![]() |
Tajemnicze miejsce |
Wielu powie, ależ on
się mota. Najpierw pisze, że odpuszcza sobie pewne sprawy, a za chwilę już
wspomina coś tam.
Nie ma w tym
sprzeczności. Po pierwsze wyrażenie „pewne sprawy” nie oznacza wszystkiego, a
poza tym muszę nadać bieg myślom, które w przeszłości nawiedziły mnie tak, że,
nie wiem dlaczego, zanotowałem. Skoro zatem coś tam kiedyś zapisałem, to warto się
tym podzielić z innymi nawet jeśli inni uznają to za bzdury warte funta kłaków.
Ponad dwa lata temu
byłem w Białce Tatrzańskiej i podczas pobytu w hotelu zapisałem sobie, że tak
naprawdę wszystkie hotele są do siebie bliźniaczo podobne. Są jak przytułki dla
niebieskich (na chwilę) ptaków.
Hotele położone na
terenach bogatych w kulturę regionalną (ludową) najczęściej umieszczają w swoich
wnętrzach różne skansenowskie rekwizyty, a mieszkający przez chwilę goście
hotelowi patrzą na sprzęty z przeszłości pełni zachwytu czy też podziwu. Jakby
nie zdawali sobie, że naszym poprzednikom przedmioty te służyły do wykonywania
powszednich czynności, a nam dzisiaj do tępego zachwytu i niezrozumiałego dla
mnie zainteresowania, jak co najmniej dzieła sztuki sprzed lat wielu.
Ja z reguły patrzę na
tego typu wystawy co najwyżej z litością, a gdy widzę patrzących na te sprzęty
powszechnego wczoraj użytku z minami pełnymi zadumy nad mijającym czasem i
znawcami antropologii kultury ludowej, to już sam nie wiem, co myśleć o współczesnych.
Dzieciakom w wieku
szkolnym trzeba koniecznie tłumaczyć obrazowo rozwój nawet takiej techniki, jak
przemiana radła w sochę, a następnie w pług i jakieś tam nowoczesne urządzenia
służące dzisiaj do wykonywania czynności zwanej orka.
Dorośli natomiast
powinni rozumieć, że to, jak powszechnym urządzeniem dla naszych pradziadków
były radło czy socha, dla nas dzisiaj są urządzenia sterowane komputerami i
same komputery.
Zachowujemy się
natomiast tak, jakbyśmy nie rozumieli, że dzisiaj samochód czy samolot są
takimi samymi środkami lokomocji, jak dla naszych przodków wozy zaprzężone w
konie, a jutro…? Kto wie, czym będą podróżować nasze prawnuki!?
Zachwycamy się nad tym,
co już się przeżyło i ewentualnie nad tym, co będzie w przyszłości, a co jest
obecnie co najwyżej prototypem albo wizją. Niedoceniamy przy tym tego, co
właśnie mamy danej chwili. Nikt przecież nie patrzy z zadumą i podziwem na nowy
model komputera czy samochodu, już na pewno nie z taką zadumą i takim podziwem,
jak np. na jakoś staroć dzisiaj bezużyteczną.
To chyba norma!
O mieszkańcach
miejscowości wypoczynkowych zapisałem wtedy, że są chyba mniej u siebie niż
przyjezdni. A ci „miejscowi”, którzy nie prowadzą działalności na rzecz przyjezdnych,
są coraz częściej traktowani, jak zbędny element lokalnego krajobrazu.
Myślę też sobie, że
ludność z miejscowości wypoczynkowych ma przez jakiś czas w roku niezłe
kulturowe pranie mózgu. Miejscowi bronią, jak mogą, swojej regionalnej kultury,
ale jednocześnie nasiąkają tym, co przywożą ze sobą letnicy, turyści,
przyjezdni, goście.
Stare opuszczone
pensjonaty zawsze budziły we mnie smutne uczucia. Są jak gniazda opuszczone,
pozbawione kwilenia i goszczenia tych, co zdobywają przestworza bez żadnego
wysiłku.
