Fragmenty
Sg
Tłucze się
po głowie naszego bohatera pytanie: Po jaką cholerę? Po jaką cholerę pisać
dzisiaj książkę o samorządności terytorialnej w Polsce? Po jaką cholerę
odkrywać śmieszne i straszne kulisy gminnego lidera albo nieudacznika?
To
tylko chwila zwątpienia!
(…)
Frustracja
naszego bohatera, zrozpaczonego i zniechęconego wójta z gminy na końcu świata,
pcha go do wynurzeń z samego dna samorządowego bagienka.
To, że
mieszkamy na końcu świata nie oznacza bynajmniej, że nie możemy napisać
książki. Trzeba zawsze pamiętać, że tam, gdzie kończy się świat, świat właśnie
się zaczyna.
(…)
Można
tak pytać bez końca: Po jaką cholerę? Ale zarówno takie pytania, jak i
odpowiedzi nie mają po prostu sensu. Dlatego zajmijmy się spisywaniem rozmyślań
naszego bohatera i spróbujmy nadać jego historii dźwięk i obraz w wyobraźni
tych, co będą boki zrywać w trakcie lektury czy też ocierać łzę nad niedolą
tegoż nieszczęśnika i jemu podobnych. A może będzie to przyczynek i do tego, że
nad samymi sobą i swoją dolą czytelnicy z końca świata łzę uronią.
Czym
trudzi się w chwili obecnej nasz bohater? Zaprząta go myślenie o polskim
samorządowym getcie. Z własnego doświadczenia wie, w jaki sposób, bez zbędnych
pierdów, ubrać w słowa życie przeciętnego samorządowca w kraju nad Wisłą.
Nad
czym trudzi się nasz bohater dzisiaj? Pyta sam siebie, dlaczego dzisiaj do
samorządu trafia tak wielu facetów bez jaj? Dlaczego w pracy samorządowej
poznał już tak wiele kobiet z jajami? Próby odpowiedzi prowadzą go do wniosku,
że nie ma utartych reguł dotyczących predyspozycji jednostki do wykonywania
takich czy innych życiowych zadań. Nie ma utartych reguł mogących uczynić
samorządową rzeczywistość idyllą. Samorządowa idylla kończy się bowiem tam,
gdzie samorządowe marzenia zderzają się z prawnymi ograniczeniami i gdy jedynym
wyjściem dla realizacji tychże marzeń jest jazda po bandzie; jazda pociągająca
za sobą konkretne problemy, przysparzająca kolejnych siwych włosów, uciążliwego
drżenia rąk, kołatania w klatce piersiowej i ewentualnie spokojnie przespanej
nocy w policyjnej izbie zatrzymań po kolejnym bezpodstawnym anonimowym
oskarżeniu i nieoczekiwanych gościach w domu w godzinach bardzo, bardzo
rannych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz