30 kwietnia 2017

Zamykam sprawy, żeby...

Przy odrobinie szczęścia i Bożej pomocy ciągle zamykam drzwi i otwieram kolejne.
Zamykam kolejne sprawy z pomysłów mojego pisania, jakbym zamykał drzwi, żeby otworzyć inne. To taka wędrówka po jakichś tam pokojach w głowie, które są połączone ze sobą w jeden ciąg.

Trochę baśniowo, ale...

Coś się tak tych świadków Jehowy uczepił? Ktoś zapyta.
A ja na to: To dopiero początek!
Dla jasności przypomnę wszystkim, że mam wiele z przysłowiowym osłem, zwłaszcza w kwestii symbolicznej wręcz upartości tegoż zwierzęcia.
No to jedziemy!

29 kwietnia 2017

Osiągi angielskiej edukacji...

Każdy głupol znad Wisły to as przy asiorach znad Tamizy!
Jeśli takie są osiągnięcia angielskiej powszechnej edukacji, jak poziom testów dla dorosłych w agencjach pośrednictwa pracy, to przeciętny Anglik po jakimś tam etapie szkoły średniej jest zwykłym głupolem.

Nie tacy znów święci...

Świadkowie Jehowy uważają się za jedynych prawdziwych głosicieli Prawdy Bożej. Zawsze dostrzegałem w takim podejściu brak pokory. Starają się za wszelką cenę ukazać światu jako doskonali chrześcijanie. I tu też mnie to razi, bo dużo więcej zyskiwaliby w moich oczach, gdyby trochę ciszej głosili swoją prawdę.
Nie ci, którzy na rogach ulic wykrzykują swoją prawdę, są akurat prawdy objawionej posiadaczami. A już na pewno nie muszą być jej posiadaczami!

28 kwietnia 2017

Bez owijania... i zapijania...

Na własnej skórze doświadczam, jak wielka jest siła WYPIERANIA z ludzkiego myślenia spraw, które – naszym zdaniem – w naszym życiu nie powinny były się pojawić, wydarzyć itp.
Tak było przez długi czas ze śmiercią Izabelki, mojej siostrzenicy, a później mojej siostry Barbary, której rocznica śmierci właśnie się dzieje.

Świadkowie...

Pełna nazwa to: Chrześcijański Zbór Świadków Jehowy.
Jest to restoracjonistyczny (wiara w konieczność powrotu do pierwotnego, biblijnego modelu Kościoła) związek wyznaniowy, którego wyznawcy za główny cel stawiają sobie przywrócenie apostolskiego modelu chrześcijaństwa.
W nawiasach moje uwagi.
[Z jednej strony świadkowie zakładają, że przywrócą apostolski model chrześcijaństwa, z drugiej natomiast od tegoż chrześcijaństwa się odcinają. Wiem, wiem, odcinają się od istniejącego, tzw. chrześcijaństwa, jakby to powiedzieć ich językiem.]

27 kwietnia 2017

Pamiętacie?

Człowiek nieustannie się uczy.
Gdyby miał odrobinę więcej wyobraźni, był mniej zadufany w sobie, bardziej uważnie patrzył dookoła, wtedy z pewnością wielu błędów uniknąłby na zasadzie uczenia się na błędach innych.
Myślę tylko i wyłącznie o sobie, pisząc jednocześnie o wszystkich.
Pewnie tacy ludzie, którzy uczą się na błędach innych, istnieją. Jak na razie ja na pewno do nich nie należę.
Mało!

26 kwietnia 2017

Jak to zrobić?

Lubię patrzeć na ogień! 
Pisałem, żeby nie planować, żeby nie myśleć o tym, co będzie za tydzień, miesiąc czy rok…
To nie takie proste! Jeszcze gdyby człowiek był sam. Myślę, że nie byłoby z tym większego problemu. Wystarczyłoby podjąć odpowiednią decyzję i trzymać się jej.
Gorzej, gdy nasze decyzje uderzają w innych, którzy mają prawo i myślą inaczej niż my.
Tak było i jest w moim przypadku.

Świadkowie..., przebudźcie się!

Ach ci, świadkowie Jehowy!
Znam ich kilku i twierdzę, że to fajni ludzie.
Zawsze też twierdziłem, że bardziej koncentrują się na zbawieniu innych, niż siebie.
Poza tym wszyscy wiedzą, że dobrymi radami wybrukowana jest droga… nie napiszę dokąd!
Kiedy po około siedmiu latach od wydania trafiła do mnie wreszcie za pośrednictwem świadków Jehowy Strażnica, wraz z nią otrzymałem też i inną broszurę głosicieli, a mianowicie Przebudźcie się. Był rok 2013, a czasopismo, broszura czy też periodyk był z roku 2007, a zatem był o rok młodszy niż dostarczona mi Strażnica.

25 kwietnia 2017

Spóźnieni świadkowie Jehowy

Uśmiecham się do siebie, gdy patrzę na notatki sporządzone około czterech lat temu, to jest w 2013 roku.
Dotyczą one zapisków z lektury Strażnicy. Wiecie, to takie sztandarowe pismo świadków Jehowy. A że mam zamiar poświęcić im kolejną porcję wpisów na blogu, to wspomnę i o tym.
Robiłem notatki z tekstów zawartych we wspomnianej Strażnicy i dopiero pod koniec zauważyłem, że pismo ma Nr 11 i datowane jest na dzień 1 czerwca 1996 roku. A zatem dotarło ono do mnie za pośrednictwem świadków Jehowy po latach siedmiu od wydania.

24 kwietnia 2017

Zmieniłem zdanie...

Zapowiadałem, że napiszę o tym, w jakim stanie zastałem moje obecne lokum po poprzednich właścicielach, ale zmieniłem zdanie!
Miałem napisać, że nie będę się tutaj w nic absolutnie angażowałem, ale zmieniłem zdanie!
Nie uważam bowiem, że zmiana zdania w tej czy innej kwestii to oznaka słabości czy chwiejności. Może to być r również efekt przemyślenia pewnych spraw albo po prostu przeczekania u siebie kiepskiego nastroju.
W moim przypadku było i tak, i tak.

Pijak, żarłok, a nawet rozpustnik

Bo nic, zaprawdę, prostszego, jak powiedzieć temu, kto ponad miarę ukochał czarodziejkę gorzałkę, że jest chory i musi koniecznie się leczyć.
Takie podejście do sprawy, to odarcie z humanum tych, do których w ten sposób mówią „specjaliści”, lekarze dusz ludzkich, znawcy ludzkich manowców, nierzadko ci, którzy właśnie ze swoich manowców wrócili albo wciąż jeszcze błądzą na swoich bezdrożach.
Zapewne pamiętacie, jak oskarżano Chrystusa, o to, że jest pijakiem, żarłokiem a nawet, rozpustnikiem, bo przesiadywał z tymi, których wtedy pewnie można było określić ogólnie - społecznym marginesem!

23 kwietnia 2017

Obrzydliwie gruby, wulgarny i szczęśliwy...

Zjadł dziesięć pętek białej kiełbasy, czymś jeszcze to zagryzł, popił kilkoma piwami i to jest jego rekord.
Zna jednak braci, u których się kiedyś zbunkrował, żeby popić dni kilka i którym to braciom matka robiła po ostrym piciu na śniadanie gar kiełbasy na gorąco, a bracia to wszystko wcinali za jednym zamachem i przy tym pilnowali, żeby było po równo.
Ja to spokojnie wpierd… jakieś pół kilo kiełbachy, do tego pół bochenka chleba i czymś tam muszę popić, najlepiej jak jest piwo, to wszystko lepiej wchodzi!

Polskie technologie, siano w głowie...

Na targach w Hanowerze znana Szydło chce udowodnić światu, że Polska jest krajem łączącym gospodarkę i naukę. Wszystko po to, aby wprowadzać nowe rozwiązania technologiczne. Zapomniała przy tym dodać albo celowo nie dodała, że ci, którzy uznają to za news, mają siano w głowie.
Pomyślałem, gdy przeczytałem rewelacyjne zapewnienia mojej jeszcze premier, że Polacy w kraju nad Wisłą muszą być nieźle katowani takimi głupotami. Może już nawet nie wiedzą, że głupot słuchają, a wielu w te głupoty wierzy dobrodusznie.

Nade mną tylko Niebo

Nade mną tylko Niebo.
Przede mną droga nieznana.
Za siebie nie będę się oglądał.
Zamieszczona fotografia maszyny do pisania to symbol mojej drogi.
Dostałem ją od ludzi, z którymi pracowałem x lat i być może jeszcze popracuję w przyszłości.
Ponieważ napisałem, że maszyna ta jest symbolem mojej pisarskiej drogi, nadałem jej znaczenie. I nie jest już tylko rzeczą, ale posiada wartość, choć nie ma jeszcze historii, która ja z nią bym stworzył.

22 kwietnia 2017

Zaczynam brzydko myśleć!

Coraz częściej zauważam u siebie, że myślę o innych – brudasy, nieroby, śmierdziele… Wiem przy tym, że takie określenia uwłaczają godności ludzkiej. Nie sposób jednak myśleć inaczej o tych, którzy mojej godności szanować nie potrafią.
Utkwiły mi w pamięci słowa o człowieku uzależnionym od narkotyków, alkoholu i lekarstw, że w każde najmniejsze działanie w swoim życiu wkłada siebie całego, jakby od wykonania tej czy owej drobnicy zależało jego być albo nie być.
To ma być typowe dla ludzi uzależnionych od czegokolwiek, czyli jakichś tam  ...olików.

Wszystko już było

Kohelet albo Eklezjastes żył prawdopodobnie w III albo w II wieku przed Chrystusem, a zatem grubo ponad dwa tysiące lat temu. Pozostawił po sobie księgę, którą powinni znać wszyscy chrześcijanie.
Z dzieła jego wynika, że wszystko już było; że wszystko, co nas spotka, to nic nowego pod słońcem.
Kohelet wiedział, że szybki nie musi wcale wygrać na mecie ani waleczny zwyciężyć, potykając się tchórzem. Wiedział, że uczeni nie muszą się cieszyć względami i że bogactwo niekoniecznie przypada rozumnym.

21 kwietnia 2017

Przykro mi...

Nie ma dnia, żebym nie był świadkiem, jak na siebie (Polacy) warczymy na obczyźnie. Nie ma dnia, abym nie był świadkiem naszego warcholstwa, obrażania słownego obcokrajowców, krzykliwego zachowania i innych obrazków z życia wziętych, których najchętniej nie oglądałbym.
Często spotykam się z tym, jak leczymy swoje frustracje, wyżywając się na innych i innych obrażając. Zauważam, że to już prawie norma na kogoś krzyknąć, określić kogoś najgorszym wulgaryzmem, obrazić słownie, jak tylko można najbardziej. Nie wiem, co się z nami dzieje. Nie wiem też czy to typowo polskie, czy również wśród innych narodowości panują podobne relacje pomiędzy ziomkami na obczyźnie.

Drakuś, potomek Drakuli

Wspomniałem już o tym wcześniej, że mam swojego Drakusia, potomka Drakuli.
Nie wiem tylko czy jeszcze żyje, bo nie widziałem stworka od ponad dziesięciu miesięcy.
Jeszcze raz powtórzę ‑ nie powiem, gdzie teraz przebywa. To nasza tajemnica. Wystarczy zupełnie, że wiecie już, jak wygląda! I jeszcze raz przypomnę, że nie pochodzi z Transylwanii, ale znad zatoki Michigan w USA. Pewnie z polskiego Jackowa, które tam się znajduje!

20 kwietnia 2017

Drakula, Drak i Drakuś

Mam swojego Drakusia, potomka Drakuli. Nie powiem, gdzie teraz przebywa. To nasza tajemnica. Mogę za jego zgodą tylko ujawnić co najwyżej jego obecne oblicze i napisać, że pochodzi znad zatoki Michigan w USA.
Nie pamiętam jak dawno zaplanowałem napisać ten tekst. Pomysł cierpliwie czekał, aż do tego czasu, gdym go na emigracji wygrzebał z magazynu pomysłów.
Musimy jednak przebrnąć przez kilka tematów, żeby lepiej zrozumieć tego moje stwora. Spróbować przy tym może oddzielić legendę od prawdy i nieco rozjaśnić mroki jego pochodzenia.

19 kwietnia 2017

Dusza w zdjęciu zaklęta!?

Myślę o sobie i innych zaklętych w ramach zdjęć. Utrwalonych na chwilę nieco dłuższą niż życie.
Myślę o naszych pragnieniach posiadania wieczności, szarpaninie i próbach, jak film czy fotografia…
Myślę głównie o sobie, choć z pewnością i inni płaczą czas jakiś nad zdjęciami tych, których daremnie szukać za skrawkiem przestrzeni. Co jakiś czas w drżących dłoniach dzierżymy chwile umarłe, utrwalonych tych, którzy wczoraj obok.
Myślę o duszach zbłąkanych na setkach fotografii, utrwalonych kawałków ludzkiego jestestwa. Myślę o różnych wierzeniach dotyczących tej kwestii czy powinniśmy okradać życie prawdziwe i zaklinać je w zdjęciach czy filmach.

18 kwietnia 2017

Nie da się nas lubić!

Jesteśmy krzykliwi, chamscy, staramy się za wszelką cenę zwrócić na siebie uwagę.
Nie dociera do nas, że w ciszy i spokoju moglibyśmy jako nacja tutaj dosłownie rządzić. My jednak wolimy wydzierać się bez powodu, obrażać innych, zakładając że nie znają języka polskiego, i robić wszystko, żeby tylko sobie samy szkodzić.
Jakaś siła fatalna w nas tkwi i to ona, zamiast rozumu, zdaje się dyktować nam to jakże żałosne postępowanie.

Matka Boska Kamienna

Nie moje...
Dusza moja kamienna i serce z kamienia, i oczy zmrożone granitami szczytów (…) I cóż mi powiesz, Panienko przeczysta, jarzębino, ikono ….
To fragment piosenki zespołu Słodki Całus od Buby Łemkowszczyzna, który już Wam prezentowałem, a który kolejny raz polecam ze względu na jej niepowtarzalny klimat.
Z uporem maniaka, z maniaka uporem realizuję swoje stare pomysły. Z dnia na dzień ich ubywa, tych zaległych, przybywa natomiast mojego pisania w sieci. Poprzez to ubywanie i przybywanie przybliża się też mój dzień wyjazdu stąd.
Dzisiaj chciałby pisać o Panience przeczystej, Marii tajemniczej…

17 kwietnia 2017

Udało się!

Samotne świętowanie dobiega powoli końca. Ostatnie promienie słońca tegorocznej Wielkanocy wpadają właśnie przez moje okno. Przez chwilę mnie oślepiały. Ziemia pędzi w przestrzeni. Ostatnie promienie słońca samotnej Wielkanocy, którą będę pamiętał tak długo, jak długo pozostanie ostatnią Wielkanocą, którą świętowałem samotnie!

To nerwy?

Na pewno to nie kwestia spokoju i radosnego trwania sprawiają, że ciągle tam grzebię przy wyglądzie tego biednego bloga.
Nie ma to jednak, jak jakaś tam odmiana w monotonnej codzienności, w jakiej tu przychodzi mi żyć. A już jakiekolwiek święta to raczej udręka. Nie ruszam się z domu, bo nie ma z kim pogadać. Wszyscy świętują tak bardzo, tak bardzo się cieszą raz narodzeniem Pana, to znów jego zmartwychwstaniem, że nie mają zupełnie czasu na rozmowy.

Emigracyjnej Wielkanocy 2017 cd.

Od rana bliźniacy syjamscy wybrali się na świąteczny spacer.
Obejdą teraz spory kawał miasta, ponieważ musza najpierw znaleźć kilku jeleni, którzy dadzą się nabrać na śpiewkę, że właśnie brakuje im funta do flaszki. Brakuje im dokładnie całej sumy na flaszkę, gdyż nie mają nic, ale po jakiejś godzinie, przy świątecznej hojności tych, którzy w piątek zgarnęli wypłatę, rzeczywiście może im brakować do flaszki rzeczonego funta.
Co jednak sobie pospacerują, zanim flaszkę kupią, to dla ich zdrowia.

Papież omylny czy nie?

Dzień drugi Wielkanocy 2017 dzieje się w najlepsze i mam nadzieję, że dobrze się dzieje wszystkim na świecie.
Dzisiaj Galileusz, Giordano Bruno ,Kopernik i nieomylność papieża. To taka moja świąteczna rozrywka na emigracji.
Galileo Galilei urodził się 15 lutego 1564 roku w Pizie, a zmarł 8 stycznia 1642 roku w Arcetri. Urodził się zatem 21 lat po śmierci Mikołaja Kopernika (19 II 1473 – 24 maja 1543).
Ten włoski astronom, astrolog, matematyk i filozof uważany jest za prekursora nowożytnej fizyki. Był najstarszym dzieckiem Vincenzo i Giulii. Ojciec Galileusza był teoretykiem muzyki, kompozytorem i handlarzem wełną

16 kwietnia 2017

Jak leci? Co słychać?

Tej nocy odeszła moja mała w świat pełen dragów,
A światła wreszcie zaczęły się zmieniać,
A druty wiszące w powietrzu rozgrzane od asfaltu
Otaczały mnie jak pajęczyna.
Stary, spoglądam w dół, a buty są tak daleko
Aż trudno w to uwierzyć,
Ale widzę już pierwsze oznaki nadchodzącej fali śmiechu…
Nie wiem, zupełnie nie wiem dlaczego, ale postanowiłem w te święta jeszcze raz obejrzeć Miasteczko Twin Peaks. Ogniu krocz za mnąDavida Lyncha.

Wielkanoc na emigracji

W czerwcu będą relegować Polaków z Wielkiej Brytanii.
Australia wyraziła chęć przyjęcia miliona Polaków, ale przedsiębiorców. Rządy Polski i Wielkiej Brytanii wyraziły na to zgodę.
Niespodziewane życzenia świąteczne.
Praca załatwiona za pieniądze.
Suplementy długowieczności i siły codziennej w zasięgu mojej ręki.
To wszystko, czego dzisiaj dowiedziałem się przy okazji przyjmowania życzeń wielkanocnych. Oczywiście to wszystko, co ze świętami nie związane, to Polacy, ich domysły, zasłyszane rewelacje i zwykła głupota, a muzułmanin zaskoczył mnie naprawdę pozytywnie i sprawił, że poczułem, iż Wielkanoc mam za pasem.

Prawdziwy kod Leonarda

Zdjęcia, które wykorzystuję do ostatnich wpisów to roboty ręczne moich najbliższych, z którymi chciałbym być teraz, ale jeszcze nie mogę. Jeszcze muszę poczekać. Czekam zatem cierpliwie.
Ja na dzisiaj przygotowałem sobie trochę myślenia o Ostatniej wieczerzy Leonarda da Vinci i bestsellerze Dana Browna Kod …
Ostatnia wieczerza to wielki fresk Leonarda da Vinci, namalowany temperą na tynku w refektarzu (jadalni) kościoła Santa Maria delle Grazie w Mediolanie. To jedno z późniejszych i uznawanych za jedno z najdoskonalszych dzieł twórcy. Obraz przedstawia moment, Jezus zapowiada zdradę Judasza. Judasz jest na tym obrazie czwartą postacią od lewej. 

15 kwietnia 2017

Sen, podświadomość, jawa...

Kto lubi klimaty z pogranicza snu, jawy, świadomości, podświadomości, nieuświadomionych pragnień; kto lubi klimaty, w których nie do końca wiadomo, o co chodzi, to z pewnością też lubi filmy Davida Lyncha, tego od Miasteczka Twin Peaks.
Jeśli tak, to nie wiem czy wielbiciele takich Klimatów oglądali obraz Lyncha Mulholland Drive. Film jest z 2002 roku i początkowo był pomysłem na serial telewizyjny. Jednak amerykańska telewizja ABC odrzuciła pomysł. W sumie to i dobrze, ponieważ dzięki temu powstała ta francusko-amerykańska produkcja.

Jasne, że życzę...

Jasne, że wszystkim życzę na te święta tego, czego i sobie samemu życzę po cichu.
Nikomu nie życzę tego, czego sam za nic nie chciałbym doświadczać.
Przypominam o swoich książkach, które cierpliwie czekają na kolejnych nabywców.
I będę pisał o wszystkim i niczym, żeby tylko nie myśleć o samotnych tu świętach.
No to zaczynamy.

14 kwietnia 2017

Narzekanie w Raju

Jeśli Chrystus za nich umarł na krzyżu, to musi być Mu teraz bardzo ciężko, gdy patrzy na takie właśnie egzemplarze ludzkie.
Tak nieraz myślałem, przyglądając się tutaj swoim rodakom. Dzisiaj natomiast powiedziałem to głośno. Wiem, że zabrzmiało to strasznie. Mam jednak wrażenie, że nikt nie zrozumiał moich słów i wszystko toczyło się dalej, jak przed nimi.
Razi mnie tutaj strasznie zwulgaryzowany język. Często nawet w rozmowach na temat marzeń, miłosnych planów czy innych podobnych wzniosłych ludzkich spraw jest tyle wulgaryzmów, że określenia uczuć, odczuć, wrażeń,,, po prostu giną gdzieś w gąszczu wulgaryzmów na „k”, „ch”, „p” i czego tam jeszcze zbłąkana emigracyjna dusza zapragnie. 

W Wielki Piątek uczę się...

Znów to samo!
Nie wiem czy tekst ten jest w obiegu czy też go tam nie ma. A sprawdzać ani mi się chce, ani myślę.
Co tam, najwyżej przypiszecie mi sklerozę jak stąd do mojej ojczyzny opuszczonej kilka ładnych miesięcy temu.
A zatem tekst:
Uczę się myśleć jak dziecko!
Uczę się żyć chwilą! 

13 kwietnia 2017

Czas, który znika...

Jakże często i odkąd pamiętam, zawsze spotykałem się z tym, że ludzie okradali i okradają się z czasu, który był i jest im dany. Zapytani o godzinę, z reguły zaokrąglają czas, najczęściej do przodu, zamiast podawać czas dokładnie, co do minuty, darujemy sobie sekundy. Dla przykładu – małżeństwo bawi się na jakimś tam grillu albo innym badziewiu i mąż pyta żonę, która godzina. Ona odpowiada, już północ. Czas wracać.
Mąż spogląda na zegarek i stwierdza, że jest 2345 i do północy może się jeszcze wiele wydarzyć, łącznie z jego nawróceniem, upadkiem albo śmiercią.

12 kwietnia 2017

Dawniej i dzisiaj

To, że piekła nie ma i Szatana nie ma, to właśnie nic innego, jak diabelska pułapka zastawiona przez samego Szatana na współczesnego człowieka. Numer Diabłu się udał w stu, a nawet więcej, procentach.
Jasne, że współczesny człowiek biegnie od czasu do czasu do kościółka i próbuje poskładać swoje wnętrze. Robi to jednak okazjonalnie i już po godzinie czy dwóch zapomina o sobie wewnętrznym i gna przed siebie, jak i cały świat wokół niego.
Dla człowieka średniowiecza to ziemskie życie i jego wygody nie były tak ważne, jak dla nas, natomiast niebo i piekło istniały naprawdę, jak drzewa i ludzie obok!
Życie ziemskie było pojmowane jako chwila, przemijanie i degradowane na każdym kroku, a śmierć była tylko bramą ku lepszemu światu.
Życie po śmierci było równie realnie odczuwalne, jak to na ziemi!

11 kwietnia 2017

Wiadomości z Raju

Pokłóciłem się ze znajomym o 20 funtów. Wykrzykiwał mi, żem bogacz, rozrzutnik i tym podobne bzdety, bo ani bogaczem nie jestem, ani rozrzutnie nie żyję. Chodziło mi tylko o to, żeby znajomy zrozumiał, że nie da się żyć tylko po to, żeby liczyć pieniądze. Nie będę gonił kilometra czy dwóch tylko dlatego, że tam dostanę tańszą o funta wędlinę czy jakąś tam konserwę. Nie będę też truł sobie głowy takimi wyliczeniami, gdzie, ile zaoszczędzam, żeby było taniej.

Moje sprawy z przeszłości

Kiedy ja to pisałem?
Nie mam zielonego pojęcia.
Dzisiaj jednak widzę, że całkiem dobrze zrobiłem, robiąc to, co zrobiłem!
***
Wyrzuciłem, porwałem, zamazałem, pociąłem, a później jeszcze spaliłem wszystkie szpargały związane z moimi sprawami karnymi.
To już przeszłość. Umarło! Jeszcze się tylko przymierzam do kilku pozwów cywilnych.
Zatem smród jeszcze będzie, ale nie w moją stronę…
Akty oskarżenia, wezwania, apelacje… wszystko szybciutko spłonęło w objęciach małego płomienia.
I teraz czas mi ruszać na swoją krucjatę!
Nie tylko na tym blogu usłyszycie o mnie.
A bohaterów z bloga, niekoniecznie uśmiechniętych, zobaczymy w sytuacjach, których mnie życzyli.
Teraz jeszcze oddycham zupełnie wolnym powietrzem.
Spotykam znajomych.
Rozmawiam z tymi, z którymi mam ochotę na rozmowę.
Śmieję się.
Tak bardzo lubię się śmiać i tak bardzo nie lubię tych, co mi tej przyjemności dość dużo w przeszłości ujęli!
Myślę sobie z uśmiechem: MOGĄ MI TERAZ NASKOCZYĆ!!!
***
Dzisiaj jestem rzeczywiście wolnym człowiekiem.
Odpuściłem sobie pozwy cywilne.
Nie chciałem grzebać w tym gównie, ale nie chciałem też oglądać tych gęb (mówiąc za Gombrowiczem), które na samo wspomnienie smutkiem mnie napawają!

Mogą mi naskoczyć!
To oczywista prawda. I tą prawdą się cieszę!
Wy też miejcie w du… wszystkich tych, co Wam brużdżą.

Niech się sami taplają w swoim śmierdzącym tworzywie! 

10 kwietnia 2017

Pozdrowienia z Raju

Jak długo tu jesteś? Pyta mnie R.
Około roku, odpowiadam.
Ja jestem tutaj od czterech miesięcy i najchętniej wróciłbym do kraju. Mówi R. To nie taki raj, o jakim w Polsce się mówi.
Ano do raju to trochę Anglii brakuje. Mówię i śmiejemy się. Później dodaję, że powoli ogarnie się i może przyzwyczai.
Teraz już mogę napisać, ponieważ doświadczyłem co nieco emigracyjnego raju. W Polsce źle wyobrażamy sobie emigracyjne życie swoich rodaków. Na obczyźnie nikt im życia nie ułatwia. Do tego muszą uważać na wszystko i wszystkich. Bardzo łatwo przejechać się tutaj na ludziach. Jeszcze łatwiej popłynąć.

Współczesny exodus i tacy krzyżowcy

Kolejny post, który powstał wcześniej, a który ciągle jest aktualny. I raczej w dużej części długo taki pozostanie.
Dzisiaj exodus uchodźców, przed którym drży Europa, to przecież nic nowego.
Takie wędrówki ludów już wcześniej zdarzały się. Zmieniły się tylko powody, dla których ludzie wybierają się w drogę, szukając swojego szczęścia.
Krzyżowcy dzisiaj też przemierzają świat, jak ich średniowieczni poprzednicy. Opuszczają ojczyzny i wędrują. Mają tylko nieco inne cele do osiągnięcia. Historia jakby zatoczyła koło.

9 kwietnia 2017

Kościół Żywego Słowa

Coś z dawnych notatek na Niedzielę Palmową. No i symboliczna palma wykonana przez moich najbliższych.
Czytając dzisiaj słowa, które za chwilę wrzucę do Siecie, aż dziwię się sobie, że miałem w sobie tyle buntu. Nie ukrywam, że ten bunt tkwi jeszcze we mnie i pęta mnie dość skutecznie. Myślę jednak nieustannie, jak wyrwać się z tych oków i w końcu polecieć wysoko, tak, jak zostałem do tego stworzony.
A zatem myśli ubrane w szaty pisma; myśli zapisane przed miesiącami albo latami, bo, zaiste, nie pamiętam, kiedy ten tekst pisałem. Tekst napisany z myślą o katolikach, o sobie, gdyż znam to z autopsji. Myślę jednak, że takie skrępowanie mogą odczuwać również wyznawcy innych kościołów.

8 kwietnia 2017

Co słychać?

Zbliżają się kolejne święta, które spędzę z dala od mojej ukochanej ojczyzny. Cóż pocznę, że „mię los nieszczęśliwy goni”! Nie proszę przy tym żadnej Zośki, żeby przywiozła mi tutaj z ojczystych gwiazd światłości albo polskich kwiatów woni. Nie trzeba mi tu też wcale odmłodnieć. Wystarczą mi w zupełności zdjęcia, które przesyła mi syn, jak to na przykład, i rozmowy z najbliższymi.
Twardnieję
Mimo że w nowej pracy nie brakuje okrutnych do bólu ludzi, o czym co nieco  wspomniałem, to i tak większość spotkanych tam ludzi lubię. To fajni, prości ludzie, którzy oceniają innych po ich pracy. Masz szacuj, gdy nie boisz się ciężkiej roboty. Kiedy się migasz, nie ma co liczyć na uznanie.
Ostatnio poczułem się dziwnie doceniony.

200 000 i 1000

Tak sobie kilka dni temu pomyślałem, że na emigracji dobiję do 1000 opublikowanych postów i do 200 000 odsłon mojego bloga.
Pomyślałem też jeszcze, że gdy osiągnę ten próg, to czas mojego wyjazdu stąd będzie już dosyć bliski. Wyjadę wtedy z radością na zasłużone wakacje, ale wakacje od Anglii, wakacje od tęsknoty, wakacje od samotności, wakacje od moich czterech ścian. Wyjadę na wakacje do swoich najbliższych. Wyjadę na wakacje do swojego pisania. Będę się jeszcze śmiał, ile tylko wlezie.
Do 200 000 odsłon zostało około 10 000, a do 1000. posta została niecała setka.

7 kwietnia 2017

Masakra

Stary jeszcze nie jestem albo za starego jeszcze sienie uważam. Widziałem już jednak różne rzeczy. W różnych sytuacjach byłem. Doświadczałem różnego. Myślę, że można by tym obdzieli więcej niż jednego człowieka. To jednak trąca pychą, gdyż każdy z pewnością przeżywa to, co jest mu do przeżycia dane.
To, co chciałbym opisać, widziałem, przeżywałem, doświadczałem pierwszy raz. Pierwszy raz byłem niemym świadkiem tak okrutnej sceny.
W mojej nowej pracy wajzerami są Pakistańczycy. Jednego z nich Polacy nie trawią. Żywią do niego jakąś nieukrywaną nienawiść i okazują ją na każdym kroku. Nazywają tego mężczyznę Psem. Prawdziwe imię przemilczę, gdyż i tak nic ono czytelnikom nie powie. 

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...