29 listopada 2017

Co w małej gminie?

Ostatnio przeczytałem na stronie oficjalnej małej gminy na końcu świata, gdzie świat się właśnie zaczyna, że podpisano właśnie umowę z wykonawcami budowy dwóch odcinków Via Baltica. To, że droga ta przebiega przez teren mojej gminy i że brałem już udział w realizacji jej pierwszego etapu.
No i czytam, i o wchodzę do fotek, i nijak, w mordę, nie mogę zlokalizować zdjęcia projektowego tego nowego przedsięwzięcia.
Po iluś tam minutach stwierdziłem ze zdziwieniem, że przy okazji wpisu o budowie nowych odcinków Via Baltica na terenie mojej małej gminy na końcu świata, gdzie świat się właśnie zaczyna, zamieszczono fotografię już wybudowanego odcinka (miałem w tym udział). Fotografia pochodzi z 2009 roku. Jest zatem trochę za stara jak na taki news, że właśnie nowy wódz ogłasza światu budowę kolejnych odcinków Via Baltica.

27 listopada 2017

Kampania już trwa...

Ja piszę Kampanię czas zacząć… i ledwo wyskakuję z jednym odcinkiem, a tu okazuje się, że kampania w małej gminie na końcu świata, gdzie świat się właśnie zaczyna (o tym jeszcze będzie) trwa w najlepsze.
Nie zapomniałem o bajce o Pączku, Boczku i Pijaku, ale najpierw o tym, com wczoraj przeczytał. A przyznam Wam się uczciwie, że na tematy małej gminy czytam rzadziej niż rzadko, ale wczoraj, chyba po zapowiedzi ukazania się kolejnego numeru gminnej gazetki (kwartalnika), postanowiłem zajrzeć na oficjalną stronę gminy i oto, co znalazłem.
Super, że wymieniono część chodnika przy drodze wojewódzkiej przebiegającej przez miasteczko. Szkoda tylko, że nikt nie pociągnął starego mojego pomysłu, żeby naprzeciw kościoła zrobić przy tej okazji miejsc parkingowych. Ale gdy się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma. Zaniedbanie władz gminnych, jak nic!

26 listopada 2017

Słyszeliście?

Słyszeliście kiedyś syreny wozów strażackich wyjeżdżających do akcji? 
Jak te dzisiaj lub wczoraj. 
I w ogóle, jakie myśli przywodzą Wam na myśl odgłosy syren wozów uprzywilejowanych? Co wtedy myślicie o Waszych planach, pragnieniach, dążeniach?
Niedawno, całkiem niedawno, miałem zdarzenie drogowe. Ot, ciemna noc, nieoddalające się ode mnie światła samochodu. Włączam więc lewy kierunkowskaz, rozpoczynam wyprzedzanie. Miałem kilkaset metrów do tamtego samochodu. Nagle spostrzegam, że w samochodzie zapalają się światła cofania. Jestem już w trakcie wyprzedzania i wierzę, że ktokolwiek cofa, widzi mój manewr. Nagle widzę, że samochód przede mną ma włączony lewy kierunkowskaz. Przez myśl mi przeskakuje, że dojeżdżam do skrzyżowania. Ktoś nie zauważył mojego manewru.

Jakie to głupie, ale...

Boże, jakie to głupie, ale wciąż się dzieje.
To, że media publiczne w Polsce już od lat nie służą do informowania, tylko manipulowania, chyba nawet ci, którzy nienawidzą oglądać telewizji, wiedzą.
Do tego trzeba pamiętać, że media polecą na każde gówno, które dobrze się sprzeda. I będą w kółko karmić nas tym, czego dla siebie byśmy nie chcieli. Prawda, to takie ludzkie? Niech wszystkich to spotyka, ale nie i rodzinę chroń, Panie Boże, mój!
Nie tylko za granicą media rozgrywają ludzi jak dzieci w piaskownicy. To ogólnoświatowy trend. A my się ciskamy, dzielimy. Przyjmujemy za swoich wrogów, których nam media podsuną.
Celowe działania odwracania uwagi ludzi od spraw istotnych dla ich życia i prawdziwej egzystencji to jest to, żeby panować nad ludźmi. Nikt mi przecież nie powie, że działalność jakiejś komisji do spraw słynnego Złotego Bursztynu wpłynie na jakość życia gapiów sprzed szklanych ekranów. 

Szukajcie...

