31 stycznia 2018

Lubię Macierewicza!

Dzisiaj w Polsce jest tak, że gdy się nie ma , co się lubi, to się lubi, co się ma!
Dlatego pewnie lubię każdy przejaw najmniejszego sprzeciwu temu, co ogólnie i powszechnie wmawia się narodowi polskiemu, tj., że jest cudownie i trzeba tylko klaskać. Niech klaszczą dzisiaj ci, co nie myślą samodzielnie, a są zadowoleni z tego, że myślą za nich inni.
Lubię Macierewicza!
Lubię Macierewicza za to, że potrafił postawić się wielkim polskiego światka i facet musi mieć misję, skoro robi, co robi. Kolokwialnie powinienem powiedzieć: Facet ma jaja!

Polacy - złodzieje?

W najbardziej obiektywnej i sztandar niezależności niosącej w świat polskiej TV publicznej, na pasku informacyjnym programów takich samych, możemy przeczytać o kolejnym posiedzeniu Komisji ds. złodziejskiej reprywatyzacji.
Taki zjadacz chleba, jak ja lub inny Iksiński, co siedzimy na co dzień w tym polskim bagienku, może to być normalka. Przecież tak często mówimy o sobie: złodziej, złodzieje, że nam to już spowszedniało, nie robi na nas wrażenia.

Nie szkole, lecz sobie...

Łacińskie przysłowie mówi, że nie uczymy się dla szkoły, dla ocen, ale dla siebie. Gdy czytamy biografie tak zwanych sławnych ludzi, to najczęściej dziwimy się, że w szkole ni wyróżniali się niczym szczególnym, a często nawet byli tak zwanymi słabymi uczniami.
Biografowie Janusza Korczaka stwierdzają, że był średnim uczniem i niechętnie chodził do szkoły. Nie tylko z Korczakiem tak było. 

30 stycznia 2018

Śmierć śmierci nierówna?

Nie potrafię zrozumieć pewnych posunięć rządzących i tego, co obecnie w Polsce się dzieje. Odbieram to tak, że żyję w dziwnym kraju. Myślałem dotychczas, że wszyscy jesteśmy równi wobec śmierci. Jednak, jak się okazuje, w Polsce śmierć jednej osoby nie jest równa ze śmiercią innej. Śmierć jednych traktuje się jako niepowetowaną stratę i koniecznie trzeba tę stratę w jakiś sposób rodzinie wynagrodzić. Oczywiście są to ludzie w jakiś sposób związani z obozem rządzących lub z działaniami tego obozu związani. 

Piramida finansowa XXL?

Nie ma chyba w Polsce dorosłego człowieka, który nie wiedziałby o aferze Amber Gold, katastrofie smoleńskiej czy aferze reprywatyzacyjnej w stolicy. Nie tylko pewnie w kraju, ale i za granicą rodacy o tym rozmawiają przy zastawionym stole, a może nawet i kłócą się podczas tych rozmów. Różnie ludzie podchodzą do tego typu spraw. Różne też ludzie poglądy polityczne mają i nie wszyscy, z pewnością kibicują komisjom.

Katolicyzm to nie religia

W elektronicznym dzienniku młodszego syna zauważyłem, że w szkole uczęszcza on na zajęcia z przedmiotu „Religia katolicka”. Nie ma takiej religii. Cóż jednak poradzić, jeśli zdecydowana większość katolików przy zapytaniu ich o przynależność religijną mówi, że to katolicyzm, podnosząc w ten sposób katolickie wyznanie chrześcijańskie do rangi religii.
Trudno z czymś takim walczyć, jeśli zważymy, że hierarchowie Kościoła katolickiego też chętnie i często używają tego frazeologizmu.

29 stycznia 2018

Wracam do początku

Wróciłem do pierwszego tytułu bloga i niech tak zostanie. Choć to nie jest tak na całego powrót do początku, bo opis pozostał ten kiedyś tam zmieniony.
Nie jestem żadnym chodzącym ideałem. Nie myślę tak nawet o sobie. I nie posiadam cnoty, o której mówił Horacy, czyli unikania, jak choćby problemów.
Ale za to się staram, naprawdę się staram, i tutaj znowu Horacy: Staram się nie być głupi!

Ręce opadają

Kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą. Wielu z pewnością się wzdrygnie, gdy za chwilę napiszę, że tę maksymę ukuł minister propagandy nazistowskich Niemiec Joseph Goebbels. Nie ma co się jednak wzdragać, gdyż to nie jest kłamstwo, tylko właśnie prawda.
Do czego piję?

Żaden melanż

Ostatnio się dowiedziałem, że moja dobra znajoma, gdy nie widzi wpisu na tym blogu, to od razu myśli sobie, że pewnie kolejny raz poszedłem w melanż. Nie zawsze o melanż chodzi, czasem o brak tematu, czasem zwykłe znudzenie, jakieś wypalenie albo inna robota. Jednak na wszelki wypadek daję znać na blogu, że jestem i że melanż dzisiaj mi nie grozi. Nie planuje też jutro i pojutrze melanżu. 
A co będzie dalej? To tylko Bóg wie!
Terra est rotunda (Ziemia jest okrągła) i wszystko po kole się toczy, melanże pewnie też.

28 stycznia 2018

Ostatni raz

Nie pamiętam już, ile razy przytaczałem ten tekst i znów to robię, jak niepoprawny sklerotyk. Cóż jednak na to poradzę, że tekst podoba mi się i taki ponadczasowy.
Pisałem też już o Kazimierzu Dąbrowskim, polskim psychologu klinicznym, psychiatrze, filozofie i pedagogu, twórcy dezintegracji pozytywnej
Obiecuję, że ostatni raz wracam do tego tematu na blogu! 
Dzisiaj, obok tekstu, polecam również jego wersję śpiewaną.
Miłej lektury i takiegoż słuchania! 

Słowo na niedzielę

Faust to fikcyjna postać i główny bohater dramatu Johanna Wolfganga von Goethego (1749-1832). Dwuczęściowe dzieło zawiera około 12 tysięcy wersów, stąd uważane jest za dzieło niesceniczne. Goethe pisał je przez 58 lat, a ukończył w roku swojej śmierci (zmarł 22 marca 1932). Zatem Goethe pisał Fausta praktycznie przez całe swoje dorosłe życie. W całości dramat został wydany po śmierci twórcy.
Pierwowzorem literackiego naukowca, który przyzywa Diabła, podpisuje cyrograf, oferując swą duszę, i oczekuje, że w zamian, Diabeł będzie mu służył przez jakiś czas, była postać niemieckiego alchemika Johanna Georga Fausta żyjącego na przełomie XV i XVI wieku.
Co to ma być?

27 stycznia 2018

"Raj utracony"

Zakładam, że niewielu z Was czytało Raj utracony Johna Miltona. I wcale się temu nie dziwię, bo to i dość nieciekawa do czytania lektura. Co innego treść. To siedemnastowieczny poemat napisany wierszem – dziesięciozgłoskowym jambem (chodzi o metrum wiersza). Na język polski poemat przełożył Słomczyński, ale użył on w przekładzie jedenastozgłoskowca. I prawdopodobnie ten przekład czytałem i z tego przekładu wypisałem fragmenty.
Czytanie poematu utrudnia dodatkowo fakt, ze Milton zrezygnował w nim z rymów. Uważał rymy za zbędny ozdobnik w poezji.

Ksiądz proboszcz liderem

Każda mała społeczność powinna mieć lidera, który aktywizuje ludzi, rzuca pomysły i kieruje ludźmi te pomysły realizującymi, pomaga w trudnych chwilach i spaja lokalną społeczność.
Społeczność małej gminy na końcu świata, gdzie świat się właśnie zaczyna, może tylko pomarzyć dzisiaj o liderze. 
Wódz nie jest liderem, nie wytycza kierunków rozwoju gminy. Nie nakreśla kierunków działań kierownikom jednostek organizacyjnych. W oświacie gminnej brak lidera. Teraz to jest tak, że w gminie i gminnej oświacie rządzą ci z drugiego planu, a ci, co na świeczniku, to takie kukiełki.

Litości, proszę!

Czy oglądał ktoś z Was wystąpienie ministra sprawiedliwości w telewizji TRWAM? To było dzisiaj na sympozjum naukowym „Oblicza nadziei” zorganizowanym w słynnej uczelni ojca dyrektora.
Boże, przerażony jestem tym, co minister mówił. Mówił o tym, że trzeba mieć nadzieję, że wiara potrzebuje uczynków, gdyż bez uczynków pustą jest jak dzwon. Im bardziej pewnie pustą, tym przecież głośniejszą. Namawiał wszystkich minister, żeby mieli nadzieję, żeby nadziei nie tracili i żeby wiarę mieli; wiarę bogatą w uczynki i żeby byli w ogóle dobrymi katolikami, bo tylko tacy ludzie dostąpią zbawienia.

Radny bezradny...

Radny Zalewski z małej gminy na końcu świata, gdzie świat się właśnie zaczyna, uwielbia wywoływać mnie do tablicy przy każdym swoim niepowodzeniu samorządowym. Nie lubi mnie facet i chyba się z tego cieszę.
Tym razem mnie wywołał i obwinił niedokończeniem budowy nawierzchni na ostatniej uliczce w miasteczku. A wódz błysnął przy tym, że to nie jego wina, ponieważ to nie on podejmował decyzję w tej sprawie. Jeśli wódz nie podejmuje decyzji w małej gminie to arcyciekawa sprawa i niech już wreszcie wyjawi, kto to za niego, oprócz Zalewskiego, robi. Przysporzy sobie kolejnych punktów w nadchodzących wyborach, a mieszkańcy dowiedzą się w końcu, komu zawdzięczają obecny stan rzeczy.

26 stycznia 2018

A nie mówiłem?!

Gdy wódz Polski wyjeżdża na taką imprezę, jaką jest Forum Ekonomiczne w Davos, powinien się trochę podszkolić i pilnować języka. W Davos bowiem wodza nie muszą tak kochać, jak w kraju i nie muszą wybaczać mu merytorycznych wpadek.
Pisałem wczoraj o socjotechnicznym tańcu podczas wystąpień publicznych wodza kraju nad Wisłą. Wczoraj w Davos było tak, że wodzowi zabrano ręce, to jest stał za pewną barierą, która uniemożliwiała używanie rąk podczas mówienia i ograniczała ogólnie ruchy ciała. Nie było zatem machania rękami, nie było słynnych wieżyczek, nie było rozkładania ramion, jakby do uścisku czułego. Było zatem co niemiara powtórek słów, wręcz jakieś dziwne jąkanie, głośne zastanawianie się nad tym, co trzeba albo powinno się powiedzieć.

25 stycznia 2018

Powtórka z lektury

Miało być o wodzu naszego pięknego kraju i jego kolejnej wtopie w publicznym wystąpieniu, a będzie powtórka z języka polskiego. A dokładniej to powtórka z literatury polskiej. 
Wybrałem fragmenty kilku utworów wieszcza. Tego, którego nazwano w sieci hazardzistą. A wszystko dlatego, że inwestował na giełdzie. Nie wiem czy to hazard. Tak jednak napisano. Chodzi o Słowackiego, który w swoim Hymnie… wołał:

Wielcy z małego świata

Gdy opozycja jakiś czas temu biła na forum europejskim na alarm, że w Polsce bezprawie, dyktatura partyjna, że sądów normalnych nie będzie, że już nic nie będzie. Wołanie za słynnym K. K. po Europie się niosło!
A w Polsce wielkie larum za to na zdrajców narodu, na zdrajców Polski kochanej, na sprzedawczyków strasznych, co Polskę chcieli ograbić. Co tam chcieli ograbić?! Przecież ograbili i żeby nie nowa władza, to nic by nie zostało! I znów K. K. się kłania! 

Parafialny kalendarz

Na ostatniej kolędzie ksiądz wikariusz zostawił u nas parafialny kalendarz. Od razu pochwaliłem tę inicjatywę, bo to bardzo fajna kronika tego, co działo się w mijającym roku i aktualne daty na nadchodzący rok. To nie jest nic nowego kalendarz jako kronika, ale szacun dla gospodarza parafii, że pomysł realizuje.
Ponieważ na kalendarzu nie znalazłem zastrzeżenia praw autorskich, pozwoliłem sobie umieścić zdjęcie tego wydawnictwa.

Wódz czy figura woskowa?

Występujący publicznie nie mówią dziś, ale tańczą i wierzą niezłomnie, że swoim tańcem chocholim oczarują słuchaczy. Po części mają rację, Polacy lubią tańczyć, zatem niejeden kupi ten kukiełkowy przekaz. Może właśnie dlatego większość wystąpień publicznych jest dzisiaj socjotechniczną ramotą, a nie sztuką wypowiedzi.
Co wódz kraju i małej gminy na końcu świata, gdzie świat się właśnie zaczyna, mają ze sobą wspólnego?
Podczas wystąpień publicznych grają, a nie mówią.

24 stycznia 2018

Przeczytajcie to...

Na końcu będzie najlepsze!
Zanim napiszę coś od siebie, to może znów porcja myśli innych. Mam trochę pomysłów na kolejne wpisy, ale od ręki się nie da, potrzeba mi trochę czasu. Mam jednak nadzieję, że te myśli innych będą dużo ciekawsze niż moje ułomne... 
Ale i swoich myśli kilka tutaj wtrącę. Może poczuję się lepiej, przebywając w ten sposób, w tak doborowym towarzystwie.
Wiecie, co powiedział biblijny Dawid (ojciec Salomona, tego od mądrości)? Powiedziało mu się na kartach właśnie Pisma Świętego: Każdy człowiek jest kłamcą. I nie wiem, jak Wy, ale ja podpisuję się pod tym i stwierdzam, że prawda odkryta przed tysiącami lat nie straciła nic na aktualności. 

