11 września 2017

Wszystko zepsujemy?

Teraz to po kolei rozpisać wszystkie zapisane pomysły. Trzeba jednak zaznaczyć, że o spokoju w tym świecie, nawet w lesie, to raczej nie ma mowy. Dlaczego tak myślę? Już wyjaśniam i przyznaję, że przykro mi, iż na takim właśnie przykładzie.
Jasne, że ostatnio grzyby wysypały się po opadach deszczu. Ludzie powariowali radośnie i cieszą się z każdego znalezionego grzyba. Zauważają na pewno przy tym radosnym zbieraniu runa leśnego to wszystko, czego w lesie być nie powinno. Oczywiście, że o śmieciach myślę.
Ostatnio pojechałem do lasu, żeby grzyby moje znaleźć i znalazłem. Nie cieszyłem się jednak przy tym wcale, bo, zaiste, więcej śmieci w lesie dzisiaj, niż grzybów czy jagód.

Chodziłem po lesie i niby to grzybów szukałem, ale tak naprawdę to zadawałem sobie nieustannie pytanie czy my już naprawdę wszystko musimy spieprzone po sobie pozostawić? Ja wiem, że człowiek jest tak skonstruowany, że nie za bardzo oddaje się rozmyślaniom nad tym, co zostawi kolejnym pokoleniom. Sam to u siebie dostrzegam. Ja jednak robię wszystko, żeby jakiegoś tam widocznego badziewia po sobie nie zostawiać w miejscach „świętych” z ekologicznego i naturalnego punktu widzenia, czyli na przykład w lesie.
Dzisiaj, kiedy już z pewnością nawet na najgorszym gminnym zadupiu nie ma żadnego problemu z legalnym i kontrolowanym pozbywaniem się rzeczy niepotrzebnych, wyrzucanie śmieci do lasu nie jest już chyba głupotą, ale jakąś tępotą niewyobrażalną człowieka, jakimś totalnym brakiem wyobraźni, jakimś zabiciem w sobie istoty myślącej i poddanie się potworowi ignorancji i samounicestwienia, jakiego Natura nigdy nie znała.


Chodziłem po lesie, niby zbierałem grzyby, tak też sobie myślałem, że gdyby w telewizorni polskiej publicznej było o jeden czy dwa procent mniej idiotycznych seriali, o kolejne dwa procent mniej kretyńskich pyskówek politycznych, dyskusjami zwanych, jeszcze o kolejne dwa procent mniej powtórek wczorajszych i nieco starszych albo całkiem wiekowych programów, to zrobiłoby się już nam sześć procent całego czasu antenowego na to, żeby po prostu pokazywać to, co ja pokazuję na zdjęciach. I w kółko o tym mówić, i wołać nieustannie, nauczycieli zobligować, żeby dzieci do lasu prowadzali, pokazywali im dzieło rąk ich i ojców ich i dziadów, tłumaczyli, wyjaśniali; żeby zmusić właścicieli działek leśnych i zarządców do generalnego lasów sprzątania, żeby ci obrońcy szlachetni Puszczy Białowieskiej, Doliny Rospudy i innych pięknych miejsc zechcieli zobaczyć śmieci w normalnym lesie i schylić się po te jakże pospolite, nieciekawe i nie dające rozgłosu medialnego śmieci i sprzątnąć je szlachetnie…
Gdyby kabareciarze polscy, którzy są naprawdę świetni, gdyby satyrycy wzięli się za wyśmiewanie tej naszej tępoty, w którą popadła jakaś część narodu, to pewnie tacy jak ja, gdyby za lat kilka do lasu poszli na grzyby albo zbierać jagody, to grzyby i jagody w tym lesie by widzieli, i jeszcze drzewa, krzewy i wszystko, co lesie być musi. Nie widzieliby tego, co ja przy grzybobraniu.




I tak na marginesie, o jakiej my kulturze możemy dyskutować? O kulturze języka? O kulturze politycznej dyskusji? O kulturze zachowania w lesie czy nad wodą?
Codziennie słyszę w mediach, codziennie w mediach oglądam kolejne rekordowe osiągi w różnych dziedzinach, czcimy przy tym rocznice, nawet miesięcznice, jesteśmy tacy dumnie, żeśmy tacy patrioci…

W lesie to aż nazbyt widać, jacy jesteśmy naprawdę. Las nam złego słowa, oczywiście, nie powie! A zatem można, nieprawdaż?! 
Nie może być właśnie tak jak w lesie ponizej? 
Czy to naprawdę trudne? 
Czy to nieosiągalne? 
A może to takie niemodne? 
Jeśli tak, to ja chcę być niemodny!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...