13 sierpnia 2018

Zero planów!


Zero planów na przyszłość, to najlepsze plany, jakie może sobie człowiek wyobrazić. I znów wraca myśl stara, że trzeba żyć chwilą, nie martwić się dniem jutrzejszym, tylko carpe diem!

Codziennie coś zakładam w kwestii mojego pisania i pewnie będę musiał wstawać razem ze słońce – wtedy będę miał godzinę, a może i więcej, żeby zająć się tylko sobą… Oczywiście przesadzam! Codziennie, ostatnio, znajduję czas na to, żeby rowerem pojeździć i to są chwile dla mnie – mogę ze sobą pogadać, przemyśleć jakieś sprawy, wymyślać kolejne tematy, które chciałbym opisać.
Tak sobie teraz myślę, że ten blog to takie moje zdanie wypowiedziane w tym życiu i jeśli ktoś zechce, może mnie całkiem, całkiem, nieźle całkiem poznać, ale potrzeba czytania i jeszcze rozumienia. To nie było do tych, co mnie tu odwiedzają, bo Was akurat postrzegam jako bardzo rozumnych. Nie wszystkich znam osobiście i nie o wszystkich wiem tego czy są tak pokręceni jak ja, zakręceni, rozdarci…
Mogę śmiało napisać, że już od tysiąca lat z hakiem ludzie mądrzy wołają, żeby chwytać chwilę, żeby żyć chwilą, żeby cieszyć się TERAZ! A takie zwierzaki, jak, koniecznie musza planować – dziś zrobię to i tamto, w tygodniu tyle przejadę, pojadę za dzień lub tydzień odwiedzić przyjaciela… Ci bardziej zakręceni planują nawet na lata, choć nie mają pewności czy się jutro obudzą. Cholera by to wzięła z tą moją i ludzką chyba nieumiejętność słuchania przez tyle już wieków.
I jeszcze to przysłowie o nauce na błędach, że dobrze, gdy na cudzych błędach się uczymy. Ja stwierdzam stanowczo, że wolę się uczyć tylko na własnych błędach, których popełniam bez liku! 
Jasne, że wrócę do tego, co zapowiedziałem, pod warunkiem tylko, że tej chwili dożyję, a mam taką nadzieję, bo mam jeszcze w planach spotkać fajnych ludzi i poznać ich osobiście! 
Nieustannie zatem będę wracał do tego ważnego dla mnie tematu - zero planów na przyszłość! 
Już widzę Wasze zdumienie nad sprzecznościami moimi! 
A teraz trochę poczytam o luzach w suporcie – to taka część roweru, co, jeśli nie działa, jak trzeba, może nieźle dokuczyć w trasie rowerzyście!
Bywajcie, bywajcie, bywajcie!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...