31 grudnia 2017

Gówno pięknie podane?

Z podsumowania na koniec 2017 roku na małym ekranie jasno wynika, że w minionym już praktycznie roku liczył się przede wszystkim wygląd. Liczyło się, jak wyglądają ludzie, jak wyglądają dania, jak wyglądają gadżety, w ogóle wygląd królował bez zaglądania do środka.
Zatem śmiało można złożyć, że dzisiaj nawet gówno, odpowiednio podane, będzie smakowało. I kto mi powie, że żuk gnojarz robi w śmierdzącym biznesie!
Można dzisiaj ubrać ładnie durnia i będzie dureń uchodził za wzór dla milionów.

30 grudnia 2017

Wielcy ludzie w małej gminie

Dzisiaj miałem okazję poczuć, że mieszkam w małej gminie, gdzie świat się właśnie zaczyna, a nie kończy. Na apel Asi odpowiedziało 290 osób, które oddały próbę krwi, chcąc jej pomóc. Musi się udać, jeśli tyle serce jest za tym jednym, bijącym w piersiach Asi.
Super!
Chciało mi się krzyczeć, bo ludzie z małej gminy pokazali, jak wielkie można mieć serce, jak można odrzucić wszystkie ochy i achy, i ruszyć z buta, bo ktoś obok potrzebuje pomocy. Było ich pomad trzystu. Obok kobiet, mężczyzn, młodzieży, trochę dzieciaków. Pomyślałem sobie, są jak Spartanie, gotowi do walki, stawili się na polu bitwy.

29 grudnia 2017

Nie do wiary

Wczoraj 28 grudnia, na lokalnym portalu informacyjnym ukazał się tekst Mieszkaniec gminy o „prezencie” burmistrza. Nie będę komentował tego, jaką decyzję podjął nowy wódz, bo takich, jak ta z tekstu, w jego wykonaniu była cała masa. Pewnie wymuszono na nim zmianę dyrekcji szkół, wymuszono na nim utworzenie zespołu s-p, wymuszono na nim unieważnianie przetargów, pewnie nawet wymuszono na nim to, żeby został wodzem, bo nigdy nim nie był i nie będzie! A to, co teraz odgrywa, to nic innego, jak tylko kiepska farsa!
Najbardziej z całego testu podobało mi się tłumaczenie wodza: Tłumaczyłem mieszkańcom, żeby się z tym wstrzymać, ale nie dali się przekonać. Ja nie chciałem tego robić, ponieważ spodziewałem się konsekwencji.

Chyba pamiętacie!

Chyba pamiętacie, że jutro spotykamy się w siedzibie GOKiS w Stawiskach, żeby pokazać, że potrafimy być solidarni i gotowi przyjść z pomocą innym w razie potrzeby.
Na wszelki wypadek przypominam o tym, co wczoraj zainicjowane zostało na FB. Przypominam dlatego, że obecnie często jest tak, że ludzie o czymś tam wczoraj czytali, a dzisiaj już o tym nie myślą i nie pamiętają. Mówią, że mają już inne sprawy na głowie. 
Piszę to na blogu, ponieważ wierzę, że większość Czytelników mieszka albo w małej gminie na końcu świata, gdzie świat się właśnie zaczyna, albo na tyle blisko, że do Stawisk jutro w godzinach 9 -14 może spokojnie dojechać albo dojść.

Co w małej gminie piszczy...

Dobrze, gdy słyszę, że to i owo w małej gminie na końcu świata, gdzie świat się właśnie zaczyna, zostało zrobione. Dużo gorzej, gdy rozmawiam z ludźmi, jak to zostało zrobione. Czasem też sam doświadczam tego, jak robi się dzisiaj inwestycje w mojej przecież jeszcze gminie.
Jestem kopnięty, ale cieszę się z najmniejszej nawet inwestycji na terenie gminy.
Ale. No właśnie, ale.
Ostatnia inwestycja drogowa na terenie małej gminy, to budowa nawierzchni na niewielkim odcinku gminnej drogi.

27 grudnia 2017

No i po świętach...

Wszystko przed i podczas tych już minionych świąt, moim zdaniem, było poza prawdziwie duchowym przeżywaniem pewnego zdarzenia historyczno-eschatologicznego. Była cała masa bzdurnych filmów. Do bólu było śpiewania kolęd w najprzeróżniejszej interpretacji tejże jakże pięknej tradycji. Były programy pseudohistoryczne z Jezusem ekranowym w roli główniej. Było wszystko, poza meritum sprawy. Zaznaczam, że jest to tylko i wyłącznie mój punkt widzenia i moje odczucia.
Przejechałem w te święta kilkaset kilometrów. Fakt, odwiedziłem tych, których zamierzałem odwiedzić. Po drodze jednak zauważyłem, że w święta mamy na wszystko czas, tylko nie na myślenie o tym, z jakiego powodu te święta właśnie są.
Ale nie narzekajmy. Było, minęło! Super!

26 grudnia 2017

Ale szopka!

Wierzcie mi, miałem o tym nie pisać, bo ktoś tam może poczuć się przecież urażony, ale im dłużej o tym myślałem, tym głośniej w duchu śmiałem się, aż w końcu pomyślałem, skoro mam się śmiać się głośno i wprawiać tym najbliższych w zakłopotanie albo zmartwienie o mój stan równowagi, siadłem do pisania, żeby rozładować napięcie. Podzielę się zatem z Wami moimi świątecznymi przemyśleniami.
Nie będzie tu mowy o żadnym konkretnym miejscu ani konkretnej instalacji na poły żywej, na poły sztucznej, ale najczęściej sztucznej na całego. Tak, tak, mam na myśli instalację szopki bożonarodzeniowej.
Zanim jednak do tego przejdę na całego, poruszę nieco inny rodzaj „szopki”, jaki zauważam w czasie tychże, jakże kolorowych i do granic przyzwoitości skomercjalizowanych, świąt Bożego Narodzenia. Mam na myśli „szopki” podczas śpiewania kolęd.

24 grudnia 2017

Opowieść świąteczna z Zadupia

Pamiętacie historię, niekoniecznie świąteczną, ale z Ewangelii, gdy tłum chce się rozprawić z Marią Magdaleną?
Pamiętacie, co wtedy powiedział im Jezus?
Przeczytajcie, na Zadupiu bowiem osąd jest równie szybki i zero jest refleksji w niektórych ludzkich główkach, jak przed tysiącami lat.
Zmieniajcie się tylko dla siebie, bo tylko to się liczy!
A teraz Opowieść…

23 grudnia 2017

Nie-Boże Narodzenie

Gdy święta religijne stają się okazją dla mediów i fachowców od reklamy do zrobienia ludzi w balona, to po jakimś czasie w tym świątecznym czasie z religii zostają tylko strzępy, jakiś ochłap śmieszny. Natomiast same święta to kolejne elementy współczesnej popkultury, kolejne igrzyska dla mas. 
Z religijnego, mitologicznego czy eschatologicznego punktu widzenia to strasznie smutne i puste. Może naprawdę boleć.
Od miesiąca widzę w telewizji idiotyczne reklamy, debilowaty Mikołaj, który cieszy się, że za dwa smartfony zapłaci jak za jeden. Drugi, nie mniej głupi, cieszy się z tego, że będzie płacił na raty, i to bez odsetek.  Gdzieś tam z kolei Śnieżynka, koniecznie z odkrytymi do granic możliwości nogami i zbyt głębokim dekoltem, informuje baranów o świątecznych obniżkach... 
Przeceny, promocje, reklamy, rozdawanie drzewek, życzenia „puszczane z taśmy” na szklanym ekranie; pruderia polityków i pobożność na pokaz… To ma być magiczny czas, czas świętowania narodzin Boga?

22 grudnia 2017

Zadupie...

Zadupie to nie miejsce na Ziemi, czyli i w Kosmosie.
Zadupie to stan umysłu człowieka, który mieszka TU i TERAZ!
Dlatego, kiedy piszę: W małej gminie na końcu świata, gdzie świat się właśnie zaczyna, to wyzwanie dla kondycji umysłu Odbiorcy.
Tam, gdzie ludzi ocenia się, nie na podstawie tego, co wiedzą, co robili, robią i chcieliby zrobić, tylko na podstawie zawartości portfela i posiadanych dóbr materialnych, to już naprawdę koniec świata. No przecież to normalne, że tacy ludzie mieszkają w każdym miejscu na Ziemi – w NY, Londynie, Paryżu..., Stawiskach, no i w małej gminie na końcu świata, gdzie świat się właśnie zaczyna.

10 grudnia 2017

Znacie to?

Naręcza martwych kwiatów cieszą oczy i duszę.
Stado martwych ptaków … stado martwych zwierząt…. jeden martwy człowiek … masowe zabójstwa zwierząt…, nie są tym samym, co masowe ciecie kwiatów, prawda?
I jeszcze Puszcza Białowieska… i ten głupi krzyk, i coś co sprawia, że jesteśmy smutni, bo do rozsądku dalej nam niż daleko.

8 grudnia 2017

Władza gminna kłamie...

Gminny klasyk Piekarski, gdy go ostatnio zapytałem, co robi nowy wódz, dopowiedział – Uczy się czytać!
To nawet było śmieszne, ale nikt się nie śmiał, bo po trzech latach rządzenia można się wiele nauczyć, tymczasem w tej gminie jest tak, jakby władza lokalna w ogóle nie ruszyła z miejsca. Ta władza nowej jakości, ta władza świetlanej przyszłości.
Nie ruszyli z miejsca ci, którzy zapowiadali niesamowite zmiany w jakości zarządzania oświatą, w jakości jej kierowania, w jakości nauczania.
Wszyscy dziwnie zamilkli po zdobyciu korzyści czy to w postaci stanowiska, czy większej liczby godzin. Pokażcie mi kogoś dzisiaj z władz samorządowych albo nowej dyrekcji, kto walczy o jakość nauczania i organizacji funkcjonowania gminnej oświaty.
Nie mam na myśli tutaj młodych, szkolnych sportowców, bo ci zawsze robili taką robotę, żeby szkoły rozsławić albo dzieciaki, które gminę rozsławiają w konkursach przedmiotowych. 

7 grudnia 2017

Ja w plotce lokalnej

Lokalna plotka to siła rażąca dla małych i płochliwych. Ci, którzy dbają za wszelką cenę o swoje dobre imię na tak małym terenie, zrobią wszystko, żeby nie trafić na ludzkie „języki”.
Kimże ja już nie byłem w lokalnej plotce!
Byłem Casanovą, który tyle niewiast uwiódł, że ten literacki pierwowzór to mógłby być ministrantem w parafialnym kościele!
Szalałem niczym tajfun, pijąc ponad miarę!
Rozdawałem pieniądze, i to tysiącami!
Bawiłem się jak Neron, co mi tam Neron!
Piłem, żyłem i wyłem, i jeszcze tam coś!
Łamałem prawo, jak chciałem i wychodziłem cało!
(…)

6 grudnia 2017

Głupota gminnej władzy

Miałem pisać i o gazetce gminnej, i o dowożeniu. No i napiszę, chociaż tylko po trosze. Może, żeby mieć z głowy, bo coś zapowiedziałem, ale, wierzcie mi, to będzie moja droga przez mękę.
W mojej małej gminie na końcu świata, gdzie świat się właśnie zaczyna, dzieje się tak, że ze śmiechu przytyłem. Nie wiem, kto rządzi gminą i kto, kim rządzi w gminie. Jedni się skarżą na to, że inni im nic nie pozwalają robić, odsuwają ich od wszystkiego i tym podobne bzdety. Co taki gminny wódz może ludziom zakazać? Jeśli chcę ludziom pomóc i mam możliwości, to pomagam i żaden gminny dupek nic mi nie może zabronić. Natomiast takie tłumaczenie jest fajne do tego, żeby nic nie robić i żeby robić tyły temu czy owemu.
Zauważam, że ostatnio w mojej małej gminie to ci, co mogą coś zrobić, nie robią tyle, co trzeba. Jedni mówią, że nie ma kasy, bo gmina zadłużona. Inni, że jeszcze inni na nic im nie pozwalają. I jednym i drugim kopa w przyszłych wyborach.

Władza gminna do kąta...

Miał być tytuł Nowina, ale jest inaczej, bo mi jedno zdjęcie z gminnej Nowiny taki właśnie tytuł nasunęło w trakcie pisania.
Przejrzałem ostatni numer gminnej Nowiny…. Szacun dla młodego redaktora, który pracuje nad szatą graficzną gazetki i treścią.
Najbardziej ucieszył mnie fakt, że nie ma już części Od Wydawcy. Być może wódz w końcu pojął, żeby się nie odzywać!
Nie chce mi się wytykać błędów literowych i jakichś tam innych. Już mnie to nudzi. Zainteresowało mnie jednak jedno zdjęcie, które jasno mówi o tym, jak władze małej gminy traktowane są na ich terenie i bardziej robią za tło niż za gospodarzy. Przy przecięciu wstęgi podczas otwarcia jednej z dróg powiatowych, która leży na terenie mojej gminy, władze mojej gminy stoją kątem, na boczku. 
To są gospodarze? 
To jest władza lokalna? 
Kto, kogo tutaj ustawiał i kto jest ważniejszy? 
To tak, jakby na weselu, jakiś bubuś z powiatu czy województwa chciał zająć miejsca młodej pary albo rodziców młodych.

Głupota nie boli...

Są ludzie, którzy nawet po pijanemu zrobią pewne rzeczy lepiej niż kilku trzeźwych!
Jeden tak zwany grubas może zrobić więcej niż dziesięciu tzw. szczupłych, pięknych i młodych…
Jeden mały i tzw. słaby może zrobić więcej niż iluś wielkich i tzw. silnych…
Wszystko to kwestia jakości!
My jednak już dawno nie patrzymy na jakość, choć strasznie krytykujemy czasy minione (w przypadku Polski PRL), ale liczy się ilość, od pieniądza zaczynając, na posiadaniu kończąc.
Zdawałoby się, że już tych pieniędzy mamy na tyle, żeby spokojnie przeżyć. Z pewnością większość ma ich na tyle. I warto by już pomyśleć o jakości życia. A jakoś nam się nie chce przestać chcieć więcej i więcej, ale tylko tego, co nas w oczach innych zbuduje, czego będziemy mieć więcej, ale żeby BYĆ bardziej, to już nie tyle za trudne, co raczej szkoda zachodu.

