29 września 2017

Żeby było jaśniej...

W tytule ostatniego wpisu wykorzystałem słowa piosenki grupy Bez Jacka, a tytuł utworu to Wiewiórka. To gwoli tego, aby wszystko było jasne. Zachęcam do wysłuchania utworu, bo warto jest czasem przenieść się w zupełnie inne klimaty niż na przykład posiedzenia komisji ds. reprywatyzacji w Wawie albo kolejnej afery finansowej w tym pięknym słowiańskim kraju, gdzie mam to szczęście, żyć w tym momencie i gdzie ludzie uczynni, w sercach niewinni mogą być poszukiwani listami gończymi lub odkopywane mogą być ich skamieliny, niczym dinozaurów czy innych istot prehistorycznych.
Miło mi się zrobiło wczoraj, gdy znajomy mówił, żeby w końcu wrócił do wpisów na blogu, bo nie ma co czytać. Ech, ta moja próżność! Ta moja próżność okrutna! Próżność mną władająca do granic wytrzymałości! Ech, te moje małostki ducha mojego biednego, uwikłanego przez ciało w gąszcz świata materialnego!

Dzisiaj kolejna odsłona filmu Życie i Śmierć. Pożegnałem Roberta. Mówią, że nie chciał żyć, że tak miał powiedzieć on sam. Nie widział sensu życia. I w tym swoim smutku zatracił się aż tak, że zmarł w cielesnej postaci. Może tam znajdzie spokój?
Człowiek w powłóczystej szacie powiedział był dzisiaj, że śmierć jest poniekąd dobrem danym nam od Boga. Przecież ludzie wiary wiedzą, że ten świat to nie miejsce prawdziwego BYĆ. To tylko przejściówka. Tyle to razy pisałem. Że śmierć każdego człowieka powinna tym, co zostają przypominać to ciągle, że nie jesteśmy u siebie.
Tak pomyślałem później, coś jest w tym, jak nic. Bo jak powrócić do Raju, z którego nas Bóg wypędził, jak nie przez bramę śmierci? Trzeba koniecznie obumrzeć, jak ziarno obumiera. Nie ma innej drogi. Nie ma innego wyjścia.
Kolega dzisiaj dzwoni, a ja mu, że jestem na pogrzebie. On ze zdziwieniem: Znowu??? Później wyjaśnię. Napisałem i wróciłem do bycia na pogrzebie młodszego brata mojego, tylko że ciotecznego.
Nie twierdzę, że jest mi z tym dobrze, z tą pogrzebów ilością. Nie skarżę się! ale przyznam, że trochę mnie to hamuje. To takie chwilowe wybicie mnie z orbity życia i wyrzucenie w strefę pomiędzy Życiem i Śmiercią.
Wiem, że to zaraz przejdzie. Życie jest przecież potęgą, której służy Czas i on już zrobi swoje. Wiem, że zaraz przejdzie i znów mnie codzienność zanurzy w tym dziwnym życiu po uszy, żebym Życia szukał!
Już zaczął się weekend na dobre. Niech Wam w dzień słońce świeci! A nocą niech Was prowadzą gwiazdy i dobre wiatry! 
Dla najbardziej wytrwałych proponuję posłuchać STAREGO DOBREGO E.S.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...