29 listopada 2018

List do JK - otwarty


To tylko taka refleksja, ale skoro na blogu, trzeba było koniecznie „otwartą” ją nazwać. Może przyda się komuś do przemyśleń nocą i niektórym pomoże widzieć lepiej niż ja. Tam, gdzie pojawi się sarkazm albo może ironia, to – jak wszystkim wiadomo – tylko kwestia emocji. Gdy mnie mocniej poniesie i konia wstrzymać nie zdołam, tam sarkazm będzie jak ulał, a ironia w zapasie. Złośliwy raczej nie jestem, choć niektórzy tak twierdzą, ale co mi niektórzy będą dyktować, kim być! Jak jednak Wilde powiadał, że sarkazm do cienki dowcip, ale inteligencji odmówić mu nie sposób, to sarkazm i ironia nie są takie do dupy! Patrząc na ludzi wokół, słuchając ludzi wokół, śledząc od czasu do czasu medialne doniesienia, nie sposób nie wyrobić sobie jakiegoś zdania o całym tym pierdolniku, który w Polsce się dzieje.

28 listopada 2018

Przecinek jak wieczność...


Jeśli takich myślowych bałaganiarzy jak ja jest trochę na świecie, to nie ma co się dziwić, że świat ten tak wygląda!
Każdy pewnie nieraz robił remanent w życiu – sprawy małe, głupie, nieistotne… ‑ trzeba to przesiać przez sito i odrzucić zbędne. Trzeba wciąż i wciąż od nowa robić taki remanent, to tak jak w wierszy Lieberta: Dokonawszy na wieki wyboru, w każdej chwili wybierać muszę. 

26 listopada 2018

Po prostu...


Niełatwo dziś, w natłoku myśli i informacyjnym szumie, wyrażać siebie w sposób prosty – bez dygresji czy modnych makaronizmów. Wciąż szukam oszczędności w słowie pisanym i mówionym. Nie jest to wcale proste, zważywszy fakt, iż moje lata szkolne i dorosłe życie upływały w czasach mowy trawy, wielomówstwa i pustosłowia, co zresztą ma miejsce i dzisiaj.

23 listopada 2018

Ha - ha - ha...


Czy mam pisać o tym, że miejscowe tłumoki zastanawiają się strasznie czy nie zapijam smutków, bo moja niedawana przegrana rzekomo mnie przygniotła. Odpowiedziałbym tak – jaki człowiek, takie myślenie – ale przecież w ten sposób obraziłbym tych, którzy myślą trochę dalej i szerzej niż granice tej gminy.
Mam się okrutnie dobrze i to dla wielu pewnie dość przykra wiadomość – nic na to nie poradzę, że czuję się wolnym człowiekiem i tak, jak to już pisałem – Prawdziwie wolny człowiek nigdy nie przegrywa! Muszę stanowczo zaznaczyć, że jestem wolnym człowiekiem i jako takiego mnie ta wcześniejsza porażka zupełnie nie przygniotła, a przeciwnie – wzmocniła. Nie będę jednak ciągnął więcej tematu wyborów – to przecież zgrana płyta  już trzeszczy  uszy więdną!

16 listopada 2018

Próba obrony głupoty


Nowo wybranej radnej z pobliskiego miasteczka, co jest stolicą powiatu (czy to dumnie brzmi?), ktoś anonimowo postanowił dokopać i także anonimowo sugerować raczył, że nowo wybrana radna powinna karnie beknąć, za to, że w przeszłości, pisząc w lokalnym miesięczniku, wielokrotnie dopuściła się plagiatu, publikując treści innych autorów, nie informując o tym czytelników i podpisując się pod tekstami swoimi personaliami.
Dużo krzyku chciał ktoś wywołać na zadupiu i nawet się udało, choć zadupie powinno słynąć z przyjemnej ciszy!

15 listopada 2018

W du-e to wszystko...


Dowiedziałem się właśnie, że zmarła znana mi osoba. Przemiła kobieta – zawsze widziałem ją uśmiechniętą. A wiem, że w życiu wcale z górki nie miała. I pomyślałem sobie, że Bóg powołał do siebie taką fajną osobę, a hetery, które bardzo dobrze znam, nadal chodzą w najlepsze po tym świecie, tworzą i rozsiewają plotki, obmawiają innych i innym źle życzą. Zawstydziłem się takiego myślenia, uderzyłem się w pierś i rozgrzeszyłem siebie, nakazując w ramach pokuty, żeby tak głupio nie myśleć i nie wpieprzać się w nieswoje sprawy.

14 listopada 2018

Dziennik Mój [2]


Ależ jestem potargany dzisiaj całym dniem spędzonym wśród ludzi nowych, nieznanych, ale tak prostolinijnych i serdecznych, że trudno to opisać. Czy są tacy ludzie? Oczywiście, że tak! Lubię słuchać, rozmawiać, obserwować ludzi z pogranicza państw, kultur, języka. Zawsze wydawali mi się bogatsi od typowych autochtonów, a jednocześnie tacy rozdarci… pomiędzy tym, co „moje” a co „nie moje”, ale jednak!!! Koniecznie trzeba przeżyć, zatopić się w pogranicze… W Nottingham mieszkałem w miejscu, gdzie spotykałem co dzień Hindusów, Pakistańczyków, Cyganów, Anglików, Rosjan…, no i rodaków moich. Taka mini wieża b…, dlatego może, że mini, to i przez małe „b”. Ale wracam do Dziennika…

13 listopada 2018

Moje podróże [1]


Wczoraj i dzisiaj wirtualnie odwiedziłam Accrę, zresztą jak ktoś z Acrry odwiedził wirtulanie mnie na blogu. W ten sposób przypomniałem sobie, że jest to największe miasto (stolica) Ghany, położone nad Zatoką Gwinejską. Dowiedziałem się też, że Accra jest największym ośrodkiem gospodarczy, naukowym i kulturalny kraju – jak na stolicę przystało.
Moje podróże to głownie podróże wirtualne, w głąb siebie i podróżne po kartach lektur. Prymitywne kultury mają jedna wielką zaletę. Nie liczą godzin, nie trąbią capstrzyku. Tym cytatem z Cyklopa jakbym chciał sobie dokopać, że znów numerację wprowadzam, ale tak będzie mi łatwiej i to mi się nawet zaczyna podobać – te wpisy pod wspólnym tytułem – mam przy tym nadzieję, że w przyszłości wprowadzą w moje blogowe pisanie w miarę znośny katalogowy porządek.

12 listopada 2018

Znowu kłamałem?


Staram się nie myśleć o tym, co było – minęło, bo rozlanego mleka nikt już nie będzie pił. Ale czasami tak jest, że trzeba się zawrócić i tak było tym razem. Wspominałem wcześniej, że włączyłem blokadę udostępniania komentarzy, ponieważ Egzorcysta Heretyk wykorzystywał moje forum do agitacji wyborczej. Zapomniałem o tym, a kiedy przejrzałem komentarze oczekujące na publikację, zauważyłem, że znów strasznie kłamałem. Mam jakieś dziwne wrażenie, że Egzorcysta Heretyk bardziej te wybory przeżywał niż ja. I znów mi tyle nawkładał, że trudno mi to zrozumieć. Choć nie mam za bardzo czasu na to, aby prowadzić dyskusję z tego typu argumentami, to zrobię wyjątek i co nieco wyjaśnię. Ale najpierw przytoczę (bez poprawek) dokładnie cały komentarz Egzorcysty Heretyka: 

Trojka - Wolni, Orzeł i Spacer...


Czy tego chcesz, czy nie, gdy tłum wokół ciebie ryczy, musisz pomyśleć o tym, co właśnie cię otacza. Trzeba koniecznie wtedy włączyć w sobie refleksję, bo z prądem płyną śmieci, choć łatwo się z prądem płynie i dość przyjemnie się płynie na fali z innymi. To drugie się nazywa konformizmem dzisiaj – to zmiana zachowania pod wpływem innych ludzi i zmiana wartości, poglądów, zasad, norm, żeby się lekko, wygodnie i dostatnio żyło – tak można to wyjaśnić, a bardziej twardo to – sprzedawanie siebie za jakieś tam korzyści, które nie są w stanie zrekompensować strat.
Sapienti sat! – to znaczy: Mądremu wystarczy!

11 listopada 2018

Ściany, mury, kajdany...


Prezydent klęka publicznie przed kawałkiem szmatki – i to ma być wolność?
Prezydent na kolanach całuje publicznie sztandar – i to ma być wolność?
To jakiś obrzęd pogański, bo przecież nie sacrum!
Słuchałem dziś Kaczmarskiego, śpiewałem z nim „Muzry”; słuchałem dzisiaj Pink Foyld i śpiewałem „The Wall”, słuchałem dzisiaj Cohena, śpiewałem „Hallelujah”, słuchałem dzisiaj Dżemu, śpiewałem „Sen o Victorii”, słuchałem Queen i „Show must go on!

Moja niewola


Nie umiem świętować na zawołanie, nie umiem pisać na zawołanie, nie umiem stać w szeregu na zawołanie, nie umiem cieszyć się z tłumem, tj. podrygiwać w rytmie, jaki wyznacza ktoś prowadzący, nie umiem, bo wewnątrz siebie myślę wciąż o wolności, której iskra się we mnie tli, ale zniewolony jeszcze jestem przez szereg czynników zewnętrznych, które skutecznie rozpierniczają moje myślenie i dlatego nie mam ochoty na świętowanie dzisiaj abstrakcji, tylko słucham muzyki, no i czegoś tam jeszcze, chłonę świat zewnętrzny, wewnętrznie staram się go strawić i myślę, co zrobić, żeby być bardziej wolnym.

10 listopada 2018

A lesbijki i geje?


Tak o wolności pisał (nie napiszę kto, chcecie, to szukajcie): Tak, wolność jest bolesna i trudna, bywa straszna, wymaga wysiłku i pracy, jednak uciec od niej można tylko za cenę zniewolenia lub iluzji. Tak, jest się czego bać, człowiek robi przerażające rzeczy i nawet tego czasem nie zauważa, jest w stanie świat wokół i własne wnętrze zamienić w pustynię.

9 listopada 2018

Dziennik Mój - początek


Kto siebie nie poznał, nigdy nie pozna prawdy… ‑ to parafraza słów (piszę z pamięci) Chrystusa pochodzących z jednego z apokryficznych tekstów, bodajże Ewangelii Tomasza. Wychodząc z tego – do jakiegoś czasu czyniłem to nieświadomie, ot tak, bo tak myślałem, a dlaczego?, nie wiem i od jakiegoś czasu całkiem, całkiem świadomie – staram się słuchać siebie, patrzeć na siebie, próbuję siebie zrozumieć, pochwalić, skrytykować, skarcić, podnieść na duchu… w ogóle próbuję wszystko zaczynać od siebie. To trochę mnie spowalnia. Dużo szybciej i łatwiej jest mówić, potem myśleć, a trochę mniej łatwo robić to odwrotnie, a jeśli do tego dodać jeszcze zastanowienie, refleksję, próbę oceny i wyjście od siebie, to już jest całkiem trudno i tak strasznie wolno! Ale gdzie kto się spieszy…

Mieć to gdzieś!


Kto się nie nauczy mieć gdzieś, co mówią ludzie o tym, jak dążycie do siebie – wolnych ludzi, zawsze będziecie tylko namiastką samych siebie, niewolnikami normy, liczbą niemą w tłumie. Tak samo trzeba mieć gdzieś, gdy inni się obrażają na komunikat jednostki, która chce być sobą! Tylko szczerość wobec siebie może być zapowiedzią przyszłego latania na przekór przyziemnym umysłom i normom zniewalającym! 

8 listopada 2018

Kto rano w Polsce wstaje...


Co myślisz, Człowiecze Przeciętny, gdy się rano budzisz? Ale tak rano naprawdę, nawet przed wschodem słońca! Myślisz – Kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje?! – Dziękuję Ci, Boże, że nie stworzyłeś mnie kobietą albo gojem?! – Niech sąsiadowi padnie dziś kura, bo wczoraj zbiłem jajko?! – Niech inni dają ciała, a ja niech tylko biorę?!
Można też i tak – Niech wszystkim się wiedzie, Boże, a mnie w opiece swej miej! – ale to dziś nie na czasie, niemodne, nie trendy, nikt nie chce być frajerem.

7 listopada 2018

Z górnej półki


Dzisiaj jest jakby moda na to, aby do najprostszych ludzkich czynności, z fizjologią włącznie, dorabiać filozofię – nie trzeba dodawać, że głupią, na miarę takiegoż człowieka. Już tylko czekam, żeby jakiś mądrala dorobił filozofię do czasu wolnego na sraczu… O! przepraszam, zapomniałem! przypomniałem sobie, gdy właśnie napisałem o tym sraczu wyżej, że czytałem przecież niedawno Dostatek i tam jest piękny fragment ze sraczem w centrum uwagi. Do tego ten czas na tym czymś nie jest wcale wolny, bo z nami i w nas się dzieje wtedy tyle, że wow! Wrócę na pewno do tego! Na pewno do tego wrócę! Do tego wrócę na pewno! Tego do wrócę pewno na! Pewno do tego na wrócę!...

Słów twardych i miękkich cd.


GMINNA RZECZPOSPOLITA
W prostym gminnym myśleniu – nie mylić, głupcy, z głupim, ponieważ proste myślenie zawsze cechuje mądrych – A zawsze znaczyło A, a B zawsze B było, na swoim miejscu czarne i białe tam, gdzie trzeba, skurwiel jest skurwielem, dewotka dewotką, nawiedzony dziwakiem, a mądry pośmiewiskiem…
W proste gminne myślenie, w zdrowe gminne myślenie podstępność, dwoistość się wdarła Kościelno – Partyjnej Polski i już A nie jest pewne, nie wiadomo, gdzie B, czarne jakby wyblakło, a białe – nie wiadomo, skurwiel ma owczą skórę, dla klakierów posady, a mądrych na margines, żeby nie przeszkadzali.

6 listopada 2018

Słowa twarde i miękkie


To, że kota można zagłaskać na śmierć, teoretycznie wszystkim Polakom (nawet myślącym od święta), powinno być wiadomym. Wiadomym jest również to, iż teoretycznie jest jak najbardziej możliwe – historia zna przypadki, że nie tylko zwierzęta, ale i bracia ich starsi schodzili nieraz właśnie z nadmiaru "pieszczot". Mnie jednak o kota idzie i idzie o praktykę, a tego w praktyce jeszcze nikt przecież nie dowiódł, nikt jeszcze naukowo takiego zagłaskania nie opisał w formie rozprawy albo książki. Ale przecież wiadomo (powszechnie), że każda przesada nie jest zdrowa zarówno dla jednostki, jak i zbiorowości, z narodem włącznie. Zostawmy zatem kota, niech sobie spokojnie mruczy. Do czego znowu piję? Powoli, mamy czas.

5 listopada 2018

Śmiech ze łzami pomieszany


Śmiech ze łzami pomieszany – to między innymi początek piosenki Wiewiórka grupy Bez Jacka. Tak mi się zaczęło, ale gdy już zacząłem, to myśl przybiegła płocha, że może coś o wyborach i o II turze powinienem napisać, bo jak to tak – nic, bez płaczu, gratulacji, radości? Tutaj mam dużo radości, bo patrząc na mapę Polski, to tylko jakieś przyczółki Ciemnogrodu widzę. W wielu miastach i gminach ludzie pokazali, że sami decydują, bez podpowiedzi ambony czy zapewnień wątpliwych partyjnych emisariuszy. To bardzo budujące w perspektywie za rok. 

4 listopada 2018

Po drodze 10.


Te moje Ewangeliczne wędrówki nigdy się nie skończą. Zarażony jestem zwątpieniem – mała jest wiara moja! W poszukiwaniu Słowa, w poszukiwaniu Prawdy, w życiowej wędrówce chodzi o to tylko, żeby siebie odnaleźć i swoje miejsce w tym konkretnym punkcie rozwoju swojej istoty nie tylko ciałem będącej zrozumieć.
Będę się też powtarzał, ale pewne sprawy trzeba powtarzać, jak codzienny pacierz, jak oddech, jak uderzenia serca, dopóki jeszcze czas.

3 listopada 2018

Po drodze 9.


