29 maja 2018

Inni i ja o moich wierszach


Przeglądając pobieżnie moją dawną korespondencję, natrafiłem na listy z wydawnictw, do których ongiś wysyłałem wiersz swoje z prośbą o ich ocenę i ewentualne porady. Zebrałem je wszystkie do kupy i wypisałem sobie niektóre stwierdzenia w nich zawarte. Fajne wspomnienia, choć nie wszystkie dotyczą pozytywnych ocen.
W życiu jednak nie ma tak, że to, co robimy, wszystkim się podoba. W życiu bywa przeciwnie – to, co robimy podoba się niewielu. Niewielu też jest tych, co jawnie wypowiedzą swoje zdanie. Natomiast więcej jest tych skorych do krytyki i wytykania choćby nawet najmniejszych w pracy potknięć.

25 maja 2018

Definicja Polaka przeciętnego....

Powieść Micińskiego Nietota. Tajemna księga Tatr to powieść składająca się z wątków fabularnych, w które pisarz wplatał losy Polski. Ojczyzna jako państwo czy naród dla Micińskiego nie rozpoczyna się wraz z przyjęciem chrztu, ale dużo wcześniej i sięga zapominanych dziś dziejów słowiańskich. Autor wyraża żal, że Polacy wyparli się kultury słowiańskiej z jej bogatą duchowością. Książka jest miedzy innymi wezwaniem do przebudzenia i wewnętrznego odrodzenia Polski – powrotu do jej prawdziwych korzeni.

Chrystus, Szatan i Sfinks


Tadeusz Miciński (1873 – 1918) to jeden z tych twórców, których nazywam wybrańcami Boga, a którzy zbyt szybko odeszli, żeby wypisać się do końca. Nie umarł tak młodo jak Liebert, ale każdy przyzna, że 45 lat dla poety czy ogólnie pisarza, to zaledwie wiek dojrzały. Urodził się w Łodzi a zginął w Rejonie czerykowskim na Mehylewszczyźnie na Białorusi. W czasie I wojny światowej był oficerem oświatowym w korpusie gen. Dowbora-Muśnickiego i zamordowany w niewyjaśnionych okolicznościach. Mógł to być napad rabunkowy miejscowych chłopów albo bolszewicki zamach. Poeta jechał powozem na pomoc swoim krewnym.

24 maja 2018

To jest piękne, ale...


Znalazłem piękny tekst w Internecie. Można rzecz, że zgodnie z jego treścią wszystko jest proste i łatwe. Wystarczy tylko ufność, wiara – wszystko poukładane. No tak, ale nie ja pierwszy i pewnie nie ostatni odkrywam z przerażeniem, że najprostsze rzeczy są najtrudniejsze. Łatwo powiedzieć: WIERZĘ!, ale najczęściej  kończy się tylko na słowach i deklaracjach. Natomiast wnętrze człowieka i jego biedny umysł wciąż zaśmiecone są wszelkiej maści światowymi i z własnego podwórka newsami, żeby tylko miejsca tam na tę właśnie wiarę i ufność ciągle nie starczało.
A oto i sam tekst:

Ślepi i widzący


Kończę swoje pisanie wokół Ewangelii Filipa. Zaznaczę tu od razu pewną niekonsekwencję w zapisie słowa „ewangelia” – raz piszę ten wyraz z wielkiej, to znów z małej litery. Czasami się w tym gubię, ale staram się trzymać myślenia, że jeśli mam na myśli konkretne pismo lub pisma, używam wielkiej litery, gdy natomiast mam na myśli wszystkie pisma określone tym mianem używam litery małej. 
No i tyle.

Osioł w młynie


Zanim do osła w młynie przejdę, kilka słów o skrusze.
Zło człowieka ma źródło w zdolności wyrządzania cierpienia jakimkolwiek istotom, nawet cierpienia w formie zmartwień, jak również w braku w sobie rozwiniętej miłości oraz braku stałego ukierunkowania uwagi na Boga i dążności do Niego.
Wiara jako zwykłe TAK na pytanie: Czy wierzysz?, to za mało.

23 maja 2018

Prawdziwi niewolnicy...

Achronci to bezduszne istoty, psychiczne pasożyty, które manipulują ludźmi i wprowadzają ich w błąd.
Według Filipa perła nie traci swojej wartości nawet wtedy, gdy wyląduje w błocie.
Jeśli perła została wrzucona w błoto [znajdując się tam] nie staje się mniej wartościowa, także wtedy, gdy ją namaścić balsamem, ale zawsze ma (tę samą) wartość w oczach jej właściciela. Podobnie ma się z dziećmi bożymi, gdziekolwiek by byli. Mają także (tę samą) wartość w oczach ich Ojca.

Przedwyborcze manipulacje


Spotkałem dziś dobrego znajomego. Osiem lat pracowaliśmy razem w samorządzie.
‑ Startujesz w tym roku? – pytam.
‑ Nie – odpowiada stanowczo. – Ja już swoje zrobiłem i od większości wyborców dobrego słowa nie dostałem. – Mam to gdzieś. Nie będę tracił zdrowia, żeby innych uszczęśliwiać. Czas myśleć o sobie.
Był zły, że przeniesiono lokal wyborczy z ich miejscowości do miasteczka w malej gminie na końcu świata, gdzie świat się właśnie zaczyna. Nikt ich nie poinformował o takim ”zabiegu”. 

Jestem młokosem psycho...


Filip uważa, że większość ludzi na ziemi to psychoenergetyczna młodzież, która – podobnie jak zwierzęta – zjada się nawzajem.
Mam wyrzuty sumienia, bo, zapalając dzisiaj rowerem, nie zdążyłem krzyknąć jednej Pani „Dzień dobry!” na powitanie. I nie ma dla mnie tutaj żadnego tłumaczenia – że niedowidzę z daleka, że szybko jechałem!
Byłem bucem i koniec! – mówię to bez ogródek.

W świecie Życia Prawdziwego


Wiara – przyjmuje, Miłość – daje. Nie można przyjmować bez Wiary! Nie można dawać bez Miłości. Kto daje bez Miłości nic z tego nie ma!
Dość obszerny tekst Ewangelii Filipa sprawia, że nie sposób ogarnąć go jednym czy dwóch lakonicznych wpisach. Zanim siądę do dalszego zmagania się ze Wstydem, kilka słów o Ewangelii Filipa, tekście dość kontrowersyjnym i odbiegającym znacznie od pism natchnionych NT. Każdy apokryf jest jednak niejako uzupełnieniem pism natchnionych. Trzeba bowiem założyć, że nie tylko Piotr, Jan czy Paweł opowiadali o przeżyciach ze Zbawicielem. Czynili to z pewnością wszyscy Apostołowie. Można powiedzieć tylko, że mieli pecha, iż ich świadectwo umknęło wielkim z czasów początku Kościoła.

22 maja 2018

Seks, przeznaczenie i zbawienie


Zdaniem Filipa Chrystus, przebywając na ziemi, ujawniał się ludziom według możliwości ich percepcji – On otwierał się przed każdym na tyle, ile tamten mógł zmieścić. Czynił to tak: wielkim objawiał się jako wielki, małym jako mały, aniołom jako anioł, zaś ludziom jako człowiek. W każdym wypadku Jego Boskość pozostawała przed wszystkimi zakryta.
Przed ukazaniem się uczniom na górze uczynił ich na tyle wielkimi, że mogli Jego Wielkość zobaczyć.

21 maja 2018

Nie ciało, ale duch...


W apokryficznej Ewangelii Filipa człowiek nie jest ciałem, ale jaźnią – duszą. Z tego wypływa wniosek, że kiedy umiera ludzkie ciało, to wcale nie oznacza, że umarł człowiek, gdyż człowiek żyje – żyje jego jaźń, dusza.
Ale można też mówić o śmierci duszy. To potwierdzenie słów Chrystusa – Nie lękajcie się tych, co mogą zabić ciało, ale lękajcie się tego, który i ciało, i duszę może zatracić.

