28 grudnia 2014

"Dług milczenia", czyli wierszy c.d.

Życiorys


Wszystko zdarzyło się przecież –
krople potu i ciała splecione,
i dwie dusze jak jedno życie –
to taki dobry początek...

A potem słońce i chmury,
łąki i pustynie...
za dużo łzawych pożegnań
i nazbyt rzadkie powroty,
samotność w pyle ziemi,
tuż po nieszczerej modlitwie
przerażające milczenie –
to także przecież coś znaczy...

I wreszcie nikły cień sensu,
garstka szarego popiołu
na drogę usłaną wiarą –
to chyba znaczy najwięcej...

Chwila rozpaczy


Dlaczego
nie spełniły się sny
i wypaliły marzenia…?

Zadaje przed lustrem pytania
pusty –  niemy
drogowskaz...

Odrobina szczerości


Chwile niemej rozpaczy,
moje wiersze kalekie
nie wskażą pewnie drogi
na przeciwległy brzeg.

Nie są też tamtą glebą
z ukrytą w głębi perłą
ani nie będą pewnie
Niebem szczerego zachwytu.

Ja tylko tak szukam, wędruję
i można przyłączyć się do mnie,
choć już o świcie wiadomo,
że przyjdzie się rozstać
przed zmrokiem.

Lekcja życia I

                               Alanowi
Codziennie mnie uczysz
dotykać przedmiotów,
objaśniasz ich życie,
cichą służbę światu...
tłumaczysz,
co robić,
aby poczuć rozkosz
i odnaleźć radość
w powszednich
czynnościach...

Staram się pilnie słuchać
i nawet już umiem uśmiechem
witać znajome twarze,
nazywać proste gesty,
dostrzegać ważne niuanse...

Na nowo tak budujesz
mój świat
zbyt dobrze mi znany,
na nowo mi tak odkrywasz
ten mój świat
zapomniany.

Wiesz dużo więcej ode mnie
i chciałem na dobre zamilknąć,
ale to do mnie należy
nauczyć syna życia.

Lekcja życia II


Wyjechałeś
i wszystkie zabawki zamilkły.
Jak zwykle w takich chwilach
patrzą na mnie swym smutnym,
martwym spojrzeniem,
a ja nie posiadam mocy...
uciekam więc w ciemność
i ćwiczę...

Zabawki wciąż pytają
tym smutnym,
martwym spojrzeniem:
Dokąd tym razem odszedłeś
i kiedy wreszcie powrócisz?

Wymyślam więc poetycko,
że jesteś za morzem powietrza
i kłamię bez rumieńców,
że wrócisz tu niebawem.

To jednak nie wystarcza,
nie rozumieją rozstania
z twoimi słabymi palcami,
które wciąż czynią cuda –
samochody bez kół pędzą w dal,
a słoń z naderwanym uchem
uśmiecha się twoim uśmiechem.

Od kilku dni mnie tak męczą,
aż w końcu postanowiłem
napisać list w ich imieniu
i wszystko dokładnie wyłożyć,
ale zerknąłem ukradkiem
na smutnie milczące zabawki
i sam bezwiednie zamilkłem –
razem czekamy na oddech...

Niewysłany list z bliska

                               Z. Herbertowi
Nocą jest zawsze za dużo ciszy
i zgiełku dziennych wspomnień,
zbyt wiele jest cudzych słów,
kiedy zasypiam nad wierszem
wrastającym w oczy...

Serca wtedy nie chwytam –
niech leci,
upada w milczenie,
niech rodzi poezję krwi
zagubionych – szalonych,
powraca w słowach i Słowie
gasi pożary namiętne,
i rani obosiecznie ...

Nie rozumiem rozpaczy!
Nie pojmuję zachwytu!
A cóż dopiero miłość!

Porzucam zatem złudzenia
i jakież wyraźne obrazy:
groby najbliższych jak szczyty,
słychać oddech kamienia –
krzyk ciszy w pustce oddania...

I niech tam dni odlatują,
jak chyże jaskółki za morza,
nie wiem tylko czy dotrą
do ciepłych, spokojnych krajów...

Gdybyś tam kiedyś zabłądził,
koniecznie musisz napisać
i, proszę, nie zapominaj,
że liście spadają jesienią…

C.d.n....


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...