Te chmury jesienne pędzące po niebie, te porywiste podmuchy wiatru, ten deszcz zacinający i łkający dziwnie, ten smutek jesienny… ‑ lubię, a nawet kocham! Ja w ogóle kocham każdą porę roku, którą dane mi jest w miarę świadomie postrzegać, gdy stres, zmartwienia głupie, idiotyczne plany… nie mącą moich myśli, gdy patrzę na Dzieło Stworzenia!
Czytam znów o wolności i to mi wychodzi…

2 listopada 2018

Naprawdę ważne!


Siedzi w nas jakaś siła fatalna, co każe nam kopnąć leżącego albo potarganego, przycisnąć do ziemi tego, co w prochu leży i mozoli się bardzo, żeby z kolan powstać, opluć bezkarnie bliźniego, gdy jesteśmy w ukryciu i tak możemy znienacka, Gdy nie ma we wpisach hejtu, poczytność tekstu spada, a to znaczy dokładnie, że lubimy nienawiść, lubimy kopanie innych, lubimy wyciągać brudy i prać je publicznie, byleby tylko nie swoje. Niewielu ma odwagę przyznać się do błędu i uderzyć się w pierś – to przecież nie boli!

Kościelna poprawność


Jakiś nienormalny jestem, bo wcale się nie obrażam, ale nawet się cieszę, gdy wychodzi na to, że w czymś tam się myliłem, a inni mieli rację i mogę od nich się uczyć. A sprawa miała się tak, że na lokalnym forum, tj. przed lokalnym marketem rozmowę dziś prowadziłem ze starym dobrym znajomym. Kiedyś razem wojowaliśmy ze sprawami gminnymi. No i gdy rozmawiamy, podchodzi do nas znajoma i mówi przepraszam i zaprasza do siebie, a ja, że nie mogę, bo mam dzisiaj wyjazd, to przecież Wszystkich Świętych, a oni, że coś ty – dzisiaj Dzień Zaduszny. No to ja zaperzony, że dziś wspominamy wszystkich świętych, a w głowie już mi świta „zmarłych, zmarłych, zmarłych”, oni – przestań – że nie. Podnoszę do góry ręce na znak, że się poddaję, znajoma odchodzi, wracamy do rozmowy.

1 listopada 2018

Wieśniak i Święto Zmarłych


Codziennie po przebudzeniu wychodzę na balkon, rozkładam ramiona (lewe na ile mogę, bo mi drut zawadza) i rzucam w przestrzenie ducha podziękowania za noc – że mnie paraliż nie dopadł, żadna pomroczność umysłu, że nie dostałem wylewu, że serce dalej bije i pompuje krew z tlenem i że mam jeszcze chwil kilka, żeby grzechy odrobić, żeby lepiej poznać swoją ciemną stronę i w ogóle dziękuję, że jeszcze żyję w tej chwili.
To się odbywa w stroju niemalże adamowym, o listku figowym się staram nie zapominać przed wyjściem. Dlaczego tak robię? Bo nie ma to jak – tak myślę – chłonąć duchem i ciałem otaczający nas świat – bez zbędnych przy tym barier pidżamy, koszuli nocnej czy, nie daj Boże!, kurtki albo kożucha z kwiatkiem.

Dalej niż wzrok...


Tam sięgaj, gdzie wzrok nie sięga;/ Łam, czego rozum nie złamie… Nie tylko młodość potrafi takie przestrzenie przebiegać, ogarniać, a nawet być ponad – każdy tak może, każdy!
W literaturze i wypowiedziach tęgich głów wciąż spotykam się ze stwierdzeniami, że śmierć człowieka to rzeczywistość trudna, odsuwana w myśleniu i powszechnie nieakceptowana. Spotyka się nawet takie semantyczne sprzeczności: Śmierć dotyka wszystkich, jest faktem nieuniknionym. Śmierć nie jest czymś wyjątkowym. Wyjątkowe może być życie. Nie zgadzam się z drugim zdaniem cytatu. Nie można powiedzieć, że ŚMIERĆ, wobec której wszyscy są równi, dotyka wszystkich bez względu na wiek, wykształcenie, zasobność portfela, jest wielką tajemnicą… nie jest czymś wyjątkowym. Powiedziałbym, że odwrotnie!

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...