Pisanie jest pracą i...


Ktokolwiek próbuje porównywać pracę poszczególnych jednostek na zasadzie kryterium wagi wykonywanego zajęcia czy przydatności społecznej, a teraz często i zysku (ekonomia) popełnia na samym starcie błąd. Dla każdego z nas wykonywana przez nas praca powinna być najważniejsza i najbardziej wartościowa w pełnym tego słowa znaczeniu.

Komuna wraca?


Mentalność obecnie w Polsce rządzących do złudzenia przypomina minione czasy komunizmu w Polsce. Paradoks całej sytuacji polega na tym, że, walcząc słowem z poprzednim ustrojem i rozliczając ludzi tamtego czasu na wszelkie sposoby, obecnie rządzący zmierzają prostą drogą do jednopartyjnego totalitaryzmu. I mam takie wrażenie, że to, z czym wielu walczyło, wraca szybciej niż myśleliśmy.

20 maja 2018

Jestem do tyłu


Dzisiaj się dowiedziałem, że wczoraj jakiś książę, chyba książę Harry (nie dbam w sumie o to) poślubił był kobietę. Dowiedziałem się też z telewizji publicznej, że w szczytowym momencie, choć nie wiem, który z momentów ceremonii zaślubin jest szczytowy, oglądało tę imprezę około 2,6 mln ludzi w Polsce. A na świecie? Może lepiej nie myśleć, bo rozpacz mnie ogarnie, że tylu to widziało, a ja się wtedy męczyłem z niejakim Yallopem, co papieża Polaka w książkach swych sponiewierał.

W imieniu Boga? (7. Zakończenie)


Nic tak dzisiaj medialnie nie sprzedaje się, jak krytyka idoli czasów nam współczesnych. To może być kiepskie określenie w stosunku do papieża, ale przyznać trzeba, że Jan Paweł II dla wielu młodych katolików (i nie tylko) oraz dla wielu wierzących na całym świecie był w czasie swojego pontyfikatu prawdziwym idolem. Mogę tak napisać. Skoro Yallop mógł napisać, że Karol Wojtyła nie zasługiwał na to, aby być księdzem, to ja mogę napisać, że zasługiwał jak najbardziej, a do tego był prawdziwym idolem wiernych.

W imieniu Boga? (6. Moje wnioski)


Ostrzegałem, że cykl, któremu nadałem ten sam tytuł, co jedna z książek Davida Yallopa, będzie dość nudny. Tak naprawdę jednak to tylko pozory. Sprawy opisywane w tych książkach są i szokujące, gdyż przedstawiają postać i pontyfikat Jana Pawła II w zupełnie innym świetle, niż myśli o nich przeciętny katolik (zwłaszcza Polacy), ale i zagadkowe, gdyż autor książek w żadnym miejscu nie podaje konkretnego „adresu” – czy to osób, czy instytucji – skąd te rewelacje czerpie. 

19 maja 2018

W imieniu Boga? (5.)


Zaciekłość, z jaką Yallop poddaje krytyce pontyfikat Jana Pawła II i samą osobę Karola Wojtyły w swoich książkach, zwłaszcza w drugiej Potęga i chwała. W mrocznym sercu Watykanu Jana Pawła II, jest zadziwiająca. Pisarz przecież specjalizuje się w wyjaśnianiu niewyjaśnionych zbrodni. W tym przypadku o żadną zbrodnię przecież nie chodzi, a krytyka dotyczy nierzadko spraw, na które Jan Paweł II albo nie miał większego wpływu, albo na które konsekwentnie przez całe życie miał jednoznaczne stanowisko i nie zmienił go do końca.

