2 listopada 2016

W co wierzę?

Zaduszki, czyli kolejny dzień Święta Zmarłych, właściwie w Kościele katolickim, Wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych A.D. 2016 właśnie się dzieje.
Nie wiem, po co zaznaczyłem powyżej rok, skoro dla tych, którzy dzisiaj świętują czas nie odgrywa najmniejszej roli. Tylko my, jeszcze śmiertelni jesteśmy uwiązani na jego smyczy i nie potrafimy sobie wyobrazić życia bez wskazówek zegara, a tera często i bez telefonu komórkowego.
Świat się zmienia, a z nim nawyki i ludzkie zachcianki, ponieważ podstawowe potrzeby ulegają zmianom w dużo wolniejszym tempie niż te pierwsze!

W Kościele katolickim Dzień Zaduszny to demonstracja wiary w świętych obcowanie wśród żywych, obcowanie wszystkich zmarłych wśród żywych; demonstracja wiary w zmartwychwstanie ciała i życie wieczne.
Katolicy ten dzień obchodzą raz do roku, 2 listopada. Natomiast w Kościołach wschodnich wierni podobne uroczystości obchodzą kilka razy w roku, jak choćby dodatkowo w okresie Wielkanocy.
Korzenie tego święta sięgają wczesnego średniowiecza. Wtedy to w różnych klasztorach corocznie odprawiano nabożeństwa za zmarłych współbraci.
Już na początku VII wieku zalecano odprawiać w klasztorach msze za zmarłych zakonników, a od IX wieku intencjami obejmowano już wszystkich zmarłych chrześcijan z terenu oddziaływania poszczególnych klasztorów.
Kilkadziesiąt lat, dokładnie 32 lata, po chrzcie Polski, w 998 roku opat benedyktynów z Cluny wyznaczył dzień 2 listopada jako czas obowiązkowych modlitw za wszystkich wiernych zmarłych.
Od benedyktynów zwyczaj ten przejęły inne zakony, a w 1311 roku Stolica Apostolska wprowadziła do kalendarza oraz liturgii rzymskiej Dzień Zaduszny.
W Polsce pierwsze pisane wzmianki o obchodzeniu Zaduszek poza klasztorami odnotowano w XIV wieku. Od kiedy jednak odprawiano takie nabożeństwa, nie wiadomo. Należy zakładać, że dużo wcześnie. Nikomu z ówczesnych zapewne nie przyszło jednak do głowy, żeby wydarzenia te odnotowywać.

Szukając genezy obrzędowości współczesnych Zaduszek, należy brać pod uwagę wierzenia germańskie, celtyckie i słowiańskie. Ludy te jesienią organizowały bowiem uroczystości ku czci zmarłych. Nic zatem dziwnego, że na całym świecie obrzędy zaduszkowe nawiązują do uroczystości pogańskich, często z elementami obrzędowości przedchrześcijańskiej.
Organizowanie takich uroczystości w czasach przedchrześcijańskich jasno wykazuje, że poganie (fatalne nazewnictwo, nieprawdaż?) wierzyli, iż śmierć cielesna nie unicestwia całkowicie człowieka, a co najwyżej zmienia sposób jego istnienia, a co za tym idzie – wierzyli w życie pozagrobowe, pośmiertną aktywność ducha ludzkiego i możliwość powrotu zmarłych na ziemię.
Z obrzędami tymi wiąże się również pogański kult przodków. Wierzono bowiem, że zmarli mogą z zaświatów wpływać na losy żywych – sprowadzać pomyślność albo nieszczęście.
W Polsce jeszcze w XIX wieku na wschodzie kraju odprawiano tego typu uroczystości ofiarne z przywoływaniem duchów zmarłych. Dziady Adama Mickiewicza jak nic! Zresztą uczeni są zgodni co do tego, że poeta inspirację czerpał właśnie z ludowej obrzędowości zaduszkowej.
Szczególnym czasem dla tych uroczystości była noc z 1 na 2 listopada. Uważano wówczas w Polsce, że w tym czasie dusze zmarłych uwalniane są z czyśćca i mogą do świtu gościć na ziemi. Błąkały się takie dusze po drogach rozstajnych, cmentarzach czy uroczyskach i szukały pomocy wśród żywych – modlitwy albo ofiary.
Piękne wierzenia pochodzą z Opolszczyzny. Wierzono tam, że duchy zmarłych dzieci powracają tej nocy jako ptaki i w Zaduszki siadają na gałęziach, aby obserwować procesję zaduszkową na cmentarzu.
Jeszcze do początków XX wieku w Polsce starano się nie wychodzić z domu w noc zaduszkową i przygotowywano potrawy i alkohol, które zostawiano przy progu. Wiadomo dla kogo!
Często zamykano wtedy karczmy i nie słychać było muzyki. Ludzie trzymali się tej nocy jak najdalej kościołów, w których zmarli księża mieli w tym czasie odprawiać msze dla innych zmarłych.
Ludowe opowieści głoszą, że najbardziej pobożni żywi mogli z ukrycia zobaczyć, jak o północy tłumy zmarłych podążają do kościołów na swoje pośmiertne msze.
W wielu parafiach tej nocy zostawiano na ołtarzu mszał i otwarte do świątyni drzwi.
Tej nocy też zakazane było wykonywanie niektórych prac, aby nie znieważyć dusz zmarłych, które nawiedzały miejsca odwiedzane za życia. Dusze takie dawały znać o swojej obecności stukaniem, skrzypieniem podłogi, uchylaniem firanek; pojawiały się pod postacią ogników, iskier czy pozostawiały ślady np. w popiele itp. Czasami nawet miały pojawiać się żywym w swej dawnej ziemskiej postaci.
Na wschodnich rubieżach Polski na grobach albo w domach urządzano w Zaduszki uczty. Jedzono i pito w obecności dusz zmarłych, aby w ten sposób zapewnić sobie ich przychylność, a duszom pomóc w uzyskaniu spokoju w zaświatach.
W Polsce zachodniej w tym dniu na cmentarze czy też pod kościół przynoszono jedzenie i picie, a następnie rozdawano je żebrakom, zwanym dziadami kościelnymi.
Bogaci gospodarze często zapraszali żebraków do domów i gościli oraz udzielali im noclegu. Wierzono bowiem, że duchy przodków mogą czasem przyjmować postać dziada.
Historia odnotowała niezłe draki wśród dziadów kościelnych w tym czasie. Nierzadko dochodziło między nimi do kłótni i bójek o najlepsze przyniesione kęsy.
Księża w końcu zwalczyli ten zwyczaj i zamiast pokarmów pojawiły się ofiary pieniężne dla ubogich.

