Słyniemy
też z tego, że przeciętny Polak zazdrości tym, którym lepiej się dzieje, a
którzy ciężko na to swoje „lepiej” pracują!
Krążą
legendy po Europie i świecie, jak potrafimy sobie nawzajem dokuczyć na
obczyźnie! Jak potrafimy się cieszyć z każdego potknięcia bliźniego swego rodaka
znad Wisły!
Znani
jesteśmy z zawiści, jaką cechuje się polska polityka czy dziennikarstwo
nastawione na tanią sensację!
Stanowimy
nację, która zdaje się nie umie żyć bez wroga. Nieważne czy ów wróg jest
realny. Jeśli takiego nie posiadamy, to wymyślamy go sobie albo biegniemy w
mroki historii i stamtąd wygrzebujemy z grobów kolejnych wrogów Polski i
Polaków. Coraz więcej wśród nich swoich niż obcych! Wręcz uganiamy się, aby
wśród żywych i umarłych wrogów Polski i Polaków nigdy nie zabrakło! Trzeba przecież
zawsze mieć pod ręką kogoś do kopnięcia!
Uwielbiamy
patrzeć innym na ręce, kontrolować innych, wymagać od innych krystalicznej
przejrzystości w działaniu i myśleniu, o swoich rękach, postępowaniu, działaniu
i myśleniu jakby zapominając!
Słowem,
jesteśmy na siebie bardzo wkurzeni, tylko tak do końca nie wiemy dlaczego i za
co!
Dzisiaj
wręcz niemodne jest w Polsce pozytywne nastawienie do drugiego człowieka!
Zwłaszcza do tych, co stoją, nie daj Boże, po innej stronie politycznej
barykady, jasno głoszą inne niż katolickie wyznanie, wyznają inną orientację
seksualną, mają inne poglądy na życie, głoszą swoją prawdę, nieco inną niż
nasza, czytaj: jedyną i niepodważalną. Dużo bardziej trendy jest temu obok,
temu po drugiej stronie, temu innemu, temu dziwnemu dokopać słowem, wytknąć
błąd, upomnieć, wyśmiać, wyszydzić, obrzucić błotem, zepchnąć na margines
społecznego życia, niż podać mu rękę i siąść do wspólnej dyskusji o wspólnym
egzystowaniu teraz i jutro.
Najlepiej
dla znacznej części Polaków byłoby, aby ci inni, niż ja, zniknęli z pola
widzenia. Siedli sobie cichutko w kąciku i nie odzywali się na żaden temat. Nie
pretendowali do żadnych publicznych stanowisk. Najlepiej byłoby, aby ci inni,
niż ja, żyli tak, jakby ich całkiem nie było! Ależ nastałby wtedy raj w kraju
nad Wisłą dla tej znacznej części polskiego społeczeństwa, co żadnej inności
znieść nie może, nie może przełknąć prawdy głoszonej przez innych, nie potrafi
pogodzić się z odmiennością drugiego człowieka w zwyczaju czy obyczaju!
Polacy
są naprawdę dobrzy w dokuczaniu sobie nawzajem i czynieniu ze swojego i
bliźnich życia piekiełka na własną miarę. Gdyby to był mit, wymysł, plotka, to
kto wpadłby na pomysł nakręcenia takich filmów, jak: Szczęśliwego Nowego Jorku, Sami swoi, Ranczo, Świat według Kiepskich…?
Bez istnienia Polaków na tym najpiękniejszym ze znanych nam padole łez
niemożliwe byłoby ukazanie tego, czego każdy normalny człowiek wstydziłby się
nawet przed samym sobą!
A
ponieważ Polak słynie też z tego, że innych słuchać nie potrafi i nie chce, bo
sam wie lepiej, potrzeba nam uciec się do siły egzorcyzmów, magii i innych
obrzędów, aby z nas co nieco wypędzić na dobre. A jeśli wypędzić się nie da, to
przynajmniej pomyślimy przez chwilę o tym, co nas zżera od środka i to już
będzie sukces autorefleksji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz