1 września 2017

To już nie to...

I proszę, jakie myśli nachodzą mnie na obczyźnie, na którą tylko zaledwie co wczoraj trafiłem i to na dni kilka, nie na jakieś tam lata. Ale perspektywa i jakaś tam odległość zawsze sprzyjają temu, żeby z dystansu spojrzeć na pewne sprawy.
Kiedy teraz jadę na swoje jeszcze Zadupie, Ustronie, Zacisze czy jak je tam zwał, już czuję doskonale, że to już wcale nie moje. Z dnia na dzień przestałem snuć plany, myśleć o tym, jakby mnie ktoś czymś ciężkim wybił to nagle z głowy. Jak Aleksander Macedoński jakimś ostrym mieczem przeciąłem wszystkie węzły łączące mnie z tym miejscem. 
Wiem, że to były piękne marzenia, ale żeby je zrealizować, trzeba było się uprzeć. A wtedy mogliby albo na pewno dostaliby po dupie moi najbliżsi. Nie można przecież realizować swoich marzeń w oderwaniu od myślenia o innych, zwłaszcza tych, co najbliżej i których kochamy. Realizowanie wtedy tylko swoich planów, to zwykłe skundlenie realizującego.

Dotarło już do mnie, że to tylko i aż wspomnienie. Jakieś chwile w życiu, które mam tylko dla siebie. Od czasu do czasu zdjęcia pewnie mi coś tam przypomną i tyle tej przygody z tym miejscem związanej.

Fakt, ubogaciłem się duchowo na swoim Ustroniu co niemiara, ale czas ruszać w drogę, bo życie nie będzie czekać. Poza tym z pewnością inni zrealizują tam swoje marzenia, bo miejsce sprzyja pu temu, żeby żyć tam spokojnie.

Wpadły mi właśnie w ręce fotografie bąków, które z uporem budowały swoje gniazdo na łące, stworzyły tam coś w rodzaju kolonii. Piękna sprawa. 
Popatrzyłem też na zdjęcia pająka, któremu nieopatrzenie wyrwałem jedną kończynę. Cholera by wzięła tę moją niezgrabność! Może to i lepiej, że zniknąłem stamtąd. Te Boże stworzenia mają mnie wreszcie z głowy!

Jestem pełen zachwytu dla zaradności, pracowitości i wytrwałości tamtejszych naturalnych mieszkańców. Tylko podglądać te stworzonka i uczyć się, uczyć.
Na moim jeszcze Ustroniu już nie jest tak samo. Brakuje mnie tam już bardzo. Niedługo zniknę zupełnie.
A ja?

Siedzę właśnie w Londynie i cieszę się jak cholera, bo mi się udało dotrzymać słowa młodemu. Mamy tu dużo słońca. Młody dużo widzi. Mam nadzieję, że lekcja ta przyda mu się w życiu.
Będę głosił to teraz, co wcześniej pisałem – trzeba umieć rezygnować z marzeń, zwłaszcza tych, z którymi nie po drodze bliskim!

To wcale tak nie boli, jak niektórzy twierdzą! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...