zamachem na samego siebie, unicestwianiem siebie, gwałtem na sobie. Z drugiej jednak strony pójście za tak zwanym głosem serca wiąże się nierzadko z alienacją i rezygnacją z wielu wygód, jakie oferuje nam współczesny świat. Jeszcze jest sprawa taka, że spokojna posada i stała płaca gwarantują w miarę wygodne i spokojne życie.
Z osobistego punktu widzenia mogę stwierdzić, że tylko praca dydaktyczna zahaczała w moim życiu o sferę mojego ducha, w której czuję się u siei. Inne zajęcia to wszystko było zamiast, ponieważ – nawet w czasie pracy w szkole – nieustannie myślałem o tym, żeby pisać, pisać, pisać. W końcu po latach zawodowej tułaczki, gdy zenit życia zostawiłem już pewnie za sobą, stwierdziłem, że nie chcę robić czegoś zamiast, a praca tylko dla zarobku czy jakiejś tam stabilizacji będzie zawsze ZAMIAST! Zdecydowałem zatem, że będę pisał i tak przejdę resztkę drogi swojej i choć nie zakładałem, że będzie sielsko – anielsko, to też nie przypuszczałem, że będzie tak pod górę. Dostrzegam, że izoluję się coraz bardziej od świata. najchętniej zaszyłbym się w głuszy i żył na odludziu, żeby skupić się tylko na tym, co robić lubię. Tymczasem problemy życiowe – codzienność, cudowna codzienność! – mnożą się i piętrzą, a to raczej w pisaniu nie pomaga wcale. W tej pisarskiej „pustce” panuje też taki chaos myśli, który mnie przeraża i tylko jakaś tępa, nie zrozumiała dla mnie samego, wiara krzyczy wewnątrz mnie – dalej, dalej, dalej! Podążam za tym głosem, podążam jak ślepiec, bo – zaprawdę – nie widzę nawet dnia jutrzejszego.
Jak to się ma do tego, że Życie jest piękne? Nijak! Nie oznacza to jednak wcale, że Życie piękne nie jest! Życie piękne jest i takie właśnie zostanie – nawet wtedy, gdy moje życie zamienić się może w koszmar. Albowiem moje Życie zawiera się zarówno w znikomości mojej, jak i nieograniczoności ducha.
Być sobą – być sobą przed samym sobą – to trudne – coś o tym wiem!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...