Opuszczone pensjonaty
zawsze też kojarzyły mi się ze świetnym filmem z Jackiem Nicholsonem Lśnienie.
Zanotowałem też wtedy,
że często widzę dzieci „ciężkim” krokiem wracające ze szkoły do. Zawsze wtedy myślę,
że dzieciaki, gdy chodzą do szkoły, dziennie pracują często więcej godzin niż
dorośli. Dla tak zwanych ambitnych dzieciaków codzienna szkolna robota to
prawdziwa harówka – horror pragnienia osiągnięcia sukcesu.
Policzmy – dziecko
wstaje o godzinie 700, zjada śniadanie i rusza do szkoły, w której o
godzinie 800 rozpoczyna szkolną robotę. Założyć można, że w szkole
spędza czas do godziny 1400 – 1500. Następnie wraca do
domu, zjada obiad i siada do odrabiania pracy domowej, która zajmuje mu dwie
albo trzy godziny. Razem z przerwami daje to ponad osiem godzin uczniowskiej
roboty.
Ambitni uczniowie
pracują dużo dłużej, bo ciągle coś tam powtarzają, poszerzają swoją wiedzę o
coraz to inne źródła, niż szkolne podręczniki.
Powinni o tym pamiętać nauczyciele
i rodzice.
W tym samym czasie,
czyli ponad dwa lata temu, zanotowałem też spostrzeżenie, że w czasie mojego
świadomego życia politycy i wielcy polskiego światka ustalili chyba więcej
rocznic, niż ich poprzednicy przez lat kilkadziesiąt, a nawet kilkaset.
Wydarzenia stoczniowe i
w poszczególnych miastach, w których coś tam się działo przed i po wprowadzeniu
stanu wojennego, później papież JP II, następnie katastrofa smoleńska….
Nie będę wymieniał,
jest tego dużo. Jak dla mnie, za dużo!
Moim zdaniem, wieloma z
tych wydarzeń powinni zająć się historycy i innej maści badacze, którzy
rozstrzygną wszystkie wątpliwości związane z tymi wydarzeniami, a następnie
podjąć decyzję czy dane wydarzenie godne jest corocznego świętowania jako ważne
dla kraju i narodu wydarzenie historyczne.
Zanotowałem też wtedy,
że dwukrotnie śniłem o swoich wrogach. Byli agresywni, jak w życiu. Wstałem jakiś
dziwnie obojętny i spokojny. Jakby we śnie wyrzucił z siebie lęk wobec ich nienawiści.
To oni powinni bać się swojej
nienawiści!
Nienawiść nie przystoi wojownikowi!
Przeczuwam też bardziej,
niż pamiętam, że śniłem, że jestem wędrowcem i wędruję z kijem wędrownym.
To senne odbicie moich marzeń!
Teraz mogę napisać, że naprawdę
jestem wędrowcem, choć z kosturem jeszcze nie pomykam przez świat.
Życie, to wędrówka. Wiem,
że pachnie Stachurą – Wędrówką jedną życie
jest człowieka…
Tyle się działo we mnie,
w kwietniu 2014 roku.
Co dzieje się teraz?
Może lepiej, na razie, nie
odpowiadać!
Lepiej poczekać dzień, dwa
albo tydzień, miesiąc i dopiero wysilić się na jakieś cząstkowe podsumowanie!
Nie ma to jak perspektywa
czasowa w spojrzeniu na pewne wydarzenia!
PS
Fotografie, które zamieściłem, to miejsce, obok którego przez chwilę pracowałem.
Chciałem podejść bliżej, żeby dokładnie wiedzieć, co to jest i czemu mogło w przeszłości służyć.
Na pierwszy rzut oka wydało mi się, że jest to jakaś budowla warowna, wbudowana w skarpę ziemną.
Poczułem się jak w innym świecie!
Nie muszę wspominać, że dookoła były tylko lasy i żadnych zabudowań mieszkalnych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz