19 grudnia 2014

Sapienti sat!

Normą staje się to, że jeśli przeciętny Polak drugiemu Polakowi nie dokopie, to smutny chodzi i wydaje się być bardzo nieszczęśliwym!
Słyniemy też z tego, że przeciętny Polak zazdrości tym, którym lepiej się dzieje, a którzy ciężko na to swoje „lepiej” pracują!
Krążą legendy po Europie i świecie, jak potrafimy sobie nawzajem dokuczyć na obczyźnie! Jak potrafimy się cieszyć z każdego potknięcia bliźniego swego rodaka znad Wisły!
Znani jesteśmy z zawiści, jaką cechuje się polska polityka czy dziennikarstwo nastawione na tanią sensację!
Stanowimy nację, która zdaje się nie umie żyć bez wroga. Nieważne czy ów wróg jest realny. Jeśli takiego nie posiadamy, to wymyślamy go sobie albo biegniemy w mroki historii i stamtąd wygrzebujemy z grobów kolejnych wrogów Polski i Polaków. Coraz więcej wśród nich swoich niż obcych! Wręcz uganiamy się, aby wśród żywych i umarłych wrogów Polski i Polaków nigdy nie zabrakło! Trzeba przecież zawsze mieć pod ręką kogoś do kopnięcia!
Uwielbiamy patrzeć innym na ręce, kontrolować innych, wymagać od innych krystalicznej przejrzystości w działaniu i myśleniu, o swoich rękach, postępowaniu, działaniu i myśleniu jakby zapominając!
Słowem, jesteśmy na siebie bardzo wkurzeni, tylko tak do końca nie wiemy dlaczego i za co!
Dzisiaj wręcz niemodne jest w Polsce pozytywne nastawienie do drugiego człowieka! Zwłaszcza do tych, co stoją, nie daj Boże, po innej stronie politycznej barykady, jasno głoszą inne niż katolickie wyznanie, wyznają inną orientację seksualną, mają inne poglądy na życie, głoszą swoją prawdę, nieco inną niż nasza, czytaj: jedyną i niepodważalną. Dużo bardziej trendy jest temu obok, temu po drugiej stronie, temu innemu, temu dziwnemu dokopać słowem, wytknąć błąd, upomnieć, wyśmiać, wyszydzić, obrzucić błotem, zepchnąć na margines społecznego życia, niż podać mu rękę i siąść do wspólnej dyskusji o wspólnym egzystowaniu teraz i jutro.
Najlepiej dla znacznej części Polaków byłoby, aby ci inni, niż ja, zniknęli z pola widzenia. Siedli sobie cichutko w kąciku i nie odzywali się na żaden temat. Nie pretendowali do żadnych publicznych stanowisk. Najlepiej byłoby, aby ci inni, niż ja, żyli tak, jakby ich całkiem nie było! Ależ nastałby wtedy raj w kraju nad Wisłą dla tej znacznej części polskiego społeczeństwa, co żadnej inności znieść nie może, nie może przełknąć prawdy głoszonej przez innych, nie potrafi pogodzić się z odmiennością drugiego człowieka w zwyczaju czy obyczaju!
Polacy są naprawdę dobrzy w dokuczaniu sobie nawzajem i czynieniu ze swojego i bliźnich życia piekiełka na własną miarę. Gdyby to był mit, wymysł, plotka, to kto wpadłby na pomysł nakręcenia takich filmów, jak: Szczęśliwego Nowego Jorku, Sami swoi, Ranczo, Świat według Kiepskich…? Bez istnienia Polaków na tym najpiękniejszym ze znanych nam padole łez niemożliwe byłoby ukazanie tego, czego każdy normalny człowiek wstydziłby się nawet przed samym sobą!
A ponieważ Polak słynie też z tego, że innych słuchać nie potrafi i nie chce, bo sam wie lepiej, potrzeba nam uciec się do siły egzorcyzmów, magii i innych obrzędów, aby z nas co nieco wypędzić na dobre. A jeśli wypędzić się nie da, to przynajmniej pomyślimy przez chwilę o tym, co nas zżera od środka i to już będzie sukces autorefleksji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...