Może z innej beczki?

Życie duchowe człowieka jest dzisiaj zepchnięte przez potrzeby ciała i zaspokojenie bieżących potrzeb na plan drugi. A to z kolei prowadzi do pewnego rodzaju zagubienia, które odczuwamy, wzbogacając się o kolejne dobra materialne, które nie dają długofalowego poczucia szczęścia i zadowolenia.
Nie tyle liczy się dzisiaj rozwój duchowy człowieka, jego wewnętrzne poczucie spełnienia i zadowolenia, co kolejny sukces w pracy, podwyżka wynagrodzenia, zwycięstwo nad przeciwnikiem, zdeptanie oponentów. Całą swoją energię skupiamy na życiu widzialnym, namacalnym obszarze naszego ziemskiego sukcesu – jakieś auto z salonu, modny ciuch na grzebiecie, koniecznie modny gadżet, który nas wyróżni.

23 stycznia 2018

Polowanie trwa

W Polsce od iluś tam lat nieustannie trwa klasyczne polowanie na czarownice, a to by oznaczało, że od średniowiecza nie odskoczyliśmy mentalnie. Do tego tacy szybcy jesteśmy w ocenie, że najpierw najchętniej strzelamy, a później pytamy o winę albo o imię pytamy, bo często bywa tak, że strzelimy ocenę, nie wiedząc nawet pod czyim adresem ocenę wysłaliśmy.
Ucichły już ogary nagonki na winnych katastrofy w Smoleńsku (to z pewnością na chwilę i wróci w odpowiednim czasie). Tym razem na tapetę idą sędziowie SN i pracownicy szkolnictwa wyższego, których to premier, prezydent i reszta sprawiedliwych będzie teraz sądzić za ich nikczemną przeszłość.

Ale fajna dyskusja

Najczęściej Polacy nie oceniają dzieła, ale życie człowieka, który to dzieło stworzył. Nie oceniamy pracy ludzi, tylko ludzi samych.
Całkiem niedawno przeczytałem dość ciekawą wymianę zdań w Internecie. Spodobała mi się końcówka z tej dyskusji. Wyszło na to, że to nie dzieło artysty się liczy przede wszystkim, ale dobre imię albo życie codzienne. Jak ciekawe, tak smutne jest takie podejście do sprawy.
Na Historycy.org czytałem ostatnio, jak ludzie sobie rozmawiają o o życiu codziennym niektórych polskich wieszczów, a dokładnie czy wieszczowie używali życia. A jeśli tak - to jak? Dyskusja od samego początku była ukierunkowana na używki typu alkohol, narkotyki miękkie, z twardymi narkotykami włącznie.

22 stycznia 2018

To mnie cieszy i nie...

Gdyby, dla eksperymentu, jakiegoś człowieka zamknąć dzisiaj w domu i dać mu do dyspozycji tylko media publiczne, to taki jegomość po jakimś miesiącu na pewno by stwierdził, że żyje w kraju rekordów, wzrostu gospodarczego, wiary prawdziwej i w ogóle, że żyje w polskim raju.
Ja czasem mam takie wrażenie, że już nie wiem, jak jest. Jeśli do tego dołożyć osiągi władzy lokalnej, to obraz na ciekawy wcale mi nie wygląda.

Myślenie nie boli

Rzecz będzie o moich znajomych, a nawet bardziej niż znajomych. O skarbniku małej gminy na końcu świata i szefie zakładu komunalnego w tejże małej gminie.
My, Polacy, chyba już nigdy nie oduczymy się emocjonować zarobkami i pieniędzmi innych, nie zwracając przy tym żadnej uwagi na pracę, jaką dana jednostka wykonuje i jaką odpowiedzialnością, w ramach wykonywanej pracy, jednostka jest obciążona.
Nic tak nie cieszy niektórych internetowych komentatorów, jak zajrzeć do oświadczenia majątkowego tej czy innej osoby publicznej i wytknąć jej zarabiane pieniądze. Ileż przy tym jest dobrych rad, tu – nowemu wodzowi, żeby ciął wynagrodzenia, ile się tylko da.
Osobiście nie czytam oświadczeń majątkowych, a o zarobkach innych ludzi dowiaduję się z prasy, z ulicznych dyskusji albo internetowych wpisów, jak choćby komentarze.

21 stycznia 2018

To wódz i przewodniczący byli policjantami?

