31 grudnia 2017

Gówno pięknie podane?

Z podsumowania na koniec 2017 roku na małym ekranie jasno wynika, że w minionym już praktycznie roku liczył się przede wszystkim wygląd. Liczyło się, jak wyglądają ludzie, jak wyglądają dania, jak wyglądają gadżety, w ogóle wygląd królował bez zaglądania do środka.
Zatem śmiało można złożyć, że dzisiaj nawet gówno, odpowiednio podane, będzie smakowało. I kto mi powie, że żuk gnojarz robi w śmierdzącym biznesie!
Można dzisiaj ubrać ładnie durnia i będzie dureń uchodził za wzór dla milionów.

30 grudnia 2017

Wielcy ludzie w małej gminie

Dzisiaj miałem okazję poczuć, że mieszkam w małej gminie, gdzie świat się właśnie zaczyna, a nie kończy. Na apel Asi odpowiedziało 290 osób, które oddały próbę krwi, chcąc jej pomóc. Musi się udać, jeśli tyle serce jest za tym jednym, bijącym w piersiach Asi.
Super!
Chciało mi się krzyczeć, bo ludzie z małej gminy pokazali, jak wielkie można mieć serce, jak można odrzucić wszystkie ochy i achy, i ruszyć z buta, bo ktoś obok potrzebuje pomocy. Było ich pomad trzystu. Obok kobiet, mężczyzn, młodzieży, trochę dzieciaków. Pomyślałem sobie, są jak Spartanie, gotowi do walki, stawili się na polu bitwy.

29 grudnia 2017

Nie do wiary

Wczoraj 28 grudnia, na lokalnym portalu informacyjnym ukazał się tekst Mieszkaniec gminy o „prezencie” burmistrza. Nie będę komentował tego, jaką decyzję podjął nowy wódz, bo takich, jak ta z tekstu, w jego wykonaniu była cała masa. Pewnie wymuszono na nim zmianę dyrekcji szkół, wymuszono na nim utworzenie zespołu s-p, wymuszono na nim unieważnianie przetargów, pewnie nawet wymuszono na nim to, żeby został wodzem, bo nigdy nim nie był i nie będzie! A to, co teraz odgrywa, to nic innego, jak tylko kiepska farsa!
Najbardziej z całego testu podobało mi się tłumaczenie wodza: Tłumaczyłem mieszkańcom, żeby się z tym wstrzymać, ale nie dali się przekonać. Ja nie chciałem tego robić, ponieważ spodziewałem się konsekwencji.

Chyba pamiętacie!

Chyba pamiętacie, że jutro spotykamy się w siedzibie GOKiS w Stawiskach, żeby pokazać, że potrafimy być solidarni i gotowi przyjść z pomocą innym w razie potrzeby.
Na wszelki wypadek przypominam o tym, co wczoraj zainicjowane zostało na FB. Przypominam dlatego, że obecnie często jest tak, że ludzie o czymś tam wczoraj czytali, a dzisiaj już o tym nie myślą i nie pamiętają. Mówią, że mają już inne sprawy na głowie. 
Piszę to na blogu, ponieważ wierzę, że większość Czytelników mieszka albo w małej gminie na końcu świata, gdzie świat się właśnie zaczyna, albo na tyle blisko, że do Stawisk jutro w godzinach 9 -14 może spokojnie dojechać albo dojść.

Co w małej gminie piszczy...

Dobrze, gdy słyszę, że to i owo w małej gminie na końcu świata, gdzie świat się właśnie zaczyna, zostało zrobione. Dużo gorzej, gdy rozmawiam z ludźmi, jak to zostało zrobione. Czasem też sam doświadczam tego, jak robi się dzisiaj inwestycje w mojej przecież jeszcze gminie.
Jestem kopnięty, ale cieszę się z najmniejszej nawet inwestycji na terenie gminy.
Ale. No właśnie, ale.
Ostatnia inwestycja drogowa na terenie małej gminy, to budowa nawierzchni na niewielkim odcinku gminnej drogi.

27 grudnia 2017

No i po świętach...

Wszystko przed i podczas tych już minionych świąt, moim zdaniem, było poza prawdziwie duchowym przeżywaniem pewnego zdarzenia historyczno-eschatologicznego. Była cała masa bzdurnych filmów. Do bólu było śpiewania kolęd w najprzeróżniejszej interpretacji tejże jakże pięknej tradycji. Były programy pseudohistoryczne z Jezusem ekranowym w roli główniej. Było wszystko, poza meritum sprawy. Zaznaczam, że jest to tylko i wyłącznie mój punkt widzenia i moje odczucia.
Przejechałem w te święta kilkaset kilometrów. Fakt, odwiedziłem tych, których zamierzałem odwiedzić. Po drodze jednak zauważyłem, że w święta mamy na wszystko czas, tylko nie na myślenie o tym, z jakiego powodu te święta właśnie są.
Ale nie narzekajmy. Było, minęło! Super!

26 grudnia 2017

Ale szopka!

Wierzcie mi, miałem o tym nie pisać, bo ktoś tam może poczuć się przecież urażony, ale im dłużej o tym myślałem, tym głośniej w duchu śmiałem się, aż w końcu pomyślałem, skoro mam się śmiać się głośno i wprawiać tym najbliższych w zakłopotanie albo zmartwienie o mój stan równowagi, siadłem do pisania, żeby rozładować napięcie. Podzielę się zatem z Wami moimi świątecznymi przemyśleniami.
Nie będzie tu mowy o żadnym konkretnym miejscu ani konkretnej instalacji na poły żywej, na poły sztucznej, ale najczęściej sztucznej na całego. Tak, tak, mam na myśli instalację szopki bożonarodzeniowej.
Zanim jednak do tego przejdę na całego, poruszę nieco inny rodzaj „szopki”, jaki zauważam w czasie tychże, jakże kolorowych i do granic przyzwoitości skomercjalizowanych, świąt Bożego Narodzenia. Mam na myśli „szopki” podczas śpiewania kolęd.

24 grudnia 2017

Opowieść świąteczna z Zadupia

Pamiętacie historię, niekoniecznie świąteczną, ale z Ewangelii, gdy tłum chce się rozprawić z Marią Magdaleną?
Pamiętacie, co wtedy powiedział im Jezus?
Przeczytajcie, na Zadupiu bowiem osąd jest równie szybki i zero jest refleksji w niektórych ludzkich główkach, jak przed tysiącami lat.
Zmieniajcie się tylko dla siebie, bo tylko to się liczy!
A teraz Opowieść…

23 grudnia 2017

Nie-Boże Narodzenie

Gdy święta religijne stają się okazją dla mediów i fachowców od reklamy do zrobienia ludzi w balona, to po jakimś czasie w tym świątecznym czasie z religii zostają tylko strzępy, jakiś ochłap śmieszny. Natomiast same święta to kolejne elementy współczesnej popkultury, kolejne igrzyska dla mas. 
Z religijnego, mitologicznego czy eschatologicznego punktu widzenia to strasznie smutne i puste. Może naprawdę boleć.
Od miesiąca widzę w telewizji idiotyczne reklamy, debilowaty Mikołaj, który cieszy się, że za dwa smartfony zapłaci jak za jeden. Drugi, nie mniej głupi, cieszy się z tego, że będzie płacił na raty, i to bez odsetek.  Gdzieś tam z kolei Śnieżynka, koniecznie z odkrytymi do granic możliwości nogami i zbyt głębokim dekoltem, informuje baranów o świątecznych obniżkach... 
Przeceny, promocje, reklamy, rozdawanie drzewek, życzenia „puszczane z taśmy” na szklanym ekranie; pruderia polityków i pobożność na pokaz… To ma być magiczny czas, czas świętowania narodzin Boga?

22 grudnia 2017

Zadupie...

Zadupie to nie miejsce na Ziemi, czyli i w Kosmosie.
Zadupie to stan umysłu człowieka, który mieszka TU i TERAZ!
Dlatego, kiedy piszę: W małej gminie na końcu świata, gdzie świat się właśnie zaczyna, to wyzwanie dla kondycji umysłu Odbiorcy.
Tam, gdzie ludzi ocenia się, nie na podstawie tego, co wiedzą, co robili, robią i chcieliby zrobić, tylko na podstawie zawartości portfela i posiadanych dóbr materialnych, to już naprawdę koniec świata. No przecież to normalne, że tacy ludzie mieszkają w każdym miejscu na Ziemi – w NY, Londynie, Paryżu..., Stawiskach, no i w małej gminie na końcu świata, gdzie świat się właśnie zaczyna.

10 grudnia 2017

Znacie to?

Naręcza martwych kwiatów cieszą oczy i duszę.
Stado martwych ptaków … stado martwych zwierząt…. jeden martwy człowiek … masowe zabójstwa zwierząt…, nie są tym samym, co masowe ciecie kwiatów, prawda?
I jeszcze Puszcza Białowieska… i ten głupi krzyk, i coś co sprawia, że jesteśmy smutni, bo do rozsądku dalej nam niż daleko.

8 grudnia 2017

Władza gminna kłamie...

Gminny klasyk Piekarski, gdy go ostatnio zapytałem, co robi nowy wódz, dopowiedział – Uczy się czytać!
To nawet było śmieszne, ale nikt się nie śmiał, bo po trzech latach rządzenia można się wiele nauczyć, tymczasem w tej gminie jest tak, jakby władza lokalna w ogóle nie ruszyła z miejsca. Ta władza nowej jakości, ta władza świetlanej przyszłości.
Nie ruszyli z miejsca ci, którzy zapowiadali niesamowite zmiany w jakości zarządzania oświatą, w jakości jej kierowania, w jakości nauczania.
Wszyscy dziwnie zamilkli po zdobyciu korzyści czy to w postaci stanowiska, czy większej liczby godzin. Pokażcie mi kogoś dzisiaj z władz samorządowych albo nowej dyrekcji, kto walczy o jakość nauczania i organizacji funkcjonowania gminnej oświaty.
Nie mam na myśli tutaj młodych, szkolnych sportowców, bo ci zawsze robili taką robotę, żeby szkoły rozsławić albo dzieciaki, które gminę rozsławiają w konkursach przedmiotowych. 

7 grudnia 2017

Ja w plotce lokalnej

Lokalna plotka to siła rażąca dla małych i płochliwych. Ci, którzy dbają za wszelką cenę o swoje dobre imię na tak małym terenie, zrobią wszystko, żeby nie trafić na ludzkie „języki”.
Kimże ja już nie byłem w lokalnej plotce!
Byłem Casanovą, który tyle niewiast uwiódł, że ten literacki pierwowzór to mógłby być ministrantem w parafialnym kościele!
Szalałem niczym tajfun, pijąc ponad miarę!
Rozdawałem pieniądze, i to tysiącami!
Bawiłem się jak Neron, co mi tam Neron!
Piłem, żyłem i wyłem, i jeszcze tam coś!
Łamałem prawo, jak chciałem i wychodziłem cało!
(…)

6 grudnia 2017

Głupota gminnej władzy

Miałem pisać i o gazetce gminnej, i o dowożeniu. No i napiszę, chociaż tylko po trosze. Może, żeby mieć z głowy, bo coś zapowiedziałem, ale, wierzcie mi, to będzie moja droga przez mękę.
W mojej małej gminie na końcu świata, gdzie świat się właśnie zaczyna, dzieje się tak, że ze śmiechu przytyłem. Nie wiem, kto rządzi gminą i kto, kim rządzi w gminie. Jedni się skarżą na to, że inni im nic nie pozwalają robić, odsuwają ich od wszystkiego i tym podobne bzdety. Co taki gminny wódz może ludziom zakazać? Jeśli chcę ludziom pomóc i mam możliwości, to pomagam i żaden gminny dupek nic mi nie może zabronić. Natomiast takie tłumaczenie jest fajne do tego, żeby nic nie robić i żeby robić tyły temu czy owemu.
Zauważam, że ostatnio w mojej małej gminie to ci, co mogą coś zrobić, nie robią tyle, co trzeba. Jedni mówią, że nie ma kasy, bo gmina zadłużona. Inni, że jeszcze inni na nic im nie pozwalają. I jednym i drugim kopa w przyszłych wyborach.

Władza gminna do kąta...

Miał być tytuł Nowina, ale jest inaczej, bo mi jedno zdjęcie z gminnej Nowiny taki właśnie tytuł nasunęło w trakcie pisania.
Przejrzałem ostatni numer gminnej Nowiny…. Szacun dla młodego redaktora, który pracuje nad szatą graficzną gazetki i treścią.
Najbardziej ucieszył mnie fakt, że nie ma już części Od Wydawcy. Być może wódz w końcu pojął, żeby się nie odzywać!
Nie chce mi się wytykać błędów literowych i jakichś tam innych. Już mnie to nudzi. Zainteresowało mnie jednak jedno zdjęcie, które jasno mówi o tym, jak władze małej gminy traktowane są na ich terenie i bardziej robią za tło niż za gospodarzy. Przy przecięciu wstęgi podczas otwarcia jednej z dróg powiatowych, która leży na terenie mojej gminy, władze mojej gminy stoją kątem, na boczku. 
To są gospodarze? 
To jest władza lokalna? 
Kto, kogo tutaj ustawiał i kto jest ważniejszy? 
To tak, jakby na weselu, jakiś bubuś z powiatu czy województwa chciał zająć miejsca młodej pary albo rodziców młodych.

Głupota nie boli...

Są ludzie, którzy nawet po pijanemu zrobią pewne rzeczy lepiej niż kilku trzeźwych!
Jeden tak zwany grubas może zrobić więcej niż dziesięciu tzw. szczupłych, pięknych i młodych…
Jeden mały i tzw. słaby może zrobić więcej niż iluś wielkich i tzw. silnych…
Wszystko to kwestia jakości!
My jednak już dawno nie patrzymy na jakość, choć strasznie krytykujemy czasy minione (w przypadku Polski PRL), ale liczy się ilość, od pieniądza zaczynając, na posiadaniu kończąc.
Zdawałoby się, że już tych pieniędzy mamy na tyle, żeby spokojnie przeżyć. Z pewnością większość ma ich na tyle. I warto by już pomyśleć o jakości życia. A jakoś nam się nie chce przestać chcieć więcej i więcej, ale tylko tego, co nas w oczach innych zbuduje, czego będziemy mieć więcej, ale żeby BYĆ bardziej, to już nie tyle za trudne, co raczej szkoda zachodu.

5 grudnia 2017

Co Wy na to?

Młodość nie jest okresem życia, jest natomiast stanem ducha.
Nikt nie starzeje się po prostu przez przeżycie iluś tam lat.
Ludzie starzeją się tylko przez porzucanie swoich ideałów.
Lata marszczą skórę, lecz utrata entuzjazmu marszczy duszę.
Udręka, zwątpienie, nieufność, lęk i rozpacz są długimi, długimi latami, które zginają kark i rzucają na kolana w pył drogi.
Lecz w każdej istocie ludzkiej, czy lat ma siedemdziesiąt, czy szesnaście, tkwi zdolność do zdumienia i zachwytu nad biegiem gwiazd i życiem mrówki, nieustraszone wyzwanie losowi, niewyczerpane dziecięce pragnienie zabawy, życia i radości.
Jesteś tak młody jak twoja wiara;
tak stary jak twoje zwątpienie;
tak młody jak twe zaufanie do samego siebie;
tak stary jak twój lęk; tak młody jak twoja nadzieja;
tak stary jak twoja rozpacz.

Wyobraźni za grosz

Nie chodzi o złośliwość, choć wolny od niej nie jestem. Tekst napisany jakiś czas temu pod wpływem impulsu, emocji. Nie będę go zmieniał, choć już tej nocy chciałem. Niech Idze, jak jest, jakim go „narodziłem”!
W samorządowej robocie jednym z ważnych aspektów jest odpowiednie zorganizowanie dowozu uczniów do szkół. Odpowiednia organizacja dowożenia to między innymi przejaw władz samorządowych o dobro dzieci. W każdej mojej oświatowej wojnie z kuratorium podkreślałem, że dowóz dzieci do szkół nie musi być udręką. Warunek to jednak dobra organizacja tegoż dowożenia. Dowóz uczniów do szkół powinien być tak organizowany, aby uczniowie jak najmniej czasu spędzali w drodze do szkoły i aby ta droga dojazdu była jak najkrótsza.
To dość proste, jeśli wódz gminy ma odrobinę wyobraźni, a radni robią swoją robotę, zwłaszcza ci, co się rzekomo na oświacie znają.
Kto dzisiaj w małej gminie na końcu świata pamięta mój pomysł rozpoczynania zajęć lekcyjnych o 820. To było proste rozwiązanie, aby dzieciaki nie zrywały się skoro świt, żeby zdążyć na autobus szkolny. Pamiętam takie czasu w gminie, gdy dzieci musiały wstawać nawet po godzinie piątej rano.
Może to i dobrze, że nowy wódz nie wie, że to mój pomysł, bo w swojej reformatorskiej fantazji jeszcze pokusiłby się o zmianę godzin pracy szkół. Nie, nie, nie zrobiłby tego, bo najzwyczajniej w świecie bałby się rodziców.

4 grudnia 2017

Pączek, Boczek i Pijak...

O tym, że Pączek był zawsze i będzie ponętny; Boczek przez cholesterol może trochę traci, a Pijak to nawet nie ma chyba szans, żeby gdzieś miejsce zagrzać w obecnie prawej Polsce, to raczej dobra teza i do obronienia.
Znacie pewnie bajkę o Pączku, Boczku i Pijaku!
Nie znacie?
Nie możecie!
Sam ją dopiero tworzę. W dodatku nawet nie wiem czy to będzie bajka. W sumie to jednak bez różnicy – będzie bajka czy nie.
Pijak to postać dość mocno utrwalona w literaturze i świadomości społecznej. Nikt nie lubi Pijaka, ale on zdaje się tym za bardzo nie przejmować. Może się co najwyżej smucić albo wstydzić (choć nie wiem dlaczego), jak w Małym Księciu. Nie wiem, w sumie, dlaczego nie lubi się Pijaka, bo nikomu nie robi krzywdy. Może co poniektórych irytować, szokować i bulwersować. To jednak jeszcze nie powód, żeby palić stosy.

Przystanek Alaska

Nareszcie trochę zimy. Odrobina przymrozku i w miarę biało. Chodzę, oglądając się na wszystkie strony, żeby mnie ta namiastka zimy trochę poziębiła. Dostaję przy tym takie pozytywne bury od znajomych, że szyja odkryta, bez czapki, w koszulce i kurtce… A ja chciałbym jeszcze założyć sandały i tak niemalże na boso pochodzić po zimie. Chyba dzisiaj, gdy zmrok zapadnie, namówię Kevinka, żebyśmy wyrwali się na jakąś godzinkę na spacer w pełni Księżyca. Już nie w tajemnicy, ale powiem wprost – wbiję się w sandały, wystawię stopy na mróz i pochodzę sobie po świecie nie jak Pan Bóg przykazał, bo bosą stopą ziemi jednak deptać nie będę, ale kto wie, w przyszłości…

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...