11 sierpnia 2018

Osioł skończony!


Ośle skończony! Tak byłem powiedziałem do siebie właśnie kilka dni temu wstecz, gdym pięćdziesiątkę wycisnął na swoim górskim bicyklu. Pięćdziesiąt kilometrów dziennie na rowerze górskim to nie jest żaden wyczyn, jak o tym już pisałem. A już na jakieś „szosówce”, co dwa koła ma, to nie tylko nie wyczyn, ale palec w otworku. Jeśli o górski chodzi, to trzeba pamiętać, żeby tę pięćdziesiątkę przejechać rozsądnie i wcześniej to zaplanować. Jak to jednak z ludzkimi planami często bywa – zanim się zabierzemy za ich realizację, to już wypada nam tyle do zrobienia innego, że plany wcześniejsze można sobie wsadzić tam, skąd w normalnych warunkach i orientacji normalnej wszystko na zewnątrz tylko powinno się wydostawać. 

Nie mylić z miłym zwierzęciem określenia z tytułu – raczej kojarzyć ze mną, bo za chwilę znów będzie o moich planach na dzisiaj. A przecież pisałem, żeby nie planować! O Boże, mówiłem przecież, żem osioł skończony!
Ale jeśli dożyję do końca dnia dzisiejszego, to na pewno skrobnę takie oto kawałki. Podam je niżej w punktach, żebyście wiedzieli, o czym będę skrobał i żeby potem nie było, że nudno, do dupy i jeszcze…

Tematy na dzisiaj:
1.     Moja pięćdziesiątka – o bzdurnym planowaniu i udowadnianiu sobie czegoś, żeby innym powiedzieć…
2.     12 sekretów szczęścia rodzinnego – o dziewczynach dorosłych, co Ewangelię głoszą…
3.     Sprawiedliwość po polsku – jak ujechać człowieka, żeby opozycyjnym notablom porad nie udzielał…
4.     Wielki Kk – jak wilki Kościoła ogłupiają owieczki i bynajmniej nie po to, żeby je potem pożreć…

Na dzisiaj mam zatem w cholerę pisania, a jeszcze muszę sprzątnąć i trochę ogarnąć sów czterokołowiec. Do tego przestało padać i już mi się marzy jakaś niewielka wyprawa jednośladowcem moim.
Zacznę od samochodu, a potem zobaczymy, żeby znów nie planować i nie gonić jak głupek.
Teraz mogę napisać enigmatycznie to, że z jednego z powodów, dla których kilka dni temu goniłem jak szalony były owoce morza, z których zostały skorupki. Rozwinę to, spokojnie, jeśli trochę pożyję! 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...