Pamiętacie, jak pisałem o zdarzeniu w małej gminie na końcu świata, gdzie, żeby zapewnić sobie przy głosowaniu większość, używa się policji i w ten sposób pozbywa niewygodnego radnego. Fakt, że radny ten był na dwóch gazach.
Mój informator nie podał mi jednak chyba prawdziwych danych, ponieważ inne wersja tego zdarzenia brzmi następująco: To wódz i przewodniczący wzięli radnego na stronę i przebadali alkomatem. Badanie wykazało, że człowiek był na bani, zatem go postraszyli, żeby zmykał z urzędu, ponieważ w innym wypadku… pewnie coś tam mówili!
Jeśli tak było w istocie, to niesamowite. 
Ponieważ goście nie tylko przekroczyli wszelkie granice i nie wiem czy nie złamali prawa, dają sobie prawo do badania radnego alkomatem.

Prawdziwy Człowiek!

Aro podczas naszych rozmów często powtarzał, że prawdziwy człowiek musi się unurzać w bagnie grzechu i próbować uświęcić światłością dobroci. Szczerze też wyznawał, bez żadnych przechwałek, że nie pamięta, ilu nałogom uległ i z ilu się wykaraskał.
Drobny, niepozorny, a przy tym niezwykle silny i wytrzymały w robocie. Po jakimś czasie przyznał, że gdy na nos padał, krył się w ciemnej komorze nie po to, żeby się modlić, tylko wspomagać tak, jak wielu tutaj czyni.
W pracy?
A jak?

20 stycznia 2018

Najpierw białe szaleństwo

Zanim wrzucę na bloga fragmenty moich rozmów z Arem, muszę koniecznie opisać wczorajsze białe szaleństwo. Ci, co lubią białe, niech sobie zbyt dużo nie myślą, ponieważ ja mam na myśli szaleństwo na śniegu.
Wczoraj tuż przed zmrokiem wybrałem się z rodziną na pobliskie wzgórze, żeby poszaleć na śniegu. Przy mojej kondycji, gdy mówię szaleństwo, należy rozumieć to, że zjechałem kilka razy z wzniesienia i wszedłem na górę, zasapawszy się przy tym, jak w wierszu lokomotywa.

19 stycznia 2018

Wodzu, proszę, naprawdę proszę!

Wodzu, naprawdę proszę, zanim coś powiesz publicznie, skonsultuj to ze skarbnikiem, z sekretarzem, konsultuj wypowiedzi z pracownikami urzędu. Będziesz wiedział więcej i unikniesz błędów! 
Z wypowiedzi wodza wynika niezbicie, że takich konsultacji nie było.
Znów wypowiedź wodza małej gminy w mediach i znów palpitacja serca albo śmiechu kupa. Nie potrafię wejść na wyżyny rozumowania i argumentacji wodza. Mam takie wrażenie, że tak, jak ja wiem, że nic nie wiem, tak wódz wie, że wszystko wie!
Mieszkańcy miasteczka dopominają się rewitalizacji parku, a wódz stwierdza, że tę część swojego wynagrodzenia, o ile zostało ono obniżone na wcześniejszej sesji, przeznaczy właśnie na tę inwestycję.

Cholera...

Miałem taki świetny temat na wpis na blogu, ale go miał wtedy, dym odśnieżał z rana teren przed garażem. Myśli mi pogoniły, hen, w białą dal, pomysł przepadł w czeluściach mojego roztargnienia i zachwytu Zimą; Zimą, co tak pięknie rządzi się od kilku dni w mojej gminie.
Kurczę, jak ja lubię Zimę!
A najbardziej to lubię wszelkie akcje zimowe. Takie człowieka z Zimą zimowe siłowanie. Odśnieżanie dróg i chodników, wyciąganie samochodów z zasp, posypywanie pagórków…
Zima to jeden z tych okresów w robocie samorządowej, gdy człowiek uczy się zarządzać w warunkach kryzysu. Co minuta telefon. Rozlokować ludzi i sprzęt. Ustalić priorytety w pracy i miejscach działania. A wszystko już za późno, już powinno być wcześniej...

18 stycznia 2018

Dla Was od...

Dla Was od Gnostyka czy może Heretyka znów jakiś zlepek myśli moich i nie tylko. Widzicie, że tematycznie jestem rozerwany pomiędzy to, co robiłem, czyli samorządem, a co zawsze robić chciałem, tj. pisać i czytać. Ale nie narzekam. Panuję nad rozdwojeniem, chociaż nieraz się wściekam na samego siebie, że za mało piszę (nie bloga oczywiście). Przyzwyczaiłem się jednak, że mogę mieć tak w tym życiu, że nie będę mógł robić tylko tego, co lubię.
Kiedyś tam, dość dawno, bo w 1998r., napisałem to: Łatwiej być głupim wśród mądrych, niż mądrym wśród głupich! I przyznam Wam się uczciwie, zawsze zastanawiam się, jak to powinienem rozumieć!

Polska jak mała gmina...

I w Polsce, i w małej gminie podczas ostatnich wyborów obiecywano władzę nowej jakości. Minęło trochę czasu i coś się wyjaśniło, jedno się udało, drugie zawaliło. Jak to w życiu bywa, nie wszystko wychodzi.
Dzisiaj czytałem dane o nowym tanim państwie, jaki obiecywali obecnie rządzący Polską. Trochę kiepsko to wygląda, gdy patrzy się na wydatki resortowymi kartami płatniczymi. Obecnie rządzący zdążyli już wydać grubo ponad dwie bańki, czyli miliony. Nawet ich poprzednicy, śledzeni po restauracjach, tyle nie wydawali, co obecnie rządzący. 

Imprezy nie będzie...

Jest taka tradycja w Polsce, że kolejny szkolny semestr kończy szkolna impreza, na której bawią się uczniowie. Gdy ja byłem w szkole podstawowej, imprezę kończącą I semestr szkolny nazywaliśmy „Choinką”! Pamiętam, że wszyscy uczniowie już od początku stycznia czekali z niecierpliwością na ostatni weekend semestru i zasłużoną zabawę, która była największą nagrodą za kilka miesięcy pracy. 
To było wydarzenie i myślę, że nadal tak jest!
Mój młodszy syn też od dni kilku wspominał mi o jakiejś imprezie, która miała dzisiaj się odbyć. Wczoraj po wywiadówce dowiedziałem się jednak, że imprezy nie będzie, imprezę odwołano.
Dlaczego?

Ja się nie obrażam

Spróbuj tylko, człowiecze, powiedzieć niektórym niewygodną prawdę albo spróbuj tylko coś takiego napisać! Od razu pomnożysz szereg obrażonych i wrogów swoich ukrytych rozmnożysz w ukryciu.
Potrzeba jednak, aby niektórym przypominać nieustannie, że nie są tak święci, na jakich się kreują. Sami są tak przekonani o swojej wyjątkowości, o swojej nieomylności i jeszcze tam czymś, że mogą nieopatrznie uznać siebie za ideał. A to raczej niezdrowo tak myśleć o sobie!
Każdy ma taką historię, którą skrzętnie ukrywa. Każdy tam kiedyś dał ciała słowem, uczynkiem czy myślą. Dlatego obrażanie się na prawdę o nas, to czysta hipokryzja.

17 stycznia 2018

Prezydencie, proszę...

Wystawiłem dziś pałę Prezydentowi Polski za jego wystąpienie gorsze niż do kitu!
Kiedy słucham wodza, ale kraju nad Wisłą, to coraz częściej dostaję palpitacji serca. Dzisiaj, np. wystąpił był mój wódz na konferencji naukowej. Wiadomo, gdzie wódz wodzów się zjawia, to media za nim sznurem. No i gdzie wódz się pojawi, to musi przemówić.
Dzisiaj przemawiał na konferencji technologicznej poświęconej elektromobilności.
Mój Boże, jak on przemawiał! 

Niewdzięcznik

Dziś całą noc prószył śnieg, prószył też cały dzień i choć to mały śnieg, to jednak płatek do płatka i uzbierała się już całkiem sporej grubości kołderka. I ta biała kołderka utrudnia ludziom chodzenie, a zwłaszcza ludziom starszym, co muszą gdzieś tam dojść.
Władze gminy tymczasem zachowują iście stoicki spokój i nie robią nic. W sumie to nic się nie stało. Ot, pada śnieg, też mi rzecz. A że drogi zapada, to jakoś tam będzie. A że chodniki nie odśnieżone, to też jakoś będzie. 
Daj Boże, nic się nie stało! 

Policja załatwiła głosowanie?

To może brzmieć niedorzecznie, ale w małej gminie na końcu świata, gdzie świat się właśnie zaczyna stróże prawa zostali wykorzystani, aby głosowanie nad jedną z uchwał miało jeden głos PRZECIW mniej i w ten sposób nieświadomie wsparli twórców lokalnych reform!
Oczywiście policjanci w całym tym zdarzeniu zachowali się profesjonalnie i zgodnie z procedurą. Być może jednak teraz powinni zbadać, kto tę robotę im nagrał i jakie miał intencje, bo na pewno nie chęć niesienia pomocy bliźniemu ani troska o tegoż bliźniego dobro. A może donosiciel kierował się głosem serca i donoszenie na bliźnich ma po prostu we krwi?

16 stycznia 2018

Tym, którzy dzisiaj płaczą...

Tak sobie pomyślałem wczoraj przed północą, że można się porzygać od tych samorządowych bredni. Podtrzymuję to i dzisiaj.
Czytałem ostatnio teksty na temat władzy nowej jakości z małej gminy na końcu świata, gdzie świat się właśnie zaczyna. Czytałem też komentarze pod tymi tekstami. W komentarzach jest tyle niezadowolenia, że czasem strach to czytać. Nasuwa się wniosek, że żyję w kraju smutnych ludzi, zapalczywych przy tym, fanatycznie wierzących, kochających albo nienawidzących fanatycznie.

Złotousta władza

"Uczyć się, lecz nie myśleć, to bezużyteczne; lecz  myśleć, a nie uczyć się, to niebezpieczne."
Od ponad trzech lat władza nowej jakości w małej gminie na końcu świata szuka oszczędności i nie może ich znaleźć na tyle, żeby zrobić coś konkretnego. Wszyscy krzykacze (jak to krzykacze) wołają o zadłużeniu gminy i tragicznej sytuacji finansowej. Od trzech lat ten sam krzyk i żadnych zmian na lepsze. Trzeba jeszcze koniecznie przedłużyć tej radzie i wodzowi urzędowanie o następną kadencję, a później jeszcze następną i jeszcze jedną, i może już wtedy właśnie zrobią nareszcie jakąś konkretną inwestycję, ponieważ uciułają pieniądze, jak te np. z inkasa.

Sołtysi, głowa do góry!

Głupiej nie można było!
Nie będzie złośliwie, bo nie ma się na kogo złościć. Złościć się na głupich ludzi, to tylko pokazać swoją głupotę.
Nowy wódz robi coraz gorsze dla gminy posunięcia, a radni reformatorzy od pełnowymiarowych hal gimnastycznych i innych kosmicznych pomysłów, które powiozłyby tę gminę na dobre, zdają się go słuchać. Zastanawiam się, kto w tym samorządzie już na dobre ogłupiał – nowy wódz czy ci, co podpowiadają mu takie posunięcia?
Chodzi mi o ostatnie posunięcie władzy nowej jakości w małej gminie i pozbawienie sołtysów inkaso, czyli procentowego uposażenia od zebranych podatków na terenie ich działania. 

15 stycznia 2018

Władza małych kroczków...

Taki niezgrabny tautologizm wkradł mi się do tytułu tegoż wpisu, ale inaczej nie oddam tego, com ostatnio przeczytał i co mnie, i rozbawiło strasznie, i strasznie przeraziło. A wszystko dotyczy władzy nowej jakości w małej gminie na końcu świata, gdzie świat się właśnie zaczyna. Zaznaczmy jednak, że w tym poście będę pisał o władzy nowej jakości w małej gminie na końcu świata, ponieważ początku świata w działaniach tej władzy nijak zobaczyć nie mogę.
Cisną mi się na wargi określenia: ciemnogród, zadupie itp.

Straszna szkolna bajka

„Karanie przynosi najlepsze efekty, gdy stosują je ci, którzy kochają, a nie ci, którzy kochają karać.”
Czyja to myśl i dlaczego pokusiłem się, aby ją cytować, napiszę później. Najpierw powód. Ostatnio na dwa tygodnie przed wystawieniem ocen semestralnych w dzienniku elektronicznym mojego syna pojawiła się uwaga, której wcześniej nie było. Uwaga dotyczy niestosownego zachowania się mojego syna na akademii szkolnej. Jest w niej też stwierdzenie, że syn mój nie słucha uwag nauczycieli. Zdziwiła mnie ta liczba mnoga „nauczycieli”, ponieważ pod uwagą podpisała się jedna pani, która już na starcie generalizuje jednostkowy problem i rozszerza go na innych nauczycieli, którzy się pod uwagą nie podpisali. Rozumiem to tak, że mój syn nie reaguje na uwagi nauczycieli, a to jest nadużycie! 