5 grudnia 2017

Co Wy na to?

Młodość nie jest okresem życia, jest natomiast stanem ducha.
Nikt nie starzeje się po prostu przez przeżycie iluś tam lat.
Ludzie starzeją się tylko przez porzucanie swoich ideałów.
Lata marszczą skórę, lecz utrata entuzjazmu marszczy duszę.
Udręka, zwątpienie, nieufność, lęk i rozpacz są długimi, długimi latami, które zginają kark i rzucają na kolana w pył drogi.
Lecz w każdej istocie ludzkiej, czy lat ma siedemdziesiąt, czy szesnaście, tkwi zdolność do zdumienia i zachwytu nad biegiem gwiazd i życiem mrówki, nieustraszone wyzwanie losowi, niewyczerpane dziecięce pragnienie zabawy, życia i radości.
Jesteś tak młody jak twoja wiara;
tak stary jak twoje zwątpienie;
tak młody jak twe zaufanie do samego siebie;
tak stary jak twój lęk; tak młody jak twoja nadzieja;
tak stary jak twoja rozpacz.

Wyobraźni za grosz

Nie chodzi o złośliwość, choć wolny od niej nie jestem. Tekst napisany jakiś czas temu pod wpływem impulsu, emocji. Nie będę go zmieniał, choć już tej nocy chciałem. Niech Idze, jak jest, jakim go „narodziłem”!
W samorządowej robocie jednym z ważnych aspektów jest odpowiednie zorganizowanie dowozu uczniów do szkół. Odpowiednia organizacja dowożenia to między innymi przejaw władz samorządowych o dobro dzieci. W każdej mojej oświatowej wojnie z kuratorium podkreślałem, że dowóz dzieci do szkół nie musi być udręką. Warunek to jednak dobra organizacja tegoż dowożenia. Dowóz uczniów do szkół powinien być tak organizowany, aby uczniowie jak najmniej czasu spędzali w drodze do szkoły i aby ta droga dojazdu była jak najkrótsza.
To dość proste, jeśli wódz gminy ma odrobinę wyobraźni, a radni robią swoją robotę, zwłaszcza ci, co się rzekomo na oświacie znają.
Kto dzisiaj w małej gminie na końcu świata pamięta mój pomysł rozpoczynania zajęć lekcyjnych o 820. To było proste rozwiązanie, aby dzieciaki nie zrywały się skoro świt, żeby zdążyć na autobus szkolny. Pamiętam takie czasu w gminie, gdy dzieci musiały wstawać nawet po godzinie piątej rano.
Może to i dobrze, że nowy wódz nie wie, że to mój pomysł, bo w swojej reformatorskiej fantazji jeszcze pokusiłby się o zmianę godzin pracy szkół. Nie, nie, nie zrobiłby tego, bo najzwyczajniej w świecie bałby się rodziców.

4 grudnia 2017

Pączek, Boczek i Pijak...

O tym, że Pączek był zawsze i będzie ponętny; Boczek przez cholesterol może trochę traci, a Pijak to nawet nie ma chyba szans, żeby gdzieś miejsce zagrzać w obecnie prawej Polsce, to raczej dobra teza i do obronienia.
Znacie pewnie bajkę o Pączku, Boczku i Pijaku!
Nie znacie?
Nie możecie!
Sam ją dopiero tworzę. W dodatku nawet nie wiem czy to będzie bajka. W sumie to jednak bez różnicy – będzie bajka czy nie.
Pijak to postać dość mocno utrwalona w literaturze i świadomości społecznej. Nikt nie lubi Pijaka, ale on zdaje się tym za bardzo nie przejmować. Może się co najwyżej smucić albo wstydzić (choć nie wiem dlaczego), jak w Małym Księciu. Nie wiem, w sumie, dlaczego nie lubi się Pijaka, bo nikomu nie robi krzywdy. Może co poniektórych irytować, szokować i bulwersować. To jednak jeszcze nie powód, żeby palić stosy.

Przystanek Alaska

Nareszcie trochę zimy. Odrobina przymrozku i w miarę biało. Chodzę, oglądając się na wszystkie strony, żeby mnie ta namiastka zimy trochę poziębiła. Dostaję przy tym takie pozytywne bury od znajomych, że szyja odkryta, bez czapki, w koszulce i kurtce… A ja chciałbym jeszcze założyć sandały i tak niemalże na boso pochodzić po zimie. Chyba dzisiaj, gdy zmrok zapadnie, namówię Kevinka, żebyśmy wyrwali się na jakąś godzinkę na spacer w pełni Księżyca. Już nie w tajemnicy, ale powiem wprost – wbiję się w sandały, wystawię stopy na mróz i pochodzę sobie po świecie nie jak Pan Bóg przykazał, bo bosą stopą ziemi jednak deptać nie będę, ale kto wie, w przyszłości…

29 listopada 2017

Co w małej gminie?

Ostatnio przeczytałem na stronie oficjalnej małej gminy na końcu świata, gdzie świat się właśnie zaczyna, że podpisano właśnie umowę z wykonawcami budowy dwóch odcinków Via Baltica. To, że droga ta przebiega przez teren mojej gminy i że brałem już udział w realizacji jej pierwszego etapu.
No i czytam, i o wchodzę do fotek, i nijak, w mordę, nie mogę zlokalizować zdjęcia projektowego tego nowego przedsięwzięcia.
Po iluś tam minutach stwierdziłem ze zdziwieniem, że przy okazji wpisu o budowie nowych odcinków Via Baltica na terenie mojej małej gminy na końcu świata, gdzie świat się właśnie zaczyna, zamieszczono fotografię już wybudowanego odcinka (miałem w tym udział). Fotografia pochodzi z 2009 roku. Jest zatem trochę za stara jak na taki news, że właśnie nowy wódz ogłasza światu budowę kolejnych odcinków Via Baltica.

27 listopada 2017

Kampania już trwa...

Ja piszę Kampanię czas zacząć… i ledwo wyskakuję z jednym odcinkiem, a tu okazuje się, że kampania w małej gminie na końcu świata, gdzie świat się właśnie zaczyna (o tym jeszcze będzie) trwa w najlepsze.
Nie zapomniałem o bajce o Pączku, Boczku i Pijaku, ale najpierw o tym, com wczoraj przeczytał. A przyznam Wam się uczciwie, że na tematy małej gminy czytam rzadziej niż rzadko, ale wczoraj, chyba po zapowiedzi ukazania się kolejnego numeru gminnej gazetki (kwartalnika), postanowiłem zajrzeć na oficjalną stronę gminy i oto, co znalazłem.
Super, że wymieniono część chodnika przy drodze wojewódzkiej przebiegającej przez miasteczko. Szkoda tylko, że nikt nie pociągnął starego mojego pomysłu, żeby naprzeciw kościoła zrobić przy tej okazji miejsc parkingowych. Ale gdy się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma. Zaniedbanie władz gminnych, jak nic!

26 listopada 2017

Słyszeliście?

Słyszeliście kiedyś syreny wozów strażackich wyjeżdżających do akcji? 
Jak te dzisiaj lub wczoraj. 
I w ogóle, jakie myśli przywodzą Wam na myśl odgłosy syren wozów uprzywilejowanych? Co wtedy myślicie o Waszych planach, pragnieniach, dążeniach?
Niedawno, całkiem niedawno, miałem zdarzenie drogowe. Ot, ciemna noc, nieoddalające się ode mnie światła samochodu. Włączam więc lewy kierunkowskaz, rozpoczynam wyprzedzanie. Miałem kilkaset metrów do tamtego samochodu. Nagle spostrzegam, że w samochodzie zapalają się światła cofania. Jestem już w trakcie wyprzedzania i wierzę, że ktokolwiek cofa, widzi mój manewr. Nagle widzę, że samochód przede mną ma włączony lewy kierunkowskaz. Przez myśl mi przeskakuje, że dojeżdżam do skrzyżowania. Ktoś nie zauważył mojego manewru.

Jakie to głupie, ale...

Boże, jakie to głupie, ale wciąż się dzieje.
To, że media publiczne w Polsce już od lat nie służą do informowania, tylko manipulowania, chyba nawet ci, którzy nienawidzą oglądać telewizji, wiedzą.
Do tego trzeba pamiętać, że media polecą na każde gówno, które dobrze się sprzeda. I będą w kółko karmić nas tym, czego dla siebie byśmy nie chcieli. Prawda, to takie ludzkie? Niech wszystkich to spotyka, ale nie i rodzinę chroń, Panie Boże, mój!
Nie tylko za granicą media rozgrywają ludzi jak dzieci w piaskownicy. To ogólnoświatowy trend. A my się ciskamy, dzielimy. Przyjmujemy za swoich wrogów, których nam media podsuną.
Celowe działania odwracania uwagi ludzi od spraw istotnych dla ich życia i prawdziwej egzystencji to jest to, żeby panować nad ludźmi. Nikt mi przecież nie powie, że działalność jakiejś komisji do spraw słynnego Złotego Bursztynu wpłynie na jakość życia gapiów sprzed szklanych ekranów. 

Szukajcie...

Zauważacie z pewnością, że niedocenianie jednych i przecenianie drugich to dzisiaj taka norma. W sumie nie tylko dzisiaj.
Ostatnio jakiś młody mądrala w telewizji wypowiadał się na tematy wychowywania dzieci. Strasznie to było mądre, bo przecież w telewizji wszystko, co się wypowie, zaraz obowiązuje jako coś, czego przecież nie sposób podważać.
Zapomniał jednak mówiący dodać, a może nie wiedział, że powiela w swych słowach przemyślenia Korczaka. Ten niepospolity człowiek nie tylko napisał Króla Maciusia I, ale przede wszystkim zajmował się pediatrią i pedagogiką wychowania. Mam jednak wrażenie, że powoływanie się dzisiaj na przemyślenia niezbyt znanego Korczaka, to dziś może być niemodne. Co innego Kopernik, Sokrates czy Platon. A już zupełnie wskazane jest cytować świętych.

Ładniejszy nie będę

Ładniejszy już nie będę. I wcale nie żałuję! A czy nie piękniejszy? To jeszcze czas pokaże. Ale dla wielu to trudne, bo dzisiaj ładny i piękny, to najczęściej to samo, bez zbędnego wnikania. Takie upraszczanie to dzisiaj już norma i pewnie człowiek przeminie, a to się nie zmieni.
Zanim w ramach cyklu Kampanię czas zacząć napiszę bajkę o Pączku, Boczku i Pijaku, trochę rozważań nad sobą i tylko sobą.
Nurzałem się, przyznam, w odmętach ludzkiej słabości. To nie jest powód do dumy, ale czy powód do publicznego potępienia? To przecież robi większość, tylko to skrzętnie skrywa. Dziś najważniejsze jest bowiem, żeby dawać upust swoim słabościom tak, aby inni tego nie widzieli. Nie będą wtedy „gadać”. Ja przeżywałem chwile, że wielu dewotów może tylko pomarzyć o takich odlotach.
A ilu jest w stanie przyznać się do tego?
To pytanie w pustkę, nie trzeba wcale odpowiadać. A już na pewno mnie to nie interesuje.

25 listopada 2017

Miałem sen

Wiem, że sny już miewali czarnoskórzy bohaterowie o wolność rasową w USA.
Miewał sny o potędze swojego narodu prezydent USA.
Miał też sen o domu rodzinnym Laskowski Janus, bard polski.
Ja też miałem sen, a nawet kilka snów. Były z pewnością bardziej porąbane niż sny tych poprzednich, razem wzięte.
Najpierw mi się śniło, że znów jestem w Anglii. Że znów jestem wśród „swoich” z całą masą nietolerancji i walki o swoje.
Nawet we śnie trudno mi się tam było odnaleźć. Trudno mi zatem wyobrazić sobie, jak to będzie, gdy trafię tam naprawdę. Ale trafię. To tylko kwestia czasu. 

13 listopada 2017

Kampanię czas zacząć... [1.]

No i zaczynam pisanie o wyborach w samorządzie. Nie po to, żeby sobie wyrobić fory. Tylko, żeby ludzie wiedzieli, po co są ci, którzy do samorządu idą i jakie mają wobec swoich wyborców zobowiązania.
Postaram sie też wykazać, jak pięknie niektórzy samorządowcy rozgrywają wyborców. Nic nie robie, a przy tym kreują Siena ofiary, które, rzekomo ubezwłasnowolnione, nie mogą nic zrobić, tylko nic nie robić i czekać na kolejne wybory.
W tych kolejnych wyborach mają nadzieję wygrać i sięgnąć po stołki wyższe, niż zasiadają dzisiaj.
Postaram się przedstawić myślenie tych, co na gminnej górze i jak mają gdzieś tych, co głosują w wyborach.
Będzie ciekawie i przykro. Ale będzie szczerze.

11 listopada 2017

Niepodległości czy BN?

Niedobrzy są ludzie, co tylko innych punktują. Ja taki właśnie jestem! Człowiek się napracuje, naczyta co niemiara i walnie publicznie błąd, i dupa, i wszyscy się śmieją. Taka jest cena wystąpień i nie ma co się zniechęcać. Trzeba próbować od nowa, dla siebie, nie dla innych.
Podjechałem dzisiaj cichutko na obchody Dnia Niepodległości w małej gminie na końcu świata, gdzie świat się właśnie zaczyna. Nawet nagrałem sobie przemówienia wodzów. Znajomi mnie pytają – Nagrywasz? Dlaczego? Jak to?
Przecież nie będę musiał niczego zapamiętywać. A chcę dokładnie wiedzieć, co wielcy gminy mówią w takich podniosłych chwilach jak Dzień Niepodległości. A że później wychodzi z przemówienia jednego, że to może być już Boże Narodzenie, a nie Dzień Niepodległości. I szlag mnie wtedy trafia, ale też sobie myślę. W dupie mieć to badziewie! Niech się to kręci, jak kręci, bo lepiej nie będzie. Widocznie to ludziom pasuje. A skoro ludziom pasuje, to niech tak zostanie. Niech wszyscy będą szczęśliwi.

Modlą się...

Modlą się za ojczyznę moją ukochaną pewnie setki tysięcy ludzi w tysiącach polskich kościołów. Z tej okrutnej ilości modłów musi, jak nic, wyniknąć wszelka pomyślność dla wszystkich ludzi z kraju nad Wisłą.
Wszyscy mieć będą dostatek po takiej ilości modłów, a mogą mieć nawet nadmiar wszelkich łask modlitewnych. Opozycja sczeźnie z pewnością, z rządzący rozkwitną.
Wielu pewnie zachłyśnie się tą obfitością nagłą łask płynących z modlitwy za mały punkcik w kosmosie.
Będzie się też marnowało dużo możliwości, na ulicy leżeć będą możliwości, jak fortepian Szopena, bo takiej obfitości Polacy nie przerobią.
Po takim marnotrawstwie jęk musi być słychać nad tymi wszystkimi zmarnowanymi możliwościami, szansami.
Ciekawe co by to było z moją kochaną Ojczyzną, ciekawe co by to byo z kochanymi ziomkami, żeby nie te modlitwy w tysiącach polskich świątyń?
Pragmatyk i ateista powiedzieliby – gówno!

10 listopada 2017

Wszystko gra?

Pożyczyłem sobie ogłoszenie wodza gminy, bo mi coś w tym ogłoszeniu nie gra.
Co mi nie gra?
Nie powiem!
Nie o to jednak idzie, co mi gra, a co nie, ale o to, że teraz wiadomo, że jutro się dzieje w małej gminie prawdziwie Dzień Niepodległości.
To takie potwierdzenie ważnego wydarzenia, a że ogłoszenie, według mnie, do poprawki, to tylko moje zdanie.
Ale skoro już sobie ogłoszenie, zaproszenie czy coś tam wodza, pożyczyłem, to spróbujcie dojść, co w nim jest może nie tak…


Drań ze mnie? Nie wiem!

Ja jestem taki porąbany! Kto mnie zna, to wie o tym dobrze. W jednej chwili potrafię złorzeczyć innym, a za moment piszę poezję. Piszę wiersz o kobiecie. O kurczę, już słyszę pytania: A o jakiej, a skąd, a jak ma na imię, a znamy? Nie, nie , nie, cwaniacy! Na nic Wam takie pytania. Kobiety, które mam w takich chwilach na myśli, pewnie domyślają się, że to o nich, ale gdyby mnie ktoś ogniem dzisiaj przypalał, to mógłbym zginąć w torturach, bo powiem – nie pamiętam!
Na przykład sierpnia 18. bieżącego roku zapisałem byłem takaą oto myśl:

Ewangelia Piotra - nuda czy światło w tunelu?

Ja tam staruję w wyborach i niech się wódz małej gminy spina, żeby u ludzi mir zyskać. Tak często odpowiadam, gdy ludzie mnie o to pytają. Jednak nie o wyborach miałem teraz pisać.
Kto z Was czytał Ewangelię Św. Piotra? Tego samego, który trzy razy się zaparł Mistrza, choć tak często zapewniał, że szybciej umrze, niż zrobi coś takiego. Ja w życiu już przeszedłem podobne momenty. Niektórzy zapewniali mnie wiele razy, że umrą, a nie zawiodą. Zawiedli, nie umarli i chcą jeszcze więcej. Poczekam, co zrobią dalej!
Każdy ma chwile słabości i ja wiem o tym najlepiej, bo sam chwilom słabości ulegałem nieraz. Dlatego nikogo nie chcę oceniać, bo to może być krzywdzące.
I do tematu, konkretnie. Tekst Ewangelii Piotra odkryty  został w 1886/87 roku przez S. Grebauta w grobie chrześcijańskiego mnicha w Akhmin (dawne Peneapolis) w Górnym Egipcie. Czy była ona znana w czasach, gdy ustalano kanon pism świętych Nowego Testamentu? Nie wiadomo. Nie chce mi się jednak wierzyć, że nie.

Boże, Wybacz!

Niektórzy z radnych narzekają, że ciągle im tną subwencję oświatową. No to mówię, mniej dzieci, to i subwencji mniej.
Ale będzie mało kasy na inne sprawy. Martwią się.
No to pytam: Ile jest podatków z linii energetycznej. Dlaczego wódz o tym wcale nie wspomina, tylko pieprzy wciąż, że brak kasy i o tym, jak to zadłużyłem gminę? Niech przyzna, jak facet, że linia energetyczna spokojnie niweluje spłatę poprzednich zaległości w kolejnych kilku latach. I niech sam się stara zrobić coś takiego w gminie, co przyniesie w przyszłości wzrost podatków w kasie.
Do tego, pytam ostro: Kto przeglądał przydział godzin w szkołach i dlaczego w małej wiejskiej szkółce zatrudnia sie sekretarkę? To mają być oszczędności?
Przecież wódz zapowiadał takie oszczędności z powodu utworzenia zespołu szkolno-przedszkolnego, gdzie są te oszczędności? Dlaczego nikt o te oszczędności z radnych, choć cicho, nie zapyta? Czy im dech odebrało? Czy całkiem nie są w temacie? A może mają to wszystko, co się dzieje, w dupie?

9 listopada 2017

Nie depczcie przeszłości...

Jakiż głęboki sens mają słowa Adama Asnyka Do młodych. Można go czytać ciągle i ciągle od nowa, i nie znudzi się całkiem, a coraz to inne rozważania człowiekowi do głowy wkłada.
Ale nie Asnyk jest w ostatnich dniach moim bohaterem i autorem lektur, a Korczak Janusz, czyli Henio Goldszmit.
Jeśli pedagogika zechce iść drogą utorowaną przez medycynę, musi wypracować diagnostykę wychowawczą, opartą na rozumieniu objawów…
Tak pisał Korczak w swoich Momentach pedagogicznych, które nazwał broszurą, choć jest pokaźnym objętościowo materiałem dokumentującym jego pedagogiczne spostrzeżenia.
Jasne, że nikt dzisiaj ni śmie stwierdzić, iż pedagogika polska nie ma wypracowanej diagnostyki wychowawczej. A jak, ma. Gorzej jednak z tym rozumieniem objawów, z jakimi na co dzień w zachowaniu uczniów spotyka się przeciętny nauczyciel.
Pedagog, zdaniem Korczaka, powinien nieustannie przyglądać się i analizować zachowanie poszczególnych uczniów. Powinien znaleźć metody postrzegania uczniów jednostkowo i absolutnie nie kategoryzować zachować uczniów ani ich nie wciskać w z góry założony schemat.

7 listopada 2017

Głupio i śmiesznie

Nowy wódz małej gminy to prawdziwy gigant, mogę się tylko skulić przy jego występach. Chłop co się pojawi w mediach to robi furorę. I jak tu z kimś takim walczyć w przyszłorocznych wyborach?
Ludzie go kochają za jego wystąpienia. Ostatnio znajomy podesłał mi nagranie z wystąpienia wodza, gdy ogłaszał wynik konkursu dyrektorskiego. Nagadał się chłop w wystąpieniu chyba za dużo niż trzeba. Jakby się przed kimś tłumaczył, choć nie było przed kim. Rada potulnie słuchała i nikt się nie odezwał. Z nagrania może wynikać, że facet mówi w pustkę. Jakby nikt nie słuchał.
A gdzie, panowie i pani radni, pytania tego typu: Dlaczego konkursów dwa było? Czemu uwalono pierwszy konkurs? Co też się stało takiego, że trzeba było czekać na innych kandydatów niż ci z pierwszego konkursu? Co kierownictwo urzędu zrobiło w tej materii, żeby byłą dyrektor uwalić w konkursie?
To tylko przykłady takiej aktywności, normalnej aktywności radnych na posiedzeniu rady.

6 listopada 2017

Pasożyt i kunktator

Każdy, kto przeczyta taki tytuł, od razu pewnie zastanawia się usilnie, o kogo może chodzić temu draniowi, co pisze.
A niech tam, zdradzę Wam to. To będzie przecież wpis o… mnie! O mnie i tylko o mnie, jak mnie inni widzą. A zatem nie tak do końca o mnie, tylko o tym, jak mnie widzą ci, którym czasami nadepnę na odcisk albo coś tam.
No, ale trzeba wyjaśnić – pasożyt – to jest człowiek, co to dla własnych celów wykorzystuje innych, żeruje na pracy innych, żyje cudzym kosztem.
Cholera by to wzięła, ale definicja. Fakt, mam tam jakieś cele i coś tam chcę osiągnąć. To jednak wiem tylko ja i sam do tego dążę. Nie mieszam w to ludzi, nie wykorzystuję ich, nie chcę nawet, żeby ktoś tam szedł ze mną moją drogą.

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...