25 grudnia 2014

Manowce słów i milczenia

Prezentowane przeze mnie utwory poetyckie i nie tylko… zebrałem w jeden tomik i zatytułowałem Manowce słów i milczenia, a następnie podzieliłem tematycznie na: Dług milczenia, Krzyk kamienia, Bez czasu i przestrzeni, Bezdroża uczuć, Bardziej niż moje.
Taki układ wydał mi się najbardziej sensowny, gdyż utwory te powstawały na przestrzeni ponad dwudziestu lat.
Forma poetycka była mi zawsze bliska jako sposób wyrażania uczuć i myśli. Mam przy tym nadzieję, że jeszcze będę miał szczęście do niej wracać.
Tomem Manowce słów i milczenia chciałbym jednak zamknąć pewien okres mojego życia w tej materii. Czynię to teraz, kiedy udostępniam swoje utwory gronu odbiorców.
Nie chcę przy tym, aby były przyjemną lekturą! Nie dbam o to czy będą się one podobały! Jeśli natomiast będą dla kogokolwiek przyczynkiem do chwili zadumy i przemyśleń, to będę spał spokojnie!
Dług milczenia I

Rodzinny pejzaż

                               Kurpiom
Tutaj ludzie
nie miewają wielkich snów,
nie znają herosów
ani nimf,
a Boga
kontemplują
i komplementują
pracą.

Starzy wciąż powtarzają,
jakby się bali zapomnieć:
Bez pracy
żyć nie umiemy,
bez Boga
umrzemy...

Pracują i modlą się,
modlą się i pracują,
a kiedy złamią ich lata,
z latami złamie ich praca,
wiszą na drzewie życia
jak opuszczone gniazda.

Młodzi czasami marzą
o słodkim puszystym świecie
z małego złudnego ekranu
i potem cicho płaczą,
poduszce składając w ofierze
rzadkie chwile słabości...


Chleb od zająca

                               Tacie
Ojciec pół życia
pracował w lesie!
Wstawał nocą,
nie miał czasu śnić,
wkładał do torby dary:
czerstwy chleb ze słoniną,
butelkę zbożowej kawy
i cicho wychodził się modlić
wiatrem, słońcem i głodem...
modlił się prostym słowem
i tylko Bóg wie
czym jeszcze...

Pół życia tak wędrował
ze swoją modlitwą na wargach,
po zmroku zaś wracał do źródła,
przemieniał się w czarodzieja –
wyciągał z torby dar lasu,
wyciągał chleb od zająca,
okruchy czerstwego chleba ...
i opowiadał nam długo,
jak zając piekł chleb pod miedzą...
wreszcie – jak nam go oddał.

Jedliśmy ten chleb ze smakiem,
śmialiśmy się głośno do ojca,
a on drżącą ręką dźwigał
łyżkę zupy
i milczał.

Wciąż czuję smak tego chleba
i słyszę tamto milczenie,
stwarzało niebiosom przestrzeń,
co siłę mi daje o świcie,
a nocą powracać każe
z brzemieniem cichego daru…

Trudno być czarodziejem!

Olśnienie


Zaprosiły mnie świerszcze
na wieczorny koncert
i żłobiły muzyką
w mroku świetlne strugi.

Siadłem z tyłu cichutko,
zastygłem jak kamień
w serce nocy wsłuchany,
w melodię letnich marzeń.

Potem długo myślałem,
w jakie czułe słowa
zakląć taką muzykę,
żeby nie żałować...

Cień poety wędrowca
szepnął mi do ucha:
Nie kaleczże słowem
uniesienia Ducha!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...