11 stycznia 2018

Na dobranoc

Trzeba mi trochę czasu, żeby pisać o ludziach, dlatego znów ucieknę do zanotowanych trochę dalej niż wczoraj myśli innych.
I tak: Natury wyuczone nieczułości, owładnięte wielką namiętnością, jak pokonani giganci, skłonni są do rozpaczy. To Polak o angielskim nazwisku, bo zmienił je „po drodze” chodzi o Józefa Teodora Konrada Korzeniowskiego, znanego jako Joseph Conrad.
No i znów Joseph Conrad: Wreszcie, o wreszcie schwytałem go w ręce. I  pewnym sensie nazywam go moim. a to powiedział Stein w słynnej powieści Lord Jim.
To literatura raczej angielska, choć pisana przez Polaka, ale tworzył głównie po angielsku, więc jest jak Litwin Miłosz piszący po polsku.

Macierewicz, wróć!

Nie podobają mi się rekonstrukcje w rządzie. Antoni to ikona. A wiadomo, ikona, ma wielu, wielu wrogów i tym razem wrogowie na razie go rozegrali.
Ale ja wierzę w to, że Macierewicz wróci i to na pewno nie wróci na tarczy. Ja wierzę, że wróci z tarczą. Niech się na razie cieszą z połowicznych sukcesów jego oponenci, a on, stary wojownik, będzie wiedział, kiedy i jak uderzyć.
Bo, powiem wam wszystkim, że Macierewicz to gość, a nie jakaś piszczawa, jak Błaszczyk, już się pewnie narażam, ale chyba we mnie żadną armią obecny szef MON nie uderzy znienacka i nie pokona mnie, biednego. 

Wódz - reformator?

Dowiedziałem się właśnie o zmianach czasu pracy w urzędzie małej gminy na końcu świata, gdzie świat się właśnie zaczyna. Dokonał ich nowy wódz i mam wrażenie, że przykłada się chłop do tego, żeby ta mała gmina była naprawdę nie na początku, ale na końcu świata.
Wódz nowy zlikwidował trzydziestominutową przerwę w urzędzie i wprowadził przerwę piętnastominutową. I to na jakich zasadach. Każdy z pracowników ma prawo wykorzystać tę przerwę swoją w dowolnym czasie pracy, ale bez opuszczania stanowiska pracy.
Nigdy bym nie wpadł na taki pomysł. Już widzę, jak przeciętny pracownik urzędu, szybko połyka kanapkę, no wiecie, drugie śniadanie, w swoim miejscu pracy, a tu w drzwiach staje petent i jest zakłopotany. Nie tylko zresztą petent jest zakłopotany. Jak  zakłopotany musi być wtedy urzędnik?! 
Wyobraźnia, wodzu, to przecież nie grzech ani wada! 

No i pozamiatane?

Polacy są właśnie po rekonstrukcji rządu. Z tych rekonstrukcyjnych zabiegów wynika jedno – rządzący mają w dupie dobro Polski, Polaków, liczy się tylko to, żeby swoich upchnąć. Tak obóz prezydenta wcisnął do rządu swoich i niby się wzmocnił przed kolejną rozgrywką.
Jak te zmiany mają wpłynąć na poprawę funkcjonowania państwa polskiego? Jeśli natomiast tak będzie, to dotychczas to państwo nie funkcjonowało prawidłowo? Ja od lat kilku już słyszę, że zrekonstruowany właśnie rząd super sobie radził z rozwiązywaniem problemów. Było tyle rekordów, tyle sukcesów ministrów, były achy i ochy... A tu rekonstrukcja! 

10 stycznia 2018

Wtopy nowego wodza

Czy to już jest gra wyborcza? Pewnie jakiś wstęp.
Dlaczego punktuję wodza?
Bo zrobił głupotę i nie walczył ze mną, tylko topił tych, którzy dobrze wykonywali za moich kadencji swoją robotę. Topił ich tylko za to, że wiązał ich z moją osobą, a nie oceniał ich pracy. Nie mógł, nie zna się na tym! Ale wódz nowy słynie ze złotoustych twierdzeń, które z realiami nie mają nic wspólnego. I jeszcze powiem tyle, że topił ich za to, że inni tak kazali.
Nie cierpię takiej głupoty i braku własnego zdania! 

9 stycznia 2018

Fajne i nie... wspomnienia

Kilka dni temu zauważyłem, że znalazł czytelników mój wpis z 31 grudnia 2015 roku Smutna młoda kobieta. To taki fajny wpis, Ale nie mogłem sobie początkowo przypomnieć, o kim myślałem, siadając do pisania tego tekstu. Wytężyłem umysł, wytężyłem pamięć i znalazłem ją.
Udało się!
Pamiętam, że udało mi się „przyłapać” jej wzrok na małą chwilę, podczas której zdążyłem się uśmiechnąć i powiedzieć „Dzień dobry!”. Doczekałem się odpowiedzi i od tamtej pory nasze spotkania wyglądają zupełnie inaczej.
Udało się!

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...