31 marca 2017

Nie zwariowałem!

To nie ja patrzę
i zdjęcie też nie jest moje
Nie zwariowałem, choć większość po przeczytaniu tekstu może myśleć inaczej, zupełnie odwrotnie. Mnie to jednak… wisi. Ci, co myślą do przodu, nie zadzierają nosa, a głowę nie do pozłoty tylko na karku swoim noszą, zrozumieją w mig, o co w tym wszystkim idzie.
Najpierw, po pierwsze, piszę to, bo nie chciałem tych myśli po prostu wyrzucić z głowy i pamięci. Po drugie to będzie taki nieudolny, ale wstęp, do napisania czegoś, moim zdaniem ważniejszego. Po trzecie, jeśli jet luka w pisaniu, to tej luki nie ma, tylko pewnie słowo brzydkie wkradło się do tekstu i trzeba je było wyciszyć. Są jednak sposoby, żeby je odczytać.

30 marca 2017

Ja nie chcę...

Napisałem to kiedyś i chyba publikowałem!
Jeśli tak, to powtórzę ten tekst jeszcze raz!
Jeśli nie, to pamięć mnie coraz bardziej zawodzi! 
Ale to nie starość jeszcze, tylko trochę a głowie!
Nie będę wcale skromny. Przeciwnie – będę próżny i napiszę wprost: 
Ten tekst mi się podoba! 
Straszne, ale mój tekst podoba mi się i już!

29 marca 2017

Ale była jazda!

Pamiętacie TO, jak mówił, że mnie załatwi? To było ponad rok temu. Albo TO, co Polakom dedykowałem? To było dzień wcześniej niż to, co powyżej. No i jeszcze TO - Donosy jak pornosy! To ma już ponad dwa lata.
Tyle się wydarzyło od tamtych wpisów, że uśmiecham się sam do siebie, myśląc o powodach, dla których je opublikowałem.
Dzisiaj wydają mi się śmieszne zarówno same powody, jak i ludzie, którzy się do tego przyczynili. 

28 marca 2017

Dekalog na dziś i na jutro?

Frustracja mi nakazała napisać taki dekalog!
To nie jest sprawiedliwe!
Wiem!
Ja sprawiedliwy nie jestem!
1.      Będziesz miał tylko jednego bożka, o imieniu Mamona, będziesz mu pokłon oddawał i budował ołtarze; będzie ci drogą życia i życia kresem będzie!
2.     Dasz się cały pochłonąć myślom o posiadaniu, nie zaznasz spokoju, póki nie będziesz posiadał tyle, że zbywać ci będzie, a ciągle będzie mało!

27 marca 2017

Poddaję się!

Wiadomo, że nie moje
Coraz ciaśniej mi tutaj!
Coraz więcej mnie woła!
Nie mogę już spokojnie mówić o tęsknocie!
Poddaję się!
Od samego początku, gdy czytałem Katechizm Kk czułem, że coraz mniej mnie, a coraz więcej innych ze swoimi nakazami i zakazami w mojej wierze.
Jakby ktoś za wszelką cenę chciał odciąć mi skrzydła.
Odebrać własne wyobrażenie Boga.
Zabrać mi moją drogę.

26 marca 2017

Tęsknota wielka i... wiosna

Wiecie po czym poznać w Nottingham, że już wiosna na całego?
Nieznającym tutejszych realiów, zwłaszcza w mojej dzielnicy, wyjaśniam. Gdybyście kiedyś tu trafili i na rogu zauważycie sporą grupę dyskutujących żywo Cyganów, to znaczy, że jest albo prawdziwa wiosna, albo jeszcze coś cieplejszego.
Dzisiaj wiem, że już wiosna na całego zawitała na Hyson.
Cyganie teraz będą przesuwać się wraz z wędrującym po niebie słońcem i rozejdą się do domów dopiero, gdy słońce skryje się za budynkami.
To taki lokalny koloryt, który pewnie każdy z Was ma w swoim czasowym czy stałym miejscu pobytu.

Problem jest w mojej głowie...

Wczoraj otrzymałem wiadomość, że dzisiaj mogę pracować ekstra..., ale tylko dwie godziny! Czujecie, zarywać całą niedzielę, no pół niedzieli, żeby dwie godziny pracować.
Co powinienem zrobić?
Szybko odpisać, że tak, jak najbardziej zgadzam się i jeszcze podziękować.
Tak robi zdecydowana większość moich rodaków, gdy otrzymuje wiadomość z agencji pracy.
Ja Anglikowi, który to do mnie napisał, powiedziałem: Nie, dziękuję!
A on do mnie, że to może być moja ostatnia odmowa.
No to ja mu na to: Wal się! 
A potem: Miłego sobotniego wieczoru oraz takiej niedzieli!

25 marca 2017

Jak w klatce...

Dla tak zwanych nowych emigrantów w Anglii pewne jest tylko to, że niczego nie mogą być pewni.
Zmieniłem szatę bloga, ponieważ doszedłem do wniosku, że za dużo w moim życiu ciemnych kolorów, szarości. I tak mam tutaj wystarczająco pod górę. Niech przynajmniej szata bloga daje mi wyobrażenie przestrzeni.
Czuję się tutaj jak ptak w betonowej klatce. Wyrwany z zieloności drze i traw, z przestrzeni nieobjętej błękitu do lasu z betonu i szkła, nie potrafię odnaleźć się. Szukam ciągle namiastki tego, co zostawiłem. Łowię śpiew ptaków w szumie przejeżdżających samochodów, patrzę na zieleń uwięzionych, jak ja, w miejskiej przestrzeni drzew, przyciętych na miarę i oblanych dookoła betonem.

Huśtawka na całego...

Sparafrazuję słowa Milesa Davisa, który mówił swego czasu o tym, że każdemu trafia się fałszywa nuta, u mnie będzie ogólnie – nieważny jest moment, kiedy popełniamy błąd, ważne jest to, co robimy później. A później są dwie możliwości – całkiem się pogrążyć albo wyjść z twarzą.
Skomplikowane?
Nie!
Pasuje do wszystkiego i wszystkich dotyczy, ponieważ każdy ma w swoim życiu moment potknięcia.
Miało być o tym, co tutaj, a ja się rozpisuję. 
Dobrze, wracam do tego, co tutaj – jeszcze przed tygodniem nie pracowałem i moja sytuacja stawała się, delikatnie mówiąc, kiepska. Teraz jest tak, że muszę kombinować, jak tu nie obrazić obecnego pracodawcy, żeby móc przejść do innej pracy, do której po dzisiejszej rozmowie kwalifikacyjnej zostałem przyjęty. 

24 marca 2017

Ale się zdziwił!

Znalazłem w Sieci
Aby czyn był moralnie dobry, jego przedmiot, cel i okoliczności muszą być dobre.
Tak sobie pomyślałem przy tym fragmencie Katechizmu Kk o czynie albo czynach mojego księdza proboszcza, który podczas ostatnich wyborów pozwolił sobie na kilka kroków bijących prosto w moją kandydaturę, czyli we mnie, bliźniego swego, jakby ksiądz proboszcz nie patrzył.
Cel i okoliczności były dobre?
Przedmiot był dobry?
Jeśli tak, to ksiądz proboszcz jest dobry!
To taki nagłówek, a teraz przez chwilę o tym, co u mnie niedawno…

23 marca 2017

3/4 życia w pracy?

Ja chcę pracować w Anglii 40 godzin tygodniowo. Czyli pięć dni w tygodniu po osiem godzin dziennie albo cztery dni w tygodniu dziennie po dziesięć godzin.
Nikt o tym nie chce słyszeć! Tutaj mam być gotowy do pracy przez siedem dni w tygodniu po 12 godzin dziennie. Jeśli do tego dodać czas dotarcia z domu do pracy, a później z pracy to domu, to wychodzi lekko 14 godzin na dobę. I wcale nie trzeba koniecznie zapalać do pracy z buta. Tam, gdzie pracuję obecnie, a pracuję w mieście, czyli na miejscu, dojazd tramwajem to ponad 50 minut, a ja do przystanku tramwajowego mam z domu 5 minut drogi, ale od przystanku końcowego do pracy około 15 minut drogi, a zatem w jedną stronę razem wychodzi, jak nic, ponad godzinę. Samochodem jest szybciej. Jeśli zważymy jednak, że gro ludzi dojeżdża do pracy poza miasto, do innych pobliskich miast i miejscowości, to moja średnia godzina dojazdu do pracy w jedną stronę spokojnie się obroni.
I nie mam żadnych szans, żeby realizować swój plan, ponieważ wszyscy cudzoziemcy godzą się na to drugie.

Do Nieba czy do Piekła?

Za co idziemy do Nieba czy niechcianego Piekła do końca nie wiadomo!
Wiadomo co najwyżej, czego nam Kościół zabrania i co nakazuje, np. zabrania opuszczania Mszy świętej i obowiązek nakłada łożenia na Kościół! Tego na pewno nie wolno ignorować, jeśli do Nieba prostej drogi szukamy!
I wcale nie na marginesie napiszę tylko, że ilustracje do posta zapożyczyłem z Sieci, za co Autorom dziękuję i niech im w życiu się wiedzie! 

Nowe doświadczenie

Nawet na chwilę nie zapominam o tym, że snuję do końca swoje rozważania nad Katechizmem Kk. I dzisiaj będzie tego ciąg dalszy. Musze jednak dzielić się z Wami swoimi emigracyjnymi spostrzeżeniami i doświadczeniami.
Dzisiaj, któryś raz z kolei, dotarło do mnie, że jeśli ktoś zaplanował sobie, że przyjeżdża do Anglii po to, aby pracować pięć dni w tygodniu po 8 godzin dziennie, a przy tym chce nauczyć się języka i poznać ten kraj, to lepiej żeby się tutaj wcale nie wybierał, ponieważ na kogoś takiego nie ma tutaj zapotrzebowania.
Praca po 12 godzin na dobę, często w weekendy i zmiany, na które Anglicy się raczej nie piszą, a jeśli już to za odpowiednia stawkę.

21 marca 2017

Wybieram wiarę nie katechizm...

Jasne, że strasznie mnie ponosi, gdy czytam na przykład Katechizm Kk. A przecież niezachwianie wierzyłem w to jako dziecko. Recytowałem codziennie nakazane modlitwy i starałem się bardzo, żeby nakazów nie łamać.
Dorosłym nawet nie przychodzi do głowy, jak cierpią dzieciaki, którym czasami przyjedzie złamać nakazy religii!
 Chrystus po zmartwychwstaniu przebywał z uczniami i wstąpił do Chwały Ojca. Chwała ta zakrywa Go przed oczami świata.

20 marca 2017

Teraz to już tak będzie...

Teraz to już tak będzie i będzie!
Przez jakiś czas nie odpuszczę sobie, zanim nie skończę swoich rozważań nad Katechizmem Kk. Zatem jeśli komuś temat religii nie leży, niech sobie odpuści czytanie tego bloga przez jakieś dwa tygodnie. Myślę, że tyle czasu wystarczy mi, aby to poukładać.
Oczywiście będę przeplatał to moje religijne do bólu i znudzenia pisanie jakimiś tam nowinkami z mojego emigracyjnego żywota, jak na przykład to, że dzisiaj właśnie zdałem angielskie testy i dostałem się do kolejnej pracy. Mówię Wam, to prawdziwa historia warta opowiedzenia i opowiem ją swego czasu, ponieważ dopiero co jest w zarysie.
Od jutro ruszam z nową robotą w firmie, gdzie oficjalnym językiem jest język angielski. Co to oznacza dla niewtajemniczonych? W Anglii coraz częściej Polacy mają pretensje do swoich rodaków, którzy nie chcą z nimi w agencjach pośrednictwa pracy  czy innych urzędach rozmawiać oficjalnie w swoim ojczystym języku. Nie rozmawiają, bo nie mogą. Nie będę się rozwodził na tym. Przecież w polskich urzędach w Polsce też mówi się oficjalnie po polsku. No i trafiłem właśnie do takiej firmy, gdzie po polsku będę mógł sobie z ziomkami pogadać co najwyżej po cichu. Ale to ma swoje dobre strony. Jakie? Nie będę tłumaczył.

Katechizm wielki, ja mały (1.)

Dlaczego odnoszę takie wrażenie, że nienawiść czy złość bardziej nas napędzają, niż na przykład miłość.
No może zły przykład z tą miłością wyszedł, ponieważ człowiek zakochany może rzeczywiście robić rzeczy, o których się innym nie śniło.
I wyszło z tego, że miłość, złość czy nienawiść to główne składniki paliwa napędowego w życiu przeciętnego człowieka Zachodu.
Czego to nie zrobi człowiek naprawdę zakochany, ale czego też nie zrobi człowiek ogarnięty złością czy nienawiścią?! 
Trochę wstęp nieudolny do tego, co postanowiłem. A postanowiłem, że teraz to będzie tylko o moich rozważaniach nad Katechizmem Kk. Rozpiszę wszystko to, co sobie wynotowałem, nad czym rozmyślałem i wnioski, do jakich doszedłem, a później ruszę dalej.

19 marca 2017

KONIEC - OTO JA, Prawdziwy (VI)

Patrzę z mojego szczytu…
Patrzę z mojego szczytu na drogę, którą przeszedłem. Szczyt życia osiągnąłem i napawam swe oczy widokiem z mojej góry, z której teraz już w dół!
Zacząłem już schodzenie!
I schodzę w dół swego życia, bo wiem, że mi bliżej do dali niż do moich narodzin na ziemi! Wiem też, że do tej dali przez ziemię trzeba będzie przejść!
Kiedy prochem się stanę, to na całego polecę z Ziemią w kosmiczną dal, bez ograniczeń rozumu!
Kiedy prochem się stanę, uwolnię nareszcie ducha skrępowanego ciałem, stęsknionego lotu.
Pewnie wielu nie myśli tak, odsuwa od siebie tę myśl.
Ja nie! Nawet nie czuję lęku przed takim myśleniem. Zaczynam powoli się uczyć, żeby nie bać się tego, co nieuchronne w życiu każdego człowieka.

18 marca 2017

Ważne pytania, czyli...

Kolejne ważne pytanie, czyli OTO JA… (V)
Nie moje
Jakie znaczenie ma dla nas ziemskie życie Jezusa?
Katechizm Kk podpowiada tak: Całe ziemskie życie Jezusa było nieustannym nauczaniem (milczenie, cuda, gesty, modlitwa, małość, biedni i mali....)
Tak przecież można napisać i o innych ludziach!
Dlaczego milczy się tutaj o Jezusa zwątpieniach, pytaniach, dociekaniu, a nawet Jego nerwach, bo przecież nie tryskał radością, gdy gonił przekupniów ze Świątyni!

Pieprzona Mamona, czyli...

Nie moje
Pieprzona kasa, czyli OTO JA... (IV)
Wstydzę się przed sobą i światem, że myśli o pieniądzach tak bardzo zdominowały w tej chwili moje myślenie.
Tutaj jednak nie sposób oderwać siebie granatem od rzeczywistości, w której  się właśnie znajduję. A jestem w takiej krainie, gdzie niepodzielnie rządzi mamona, mamona jest bożkiem i wyznacznikiem życia.

OTO JA, Prawdziwy (III)

Z sieci... 
Dlaczego nie lubię chodzić do kościoła!
Od jakiegoś czasu, nie pamiętam od kiedy, kojarzy mi się kościół z udawaną pobożnością. Wiem, że to niesprawiedliwe, co teraz piszę, w stosunku do wielu osób, które uczestniczą we Mszy św. z czystej potrzeby serca, ale dostałem po tyłku kilka razy z ambony i może dlatego coś tam we mnie pękło.
Mam przy tym znajomych księży, których uważam za wspaniałych ludzi.
Na moim etapie jednak nie potrafię się przełamać. Zresztą nie muszę, ponieważ jestem święcie przekonany, że Bóg mnie słyszy wszędzie, niekoniecznie w kościele. 

17 marca 2017

Pies i... moje wspomnienia

To nie jest Rico
Kilka dni temu napisałem, że pieskie życie nie jest już dzisiaj synonimem biedy czy żałosnego położenia. Nie pamiętam tylko czy to opublikowałem. Tyle bowiem się dzieje w tych ostatnich dniach, że głowa mi trochę szwankuje, a pamięć to już na pewno.
Miałem kiedyś psa. Tylko raz w życiu. Oczywiście rodzice mieli psy i mają. Zwierzaki te były przede wszystkim do pilnowania obejścia. Często były też towarzyszami zabaw dzieciaków. Pamiętam, że zawsze jakiś pies towarzyszył nam latem, gdy szliśmy do pobliskiej rzeki kąpać się.

Głupota ludzka dawniej i dzisiaj...

Będę kontynuował czyszczenie mojego magazynu, zakamarka, rupieciarni… blogowych pomysłów i notatek.
Wszystko to jednak jest tylko walką z ludzką Głupotą, choć wiem też doskonale, że takie pisanie może być również apoteozą Głupoty. Służy przecież poniekąd Głupoty rozpowszechnianiem. Ale czy moja bohaterka może się jeszcze bardziej na tym świecie rozprzestrzenić. Jest przecież, dosłownie, wszędzie, nawet w klasztorach, o czym w dalszej części tego właśnie wpisu.

16 marca 2017

Gorzała, seks, dragi i spowiedź szczera!

W Anglii przydarza mi się raz na jakiś czas coś naprawdę przyjemnego. Tak było z lekturą Ja, OZZY Autobiografia w tłumaczeniu Dariusza Kopocińskiego.
Nie muszę chyba większości tłumaczyć, kto to jest OZZY? Na wszelki jednak wypadek napiszę, że to wokalista zespołu Black Sabbath. Naprawdę nazywa się John Michael Osbourne i urodził się w Birmingham, czyli jakąś godzinę jazdy samochodem stąd, tj. z Nottingham, gdzie ponoć grasował Robin…
Nie będę tu streszczał informacji, które każdy może znaleźć w krainie www. Skupię się przede wszystkim na przeczytanej książce i niektórych wypisanych fragmentach.

Kto z Was?

Powiedzcie sobie samym, ile razy odsuwaliście od siebie myśl o przyznaniu się przed sobą i światem do jakiejkolwiek słabości?
Współczesny świat nie lubi słabeuszy i tych, co mówią o swoich upadkach czy o swoich słabościach.
Ale czy lepiej żyć na pokaz, grać silnego i udawać, że wszystko jest OK?!
Powiedzcie, co to za życie?!

15 marca 2017

Nareszcie Great Britain!

Nareszcie Great Britain w liczbie Odbiorców na blogu dokopała Stanom, ale jeszcze nie Polsce.
Pozdrawiam swoich blogowych Znajomych i Sympatyków z: Polski, GB, USA, Irlandii, Belgii, Niemiec, Portugalii, Francji, Rosji i Kenii (Tyle w ostatnim tygodniu!).
Takie następne ble, ble, o którym muszę napisać, a co na emigracji wydaje się być normalką.

Ja nie mam wyjścia...

Ja nie mam wyjścia – muszę być szczęśliwy, bo przecież do szczęścia zostałem stworzony, jak X, Y czy Z, jak każda istota Boża!
Ale, no właśnie! Zawsze jest jakieś ALE, żeby człowieka wybić, np. ze stanu myślenia, że właśnie jest szczęśliwy, bo tak właśnie myśli! A czy na pewno jest?
Jestem dzisiaj dziecięciem miejskiego buszu, ale za jakiś czas będę Buszmenem z miejskiej dżungli.
Taki Jungle Man!

OTO JA, Prawdziwy (II)

Poniżej uzupełniony i poprawiony wstęp.
Oto ja, Prawdziwy gnostyk i heretyk, święty i grzesznik, rozpustnik i asceta, chodzącą prawdomówność i kłamca okrutny, ciemny charakter ludzki odziany w blask słońca, przyjaciel i wróg, trzeźwy i alkoholik, wesoły i ponury, gaduła i milczek, tajemniczy i papla, czuły i brutalny, zabawny i poważny…, ale Prawdziwy!
Oto ja, Prawdziwy, fizycznie w jednym kawałku, wewnętrznie rozdarty między Niebem a Ziemią, rozbijany przez Świat, składany wciąż przez Niebo…, ale Prawdziwy!
Oto ja, Prawdziwy, ciągle szukający, a zatem ciągle w drodze…, ale Prawdziwy!

14 marca 2017

Bla, bla, bla...

To tylko taka próba, jak będzie wyglądał tekst na przeźroczystym tle strony bloga.
Ale przy tej okazji podzielę się z Wami tym, co ostatnio oglądałem po raz pierwszy czy któryś tam z kolei. W przypadku niektórych bowiem filmów nie liczę już, ile razy je widziałem. Lepiej tego nie robić, żeby sobie później nie robić wyrzutów, że tyle czasu nad jednym obrazem mojego życia minęło.

OTO JA, Prawdziwy (I)

Kliknij tutaj
Oto ja, prawdziwy gnostyk i heretyk, święty i grzesznik, rozpustnik i asceta, chodzącą prawdomówność i kłamca okrutny, ciemny charakter ludzki odziany w blask słońca, przyjaciel i wróg, trzeźwy i alkoholik, wesoły i ponury, gadułą i milczek, tajemniczy i papla, czuły i brutalny, zabawny i poważny...
Oto ja, prawdziwy, fizycznie w jednym kawałku, wewnętrznie rozdarty miedzy Niebem a Ziemią, rozjeżdżany przez Świat, składany wciąż przez Niebo...
Oto ja, prawdziwy, ciągle szukający, a zatem ciągle w drodze...

13 marca 2017

Promocja siebie przede wszystkim!

Kliknijcie i szukajcie
wśród autorów:
Marek Waszkiewicz
Wiadomo z przysłowia, że każdy Cygan swojego konia chwali, nawet gdyby to była najgorsza szkapina!
Ten jednak tylko wie, jak trudno chwalić siebie i własną robotę, kto tego w życiu próbował!
Coś o tym wiem, bo właśnie próbuję zachwalać swój towar i będę to robił tak długo, aż się w końcu nauczę.
Jeszcze raz i jeszcze przedstawiam Wam listę książek – prawdziwych książek, prawdziwego człowieka! Dlaczego tak napisałem, wyjaśnię w kolejnych odsłonach. 


Jeszcze raz podam konto, przypomnę numer konta, na które można wpłacać jakiekolwiek środki, aby Święta Wojna z Głupotą mogła być kontynuowana.
41 7999 9995 0650 2958 5104 0001
To konto znajduje się również nad moim profilem, po prawej stronie bloga, widać je cały czas. Wystarczy wpłacić pieniądze i tyle zachodu. Ile? To Wasza sprawa!
A teraz po kolei kilka słów jeszcze raz o każdej z moich książek.
I jeszcze raz podpowiedź, że każda okładka jest linkiem do sklepu wydawniczego, gdzie można książki kupić.
Ci, co w e-bookowie książek nie chcą kupować, mogą to zrobić w innych e-księgarniach lub na allegro!
Życzę udanych zakupów i owocnej lektury.
Liczę, że polecicie znajomym to moje pisanie!
Z góry bardzo dziękuję!
I..., do zobaczenia!

Manowce słów i… milczenia
To książka jedyna w swoimi rodzaju, jak każda inna książka.
Poetycki zapis chwil, które minęły.
Wszystko wokół przemija.
Wszystko pochłania czas.
Nie chcemy o tym myśleć, że nas też coraz tu mniej!
To książka o nadziei!
To książka o miłości!
To książka o cierpieniu, że nic nie jest trwałe!
To książka o mnie, o Tobie, choć tak się bardzo różnimy!
To książka o tym, że jutro będziemy zupełnie inni!

Szloch
To książka o ucieczce w głąb samego siebie.
Każdy tak w życiu ucieka, zamyka się przed światem.
To książka o rozliczeniu się z grzechów i potknięć. Próba nazwania tego, co tak chętnie przed światem każdy człowiek ukrywa, a co w końcu trzeba przecież powiedzieć głośno.
To rozpisanie marzeń, które się nigdy nie spełnią.
To opis miejsc tajemnych, do których nikt jeszcze nie dotarł.
To wreszcie ucieczka z ciemności, z intymnej strefy półcienia, kto twierdzi, że tam nie przebywał, to oszukuje siebie i świat.

Czas…
Niewielkich rozmiarów utwór, ale nie ilość się liczy.
Historia bohatera, który tak przypomina każdego z nas. Kto z nas bowiem nie miał ochoty popędzić nieco czas, gdy coś tam nie wychodziło?
‑ Niech to się wreszcie skończy!
‑ Niech mam to już za sobą!
‑ Ależ ten czas się wlecze!
‑ Nie doczekam się chyba!
‑ Jeszcze trzeba poczekać?!
To tylko kilka przykładów na to, jak reagujemy, choćby tylko albo aż w myślach, gdy chcemy być nieco dalej niż w danym momencie.
Ale… No, właśnie, ale… To wcale nie jest wyjście!

Dziennik praktykującego wójta…
Prawdziwe zapiski z życia praktykującego urzędnika samorządowego z powszechnego wyboru, czyli przeciętnego wójta, burmistrza albo prezydenta miasta.
To opis specyficznej pracy i sytuacji, w których często człowiek musi podejmować niepopularne dla większości albo danego ogółu decyzje.
To opis życia pod presją społeczną i w stanie permanentnego napięcia nerwowego.
To w końcu opis, jak można łatwo i niezauważenie zrezygnować z tego, co dla człowieka najważniejsze, z osobistego szczęścia.

Ludzie, którzy potrafią wszystkich uszczęśliwić, nie istnieją!

Co jeszcze?
Klikajcie w okładki!
Kupujcie i czytajcie książki!
Polećcie je znajomym!
Pozdrawiam!

Podpisano: Autor 

12 marca 2017

Cisza jak ta

zapożyczone
Zapomniałem już, jak to jest, gdy musisz zachowywać ciszę, aby nie zakłócać spokoju kochanej osobie, o którą, być może przesadnie, martwisz się. I denerwuje cię, też przesadnie, każdy szmer na ulicy. Nawet śmiech ludzi denerwuje cię, ponieważ śmiech też może zakłócać komuś spokój.
Dzisiaj przypomniałem sobie, jak to jest. I aż słyszę tę ciszę. I dobrze, że jest spokój.
Często moje wpisy są wynikiem mojego ciągłego porządkowania pomysłów, jakie sobie wcześniej zanotowałem i streściłem. Tak jest i teraz, gdy chcę Wam zaprezentować dwa teksty, może na nazwać poetyckimi. Nie wiem skąd i kiedy znalazły się w moim magazynie pomysłów. 

W rozkroku...

Król Lew zebrał wszystkie zwierzęta w jedno miejsce, narysował na ziemi linię i rozkazał: Każde, które uważa się za mądre, ma stanąć po tej stronie linii (pokazał, po której); po tej (też pokazał) ustawią się te zwierzęta, które uważają się za piękne.
Poza Żabą, wszystkie zwierzęta szybko się określiły. Żaba natomiast stanęła okrakiem na linii i stała.
Żabo, zdecyduj się wreszcie! Przynaglił król.
Łatwo powiedzieć – odpowiedziała poirytowana Żaba – zdecyduj się! Przecież ja jestem i piękna, i mądra!
To, co będzie poniżej, nie dotyczy wyłącznie Polaków, ale najłatwiej na przykładzie moich rodaków przyjdzie mi wyłożyć to, co o problemie myślę!

11 marca 2017

Złodziej ze mnie żaden!



„W rozkroku…” ciągle czeka i niech czeka w rozkroku.
Obok znowu widzicie okładkę mojej książki. Kliknięcie w nią przeniesie Was w sieci do wydawnictwa, w którym ją wydałem.
To kolejny krok promocji mojego towaru.
Innego nie mam, dlatego będę się przypominał z tym, co już napisałem.
Co piszę? To tajemnica!
Rozpowszechniajcie w sieci i wśród swoich znajomych to moje pisanie. Choćby tylko półsłówkiem i już będzie do przodu!
Potrzeba mi masówki, jak pierwszomajowe pochody!
Potrzeba mi masówki. Wy wiecie, jak to zrobić!

10 marca 2017

Próżność?



To żadna moja próżność, to tylko walka o przetrwanie, przetrwanie, jako tego, który pisze. I zanim napiszę „W rozkroku…”, postanowiłem napisać właśnie to.
Znowu okładka książki, mojej książki w obiegu, która jest jednocześnie linkiem do wydawnictwa, gdzie może ją kupić. Wystarczy kliknąć w okładkę i 1. krok za Wami. A później wiecie, co robić!
Książkę tę można kupić też w innych e-księgarniach i na innych www stronach, jak choćby allegro.
Zachęcam, bo to mój towar!
Teraz trochę o sobie i moim rozkroku.

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...