31 grudnia 2018

Spróbować można...


Spróbuj chociaż dzisiaj nie złościć się!
Spróbuj chociaż dzisiaj nie martwić się!
Spróbuj chociaż dzisiaj być wdzięcznym!
Spróbuj chociaż dzisiaj pracować uczciwie!
Spróbuj chociaż dzisiaj być miłym dla innych!
Cholera, jak niewiele, a przy tym jaki kosmos! Normalnie się nie da tych zasad wcielić w życie! Może przez pięć minut albo jakąś godzinę, to może by jeszcze coś wyszło z powyższych zaleceń. Żeby tak cały czas. Raczej nierealne. A jednak. A jednak. A jednak możliwe.

26 grudnia 2018

Mikołaje, wigilie i...


Niejeden pewnie już teraz myśli właśnie tak – jak dobrze, że to już finisz tych kolejnych świąt… Nie – źle rozpoczęte, a nawet bardzo źle, bo mimo tego, że wiele mnie w otoczce tych świąt mijających mierzi, to chciałbym, żeby jeszcze z jakiś tydzień potrwały. Zatem może tak zacząć – było i kończy się właśnie to BN 2018, a żal! Oprócz tego, że świateł i światełek ludzie nakupili, nawieszali, gdzie tylko się dało i że świat wokół nas bardziej skolorowiał, to czy te święta z nas lepszych uczyniły trochę? Trudno wyrokować, jeśli idzie o mnie, bo nie wiem, zaiste – starałem się być, ale co z tego wyszło?

24 grudnia 2018

Żadne tam życzenia


Po głębszym zastanowieniu, znalazłem na to czas, doszedłem do wniosku, że nie będę składał żadnych życzeń świątecznych w tym roku. Nie wiem bowiem, zaprawdę, czemu to ma służyć i jak to się ma do obchodzonych świąt. Załóżmy, że komuś tam składam wesołych, radosnych, spokojnych, obfitych i jakichś tam jeszcze świąt. Jak to się ma do zadumy nad dopuszczeniem do siebie myśli o ciągłych w nas narodzinach i umieraniu dobra, światła, nadziei?

17 grudnia 2018

Świąteczne (?) reminiscencje


1.
Zawsze przed jakimikolwiek świętami jest co niemiara krzątaniny, a im święta „ważniejsze”, tym krzątanina większa i niezauważalnie przechodzi w gonitwę czy wcale niekolorowy zawrót głowy. Teraz to nawet powstają poradniki, jak chronić się skutecznie przed świąteczną gorączką zakupów. To może łatwiej by było ludzi przed tym uchronić, po prostu przenosząc BN, np. na przyszłe lato. W Polsce sprawiedliwie i solidarnie rządzonej to chyba żaden problem – wystarczy jedna noc! Wystarczy tylko znaleźć dla tego pomysłu posłuch u jednej w państwie osoby, a sprawa będzie załatwiona. I nawet święty Mikołaj nic tu zrobić by nie mógł!

13 grudnia 2018

Święta przecież idą!


Przychodzi do mnie wróżka albo troll jakiś, może być garbus z baśni, skrzat, gnom, czarownica, czarodziej, mag… ktokolwiek nietuzinkowy albo cokolwiek takiego, że szczęka opada i mówi do mnie tak: ‑ Od dzisiaj robisz dokładnie, co lubisz i co chciałeś! Płacę ci złociasza za każdą odsłonę na blogu! To w zupełności wystarczy, abyś wiódł życie szczęśliwe i mógł na końcu powiedzieć – na śmierć się zapisałem!
A ja: ‑ Za co ten złociasz ma być, li tylko za odsłony? I za co tyle szczęścia spada na mnie nagle?

12 grudnia 2018

Gwiaździsta noc zimowa


Kiedy patrzę na rozgwieżdżone zimowe niebo, od razu przypominają się przeczytane powieści Sergiusza Piaseckiego. Nie przeczytałem ich wiele, ale Kochanka Wielkiej Niedźwiedzicy i Trylogię złodziejską (Jabłuszko, Spojrzę ja w okno, Nikt nie da nam zbawienia) przeczytałem, a raczej pochłonąłem te powieści. Wspominałem kiedyś o niezwykłych kolejach losu autora i wiem, że każdy, kto zechce, odnajdzie informacje na ten temat.

5 grudnia 2018

Takie tam NIC albo WSZYSTKO


To, ze jakieś gwiazdy, gwiazdki, gwiazdeczki i inne ciała i ciałka polskiego i więcej nieboskłonu show-biznesu mają problemy wszelakie z uzależnieniami różnorakimi, to już raczej norma. Dziwimy się raczej, gdy jakiś tam artysta nie chla, nie ćpa, nie pali…, a nawet nas wkurza taki porządny artysta. Niby taki bez skazy, a jeszcze do tego sławny. Tym uzależnionym idolom medialnym wielbiciele współczują, a nawet ci neutralni potrafią współczuć im, że niby tacy wielcy, a przecież tacy biedni, przecież tacy słabi, że tylko szkoda człowieka. Akceptujemy na odległość słabości medialnych person i mocno trzymamy kciuki, gdy gwiazdy z nałogiem zrywają, przyznawszy się do niecności, najlepiej przed kamerami, żeby się dobrze sprzedało. A potem, gdy takiej gwiazdce na firmamencie szarej codzienności uda się zerwać z nałogiem, to rzesze śmiertelników stawiają ją innym za przykład i z dumą ogłaszają, że to takie super!

4 grudnia 2018

Proszę wstać!


Lubię czytać kilka rubryk statystycznych i o odkryciach naukowych w tygodniku „Angora”. Fakt, że informacje tam zawarte potwierdzają i to, co już nieraz pisałem, i to, co przypuszczałem, wcale, ale to wcale mnie nie cieszy. Na podstawie tychże informacji dochodzę bowiem do smutnego wniosku (przepraszam – już dawniej doszedłem), że rozwój cywilizacyjny ma się nijak do inteligencji i mądrości ludzkiej, a z jeszcze większą przykrością można stwierdzić, że głupota ludzka proporcjonalnie wzrasta wraz z rozwojem cywilizacyjnym.

1 grudnia 2018

Ponurakom zwłaszcza


Taki piękny dziś dzień był – mroźno i słonecznie, a ja miałem chwile, że śmiałem się do łez. Nie, nie z ludzi ani tym bardziej z ludzkiego zachowania, ale z ludzkiej twórczości w przestrzeni dowcipów. Czytałem „mój” tygodnik, a tam są zawsze dowcipy – krajowe i zagraniczne – można boki zrywać.
Idiotów na świecie jest bardzo mało, ale są tak sprytnie rozstawieni, że spotyka się ich na każdym kroku!
Przyznacie, że całkiem fajne szerzenie się głupoty tłumaczenie. Ale to, co poniżej, rozśmieszyło mnie bardziej.

29 listopada 2018

List do JK - otwarty


To tylko taka refleksja, ale skoro na blogu, trzeba było koniecznie „otwartą” ją nazwać. Może przyda się komuś do przemyśleń nocą i niektórym pomoże widzieć lepiej niż ja. Tam, gdzie pojawi się sarkazm albo może ironia, to – jak wszystkim wiadomo – tylko kwestia emocji. Gdy mnie mocniej poniesie i konia wstrzymać nie zdołam, tam sarkazm będzie jak ulał, a ironia w zapasie. Złośliwy raczej nie jestem, choć niektórzy tak twierdzą, ale co mi niektórzy będą dyktować, kim być! Jak jednak Wilde powiadał, że sarkazm do cienki dowcip, ale inteligencji odmówić mu nie sposób, to sarkazm i ironia nie są takie do dupy! Patrząc na ludzi wokół, słuchając ludzi wokół, śledząc od czasu do czasu medialne doniesienia, nie sposób nie wyrobić sobie jakiegoś zdania o całym tym pierdolniku, który w Polsce się dzieje.

28 listopada 2018

Przecinek jak wieczność...


Jeśli takich myślowych bałaganiarzy jak ja jest trochę na świecie, to nie ma co się dziwić, że świat ten tak wygląda!
Każdy pewnie nieraz robił remanent w życiu – sprawy małe, głupie, nieistotne… ‑ trzeba to przesiać przez sito i odrzucić zbędne. Trzeba wciąż i wciąż od nowa robić taki remanent, to tak jak w wierszy Lieberta: Dokonawszy na wieki wyboru, w każdej chwili wybierać muszę. 

26 listopada 2018

Po prostu...


Niełatwo dziś, w natłoku myśli i informacyjnym szumie, wyrażać siebie w sposób prosty – bez dygresji czy modnych makaronizmów. Wciąż szukam oszczędności w słowie pisanym i mówionym. Nie jest to wcale proste, zważywszy fakt, iż moje lata szkolne i dorosłe życie upływały w czasach mowy trawy, wielomówstwa i pustosłowia, co zresztą ma miejsce i dzisiaj.

23 listopada 2018

Ha - ha - ha...


Czy mam pisać o tym, że miejscowe tłumoki zastanawiają się strasznie czy nie zapijam smutków, bo moja niedawana przegrana rzekomo mnie przygniotła. Odpowiedziałbym tak – jaki człowiek, takie myślenie – ale przecież w ten sposób obraziłbym tych, którzy myślą trochę dalej i szerzej niż granice tej gminy.
Mam się okrutnie dobrze i to dla wielu pewnie dość przykra wiadomość – nic na to nie poradzę, że czuję się wolnym człowiekiem i tak, jak to już pisałem – Prawdziwie wolny człowiek nigdy nie przegrywa! Muszę stanowczo zaznaczyć, że jestem wolnym człowiekiem i jako takiego mnie ta wcześniejsza porażka zupełnie nie przygniotła, a przeciwnie – wzmocniła. Nie będę jednak ciągnął więcej tematu wyborów – to przecież zgrana płyta  już trzeszczy  uszy więdną!

16 listopada 2018

Próba obrony głupoty


Nowo wybranej radnej z pobliskiego miasteczka, co jest stolicą powiatu (czy to dumnie brzmi?), ktoś anonimowo postanowił dokopać i także anonimowo sugerować raczył, że nowo wybrana radna powinna karnie beknąć, za to, że w przeszłości, pisząc w lokalnym miesięczniku, wielokrotnie dopuściła się plagiatu, publikując treści innych autorów, nie informując o tym czytelników i podpisując się pod tekstami swoimi personaliami.
Dużo krzyku chciał ktoś wywołać na zadupiu i nawet się udało, choć zadupie powinno słynąć z przyjemnej ciszy!

15 listopada 2018

W du-e to wszystko...


Dowiedziałem się właśnie, że zmarła znana mi osoba. Przemiła kobieta – zawsze widziałem ją uśmiechniętą. A wiem, że w życiu wcale z górki nie miała. I pomyślałem sobie, że Bóg powołał do siebie taką fajną osobę, a hetery, które bardzo dobrze znam, nadal chodzą w najlepsze po tym świecie, tworzą i rozsiewają plotki, obmawiają innych i innym źle życzą. Zawstydziłem się takiego myślenia, uderzyłem się w pierś i rozgrzeszyłem siebie, nakazując w ramach pokuty, żeby tak głupio nie myśleć i nie wpieprzać się w nieswoje sprawy.

14 listopada 2018

Dziennik Mój [2]


Ależ jestem potargany dzisiaj całym dniem spędzonym wśród ludzi nowych, nieznanych, ale tak prostolinijnych i serdecznych, że trudno to opisać. Czy są tacy ludzie? Oczywiście, że tak! Lubię słuchać, rozmawiać, obserwować ludzi z pogranicza państw, kultur, języka. Zawsze wydawali mi się bogatsi od typowych autochtonów, a jednocześnie tacy rozdarci… pomiędzy tym, co „moje” a co „nie moje”, ale jednak!!! Koniecznie trzeba przeżyć, zatopić się w pogranicze… W Nottingham mieszkałem w miejscu, gdzie spotykałem co dzień Hindusów, Pakistańczyków, Cyganów, Anglików, Rosjan…, no i rodaków moich. Taka mini wieża b…, dlatego może, że mini, to i przez małe „b”. Ale wracam do Dziennika…

13 listopada 2018

Moje podróże [1]


Wczoraj i dzisiaj wirtualnie odwiedziłam Accrę, zresztą jak ktoś z Acrry odwiedził wirtulanie mnie na blogu. W ten sposób przypomniałem sobie, że jest to największe miasto (stolica) Ghany, położone nad Zatoką Gwinejską. Dowiedziałem się też, że Accra jest największym ośrodkiem gospodarczy, naukowym i kulturalny kraju – jak na stolicę przystało.
Moje podróże to głownie podróże wirtualne, w głąb siebie i podróżne po kartach lektur. Prymitywne kultury mają jedna wielką zaletę. Nie liczą godzin, nie trąbią capstrzyku. Tym cytatem z Cyklopa jakbym chciał sobie dokopać, że znów numerację wprowadzam, ale tak będzie mi łatwiej i to mi się nawet zaczyna podobać – te wpisy pod wspólnym tytułem – mam przy tym nadzieję, że w przyszłości wprowadzą w moje blogowe pisanie w miarę znośny katalogowy porządek.

12 listopada 2018

Znowu kłamałem?


Staram się nie myśleć o tym, co było – minęło, bo rozlanego mleka nikt już nie będzie pił. Ale czasami tak jest, że trzeba się zawrócić i tak było tym razem. Wspominałem wcześniej, że włączyłem blokadę udostępniania komentarzy, ponieważ Egzorcysta Heretyk wykorzystywał moje forum do agitacji wyborczej. Zapomniałem o tym, a kiedy przejrzałem komentarze oczekujące na publikację, zauważyłem, że znów strasznie kłamałem. Mam jakieś dziwne wrażenie, że Egzorcysta Heretyk bardziej te wybory przeżywał niż ja. I znów mi tyle nawkładał, że trudno mi to zrozumieć. Choć nie mam za bardzo czasu na to, aby prowadzić dyskusję z tego typu argumentami, to zrobię wyjątek i co nieco wyjaśnię. Ale najpierw przytoczę (bez poprawek) dokładnie cały komentarz Egzorcysty Heretyka: 

Trojka - Wolni, Orzeł i Spacer...


Czy tego chcesz, czy nie, gdy tłum wokół ciebie ryczy, musisz pomyśleć o tym, co właśnie cię otacza. Trzeba koniecznie wtedy włączyć w sobie refleksję, bo z prądem płyną śmieci, choć łatwo się z prądem płynie i dość przyjemnie się płynie na fali z innymi. To drugie się nazywa konformizmem dzisiaj – to zmiana zachowania pod wpływem innych ludzi i zmiana wartości, poglądów, zasad, norm, żeby się lekko, wygodnie i dostatnio żyło – tak można to wyjaśnić, a bardziej twardo to – sprzedawanie siebie za jakieś tam korzyści, które nie są w stanie zrekompensować strat.
Sapienti sat! – to znaczy: Mądremu wystarczy!

11 listopada 2018

Ściany, mury, kajdany...


Prezydent klęka publicznie przed kawałkiem szmatki – i to ma być wolność?
Prezydent na kolanach całuje publicznie sztandar – i to ma być wolność?
To jakiś obrzęd pogański, bo przecież nie sacrum!
Słuchałem dziś Kaczmarskiego, śpiewałem z nim „Muzry”; słuchałem dzisiaj Pink Foyld i śpiewałem „The Wall”, słuchałem dzisiaj Cohena, śpiewałem „Hallelujah”, słuchałem dzisiaj Dżemu, śpiewałem „Sen o Victorii”, słuchałem Queen i „Show must go on!

Moja niewola


Nie umiem świętować na zawołanie, nie umiem pisać na zawołanie, nie umiem stać w szeregu na zawołanie, nie umiem cieszyć się z tłumem, tj. podrygiwać w rytmie, jaki wyznacza ktoś prowadzący, nie umiem, bo wewnątrz siebie myślę wciąż o wolności, której iskra się we mnie tli, ale zniewolony jeszcze jestem przez szereg czynników zewnętrznych, które skutecznie rozpierniczają moje myślenie i dlatego nie mam ochoty na świętowanie dzisiaj abstrakcji, tylko słucham muzyki, no i czegoś tam jeszcze, chłonę świat zewnętrzny, wewnętrznie staram się go strawić i myślę, co zrobić, żeby być bardziej wolnym.

10 listopada 2018

A lesbijki i geje?


Tak o wolności pisał (nie napiszę kto, chcecie, to szukajcie): Tak, wolność jest bolesna i trudna, bywa straszna, wymaga wysiłku i pracy, jednak uciec od niej można tylko za cenę zniewolenia lub iluzji. Tak, jest się czego bać, człowiek robi przerażające rzeczy i nawet tego czasem nie zauważa, jest w stanie świat wokół i własne wnętrze zamienić w pustynię.

9 listopada 2018

Dziennik Mój - początek


Kto siebie nie poznał, nigdy nie pozna prawdy… ‑ to parafraza słów (piszę z pamięci) Chrystusa pochodzących z jednego z apokryficznych tekstów, bodajże Ewangelii Tomasza. Wychodząc z tego – do jakiegoś czasu czyniłem to nieświadomie, ot tak, bo tak myślałem, a dlaczego?, nie wiem i od jakiegoś czasu całkiem, całkiem świadomie – staram się słuchać siebie, patrzeć na siebie, próbuję siebie zrozumieć, pochwalić, skrytykować, skarcić, podnieść na duchu… w ogóle próbuję wszystko zaczynać od siebie. To trochę mnie spowalnia. Dużo szybciej i łatwiej jest mówić, potem myśleć, a trochę mniej łatwo robić to odwrotnie, a jeśli do tego dodać jeszcze zastanowienie, refleksję, próbę oceny i wyjście od siebie, to już jest całkiem trudno i tak strasznie wolno! Ale gdzie kto się spieszy…

Mieć to gdzieś!


Kto się nie nauczy mieć gdzieś, co mówią ludzie o tym, jak dążycie do siebie – wolnych ludzi, zawsze będziecie tylko namiastką samych siebie, niewolnikami normy, liczbą niemą w tłumie. Tak samo trzeba mieć gdzieś, gdy inni się obrażają na komunikat jednostki, która chce być sobą! Tylko szczerość wobec siebie może być zapowiedzią przyszłego latania na przekór przyziemnym umysłom i normom zniewalającym! 

8 listopada 2018

Kto rano w Polsce wstaje...


Co myślisz, Człowiecze Przeciętny, gdy się rano budzisz? Ale tak rano naprawdę, nawet przed wschodem słońca! Myślisz – Kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje?! – Dziękuję Ci, Boże, że nie stworzyłeś mnie kobietą albo gojem?! – Niech sąsiadowi padnie dziś kura, bo wczoraj zbiłem jajko?! – Niech inni dają ciała, a ja niech tylko biorę?!
Można też i tak – Niech wszystkim się wiedzie, Boże, a mnie w opiece swej miej! – ale to dziś nie na czasie, niemodne, nie trendy, nikt nie chce być frajerem.

7 listopada 2018

Z górnej półki


Dzisiaj jest jakby moda na to, aby do najprostszych ludzkich czynności, z fizjologią włącznie, dorabiać filozofię – nie trzeba dodawać, że głupią, na miarę takiegoż człowieka. Już tylko czekam, żeby jakiś mądrala dorobił filozofię do czasu wolnego na sraczu… O! przepraszam, zapomniałem! przypomniałem sobie, gdy właśnie napisałem o tym sraczu wyżej, że czytałem przecież niedawno Dostatek i tam jest piękny fragment ze sraczem w centrum uwagi. Do tego ten czas na tym czymś nie jest wcale wolny, bo z nami i w nas się dzieje wtedy tyle, że wow! Wrócę na pewno do tego! Na pewno do tego wrócę! Do tego wrócę na pewno! Tego do wrócę pewno na! Pewno do tego na wrócę!...

Słów twardych i miękkich cd.


GMINNA RZECZPOSPOLITA
W prostym gminnym myśleniu – nie mylić, głupcy, z głupim, ponieważ proste myślenie zawsze cechuje mądrych – A zawsze znaczyło A, a B zawsze B było, na swoim miejscu czarne i białe tam, gdzie trzeba, skurwiel jest skurwielem, dewotka dewotką, nawiedzony dziwakiem, a mądry pośmiewiskiem…
W proste gminne myślenie, w zdrowe gminne myślenie podstępność, dwoistość się wdarła Kościelno – Partyjnej Polski i już A nie jest pewne, nie wiadomo, gdzie B, czarne jakby wyblakło, a białe – nie wiadomo, skurwiel ma owczą skórę, dla klakierów posady, a mądrych na margines, żeby nie przeszkadzali.

6 listopada 2018

Słowa twarde i miękkie


To, że kota można zagłaskać na śmierć, teoretycznie wszystkim Polakom (nawet myślącym od święta), powinno być wiadomym. Wiadomym jest również to, iż teoretycznie jest jak najbardziej możliwe – historia zna przypadki, że nie tylko zwierzęta, ale i bracia ich starsi schodzili nieraz właśnie z nadmiaru "pieszczot". Mnie jednak o kota idzie i idzie o praktykę, a tego w praktyce jeszcze nikt przecież nie dowiódł, nikt jeszcze naukowo takiego zagłaskania nie opisał w formie rozprawy albo książki. Ale przecież wiadomo (powszechnie), że każda przesada nie jest zdrowa zarówno dla jednostki, jak i zbiorowości, z narodem włącznie. Zostawmy zatem kota, niech sobie spokojnie mruczy. Do czego znowu piję? Powoli, mamy czas.

5 listopada 2018

Śmiech ze łzami pomieszany


Śmiech ze łzami pomieszany – to między innymi początek piosenki Wiewiórka grupy Bez Jacka. Tak mi się zaczęło, ale gdy już zacząłem, to myśl przybiegła płocha, że może coś o wyborach i o II turze powinienem napisać, bo jak to tak – nic, bez płaczu, gratulacji, radości? Tutaj mam dużo radości, bo patrząc na mapę Polski, to tylko jakieś przyczółki Ciemnogrodu widzę. W wielu miastach i gminach ludzie pokazali, że sami decydują, bez podpowiedzi ambony czy zapewnień wątpliwych partyjnych emisariuszy. To bardzo budujące w perspektywie za rok. 

4 listopada 2018

Po drodze 10.


Te moje Ewangeliczne wędrówki nigdy się nie skończą. Zarażony jestem zwątpieniem – mała jest wiara moja! W poszukiwaniu Słowa, w poszukiwaniu Prawdy, w życiowej wędrówce chodzi o to tylko, żeby siebie odnaleźć i swoje miejsce w tym konkretnym punkcie rozwoju swojej istoty nie tylko ciałem będącej zrozumieć.
Będę się też powtarzał, ale pewne sprawy trzeba powtarzać, jak codzienny pacierz, jak oddech, jak uderzenia serca, dopóki jeszcze czas.

3 listopada 2018

Po drodze 9.


Te chmury jesienne pędzące po niebie, te porywiste podmuchy wiatru, ten deszcz zacinający i łkający dziwnie, ten smutek jesienny… ‑ lubię, a nawet kocham! Ja w ogóle kocham każdą porę roku, którą dane mi jest w miarę świadomie postrzegać, gdy stres, zmartwienia głupie, idiotyczne plany… nie mącą moich myśli, gdy patrzę na Dzieło Stworzenia!
Czytam znów o wolności i to mi wychodzi…

2 listopada 2018

Naprawdę ważne!


Siedzi w nas jakaś siła fatalna, co każe nam kopnąć leżącego albo potarganego, przycisnąć do ziemi tego, co w prochu leży i mozoli się bardzo, żeby z kolan powstać, opluć bezkarnie bliźniego, gdy jesteśmy w ukryciu i tak możemy znienacka, Gdy nie ma we wpisach hejtu, poczytność tekstu spada, a to znaczy dokładnie, że lubimy nienawiść, lubimy kopanie innych, lubimy wyciągać brudy i prać je publicznie, byleby tylko nie swoje. Niewielu ma odwagę przyznać się do błędu i uderzyć się w pierś – to przecież nie boli!

Kościelna poprawność


Jakiś nienormalny jestem, bo wcale się nie obrażam, ale nawet się cieszę, gdy wychodzi na to, że w czymś tam się myliłem, a inni mieli rację i mogę od nich się uczyć. A sprawa miała się tak, że na lokalnym forum, tj. przed lokalnym marketem rozmowę dziś prowadziłem ze starym dobrym znajomym. Kiedyś razem wojowaliśmy ze sprawami gminnymi. No i gdy rozmawiamy, podchodzi do nas znajoma i mówi przepraszam i zaprasza do siebie, a ja, że nie mogę, bo mam dzisiaj wyjazd, to przecież Wszystkich Świętych, a oni, że coś ty – dzisiaj Dzień Zaduszny. No to ja zaperzony, że dziś wspominamy wszystkich świętych, a w głowie już mi świta „zmarłych, zmarłych, zmarłych”, oni – przestań – że nie. Podnoszę do góry ręce na znak, że się poddaję, znajoma odchodzi, wracamy do rozmowy.

1 listopada 2018

Wieśniak i Święto Zmarłych


Codziennie po przebudzeniu wychodzę na balkon, rozkładam ramiona (lewe na ile mogę, bo mi drut zawadza) i rzucam w przestrzenie ducha podziękowania za noc – że mnie paraliż nie dopadł, żadna pomroczność umysłu, że nie dostałem wylewu, że serce dalej bije i pompuje krew z tlenem i że mam jeszcze chwil kilka, żeby grzechy odrobić, żeby lepiej poznać swoją ciemną stronę i w ogóle dziękuję, że jeszcze żyję w tej chwili.
To się odbywa w stroju niemalże adamowym, o listku figowym się staram nie zapominać przed wyjściem. Dlaczego tak robię? Bo nie ma to jak – tak myślę – chłonąć duchem i ciałem otaczający nas świat – bez zbędnych przy tym barier pidżamy, koszuli nocnej czy, nie daj Boże!, kurtki albo kożucha z kwiatkiem.

Dalej niż wzrok...


Tam sięgaj, gdzie wzrok nie sięga;/ Łam, czego rozum nie złamie… Nie tylko młodość potrafi takie przestrzenie przebiegać, ogarniać, a nawet być ponad – każdy tak może, każdy!
W literaturze i wypowiedziach tęgich głów wciąż spotykam się ze stwierdzeniami, że śmierć człowieka to rzeczywistość trudna, odsuwana w myśleniu i powszechnie nieakceptowana. Spotyka się nawet takie semantyczne sprzeczności: Śmierć dotyka wszystkich, jest faktem nieuniknionym. Śmierć nie jest czymś wyjątkowym. Wyjątkowe może być życie. Nie zgadzam się z drugim zdaniem cytatu. Nie można powiedzieć, że ŚMIERĆ, wobec której wszyscy są równi, dotyka wszystkich bez względu na wiek, wykształcenie, zasobność portfela, jest wielką tajemnicą… nie jest czymś wyjątkowym. Powiedziałbym, że odwrotnie!

31 października 2018

Wybory przez łzy


Teraz, gdy z dystansu „przegranego” mogę przyglądać się resztkom kampanii wyborczej, dochodzę do wniosku, że to były, są i będą takie wybory przez łzy. Dla jednych z przekonania, dla innych mniejsze zło, jeszcze dla innych fascynacja gośćmi z orszaków kandydatów… Różne były i będą powody, dla jakich zagłosujemy na konkretną kandydaturę. Mogę mieć tylko nadzieję, że przy takiej decyzji przede wszystkim to, co dany człowiek zrobił, będzie probierzem naszej oceny i jeszcze to, jaki kandydat jest – fałszywy, wyrachowany czy bezpośredni, szczery i jeszcze jego stosunek do wyborców samych, i czy za wszelką cenę musi wybory wygrać – nie bacząc na straty wśród tych, którzy mają głosować.

Taki to wolny kraj!


To, że piszę bloga, wyrażam swoje myśli, mogę napisać, że polityka to bagno – zwłaszcza polska polityka obecnie w wykonaniu rządzących – mogę napisać, że politycy to notoryczni kłamcy i spokojnie mogę to udowodnić, że mogę napisać – gówno nawet w pięknym pozłotku pozostaje gównem… ‑ to może świadczyć o tym, że żyję w wolnym kraju.
Mogę też napisać, że nie cierpię prezesa – źle jemu nie życzę, bo nikomu źle nie życzę – mam w poważaniu premiera, a prezydenta kocham, ale tak inaczej, jak z tym mądrym inaczej, który z mądrością był bardzo, nawet bardzo na bakier.

Łobuz czy bohater?


Rzeczywistość wokół nas zmienia się w takim tempie, że zdecydowana większość nie nadąża. Ja bym zaryzykował, że nie nadąża nikt, bo nikt nie jest przygotowany na taką ilość zmian, jakich współczesny człowiek doświadcza, głównie za sprawą środków masowego przekazu. Umiejętność przesiewania informacji i wykorzystywania ich w konkretnym celu, to dzisiaj sztuka. Nie o tym jednak miało być, a o tym, że wszystko wokół nas zmienia się, a my ze swoim myśleniem pozostaliśmy jeszcze w dalekim średniowieczu, w czasach, gdy na księdza źle mówić nie można, bo ksiądz to pomazaniec (tylko czyj?) i koniec, i basta, nie ma żadnej dyskusji, a jak nie – do widzenia!
Taki oto dialog ostatnio uskuteczniłem ze znajomą panią w lokalnym markecie.

30 października 2018

Psy szczekają...


Napisałem wczoraj, że w Porytem na zebraniu wyborczym jednego z kandydatów na burmistrza, któremu towarzyszyli obecny burmistrz pobliskiego miasta, poseł z tego regionu, dyrektor szkoły i komendant OSP, doszło do pobicia jednego z uczestników spotkania. Tymczasem na lokalnym portalu internetowym ukazał się wpis, że jestem kłamcą.
Nieraz w życiu kłamałem, co zresztą – za Dostojewskim – podnosi mnie do rangi prawdziwego człowieka. Muszę to samo stwierdzić o tych, którzy tak właśnie szczekają na forach, zarzucając innym to, co właśnie sami robią – kłamią! Za Dostojewskim - to prawdziwi ludzie! 

Wycofywanie


Ludzie, którzy mnie trochę lepiej znają, zauważyli, jak wycofuję się w pewnym momencie, gdy może dojść do zadzierzgnięcia silniejszych więzów, dajmy na to – przyjaźń…. Jakbym bał się zbytniego zbliżenia do ludzi – to pewnie kwestia nieprzyjemnych przeżyć, ale też – myślę, że jestem gdzieś w głębi, podświadomie, przekonany, że przyjaźnie, które miałem zawrzeć, już zawarłem i niewiele pozostało mi czasu, żeby zaczynać coś nowego…

Wyborczy wir


Ciągle słyszę, jak ludzie kierują swoją krytykę przeciwko innym, a to, co powinno być krytykowane – robota lub jej brak, działania jednostki – pozostają na boku, jakby mało istotne. Jesteśmy w stanie pogrzebać człowieka wartościowego tylko dlatego, że go nie lubimy, choć do końca nawet nie wiemy dlaczego. Jesteśmy w stanie odtrącić jednostki twórcze tylko dlatego, że nie zgadzamy się z nimi. Jeśli ktoś nie podziela naszych politycznych czy wyznaniowych idei – koniecznie musi nam być wrogiem. W takim myśleniu byle jakim utwierdzają nas obecnie rządzący swoją retoryką nienawiści, spisku i polowania na czarownice.

29 października 2018

Kampania na pięści


Nigdy nie oddam swojego głosu na kandydata, który nie potrafi sam zabiegać o głosy wyborców, który nie potrafi siłą wizji i argumentu przekonać ludzi do siebie, tylko otacza się politycznymi „osiłkami” i klerem, w celu „wymuszenia” obietnicą, szantażem czy prośbą głosu poparcia swojej kandydatury. Nie przypominam sobie, aby w mojej wolnej gminie ktoś tak tanio sprzedawał wolność ludzkiego wyboru za miskę politycznej soczewicy.

27 października 2018

Zmiany na lepsze


Wiecie, co dzisiaj nowego? Jasne, że większość pewnie pomyślała o trwających wyborach. nie, nic z tych rzeczy. Wybory mam za sobą. Cieszę się, że wracam do zdrowia na ciele i duszy, że bark mi powoli dobrzeje, choć jestem pełen podziwu dla kruchości ludzkiego ciała, bo wystarczyło kilka tygodni unieruchomienia ręki i jej sprawność spadła o jakieś 60% - doceniam chwile zdrowienia.

Nothing Else Matters


Jasne, że Metallica w tytule posta, ale nie o poczytność tu idzie, a o wspomnienie przyjaciela mojego, który był fanem tej grupy, a zwłaszcza Jamesa Hetfielda i często powtarzał, gdy wypijaliśmy jakąś wódkę albo piwo, albo byliśmy w drodze do domu i zatrzymywaliśmy się, żeby patrzeć w gwieździste niebo – M. tłumaczył mi mapę nocnego nieba. Cholera, jak on znał mapę nocnego nieba! – no i powtarzał często, że gdy umrze, chciałby, aby na jego pogrzebie właśnie ten utwór „Nothing Else Matters” zagrano w odpowiednim nagłośnieniu. 

26 października 2018

Egzorcysta Heretyk (z Dzierzbi?)


Ta sieciowa postać – Egzorcysta Heretyk – sprawiła, że zmieniłem kolejność wpisów i jeszcze nie będzie o tym, co być miało, ale o ostatnim komentarzu rzeczonego wyżej.
Komentarz ów usunąłem, bowiem postać ta używa mojego bloga do prowadzenia kampanii wyborczej. Do tego w swoim komentarzu używa inicjałów, które dla odbiorców mogą kojarzyć się z konkretnymi osobami i te osoby trzecie mogą poczuć się urażone, że na moim „forum” pisze się właśnie o nich.

Nieśmiertelni


Tylko proszę, przeczytajcie to do końca – nawet jeśli po dwóch akapitach będziecie mieć już dość, czytajcie do końca, bez względu na zdrowie, bo to musicie przecież zdrowiem nieco okupić – nie czyta się takich książek albo fragmentów (jak) na co dzień. To tak mieszanka wypisów z tej książki i moich wtrąconych komentarzy, które w treści wpisu powinny się wyróżnić semantycznie. Tam, gdzie ortografia może zadziwiać, z pewnością to cytaty.

25 października 2018

Ostatni raz...


Boże, dziękuję Ci za chwilę olśnień i tę odrobinę mądrości, którą mi zsyłasz nieustannie, a której i tak unieść i spożytkować nie mogę tak, jakbyś pewnie sobie życzył! Ulituj się, Boże, nad małością ducha mojego! Dziękuję Ci nieustannie za chwile zadumy i zrozumienia, że szarpię się w głupocie swojej i szarpałbym w niej bez końca, gdyby nie Ty i te chwile nadziei, że mi rozumu całkiem jeszcze nie odebrałeś. No i jeszcze muszę podziękować Ci, Boże, że nie obrażam się wcale, jak inni – na chybcika – gdy mi ktoś coś wytyka, często nawet niesłusznie! I że nie martwię się wcale, że teksty moje niektórzy czytają tak bardzo bez zrozumienia, że chyba bardziej nie można!

Do Przyjaciół i Wrogów


Teraz jest czas na spokojnie przemyśleć wyborczą gorączkę, która kolejny raz podzieliła Polaków, ale Polacy uwielbiają być dzieleni przez głosicieli jutra lepszego. Za chwilę będzie tyle narzekania na nowe i nowe stanie się starym – pozostaniemy zatem niezmienni? Nie trzeba być prorokiem ani wizjonerem – jak mnie niektórzy złośliwie nazywają w sieci – w kraju nad Wisłą, żeby wiedzieć – jeśli ktoś nam twardego zamordyzmu nie wprowadzi, to rozleziemy się jak w przedzaborowym okresie.
Przegranym i Wygranym, Uśmiechniętym i Smutnym, Usatysfakcjonowanym i Zawiedzionym… Wrogom i Przyjaciołom… dedykuję:

For Unknown


Smutny dzisiaj dzień?? Nie tak to miało wyglądać, ehh, moje pytanie: co dalej? Jaką my, Pana wyborcy, mamy podjąć decyzję? Czy jeszcze decydować? Bo co to za wybór. Ktoś będzie rządził naszym miasteczkiem przez następne 5 lat, ale kto będzie lepszym rozwiązaniem w zaistniałej sytuacji? Masakra po prostu…
Taką wiadomość otrzymałem od Unknown. 

23 października 2018

Do A. Z.


Drogi Przyjacielu!
Znów zabrakło mi czasu, a tak naprawdę – odwagi – żeby siąść na chwilę i szczerze spojrzeć Ci w oczy. Wiem, że przemierzyłeś przestrzeń, porzuciłeś swoją przytulną samotnię i wyruszyłeś w drogę, żeby mnie w trudnych chwilach poprzeć i wspierać na zakręcie.
Nie znalazłem w sobie odwagi, żeby Ci ukazać tę namiastkę "porażki" w moich zmęczonych oczach!

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...