W
Polsce z przyznaniem się do tego, że gorzałki za kołnierz nie wylewamy jest jak
z muzyką disco polo, której większość Polaków słucha i świetnie się
przy niej bawi, ale jakoś trudno się do tego przyznać (Nie wypada!) i czynią to
tylko nieliczni.
Tak
samo nieliczni z bardzo licznych przyznają, że lubią z różnych powodów albo z
potrzeby walnąć sobie kilka głębszych albo kilka piw. Nieliczni z licznych
przyznają, że nieraz urwał im się film i nie robią z tegoż przyznania się szumu
czy larum!
Świadczy
to o tym, że tylko nieliczni z licznych Polaków nie są obłudni, zakłamani, ale
szczerzy wobec siebie i otoczenia.
Cała
reszta to zakłamane duchowe karły! Reszta, tj. ci, co kielicha walnąć lubią,
nie potrafią się do tego jasno przyznać, a innych jeszcze odżegnują od czci i
wiary. Tak, to duchowe karły!
Ale
jeszcze mniej iż nielicznych jest tych, co stwierdzili, że tych kilka głębszych
czy piw to dla nich za dużo, że po tych kilku głębszych czy piwach nie panują nad
sobą, robią głupoty, zaniedbują siebie, najbliższych i świat… I właśnie ci
nieliczni z nielicznych biorą swój los za mordę i mocują się z gorzałą. Trzymają
się z sobie podobnymi w grupach AA i innych grupach wsparcia. Starają się, jak
to mówią, wyjść na prostą!
Ktoś
krzyknie: Kurcze, co za ludzie! Super! Tylko ich wspierać! Tylko im pomagać! Tylko
próbować, jak oni, bo nie tylko od gorzały ludzie się uzależniają, nie tylko na
gorzałę ludzie chorują!
Jednak
sami trzeźwiejący Alkoholicy powiedzą za mną, że wcale tak słodko nie jest! Tak
zwana trzeźwa część społeczeństwa, która w większości do swojej miłości do
gorzały się nie przyznaje, wcale trzeźwiejącym życia nie ułatwia, a tam, gdzie
można dokuczyć, wyobcować, poniżyć…, robi to z dziką rozkoszą.
Dlatego
już teraz przyznam i zapowiem: Będę pisał ZA Anonimowymi Alkoholikami, choć
wiele rzeczy w samej AA mi nie odpowiada. Będę pisał ZA AA, bo są jak
najbardziej tego warci, a przez większość polskiego społeczeństwa jak społeczne
piąte koło u społecznego wozu traktowani. Znów ktoś krzyknie: Nieprawda! Proszę,
o oto kilka powszechnie znanych określeń dla trzeźwiejących: były luj,
pijaczyna, degenerat, gorszy, drugiej kategorii… A jak się określa (te
określenia są powszechnie akceptowane) tych, którzy jeszcze do choroby się nie przyznali
i postanowili serio rozliczyć się ze sobą, to może sobie darujemy. Powiedzmy tylko,
że nie ma tam miejsca na słowne delikatności, jak to w stosunku do ludzi
chorych w kraju nad Wisłą bywa.
Część
moich znajomych, którzy czarodziejki gorzałki nie unikali, nie będzie miało
okazji czytać moich wypocin, bo zabrali się stąd już na dobre i wierzę, że
patrzą teraz na problem z zupełnie innej, nieznanej mi, perspektywy. Nikt też
nie wie czy od miłości do gorzały pobiegli za granicę czasu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz