Zaduszki, czyli kolejny
dzień Święta Zmarłych, właściwie w Kościele katolickim, Wspomnienie Wszystkich
Wiernych Zmarłych A.D. 2016 właśnie się dzieje.
Nie wiem, po co
zaznaczyłem powyżej rok, skoro dla tych, którzy dzisiaj świętują czas nie
odgrywa najmniejszej roli. Tylko my, jeszcze śmiertelni jesteśmy uwiązani na
jego smyczy i nie potrafimy sobie wyobrazić życia bez wskazówek zegara, a tera
często i bez telefonu komórkowego.
Świat się zmienia, a z
nim nawyki i ludzkie zachcianki, ponieważ podstawowe potrzeby ulegają zmianom w
dużo wolniejszym tempie niż te pierwsze!
W Kościele katolickim
Dzień Zaduszny to demonstracja wiary w świętych obcowanie wśród żywych,
obcowanie wszystkich zmarłych wśród żywych; demonstracja wiary w
zmartwychwstanie ciała i życie wieczne.
Katolicy ten dzień
obchodzą raz do roku, 2 listopada. Natomiast w Kościołach wschodnich wierni
podobne uroczystości obchodzą kilka razy w roku, jak choćby dodatkowo w okresie
Wielkanocy.
Korzenie tego święta
sięgają wczesnego średniowiecza. Wtedy to w różnych klasztorach corocznie
odprawiano nabożeństwa za zmarłych współbraci.
Już na początku VII
wieku zalecano odprawiać w klasztorach msze za zmarłych zakonników, a od IX
wieku intencjami obejmowano już wszystkich zmarłych chrześcijan z terenu
oddziaływania poszczególnych klasztorów.
Kilkadziesiąt lat,
dokładnie 32 lata, po chrzcie Polski, w 998 roku opat benedyktynów z Cluny
wyznaczył dzień 2 listopada jako czas obowiązkowych modlitw za wszystkich
wiernych zmarłych.
Od benedyktynów zwyczaj
ten przejęły inne zakony, a w 1311 roku Stolica Apostolska wprowadziła do
kalendarza oraz liturgii rzymskiej Dzień Zaduszny.
W Polsce pierwsze
pisane wzmianki o obchodzeniu Zaduszek poza klasztorami odnotowano w XIV wieku.
Od kiedy jednak odprawiano takie nabożeństwa, nie wiadomo. Należy zakładać, że
dużo wcześnie. Nikomu z ówczesnych zapewne nie przyszło jednak do głowy, żeby
wydarzenia te odnotowywać.
Szukając genezy
obrzędowości współczesnych Zaduszek, należy brać pod uwagę wierzenia
germańskie, celtyckie i słowiańskie. Ludy te jesienią organizowały bowiem
uroczystości ku czci zmarłych. Nic zatem dziwnego, że na całym świecie obrzędy
zaduszkowe nawiązują do uroczystości pogańskich, często z elementami
obrzędowości przedchrześcijańskiej.
Organizowanie takich
uroczystości w czasach przedchrześcijańskich jasno wykazuje, że poganie
(fatalne nazewnictwo, nieprawdaż?) wierzyli, iż śmierć cielesna nie unicestwia
całkowicie człowieka, a co najwyżej zmienia sposób jego istnienia, a co za tym
idzie – wierzyli w życie pozagrobowe, pośmiertną aktywność ducha ludzkiego i
możliwość powrotu zmarłych na ziemię.
Z obrzędami tymi wiąże
się również pogański kult przodków. Wierzono bowiem, że zmarli mogą z zaświatów
wpływać na losy żywych – sprowadzać pomyślność albo nieszczęście.
W Polsce jeszcze w XIX
wieku na wschodzie kraju odprawiano tego typu uroczystości ofiarne z
przywoływaniem duchów zmarłych. Dziady
Adama Mickiewicza jak nic! Zresztą uczeni są zgodni co do tego, że poeta
inspirację czerpał właśnie z ludowej obrzędowości zaduszkowej.
Szczególnym czasem dla
tych uroczystości była noc z 1 na 2 listopada. Uważano wówczas w Polsce, że w
tym czasie dusze zmarłych uwalniane są z czyśćca i mogą do świtu gościć na
ziemi. Błąkały się takie dusze po drogach rozstajnych, cmentarzach czy
uroczyskach i szukały pomocy wśród żywych – modlitwy albo ofiary.
Piękne wierzenia
pochodzą z Opolszczyzny. Wierzono tam, że duchy zmarłych dzieci powracają tej nocy
jako ptaki i w Zaduszki siadają na gałęziach, aby obserwować procesję
zaduszkową na cmentarzu.
Jeszcze do początków XX
wieku w Polsce starano się nie wychodzić z domu w noc zaduszkową i
przygotowywano potrawy i alkohol, które zostawiano przy progu. Wiadomo dla
kogo!
Często zamykano wtedy
karczmy i nie słychać było muzyki. Ludzie trzymali się tej nocy jak najdalej
kościołów, w których zmarli księża mieli w tym czasie odprawiać msze dla innych
zmarłych.
Ludowe opowieści
głoszą, że najbardziej pobożni żywi mogli z ukrycia zobaczyć, jak o północy
tłumy zmarłych podążają do kościołów na swoje pośmiertne msze.
W wielu parafiach tej
nocy zostawiano na ołtarzu mszał i otwarte do świątyni drzwi.
Tej nocy też zakazane
było wykonywanie niektórych prac, aby nie znieważyć dusz zmarłych, które
nawiedzały miejsca odwiedzane za życia. Dusze takie dawały znać o swojej
obecności stukaniem, skrzypieniem podłogi, uchylaniem firanek; pojawiały się pod
postacią ogników, iskier czy pozostawiały ślady np. w popiele itp. Czasami
nawet miały pojawiać się żywym w swej dawnej ziemskiej postaci.
Na wschodnich rubieżach
Polski na grobach albo w domach urządzano w Zaduszki uczty. Jedzono i pito w
obecności dusz zmarłych, aby w ten sposób zapewnić sobie ich przychylność, a duszom
pomóc w uzyskaniu spokoju w zaświatach.
W Polsce zachodniej w
tym dniu na cmentarze czy też pod kościół przynoszono jedzenie i picie, a
następnie rozdawano je żebrakom, zwanym dziadami kościelnymi.
Bogaci gospodarze
często zapraszali żebraków do domów i gościli oraz udzielali im noclegu.
Wierzono bowiem, że duchy przodków mogą czasem przyjmować postać dziada.
Historia odnotowała
niezłe draki wśród dziadów kościelnych w tym czasie. Nierzadko dochodziło
między nimi do kłótni i bójek o najlepsze przyniesione kęsy.
Księża w końcu
zwalczyli ten zwyczaj i zamiast pokarmów pojawiły się ofiary pieniężne dla
ubogich.
Przyznacie, że w
przeszłości noc zaduszkowa i Zaduszki były dużo ciekawsze niż obecnie, kiedy to
nawiedzamy cmentarze, palimy znicze na przyozdobionych grobach, a w noc
zaduszkową w najlepsze oglądamy ulubione programy telewizyjne.
Zapalanie zniczy można
powiązać z praktykami przedchrześcijańskimi, kiedy to palono ogniska na
cmentarzach czy na rozstajach dróg, aby błądzące dusze mogły się przy nich
ogrzać.
W innych krajach
również obchodzono takie uroczystości. W Niemczech jeszcze do XX wieku na
Zaduszki wypiekano specjalne chleby i kołacze, a następnie rozdawano biednym w
zamian za modlitwę w intencji zmarłych.
Podobne zwyczaje miały
miejsce w Hiszpanii, gdzie dzień Wspomnienia Wszystkich Wiernych Zmarłych
nazywano Dniem rozdawania chleba.
W Ameryce łacińskiej w
tym dniu organizowano korowody, uczty i zabawy, nadając w ten sposób tej
uroczystości radosny charakter.
W tym regionie świata w
dniu zadusznym składano na grobach zmarłych jedzenie albo dotykano chleb
nagrobki, a następnie spożywano go albo rozdawano ubogim.
Wszystko, co powyżej
napisałem, możecie bez trudu znaleźć w Internecie. Co tam, możecie znaleźć dużo
więcej, jeśli macie taką potrzebę.
Przyznacie, że temat
jest dość ciekawy.
Ja nie rozdzielam Święta
Zmarłych i Zaduszek. Dla mnie te dni to jedno święto, podczas którego wspominam
moich bliskich i znajomych zmarłych. Zresztą wspominam ich nie tylko w tym akurat czasie. Ale ten czas jest szczególny i poświęcony praktycznie tylko im.
Rozmyślam wtedy też
dużo o swoich marzeniach, westchnieniach, pragnieniach i stwierdzam, że jestem
niepoprawnie głupi, a do tego z roku na rok wcale mi mądrości nie przybywa,
gdyż znicze na grobach nie zdążą się wypalić, a ja znów wracam do tych swoich
marzeń, westchnień i pragnień. Powoli nauczę się wszystkiego!
A przecież do każdego z
nas, odwiedzającego groby zmarłych, chyba dociera w tym zwłaszcza czasie
oczywisty fakt, że tak niewiele w tym życiu potrzeba, żeby być szczęśliwym. Mało,
tak niewiele potrzeba, żeby sobie ewentualnie zasłużyć na życie wieczne!
Kłania się tu tekst
sprzed dwóch dni Zachcianki i potrzeby,
który wypociłem przed Świętem Zmarłych.
Dajmy już jednak pokój
wspomnieniom. Jutro czeka nas kolejny dzień szarej codziennej udręki. Zabierzmy
ze sobą naszych ukochanych cieleśnie nieobecnych i ruszajmy w życie. Wszyscy
bowiem wiemy, co o życiu zmarłych powiedział ongiś Cyceron: Vita
mortuorum in memoria vivorum est posita. Co można przełożyć: Życie
zmarłych złożone jest w pamięci żywych.
W
co wierzę?!
Wierzę w jednego Boga,
Pana i Ożywiciela!
Wierzę w Jezusa
Chrystusa!
Wierzę w Ducha Świętego, który
od Ojca i Syna przychodzi!
Wierzę
w ciała zmartwychwstanie i życie wieczne…
Amen!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz