31 lipca 2017

Błądzący... w zaświatach?

Nie zdążyłem dzisiaj opracować tekstu o moim ogniu dla zmarłych. Może jutro, a dzisiaj pod rozwagę jeszcze raz o wierzeniach niektórych plemion indiańskich, których członkowie wierzyli, że duch człowieka nie może zasnąć spokoju w zaświatach, jeśli utrwali swój ziemski wizerunek na fotografii, bądź pozostawi tutaj inne namacalne ślady swojej obecności na ziemi.

Kolejny ostatni dzień

Znów minął kolejny tydzień, nawet nie pomyślałem o tym, że czas znów ucieka, ale co tam ucieka, po prostu biegnie swoim rytmem i nieustannie zaskakuje mnie, bo nie potrafię zatrzymać się choć na chwilę i pomyśleć o tym, co istotne.
Skąd my to znamy? Pewnie większość to ma. Co innego tacy mnisi kontemplacyjni. Mają ustalony rytm dnia i dla nich to w sumie nieważne poniedziałek czy piątek.
Rozpoczynam ten dzień od kolejnej szarpaniny myśli. Co zostało zapisane, zostanie opublikowane. Co było już publikowane, będzie publikowane po raz wtóry. To nie tyle oznaka amnezji, co celowe przypominanie sobie pewnych przemyśleń.
Dobrego tygodnia! Wszyscy sobie dziś mówią. Niech będzie dobry tydzień, a ostatni dzień lipca niech Wam przyniesie pomyślność! 

30 lipca 2017

Myślowy gulasz

Kilka zalegających w notatkach myśli, która powinny ujrzeć światło dzienne. Nie wiem, jak Wy, ale ja mam tendencję do zapisywania, moim zdaniem, ciekawych myśli, a później mam kłopot, bo z jednej strony do końca nie wiem, co tak naprawdę miałem na myśli, notując w jakimś skrócie daną myśl, a z drugiej czy w ogóle notatki powinny pójść w świat.
Najlepiej wtedy powiedzieć sobie tak:
A co mi tam?
I jeszcze nacisnąć „Opublikuj”!

28 lipca 2017

Pachnie sekciarstwem...

Nie będę tego ani poprawiał, ani kolejny raz redagował. Miałem w ogóle tego nie publikować, ale co mi tam. Wszystko biorę na klatę! Nawet błędy, których nie chce mi się sprawdzać!
Kiedy kolejny adept trzeźwienia już praktycznie przejdzie cały program 12 Kroków, wspólnota, w odniesieniu do Kroku 12. i całej reszty, ma dla niego przesłanie. Podzielę je na części i okraszę komentarzem. Przecież program 12 Kroków to nie jest żadne tabu, to żaden obiekt kultu i można to komentować. Tekst komentarza w nawiasach. A oto i tekst – przesłanie:

27 lipca 2017

Moje słowne ataki...

Moje słowne ataki na schematy, programy i wszelką zorganizowaną działalność, które pretendują do z rangi kanonu zasad społecznych (w danym społeczeństwie albo o zasięgu światowym) wynikają z mojego buntu przeciwko instytucjonalizacji, która ogranicza wolność jednostki, a  w konsekwencji tę jednostkę zniewala. 
Jedynymi zasadami, jakimi człowiek rozumny powinien się kierować, to WOLNOŚĆ osobista i poszanowanie WOLNOŚCI drugiej osoby, a także MIŁOŚĆ do siebie i innych oraz do wszelkiej żywej istoty. 
To punkt wyjścia do wszelkich innych działań.

26 lipca 2017

Trzeźwi i pijani...

Zanim będę znów łupał kamienne tablice AA, muszę się z Wami podzielić takim niewielkim tekstem. Długość nikogo nie znuży. Zawartość za bardzo nie zmęczy. A nudno raczej nie będzie.
Trzeźwi i pijani…
Dziękuję Ci, Panie Boże, że dałeś mi siłę, abym odmówił kolegom kolejnego kielicha, że zrobiłem to grzecznie i jeszcze im powiedziałem, żeby też nie pili, bo to do niczego dobrego nie prowadzi…
Tak może sobie myśleć każdy wychodzący z uzależnienia, niekoniecznie alkoholik. I wraca powoli do domu, i raduje się w duchu, że nie uległ pokusie.
W tym czasie jego koledzy rozlewają flaszkę i któryś tam mówi o wracającym do domu:

Żadna magia...

Ludzie odchodzą ze wspólnoty nadużywających gorzały ponad miarę i przechodzę do wspólnoty ludzi tej gorzały całkiem nietykających; ze wspólnoty ludzi potarganych do wspólnoty ludzi, którzy twierdzą, że znają prawdę objawioną…
O anonimowych alkoholikach i wspólnocie AA napisano już tony książek i wygłoszono tyle peanów, że nie sposób tego zgłębić.
Z założeniami i prawdami AA jest jak z głoszeniem jedynej poprawnej Prawdy przez świadków Jehowy. Pierwsi zbawiają alkoholików, drudzy każdego, kogo mają pod ręką. I jedni, i drudzy posiadają Prawdę, która może z żula zrobić anioła! Drugich orężem jest Biblia, pierwszych „12 Kroków”.

25 lipca 2017

Good job, mayor!

Dobra robota, wodzu! Dlaczego tylko tak późno?
Myślałem, że przed moim wyjazdem nic się w sprawie nie zadzieje, aż tu jadę dzisiaj i co widzę? Porządkowanie mogiły żołnierzy niemieckich. Od razu pomyślałem: Dobra robota, wodzu!
Teraz moher, jak ja, będzie mógł tam się zatrzymać. Zapalić znicz chłopakom, których kości tam leżą. Zamyślić się nad życiem i jego kruchością. Posłuchać szumu lasu. Podziękować za pokój w mojej małej ojczyźnie.

24 lipca 2017

Czy ktoś to wreszcie zrobi?

Wracam kolejny już raz, nie pamiętam który, do tematu mogił żołnierzy na terenie mojej gminy. I jeszcze raz apeluję, żeby wódz wreszcie podjął decyzję o uporządkowaniu mogił żołnierzy niemieckich z I wojny światowej. Na terenie gminy są tylko trzy takie mogiły, więc raz na jakiś czas, mógłby tam wódz zajrzeć z ludźmi i teren uporządkować.
Ci, którzy są tam pogrzebani, wcale tu zostać nie chcieli. Robili swoją robotę, nie zawsze dlatego, że chcieli. Taki żołnierski los! Należy im się szacunek!

23 lipca 2017

O mojej gminie

Wiem już, że nowy wódz małej gminy na końcu świata żadnych rad nie słucha, bo wszystko wie najlepiej i zrobi wszystko po swojemu.
Od czasu do czasu nikomu nie zaszkodzi przemyśleć swoje poglądy. Wiemy, kto w przysłowiu ludowym poglądów nie zmienia – krowa!
Chciałby dać do  przemyślenia nowemu wodzowi problem, z jakim boryka się on od początku kadencji, a mianowicie ciągle narzeka na brak środków, na trudy spłacania zaciągniętych kredytów i tym tłumaczy swoją niemoc okrutną w organizowaniu miejsc pracy dla bezrobotnych mieszkańców gminy.

Po co ten krzyk?

W polityce krzyk opozycji, to norma, jak normą jest likwidowanie przez rządzących wszelkich barier, żeby osiągnąć założone cele.
Podobnie jest zresztą i w życiu jednostki!
Nie rozumiem krzyków opozycji, ale jeśli pomyślę, że to tylko element gry politycznej, to już tam jakoś to akceptuję.
Rozumiem przy tym dobrze zwolenników PiS. Ich partia rządzi w związku z wynikiem ostatnich wyborów, a że wynik ten był całkiem dobry, nawet do pozazdroszczenia, to i rządzący mają dość dużą swobodę rządzenia.

21 lipca 2017

Będzie hala sportowa...

Mam pomysł, jak wybudować halę sportową w małej gminie na końcu świata, gdzie świat się właśnie zaczyna.
Żeby znów o tym było głośno, muszę powrócić do gry. Wtedy wielu będzie krzyczało, że hala jest potrzebna. Wielu będzie nagłaśniać temat braku hali i będą się publicznie domagać jej budowy.
Dzisiaj wszyscy wczorajsi krzykacze na ten temat milczą, jak gdyby hala nie była już potrzebna.
Wielkie, wielkie milczenie w tej sprawie zapanowało.
Już wszystko pasuje?

Wódz małej gminy musi...

Nie ma lekko!
Dzisiaj znów przejeżdżałem obok mogiły żołnierzy niemieckich na terenie małej gminy i nic się nie zmieniło w wyglądzie otoczenia. Jak mogiła była zarośnięta i nieuporządkowana, tak jest zarośnięta i nieuporządkowana.
Pamiętam taki czas, kiedy wódz szukał haka na moją żonę w związku z udzieleniem mi urlopu dla poratowania zdrowia i poleciał ze sprawą do prokuratury, a później skroił kobiecie sprawę karną. Jąkał się strasznie przed kamerami, że przestrzega prawa i jeszcze coś tam.
To trzeba jasno powiedzieć, że nie przestrzega prawa – nie dopełnia obowiązków, jakie wziął na siebie, składając ślubowania wodza gminy. I jeśli nie zrobi porządku w obejściu miejsc pamięci na terenie mojej gminy, to sprawię, że ręce zatrzęsą mu się i serce mocniej zabije.

20 lipca 2017

Znają mnie!

Otrzymałem jakiś czas temu taką oto wiadomość: „Przeczytałam (-łem) wszystkie swoje książki. Myślała (-łem), że cię znam!” I w domyśle ode mnie – ale się myliłam (-em)!
Boże mój, Boże, mój Boże, czemu ludziom rozum odbierasz i czemu ich nie gonisz do tego, żeby zajęli się sobą i przyjrzeli się sobie, żeby siebie poznać.
Tak sobie pomyślałem, a później jeszcze myślałem – codziennie coś w sobie odkrywam, codziennie się zaskakuję, codziennie obawiam się czy sprostam wyzwaniom, tym zwykłym, codziennym wyzwaniom, a jednak tak niezwykłym, jak tylko człowiek być może. Słowem – myślałem sobie, że siebie zbyt dobrze nie znam i każdy dzień to na nowo odkrywanie siebie.
A tutaj ktoś mi pisze, ktoś mi buńczucznie objawia, że myślał, że mnie zna!
Niech to cholera weźmie!

19 lipca 2017

Mają to w dupie...

Nowy wódz moje wołanie ma najwyraźniej w swoim głębokim poważaniu. A może nie czyta tego, co tutaj piszę, ponieważ jeśli czyta, to czemu brak reakcji.
Pisałem niedawno o jednym z miejsc pamięci na terenie małej gminy. To zbiorowa mogiła żołnierzy niemieckich. Nic się tam nie zmieniło. Śmieci, jak leżały, tak leżą. Ostatnio, gdy tam zajechałem, stały tam dwa auta osobowe. Zgadnijcie na jakich numerach. A jak, na niemieckich. A jak wyglądało to miejsce, to widać na zdjęciu.

Jak kochać bliźniego?

W naszym codziennym życiu zdaje się aż roić od absurdów słownych, które najczęściej powtarzamy jak gęsi, czyli raczej bezmyślnie.
Tak jest między innymi z formułą: Świętej pamięci…, gdy mówimy o kimś zmarłym.
Formuła ta zdaje odnosić się do wszystkich zmarłych, ponieważ o zmarłych źle mówić nie wypada.
Co jednak zrobić z takimi nieszczęśnikami, jak Castro, Stalin czy Hitler?
Jakoś ciężko nam przechodzi przez gardło:
Świętej pamięci Fidel Castro!
Świętej pamięci Józef Stalin!
Świętej pamięci Adolf Hitler!

Jak miało być, a jak jest?

Miało być dobrze, miało być pięknie i wzniośle, a jak wyszło i jak jest, każdy widzi, a kto nie widzi, to jest w samym środku gówna.
Zastanawiam się, dlaczego w ostatnim numerze gazetki gminnej słowem nie wspomniano o zdewastowaniu zabytkowej bramy wjazdowej, pozostałości po dawnych dobrach Kisielnickich?
To smutne, że odnowiona z trudem i dużym zaangażowaniem pracowników UM brama została tak potraktowana przy prowadzeniu jakichś tam prac.
Wódz powinien się tym zainteresować i poczynić odpowiednie kroki, żeby to naprawić.

18 lipca 2017

Nieciekawa bajka...

Wiem, że te moje pisanie na temat samorządu psuje krew właśnie samorządowcom, zwłaszcza tym z małej gminy na końcu świata, z  wodzem na czele, bo jakżeby inaczej! 
Wiem, jak to jest. Niby człowiek nie daje po sobie poznać, że rusza go jakieś tam pisanie, a w środku się gotuje i rzuca mięsem w myślach. Przerabiałem to. Później się nauczyłem i dzisiaj spływa to po mnie.
Znam to uczucie i umiem już sobie odpuszczać takie właśnie reakcje.
Pocieszę tutaj wodza małej gminy, że to moje pisanie jest niczym w porównaniu z tym, co mnie w pierwszej kadencji zgotowali sprawiedliwi tego małego świata. Jeśli dodam do tego kilku lokalnych reporterów, którzy wręcz kipieli do mnie… miłością oczywiście i dawali jej wyraz w swoich tekstach… Dodam jeszcze moją podobno inteligentną opozycję i widać jak na dłoni, że nowy wódz ma laicik! Albo ma jak u Boga Pana w ogródku czy za piecem…

Katyń, moment obrotowy i radość...

Życie ciągle nas zaskakuje, ale zawsze na tyle, na ile nie jesteśmy dostatecznie przygotowani na to, żeby Żyć naprawdę.
Jakiś czas temu wróciłem na stare polskie śmieci. Emigracyjnym zwyczajem staram się unikać telewizji i tych wszystkich pierdów, jakie słyszy się w tak zwanych ważnych wiadomościach. Nie sposób jednak, żyjąc w Polsce, nie wiedzieć nic o aferze reprywatyzacyjnej czy też kolejnej miesięcznicy katastrofy katyńskiej.
Kilka dni temu odwiedziłem kolegę, u którego drugiego kolegę spotkałem… Jak to w Polsce bywa, gdzie dwóch Polaków się zbierze, to polityka musi być głównym tematem. No i zaczęły się nasze Polaków rozmowy. A to o kasie płynącej z reprywatyzacji, a to o jakimś skandalu i profanacji zwłok. 

17 lipca 2017

Niewinny jak baranek

Na głowie wianka nie mam. W ręku żadnego badylka. Żadnego motylka nade mną ani baranka przede mną…
Parafraza słów tekstu znanej piosenki, a dalej, znanego dramatu klasyka literatury. W dzisiejszej polskiej sytuacji narodowej to lepiej powiedzieć – wieszcza!
Ale ta niewinność z tytułu i początek, to taka mała zapowiedź, że będzie przez chwilę grzecznie i całkiem łagodnie.
W tym tygodniu będę przynudzał. Trochę mam do napisania o systemie wartości człowieka, który ulega coraz dalej posuniętej degradacji; trochę o samorządowym podwórku; ale też powrócę do zarzuconego tematu uzależnień i mojego spojrzenia na założenia terapeutyczne w tym zakresie. Trochę też wspomnę o moich książkach, a także o moich poglądach na takie sprawy, jak uzależnienia, choroby i kondycja ludzkiego ducha…
Słowem – nuda się zapowiada okrutna. Jeszcze gorsza niż w małej gminie na końcu świata, gdzie właśnie mój świat się zaczyna. 

16 lipca 2017

No i minął kolejny dzień

No i minął kolejny dzień i o dzień jesteśmy już starsi, o jeden dzień nam bliżej do śmierci, a może do życia prawdziwego; o jeden dzień dalej od dnia narodzin, od krzyku pierwszego na tym świecie; o jeden dzień bliżej spotkania z tymi, którzy przed nami w podróży; o jeden dzień dalej od tych, co wczoraj byli z nami; o jeden dzień bliżej do tych, z którymi będziemy jutro…
Można bez końca wyliczać, a może nie bez końca, ale od czasu do czasu warto sobie to robić.

15 lipca 2017

Myślicie czasem o tym?

Nawet nie ma mowy, żeby to jakoś poprawiał. Jest przecież sobota, weekend, więc niech leci, jak jest! 
Przyjedzie taki dzień, że umrę fizycznie, to znaczy moje serce przestanie pompować krew i wszystko co cielesne we mnie, pieprznie, tj. jeśli ciało moje jest jak domek z kart, to rozleci się albo jeśli jest zlepkiem atomów, to zlepkiem przestanie być, a stanie się tym, czym świat dookoła jest i czym było przez cały czas, tylko w zlepku będzie mu tak daleko, jak teraz do …

14 lipca 2017

Trzech Króli w lipcu?

Dzisiaj każdy dureń może się przebrać i udawać mędrca!
Ale czy mędrzec musi się w ogóle przebierać!
Nie, nie, nie zwariowałem i nie mam zamiaru święta Trzech króli obchodzić w lipcu, tak, jak swoich urodzin. Ale napiszę o Mędrcach, ponieważ ostatnio rzuciła mi się w oczy fotografia, nie pamiętam gdzie, jednego z trzech Mędrców małej gminy na końcu świata. a dopóki depczę tę polską ziemię moimi stopami, to będę pisał, co widzę, myślę i przeżywam.
No i tak sobie pomyślałem przy okazji spoglądania na tę fotografię jednego z gminnych mędrców, że ksiądz proboszcz parodię robi ze święta, a nie odtwarza historię.

12 lipca 2017

Wieś śpiewa i tańczy!

Wieś śpiewa i tańczy to takie określenie na coś tam, co jest poniżej krytyki, co jest bez gustu, charakteru, wyrazu; co jest bezpłciowe i nieokreślone, jak tytułowa pulp fiction, czyli jakaś tam masa lejąca się przez palce, lepka, bez konkretnej formy, zmyślona...
Znalazłem się właśnie w miejscu, szkoda, że to miejsce, gdzie mój świat się zaczyna, o którym nie mogę nawet powiedzieć: Wieś śpiewa i tańczy!
Aż ciśnie się na usta filmowa NUDA z kultowego filmu! 

Odszczekuję...

Nie, nie odszczekuję tego, że umieram, bo, istotnie, umieram codziennie, codziennie bliżej mi do wielkiej podróży. 
Mam, jak każdy, wykupiony one way ticket i nie ma mowy o zmianie terminu wyjazdu. 
Dobrze, że nie wiem, kiedy przyjdzie mi w drogę ruszyć!
Póki co, cieszę się, że zdążę odszczekać to, że nie doceniłem wodza małej gminy i napisałem, że nie przyłożył ręki do modernizacji nawierzchni na drodze powiatowej na terenie mojej gminy na końcu świata, gdzie mój świat się zaczyna.
Przyłożył rękę, przyłożył! 
Władze samorządowe małej gminy partycypują w kosztach wykonania tej inwestycji!
Tak trzymać, wodzu!
Tak trzymać!
Cieszę się!
A ja następnym razem sprawdzę sto razy, zanim coś palnę! 
Obiecuję!

Pozdrawiam! 

Umieram...

Ale jeszcze nie umarłem. 
Tylko spokojnie! 
Pomyślałem sobie, że jeśli chcę napisać o czymś, co przeżyłem wczoraj, to tak, jakbym pisał o przeżyciach człowieka, który umarł.
Nie będzie już nigdy mnie z wczoraj. Będę z wczoraj już tylko wspomnieniem.
Dlatego właśnie stwierdzam, że umieram!
Ale umieram też, gdy ktoś mnie publicznie oszukuje. Jak np. miałem się poczuć dzisiaj, gdy dowiedziałem się, że przeczytałem w gminnej gazetce, iż miasteczko moje pięknieje, ponieważ władze samorządowe zimą nie śpią i upiększyły miasteczko moje znakami informacyjnymi na skrzyżowaniach ulic.
Znajomy mi na to, co ty pierzysz, człowieku?

Ale nowina...

Ponieważ jestem tu na chwilę i chcę jak najwięcej dowiedzieć się, co też w małej gminie piszczy, czytam uważnie wspomnianą już wcześniej gazetkę gminną, Nowiną Stawiskowską zwaną i dostępną w sieci.
Pomyślałem przy tym, że teraz jakiś niewielki cykl, kilka wpisów, o tym, co widzę tutaj, to jest w małej gminie na końcu świata, gdzie mój świat się właśnie zaczyna.
Z tej właśnie gazetki, z rubryki „Od Wydawcy” dowiedziałem się, że tegoroczna Wielkanoc już za mną, że dni są coraz cieplejsze i dłuższe, że krajobrazy się zielenią i że przyroda budzi się do życia, i napełnia chęcią do ciężkiej pracy na gminnej niwie…
Dowiedziałem się, że zimą nie ma „grubszych” prac remontowych, choć i tak nie wiem, jakie to są „grubsze” czy „chudsze” prace remontowe i czy od „chudszych” prac remontowych zima jest też okresem odpoczynku!

10 lipca 2017

Samorządowe impresje

Na emigracji podglądałem rozwiązania pewnych społecznych problemów w małych społecznościach.
Ogólnie Anglia mi nie leży, ale można w tym kraju podpatrzeć niektóre rozwiązania w załatwianiu spraw czy ułatwianiu ludziom życia i spróbować je przenieść na grunt Polski. W sumie to na tym polega rozwój.
A wszystko z myślą o ewentualnych przyszłorocznych wyborach samorządowych.
Tak sobie myślę, że dzisiaj w gminie panuje taki marazm, tak bardzo wiele się robi, żeby nic konkretnego nie robić, że trzeba koniecznie wystartować i choć na chwilę rozruszać gminne towarzystwo.
Może w końcu obudzą się obecnie rządzący i wymyślą coś, co znajdzie uznanie w oczach wyborców i co będą mogli zaliczyć na swój plus. No i zrealizują choć po części obietnice z poprzedniej kampanii wyborczej.
Mieszkańcy małej gminy na końcu świata, gdzie świat się właśnie zaczyna pamiętają chyba obietnice obecnie panujących.

9 lipca 2017

PRL to pikuś...

Podoba mi się w gazetce gminnej pomysł rubryki Kalendarz świąt nietypowych. Natomiast już sama zawartość tej rubryki pozostawia wiele do życzenia.
Oczywiście wszystko w jak najlepszym porządku, jeśli zestawimy nietypowe święta tam publikowane ze świętami dostępnymi w Nonsensopedii, czyli Polskiej encyklopedii humoru, dostępnej w sieci (http://nonsensopedia.wikia.com/wiki/Kalendarz_%C5%9Bwi%C4%85t_nietypowych).
Wiemy jednak, że nie wszystko, co w sieci ukazuje się, jest do małpowania, ponieważ czasami można przedrukować głupotę i pod nią się podpisać. Żeby świadomie korzystać z bogactwa, jakie daje Internet, trzeba mieć trochę wyobraźni, która chociaż po części pomoże nam oddzielić ziarno od plew.

Boże, kto to pisał?

Nie wiem, kto pisze teksty do gazetki gminnej Nowina Stawiskowska i chyba dobrze, że nie wiem, tym łatwiej będzie mi pisać o głupotach, które tam można znaleźć. Nie wiem też czy nowy wódz małej gminy akceptuje te teksty, ale nie wyobrażam sobie, że nie. A zatem to, co tam głupiego znaleźć można, to i sprawka wodza nowego.
Nie wiem, kto teksty pisze, ponieważ nikt się pod nimi nie podpisuje, co akurat mogę zrozumieć, ponieważ trudno podpisywać się pod takimi rewelacjami, jak ta, którą ogłoszono na końcu tekstu „Konferencja w Stawiskach w sprawie budowy drogi S61”:
Nigdy zatem nie było tak blisko od realizacji „drogi z prawdziwego zdarzenia” w pobliżu naszych Stawisk.
Podpisano UM Stawiski, czyli nie wiadomo kto pisał ten tekst.

8 lipca 2017

Na wieki wieków...

Nie poprawiam nic poniżej. Niech to idzie, jak jest. I tak do tematu wrócę!
Przeglądając ostatni numer Nowiny Stawiskowskie, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że nowy wódz ma osobistego fotografa, bądź kogoś, kto jeździ za nim wszędzie i go fotografuje, żeby uwiecznić pracowitość i mobilność wybrańca samorządowego. Zatem jeśli to nie jest osobisty fotograf, to jest z pewnością jakiś wielbiciel wodza gminy.
Nie sposób bowiem założyć, że w każdym miejscu, gdzie wódz się znajduje, przypadkowy fotograf jemu właśnie robi zdjęcia. Zaznaczmy jednak z naciskiem, że nie jest to wykluczone.

7 lipca 2017

Wodzu, do roboty!

Wczoraj miałem kiepską końcówkę dnia urodzin. Cały dzień pięknie się układał, łącznie z pogodą. Ale wieczorem, kiedy wracałem byłem z Łomży i postanowiłem się zatrzymać przy jednym z miejsc pamięci na terenie małej gminy na końcu świata, gdzie świat się właśnie zaczyna, cały świąteczny czar prysł.

6 lipca 2017

Proszę o pomoc...

A co mi tam!
W dniu urodzin mogę sobie pozwolić na luksus świadomej złośliwości i popiszę trochę złośliwości.
Ktoś, kto mnie czyta, pomyśli pewnie, akurat, w dniu urodzin, drań jest złośliwy dużo częściej niż 365 dni w roku! Jeśli tak, to pewnie robię to nieświadomie, a dzisiaj pozwalam sobie na złośliwość świadomie!
Muszę Was prosić o pomoc w rozwikłaniu pewnych samorządowych zagadek, ponieważ w sieci żadnej odpowiedzi ani podpowiedzi nie znajduję, a komisja rewizyjna w małej gminie udaje, jakby nic się nie stało, zresztą cała reszta rajców gminnych też nie wspomina ani słowem o tych sprawach.

5 lipca 2017

Krople Słów czy Miłości?

Żeby to poniekąd mieć z głowy i żeby nikt nie powiedział, że wymyślił to pierwszy, choć i ja pierwszy pewnie nie jestem. Wszak wszystko już było pod słońcem!
Ale mnie w mojej niewiedzy wydaje się, że „Krople” to ja wymyśliłem, a są to takie właśnie krople rozmów, które mogą zawsze pojawić się miedzy osobami będącymi bliżej niż blisko siebie!
Część już wrzuciłem na fb, ale nie będę tego kontynuował i postanowiłem wrzucić to na blogu na raz. Może komuś, do czegoś się przyda. A i niewykluczone, że komuś może się spodobać!

4 lipca 2017

... gdzie świat się zaczyna?

Tylko dzieci i młodzi potrafią sprawić, że najgorsze zadupie zmienia się w światowe city! Trzeba o tym nieustannie pamiętać!
W piątek, 23 czerwca (Już minął ponad tydzień!?) miałem szczęście być na zakończeniu roku szkolnego w miejscowym gimnazjum.
Pominę uroczystość oficjalną, do której mam wiele zastrzeżeń, nie organizacyjnych, ale do zachowania samorządowych oficjeli, którzy naprawdę czasami zachowują się jak buraki z zadupia. Żeby przy wręczaniu nagród młodym, zdolnym i pracowitym ludziom nie powiedzieć do nich słowa, nie wyrazić podziwu, nie pogratulować? Żenada! Po trzykroć żenada!
Pominę to zatem, ponieważ szkoda czasu i przejdę do części artystycznej przygotowanej i przedstawionej przez gimnazjalną młodzież.
Przyznam się, że tęskniłem za takimi chwilami – poetycki nastrój, okruchy filozoficznych rozważań o życiu, jego przemijaniu i kruchości chwil, okraszone to fragmentami subtelnych piosenek.
Wszystko to w wykonaniu młodzieży. Wspaniali młodzi ludzie, nieskażeni manierą, cudownie naturalni, niesamowicie oryginalni…
Prawdziwa uczta dla ducha nurzającego się przez jakiś czas w kapitalistycznym materializmie i ludzkiej pogoni za mamoną!
To wszystko nie tylko przypomniało mi, jak bardzo brakowało mi takich klimatów, ale też jeszcze raz utwierdziło w tym, że wymyśliłem swego czasu naprawdę trafne określenie prowincji czy zadupia – prowincja/ zadupie to miejsce na końcu świata, gdzie świat się właśnie zaczyna.
U mnie to było o małej gminie – mała gmina na końcu świata, gdzie świat się właśnie zaczyna.
Piątkowy występ gimnazjalnej młodzieży z małej gminy, gdzie świat się właśnie zaczyna, jeszcze raz potwierdził, że to nie miejsca określają ludzi, ale ludzie miejsca… nawet na zadupiu można zrobić takie rzeczy, że tzw. city może co najwyżej szczękę z ziemi podnieść.
Powiem Wam, fajnie jest znaleźć się na końcu świata i jeszcze raz, choćby przez chwilę, się przekonać, że to świata początek! Dorośli powinni się nieustannie uczyć od dzieci i młodych. No może nie uczyć, ale nieustannie sobie przypominać, że byli dziećmi i młodzi!
Zauważam przy tym, jak dużo tu jest do zrobienia!
Wierzcie mi, nic tak nie wyostrza spojrzenia na pewne sprawy, jak wygnanie na obczyznę i jakaś tam dłuższa nieobecność na swoim podwórku!
PS

No i cieszę się, że ominął mnie rok tego obecnego gminnego raju. Nie ukrywam, że jeszcze chętnie wyjadę. Jeszcze wyjadę na jakiś czas, ponieważ muszę jeszcze tego i tamtego się nauczyć, ale wrócę tu w odpowiednim czasie i zakręcę swoje koło fortuny. Zobaczymy, na jakim polu się zatrzyma! 

Wódz małej gminy na premiera

Dzisiaj swoją Małą Ojczyznę widzę tak – na tronie umieszczono marionetkę, którą porusza kilku kardynałów Richelieu!
Kto nie ma pojęcia o budowaniu w szerokim tego słowa rozumieniu, nie powinien w ogóle pchać się do samorządu. Życie zna jednak przypadki, że tacy właśnie ludzie w samorządzie funkcjonują…
Dług publiczny w Polsce przekroczył już bilion złotych, ale rządzący mówią, żeby zachować spokój! Tymczasem w małej gminie na końcu świata, gdzie świat się właśnie zaczyna, chwali się, że oddłuża gminę.
Może ktoś mi wyjaśni stan umysłu takiej osoby?

2 lipca 2017

Młot na... świadków...

Nawet znajomość na pamięć całej Biblii nie zastąpi w dyskusji tego, co w kwestii wiary dyktuje człowiekowi serce jego! I o tym głównie trzeba mówić, rozmawiać, dyskutować…
Boimy się nieznanego, niepewnego… boimy się na przykład tego, że ktoś może nas ośmieszyć, zadając pytanie, na które nie znamy odpowiedzi, a którą to odpowiedź jesteśmy z jakiejś tam racji zobligowani znać.
Zauważyłem, że wielu moich znajomych, katolików, jam tez katolik, bo mnie tak rodzice ochrzcili itd. Nie myślę o zmianie wyznania, ponieważ to nie wyznanie decyduje o tym, jakiej jakości jest wiara moja i czy góry dzięki niej potrafię przenosić… 

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...