5 listopada 2016

Szczęście w nieszczęściu czy w nieszczęściu szczęście?

Co to jest prawda? Pytał Piłat Chrystusa przed jego ukrzyżowaniem, ale odpowiedzi żadnej nie otrzymał. Tak przynajmniej odnotował Jan Ewangelista, ale uczniowie mieli więcej szczęścia i dowiedzieli się, że Drogą, Prawdą i Życiem jest sam Zbawiciel.
Pytanie Piłata można stawiać bez końca. Może ono dotyczyć wszystkich sfer naszego życia: Co jest prawdziwym życiem? Co jest nam naprawdę potrzebne? Do czego naprawdę powinniśmy dążyć? Co jest prawdą o nas samych?... I tak bardzo długo.

Co zatem jest prawdą o naszym nieszczęściu?
Co prawdą zatem jest o szczęściu człowieka?

Znam ludzi nieszczęśliwych z powodu kilkudniowego braku dostępu, np. do ulubionych kanałów telewizyjnych, telefonii komórkowej albo Internetu.
Znam ludzi nieszczęśliwych z tego powodu, że Polska jest członkiem Unii Europejskiej.
Znam ludzi nieszczęśliwych, ponieważ dotychczas nie udało im się wygrać w Lotto.
Znam ludzi nieszczęśliwych, którzy marzą o ulubionym czy wymarzonym samochodzie, ale na razie ich na to nie stać.
Znam też ludzi nieszczęśliwych, ponieważ muszą chodzić do pracy, której nienawidzą, ale zmienić jej nie mają siły.
Znam ludzi, którzy często grillują i bawią się na całego. Częściej niż inni z przyjaciółmi spędzają czas przy suto zastawionym stole. A mimo to podczas tychże spotkań w rozmowach pojawiają się ciągle jęki, jakie to życie trudne, że drogo, beznadziejnie i że wszystko wokół ogólnie jest do du…. Słowem, z tych nasiadówek wynika jasno jedno – strasznie są nieszczęśliwi ci, co do stołu siedli.
Znam ludzi, którzy martwią się, jaki kurort wybrać, żeby spokojnie wypocząć i żeby nikt nie przeszkadzał! Koniecznie trzeba tam jechać, gdzie nie byli znajomi, żeby się później pochwalić w swoim światku zamkniętym.
Nierzadko po przyjeździe słyszę narzekania, że to i tamto nie było na miarę oczekiwań; że gdyby to i tamto było o niebo lepsze, to na pewno szczęśliwsi byliby nieszczęśliwi.

Na pewno znacie więcej przykładów ode mnie podobnych zachowań czy postaw ludzi.

To nie jest nieszczęście, tylko grzech próżności, pycha, zaprzedanie się marzeniom o posiadaniu coraz to większej ilości mamony i posiadaniu coraz to większej ilości dóbr materialnych.
W tym całym wykrzykiwaniu naszego nieszczęścia jakbyśmy nie zauważali, że nasze jęki dotyczą głównie spraw przyziemnych, przemijających, nieistotnych, marnych…

Znam ludzi nieszczęśliwych, ponieważ pracy znaleźć nie mogą, nie siedzą na czterech literach, tylko ciągle próbują, ale jakoś tak idzie, że ciągle pod górę. Zamartwiają się więc tym, że jutro może zabraknąć dzieciakom jedzenia, że nie ma na rachunki, że wszystko się sypie powoli, tylko ręce załamać.
Znam ludzi nieszczęśliwych z tego powodu, że nie potrafią dogadać się z najbliższymi. Próbują w różny sposób i jakoś nie wychodzi. Ryją więc sobie głowę, biorą na siebie winy. Starają się, jak mogą, żeby było lepiej, a lepiej wcale nie jest i często płaczą w poduszkę.
Znam ludzi nieszczęśliwych z powodu braku zrozumienia ich przez otoczenie, wyalienowanych, osamotnionych i pozostawionych samym sobie z ich najróżniejszymi problemami.
Znam ludzi nieszczęśliwych, gdyż bliska osoba zginęła, zachorowała, odeszła… nie mogą dostrzec jutra. Motają się w swojej rozpaczy i walą głową w mur, ale mur nie chce ustąpić.
Znam ludzi nieszczęśliwych z powodu utraty wiary w Boga, w drugiego człowieka, w siebie, w swoich najbliższych.
Znam niepełnosprawnych, zmęczonych codzienną harówką i tych, co beznadziejnie wiążą koniec z końcem.
Ci ostatni znajomi zdają mi się chyba najmniej nieszczęśliwi z wymienionych wcześniej, a nawet zaryzykuję, że cieszą się najmniejszym sukcesem i każdym przeżytym dniem.

Kiedy tak naprawdę powinniśmy czuć się nieszczęśliwi, a kiedy nieszczęśliwi jesteśmy?
Kiedy nieszczęście naprawdę na nas spada, a kiedy po prostu nieszczęśliwi być chcemy?
Jak wiele nieszczęścia i jak dużo szczęścia dostrzegamy w swym życiu w szarej codzienności?
Co decyduje w nas o naszym nieszczęściu, a co sprawia nam radość, że czujemy się szczęśliwi?

Takich pytań może być naprawdę wiele.
Ilu ludzi, tyle sposobów określania i pojmowania szczęścia i nieszczęścia.
Nie ma zatem innego wyjścia, jak indywidualnie sobie odpowiedzieć, co dla mnie jest szczęściem, a co uznam za prawdziwe nieszczęście w swoim życiu.
Musimy też przyznać sami przed sobą (przecież siebie nie ma sensu oszukiwać), że nasze jednostkowe pojmowanie szczęścia i nieszczęścia nie zawsze jest przemyślane, logiczne i sensowne. Często wpadamy w stan apatii, podenerwowania, złości czy furii z błahych powodów. Czujemy się nieszczęśliwi, bo zgubiliśmy coś tam albo czegoś nam brakuje z naszych zachcianek na wyrost.
Przecież szczęścia ludzkiego nie mierzy się miarą ilości posiadanych dóbr materialnych czy też możliwościami spełniania coraz to bardziej wymyślnych zachcianek albo też folgowaniu sowim fanaberiom.
Szczęście człowieka to coś więcej!
Tak samo jest z nieszczęściem!

Tylko co to jest prawda?
Oto jest pytanie!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...