W imieniu Boga? (4)


Zastanawiam się usilnie czy David Yallop pisał swoje książki z potrzeby wytropienia prawdy obiektywnej o pontyfikacie Jana Pawła II, czy też robił to pod pewne dyktando. Zanim jednak przejdę do swoich, może nie najmądrzejszych wniosków, to jeszcze wpis albo dwa o kolejne książce tego pisarza, a mianowicie Potęga i chwała. W mrocznym sercu Watykanu Jana Pawła II.

18 maja 2018

W imieniu Boga? (3)


Yallop przypuszcza, że setki milionów dolarów za sprawą działalności Jana Pawła II i jego współpracowników trafiły do Polski. Zarzuca papieżowi Polakowi hipokryzję: W wypadku Karola Wojtyły ogromną hipokryzją jest publiczne piętnowanie księży nikaraguańskich za włączenie się do działalności politycznej, skoro on tak głęboko ingeruje w sprawy Polski.

W imieniu Boga? (2)



Spodobał mi się w książce Davida Yallopa fragment, w którym Jan Paweł I (Albino Luciani) rzekomo skarżył się przyjacielowi z północy: Zauważyłem, że dwie rzeczy bardzo trudno otrzymać w Watykanie: uczciwość i filiżankę dobrej kawy.
Zastanawiam się czy pytanie postawione przez Davida Yallopa w tytule swojej książki dotyczy również jego czy też tylko Luciano Albiniego (JP I) i Karola Wojtyły (JP II)?

W imieniu Boga? (1)


Książkę o takim tytule pewnie wielu zna, ponieważ książki Davida Yallopa (angielskiego pisarza) sprzedały się w Polsce w dość dużych nakładach. Mnie poleciła ją dobra znajoma, a ja polecam ją Wam.
Nie zszokowała mnie treść książki, gdyż ogólnie sprawy tzw. watykańskich „przekrętów” i powiązań między Watykanem a światem przestępczym znane mi były dużo wcześniej. Poza tym wystarczy przeczytać książkę Petera de Rosy o ciemnych stronach papiestwa i włosy człowiekowi mogą stanąć dęba.

17 maja 2018

Uwaga!!!


Ostrzegam, że to, co mam zamiar pisać, będzie dla wielu nudne jak przysłowiowe flaki z olejem, a do tego długie, jak z tego prymitywnego dowcipu papier toaletowy. Znacie to, prawda? Co jest długie, pospolicie nudne i do du…?
Muszę jednak rozpisać ten temat, bo zasiał się we mnie i w żaden sposób nie mogę się zmusić do zaznaczenia tekstu, a później przyciśnięcia klawisza DELETE!

W więzieniu milczenia


Milczałem nie z wyboru, ale z konieczności, coś tam na łączach moich było widocznie nie tak. Czasami tak bywa, że co innego planujesz, człowiecze, a co innego wychodzi i nic nie poradzisz.
Czas milczenia się skończył, choć nie wiem na jak długo, bo co ja mogę wiedzieć – robak żyjący chwilą.

10 maja 2018

Coś im zaszkodziło?


Znaleziony obrazWiecie, że fajnie jest czasem niedomagać na zdrowiu? Weźmy na przykład mnie, pomimo okularów, niedowidzę i już. Ale to całkiem fajnie, bo często nie mogę skojarzyć twarzy wielu smutasów, którzy nie mają siły odpowiedzieć na „witam”, jakieś serdeczne „dzień dobry” czy choćby skinienie głowy. No i się wtedy cieszę, naprawdę – nawet się cieszę – z tego mojego strasznego niedowidzenia astygmatycznego. 

9 maja 2018

Moja Głupota - Mea Culpa


W swoim niedługim życiu już tyle głupot zrobiłem, błędów popełniłem, tylu wrogów sobie przysporzyłem, ale i dobrych znajomych, że nie na pięćdziesiąt, ale sto lat wystarczy. A to świadczy niezbicie o mojej pięknej Głupocie.
Nie – nie wszystko było głupie! Jednak mądrych i głupich posunięć nie chciałbym kłaść na szalach i ważyć, bo mógłbym się mocno zdziwić, jak kiepsko na tym wychodzę.

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...