Zauważacie z pewnością, że niedocenianie jednych i przecenianie drugich to dzisiaj taka norma. W sumie nie tylko dzisiaj.
Ostatnio jakiś młody mądrala w telewizji wypowiadał się na tematy wychowywania dzieci. Strasznie to było mądre, bo przecież w telewizji wszystko, co się wypowie, zaraz obowiązuje jako coś, czego przecież nie sposób podważać.
Zapomniał jednak mówiący dodać, a może nie wiedział, że powiela w swych słowach przemyślenia Korczaka. Ten niepospolity człowiek nie tylko napisał Króla Maciusia I, ale przede wszystkim zajmował się pediatrią i pedagogiką wychowania. Mam jednak wrażenie, że powoływanie się dzisiaj na przemyślenia niezbyt znanego Korczaka, to dziś może być niemodne. Co innego Kopernik, Sokrates czy Platon. A już zupełnie wskazane jest cytować świętych.

Ładniejszy nie będę

Ładniejszy już nie będę. I wcale nie żałuję! A czy nie piękniejszy? To jeszcze czas pokaże. Ale dla wielu to trudne, bo dzisiaj ładny i piękny, to najczęściej to samo, bez zbędnego wnikania. Takie upraszczanie to dzisiaj już norma i pewnie człowiek przeminie, a to się nie zmieni.
Zanim w ramach cyklu Kampanię czas zacząć napiszę bajkę o Pączku, Boczku i Pijaku, trochę rozważań nad sobą i tylko sobą.
Nurzałem się, przyznam, w odmętach ludzkiej słabości. To nie jest powód do dumy, ale czy powód do publicznego potępienia? To przecież robi większość, tylko to skrzętnie skrywa. Dziś najważniejsze jest bowiem, żeby dawać upust swoim słabościom tak, aby inni tego nie widzieli. Nie będą wtedy „gadać”. Ja przeżywałem chwile, że wielu dewotów może tylko pomarzyć o takich odlotach.
A ilu jest w stanie przyznać się do tego?
To pytanie w pustkę, nie trzeba wcale odpowiadać. A już na pewno mnie to nie interesuje.

25 listopada 2017

Miałem sen

Wiem, że sny już miewali czarnoskórzy bohaterowie o wolność rasową w USA.
Miewał sny o potędze swojego narodu prezydent USA.
Miał też sen o domu rodzinnym Laskowski Janus, bard polski.
Ja też miałem sen, a nawet kilka snów. Były z pewnością bardziej porąbane niż sny tych poprzednich, razem wzięte.
Najpierw mi się śniło, że znów jestem w Anglii. Że znów jestem wśród „swoich” z całą masą nietolerancji i walki o swoje.
Nawet we śnie trudno mi się tam było odnaleźć. Trudno mi zatem wyobrazić sobie, jak to będzie, gdy trafię tam naprawdę. Ale trafię. To tylko kwestia czasu. 

13 listopada 2017

Kampanię czas zacząć... [1.]

No i zaczynam pisanie o wyborach w samorządzie. Nie po to, żeby sobie wyrobić fory. Tylko, żeby ludzie wiedzieli, po co są ci, którzy do samorządu idą i jakie mają wobec swoich wyborców zobowiązania.
Postaram sie też wykazać, jak pięknie niektórzy samorządowcy rozgrywają wyborców. Nic nie robie, a przy tym kreują Siena ofiary, które, rzekomo ubezwłasnowolnione, nie mogą nic zrobić, tylko nic nie robić i czekać na kolejne wybory.
W tych kolejnych wyborach mają nadzieję wygrać i sięgnąć po stołki wyższe, niż zasiadają dzisiaj.
Postaram się przedstawić myślenie tych, co na gminnej górze i jak mają gdzieś tych, co głosują w wyborach.
Będzie ciekawie i przykro. Ale będzie szczerze.

11 listopada 2017

Niepodległości czy BN?

Niedobrzy są ludzie, co tylko innych punktują. Ja taki właśnie jestem! Człowiek się napracuje, naczyta co niemiara i walnie publicznie błąd, i dupa, i wszyscy się śmieją. Taka jest cena wystąpień i nie ma co się zniechęcać. Trzeba próbować od nowa, dla siebie, nie dla innych.
Podjechałem dzisiaj cichutko na obchody Dnia Niepodległości w małej gminie na końcu świata, gdzie świat się właśnie zaczyna. Nawet nagrałem sobie przemówienia wodzów. Znajomi mnie pytają – Nagrywasz? Dlaczego? Jak to?
Przecież nie będę musiał niczego zapamiętywać. A chcę dokładnie wiedzieć, co wielcy gminy mówią w takich podniosłych chwilach jak Dzień Niepodległości. A że później wychodzi z przemówienia jednego, że to może być już Boże Narodzenie, a nie Dzień Niepodległości. I szlag mnie wtedy trafia, ale też sobie myślę. W dupie mieć to badziewie! Niech się to kręci, jak kręci, bo lepiej nie będzie. Widocznie to ludziom pasuje. A skoro ludziom pasuje, to niech tak zostanie. Niech wszyscy będą szczęśliwi.

