22 grudnia 2014

Ludzie do kopania...

Kogo kopnąć można bez poczucia winy? Komu dołożyć można słowem i czynem, i jeszcze oczami sprawiedliwego świecić przed światem zakłamanym? Kto może przyjąć niejeden cios i nadstawić drugi policzek, a kto tego nijak zrozumieć nie potrafi?
Są i jedni, i drudzy w naszym otoczeniu. Miejcie oczy do patrzenia! Trzeba patrzeć i widzieć! Trzeba nawet mieć widzenia!

To, że Polacy uwielbiają kopać słabszych, szydzić z nich, czynić ze słabszych obiekty drwin i kpin; okazywać w mowie i czynach brak szacunku słabszym…, to chyba wie każdy myślący Polak w miarę oceniający zachowanie innych.
Tu paradoks, bo z jednej strony z upodobaniem słabszych i upadających kopiemy, a z drugiej – jakże im współczujemy! Na ile tylko współczujemy słowem, a na ile sercem szczerym? Oto jest pytanie na miarę klasyka literatury!
Zaryzykujemy jednak, że chętniej, my Polacy, kopiemy niż współczujemy. Na przykład w Polsce, przeciętny Polak katolik, czyli już w połowie prawdziwy patriota (żeby był pełnoprawnym patriotą, musi być koniecznie heteroseksualistą, wyznawać prawicowe poglądy, nienawidzić Rosjan i Niemców, nie do końca ufać Amerykanom, słuchać i oglądać tylko tych słusznych mediów, czytać tylko kilka słusznych tytułów prasowych i słuchać księży – tych niezbyt rozgarniętych, z klapami na oczach, ale zaślepionych swoją wyjątkowością i uważających się za jedynie wiedzących przede wszystkim…) może sobie bez problemu w Polsce znaleźć kogoś do kopania. Nie brakuje przecież u nas gejów, lesbijek, transwestytów, transseksualistów, ateistów, innowierców, pijaczków, bezdomnych… W takiej masie inności, której, ów już w połowie patriota może, a w pełni patriota w zupełności znieść nie powinien, ale obaj powinni znaleźć sobie jak najbardziej żywy obiekt, na którym mogliby sobie całkiem nieźle poużywać, rozładować swoje patriotyczne emocje, poćwiczyć sztuki ulicznych, wiecowych walk, a przy tej jakże przyjemnej okazji udowodnić sobie i całemu światu zza płotu, że się prawdziwym Polakiem patriotą jest i basta!
O ile jednak większość z tychże kopanych walczy o swoje prawa, dobija się o szacunek albo wybija pięściami, jak Rafaela, prawo do równego traktowania, o tyle jest taka międzynarodowa, wcale niemała, grupa ludzi, którzy nie tylko nie domagają się szacunku, ale zdają się być szczęśliwymi, gdy ten czy ów (i nieważne czy pól, pełny patriota polski) ich kopnie i pozbawi szacunku. Mało tego, oni sami sobie często odmawiają szacunku i nawet cieszą się, gdy są kopani, gdy ktoś do pieca im dokłada.
Nie wiem, czemu to ma służyć? Nie mam pojęcia, po jaką cholerę tak się podkładać współczesnym socjologicznym dewiantom? Nie przekonujcie mnie, ale i tak twierdzę, że to jest chore!
O kim mowa? O Alkoholikach w rzeczy samej! A zwłaszcza o tych trzeźwych czy też trzeźwiejących Alkoholikach!
Skąd, do diaska, u mnie takie myślenie? Ci, co mnie znają, wiedzą doskonale, że za kołnierz nie wylewam! Ano pewnie dlatego, że nie wylewam! Niejedno też w życiu przez gorzałkę czarodziejkę straciłem, a przez nieprzespane w domu noce straciłem!
Jeśli zdrowie dopisze, to rozwinę myśli swoje i zamknę je odpowiednią pointą! Jeśli mi się przy tym trochę batów otrzymać uda, to będę wdzięczny, ale na pewno nie za to, że mógłbym być jednym z tych, co tak skromnie i poniżająco często os obie mówią.
Alkoholicy, weźcie za mordę swój los, a tych obok, co niby mądrzejsi i porządniejsi, bo nigdy po pijaku bruku nosem nie zaliczyli, w łeb walnąć trzeba i pokazać, że warci jesteście dużo więcej niż ci, co krzyżem w kościołach leżą i wstać nie powinni, gdyby Bóg miłosierny nie odpuścił im ich win, których sami zobaczyć nie mogą i z których spowiadać im się ich sumienie zakłamane nakazać nie może, bo i jak?!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...