Przyznacie, że w przeszłości noc zaduszkowa i Zaduszki były dużo ciekawsze niż obecnie, kiedy to nawiedzamy cmentarze, palimy znicze na przyozdobionych grobach, a w noc zaduszkową w najlepsze oglądamy ulubione programy telewizyjne.

Zapalanie zniczy można powiązać z praktykami przedchrześcijańskimi, kiedy to palono ogniska na cmentarzach czy na rozstajach dróg, aby błądzące dusze mogły się przy nich ogrzać.

W innych krajach również obchodzono takie uroczystości. W Niemczech jeszcze do XX wieku na Zaduszki wypiekano specjalne chleby i kołacze, a następnie rozdawano biednym w zamian za modlitwę w intencji zmarłych.
Podobne zwyczaje miały miejsce w Hiszpanii, gdzie dzień Wspomnienia Wszystkich Wiernych Zmarłych nazywano Dniem rozdawania chleba.
W Ameryce łacińskiej w tym dniu organizowano korowody, uczty i zabawy, nadając w ten sposób tej uroczystości radosny charakter.
W tym regionie świata w dniu zadusznym składano na grobach zmarłych jedzenie albo dotykano chleb nagrobki, a następnie spożywano go albo rozdawano ubogim.

Wszystko, co powyżej napisałem, możecie bez trudu znaleźć w Internecie. Co tam, możecie znaleźć dużo więcej, jeśli macie taką potrzebę.
Przyznacie, że temat jest dość ciekawy.

Ja nie rozdzielam Święta Zmarłych i Zaduszek. Dla mnie te dni to jedno święto, podczas którego wspominam moich bliskich i znajomych zmarłych. Zresztą wspominam ich nie tylko w tym akurat czasie. Ale ten czas jest szczególny i poświęcony praktycznie tylko im. 
Rozmyślam wtedy też dużo o swoich marzeniach, westchnieniach, pragnieniach i stwierdzam, że jestem niepoprawnie głupi, a do tego z roku na rok wcale mi mądrości nie przybywa, gdyż znicze na grobach nie zdążą się wypalić, a ja znów wracam do tych swoich marzeń, westchnień i pragnień. Powoli nauczę się wszystkiego!
A przecież do każdego z nas, odwiedzającego groby zmarłych, chyba dociera w tym zwłaszcza czasie oczywisty fakt, że tak niewiele w tym życiu potrzeba, żeby być szczęśliwym. Mało, tak niewiele potrzeba, żeby sobie ewentualnie zasłużyć na życie wieczne!
Kłania się tu tekst sprzed dwóch dni Zachcianki i potrzeby, który wypociłem przed Świętem Zmarłych.
Dajmy już jednak pokój wspomnieniom. Jutro czeka nas kolejny dzień szarej codziennej udręki. Zabierzmy ze sobą naszych ukochanych cieleśnie nieobecnych i ruszajmy w życie. Wszyscy bowiem wiemy, co o życiu zmarłych powiedział ongiś Cyceron: Vita mortuorum in memoria vivorum est posita. Co można przełożyć: Życie zmarłych złożone jest w pamięci żywych.


W co wierzę?!

Wierzę w jednego Boga, Pana i Ożywiciela!
Wierzę w Jezusa Chrystusa!
Wierzę w Ducha Świętego, który od Ojca i Syna przychodzi!
Wierzę w ciała zmartwychwstanie i życie wieczne…
Amen!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...