Modlą się...

Modlą się za ojczyznę moją ukochaną pewnie setki tysięcy ludzi w tysiącach polskich kościołów. Z tej okrutnej ilości modłów musi, jak nic, wyniknąć wszelka pomyślność dla wszystkich ludzi z kraju nad Wisłą.
Wszyscy mieć będą dostatek po takiej ilości modłów, a mogą mieć nawet nadmiar wszelkich łask modlitewnych. Opozycja sczeźnie z pewnością, z rządzący rozkwitną.
Wielu pewnie zachłyśnie się tą obfitością nagłą łask płynących z modlitwy za mały punkcik w kosmosie.
Będzie się też marnowało dużo możliwości, na ulicy leżeć będą możliwości, jak fortepian Szopena, bo takiej obfitości Polacy nie przerobią.
Po takim marnotrawstwie jęk musi być słychać nad tymi wszystkimi zmarnowanymi możliwościami, szansami.
Ciekawe co by to było z moją kochaną Ojczyzną, ciekawe co by to byo z kochanymi ziomkami, żeby nie te modlitwy w tysiącach polskich świątyń?
Pragmatyk i ateista powiedzieliby – gówno!

10 listopada 2017

Wszystko gra?

Pożyczyłem sobie ogłoszenie wodza gminy, bo mi coś w tym ogłoszeniu nie gra.
Co mi nie gra?
Nie powiem!
Nie o to jednak idzie, co mi gra, a co nie, ale o to, że teraz wiadomo, że jutro się dzieje w małej gminie prawdziwie Dzień Niepodległości.
To takie potwierdzenie ważnego wydarzenia, a że ogłoszenie, według mnie, do poprawki, to tylko moje zdanie.
Ale skoro już sobie ogłoszenie, zaproszenie czy coś tam wodza, pożyczyłem, to spróbujcie dojść, co w nim jest może nie tak…


Drań ze mnie? Nie wiem!

Ja jestem taki porąbany! Kto mnie zna, to wie o tym dobrze. W jednej chwili potrafię złorzeczyć innym, a za moment piszę poezję. Piszę wiersz o kobiecie. O kurczę, już słyszę pytania: A o jakiej, a skąd, a jak ma na imię, a znamy? Nie, nie , nie, cwaniacy! Na nic Wam takie pytania. Kobiety, które mam w takich chwilach na myśli, pewnie domyślają się, że to o nich, ale gdyby mnie ktoś ogniem dzisiaj przypalał, to mógłbym zginąć w torturach, bo powiem – nie pamiętam!
Na przykład sierpnia 18. bieżącego roku zapisałem byłem takaą oto myśl:

Ewangelia Piotra - nuda czy światło w tunelu?

Ja tam staruję w wyborach i niech się wódz małej gminy spina, żeby u ludzi mir zyskać. Tak często odpowiadam, gdy ludzie mnie o to pytają. Jednak nie o wyborach miałem teraz pisać.
Kto z Was czytał Ewangelię Św. Piotra? Tego samego, który trzy razy się zaparł Mistrza, choć tak często zapewniał, że szybciej umrze, niż zrobi coś takiego. Ja w życiu już przeszedłem podobne momenty. Niektórzy zapewniali mnie wiele razy, że umrą, a nie zawiodą. Zawiedli, nie umarli i chcą jeszcze więcej. Poczekam, co zrobią dalej!
Każdy ma chwile słabości i ja wiem o tym najlepiej, bo sam chwilom słabości ulegałem nieraz. Dlatego nikogo nie chcę oceniać, bo to może być krzywdzące.
I do tematu, konkretnie. Tekst Ewangelii Piotra odkryty  został w 1886/87 roku przez S. Grebauta w grobie chrześcijańskiego mnicha w Akhmin (dawne Peneapolis) w Górnym Egipcie. Czy była ona znana w czasach, gdy ustalano kanon pism świętych Nowego Testamentu? Nie wiadomo. Nie chce mi się jednak wierzyć, że nie.

Boże, Wybacz!

Niektórzy z radnych narzekają, że ciągle im tną subwencję oświatową. No to mówię, mniej dzieci, to i subwencji mniej.
Ale będzie mało kasy na inne sprawy. Martwią się.
No to pytam: Ile jest podatków z linii energetycznej. Dlaczego wódz o tym wcale nie wspomina, tylko pieprzy wciąż, że brak kasy i o tym, jak to zadłużyłem gminę? Niech przyzna, jak facet, że linia energetyczna spokojnie niweluje spłatę poprzednich zaległości w kolejnych kilku latach. I niech sam się stara zrobić coś takiego w gminie, co przyniesie w przyszłości wzrost podatków w kasie.
Do tego, pytam ostro: Kto przeglądał przydział godzin w szkołach i dlaczego w małej wiejskiej szkółce zatrudnia sie sekretarkę? To mają być oszczędności?
Przecież wódz zapowiadał takie oszczędności z powodu utworzenia zespołu szkolno-przedszkolnego, gdzie są te oszczędności? Dlaczego nikt o te oszczędności z radnych, choć cicho, nie zapyta? Czy im dech odebrało? Czy całkiem nie są w temacie? A może mają to wszystko, co się dzieje, w dupie?

9 listopada 2017

Nie depczcie przeszłości...

Jakiż głęboki sens mają słowa Adama Asnyka Do młodych. Można go czytać ciągle i ciągle od nowa, i nie znudzi się całkiem, a coraz to inne rozważania człowiekowi do głowy wkłada.
Ale nie Asnyk jest w ostatnich dniach moim bohaterem i autorem lektur, a Korczak Janusz, czyli Henio Goldszmit.
Jeśli pedagogika zechce iść drogą utorowaną przez medycynę, musi wypracować diagnostykę wychowawczą, opartą na rozumieniu objawów…
Tak pisał Korczak w swoich Momentach pedagogicznych, które nazwał broszurą, choć jest pokaźnym objętościowo materiałem dokumentującym jego pedagogiczne spostrzeżenia.
Jasne, że nikt dzisiaj ni śmie stwierdzić, iż pedagogika polska nie ma wypracowanej diagnostyki wychowawczej. A jak, ma. Gorzej jednak z tym rozumieniem objawów, z jakimi na co dzień w zachowaniu uczniów spotyka się przeciętny nauczyciel.
Pedagog, zdaniem Korczaka, powinien nieustannie przyglądać się i analizować zachowanie poszczególnych uczniów. Powinien znaleźć metody postrzegania uczniów jednostkowo i absolutnie nie kategoryzować zachować uczniów ani ich nie wciskać w z góry założony schemat.

7 listopada 2017

Głupio i śmiesznie

Nowy wódz małej gminy to prawdziwy gigant, mogę się tylko skulić przy jego występach. Chłop co się pojawi w mediach to robi furorę. I jak tu z kimś takim walczyć w przyszłorocznych wyborach?
Ludzie go kochają za jego wystąpienia. Ostatnio znajomy podesłał mi nagranie z wystąpienia wodza, gdy ogłaszał wynik konkursu dyrektorskiego. Nagadał się chłop w wystąpieniu chyba za dużo niż trzeba. Jakby się przed kimś tłumaczył, choć nie było przed kim. Rada potulnie słuchała i nikt się nie odezwał. Z nagrania może wynikać, że facet mówi w pustkę. Jakby nikt nie słuchał.
A gdzie, panowie i pani radni, pytania tego typu: Dlaczego konkursów dwa było? Czemu uwalono pierwszy konkurs? Co też się stało takiego, że trzeba było czekać na innych kandydatów niż ci z pierwszego konkursu? Co kierownictwo urzędu zrobiło w tej materii, żeby byłą dyrektor uwalić w konkursie?
To tylko przykłady takiej aktywności, normalnej aktywności radnych na posiedzeniu rady.

6 listopada 2017

Pasożyt i kunktator

Każdy, kto przeczyta taki tytuł, od razu pewnie zastanawia się usilnie, o kogo może chodzić temu draniowi, co pisze.
A niech tam, zdradzę Wam to. To będzie przecież wpis o… mnie! O mnie i tylko o mnie, jak mnie inni widzą. A zatem nie tak do końca o mnie, tylko o tym, jak mnie widzą ci, którym czasami nadepnę na odcisk albo coś tam.
No, ale trzeba wyjaśnić – pasożyt – to jest człowiek, co to dla własnych celów wykorzystuje innych, żeruje na pracy innych, żyje cudzym kosztem.
Cholera by to wzięła, ale definicja. Fakt, mam tam jakieś cele i coś tam chcę osiągnąć. To jednak wiem tylko ja i sam do tego dążę. Nie mieszam w to ludzi, nie wykorzystuję ich, nie chcę nawet, żeby ktoś tam szedł ze mną moją drogą.

O sobie

Prześladują mnie, dosłownie mnie prześladują niektóre myśli, jak choćby ta o Słowie, ale nie tym powszednim, wypowiadanym bez zastanowienia. Prześladuje mnie myśl o Słowie jako istocie duchowej. Tak, jak już wspominałem, pojmował Słowo frankoński teolog z IX wieku, Maurus Hrabanus. Ile już lat mi to towarzyszy? Nie pamiętam, ale co najmniej od czasów studiów. To będzie zatem ponad dwadzieścia lat.
I jeszcze raz zacytuję to, com wtedy zanotował: Słowo z samej istoty rzeczy jest najbardziej wolnym spośród duchowych istnień, więc najbardziej niebezpieczne i najbardziej niepewne. Słowo wymaga więc Stróży. Kim mają być ci stróże? Poszukiwałem ich całe życie.
I piękne to, i straszne. A jakie fascynujące!

Porąbało nas nieźle

Prawnik, specjalista z zakresu finansów, prawa finansowego, bankowości i makroekonomii, analityk gospodarczy, publicysta ekonomiczny, ekspert…, doradca…, krytyk… i jeszcze coś tam. To wszystko jeden człowiek. Jeden śmiertelny człowiek. W jednym małym człowieku tyle specjalizacji.
A ilu instytucjom szefował i szefuje, a ilu fundacjom pomagał i pomaga, a ile kasy przy tym nieborak zarabia, tego zliczyć nie sposób. To wszystko jeden człowiek.
W medycynie czy wojsku to już by nie przeszło, bo tam fachowca oceniasz po dokonaniach. Jednak na styku polityki i wielkiego biznesu wszystko jest możliwe. Tam specjaliści mnożą się jak grzyby po deszczu…
Ma koleś CV przebogate w zaświadczenia maści wszelakiej, co czynią go ponadprzeciętnym dzisiaj w śród śmiertelników. Ale nie o ilość przecież w życiu idzie, bo ilość dzisiaj tak łatwo idzie zrobić, zwłaszcza gdy idzie o ilość zaświadczeń, certyfikatów, świadectw. Pytanie tylko, po co? Odpowiedź jest raczej prosta. Dla kasy i zaspokojenia własnych aspiracji. Tylko, co to jest kasa i co to są aspiracje, gdy przytknąć je do Życia, takiego naprawdę?!

Ozłacam się

Mam jeszcze dosłownie kilka tematów z notatek wcześniej zrobionych, które uważam jako warte opublikowania, a później skupię sie tylko na tym, co dla mnie istotne. A co dla mnie istotne? Jeśli uznam, że to niezbyt prywatne, to ujawnię to wszystkim. Jeśli będzie inaczej, dowiedzą się nieliczni.
Kurczę, wybieram się ostro znowu do Nottingham, bo mi tu trochę ciasno. A dzisiaj przyjaciółka czyta mi okropności, które się tam dzieją pomiędzy Polakami. A to, że jeden drugiego wykorzystywał strasznie, i to nie seksualnie, bo to takie banalne, ale finansowo. Wręcz rodak rodaka zniewolił. Zostawmy to jednak, bo powiem Wam w sekrecie, że tam to taka normalka. Trzeba po prostu wierzyć, że trafi się dobrze i nie będzie trzeba zębami walczyć o swoje.

1 listopada 2017

Między Niebem a Ziemią

W trakcie pisania pracy magisterskiej natrafiłem na stwierdzenie, że Życie jest starsze niż Śmierć. To takie proste, że aż trudne do wypowiedzenia – Życie było pierwsze niż Śmierć. Żeby Śmierć mogła zaistnieć na ziemi, musiało przed nią pojawić się Życie.
Skoro na początku było Życie, to i na końcu też musi Życie być, zgodnie z symboliką mitologicznego węża czy okręgu.
Nie ukrywam, że lubię okres Wszystkich Świętych – cmentarze pełne ludzi, pełne nadziei, wiary kulejącej, pełne wspomnień i słów niewypowiedzianych w odpowiednim momencie, bo myśleliśmy, że jeszcze zdążymy.
Lubię ten smutek poważny, to czuwanie i ogień, przez który każdy przejść musi, żeby dotrzeć do siebie.
W tym czasie niewielu wątpi, że Bóg rozwiązuje sprawy życia i śmierci, że jest tym, który daje i który odbiera, że jest prawdziwie szafarzem naszego losu.

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...