28 stycznia 2019

Demony czy brak aniołów?


Może to nie są demony. Może to tylko brak aniołów. A anioł odleciał od Matki Joanny i oto została sama ze sobą. Może to tylko własna natura człowieka.
A jeżeli Szatan stworzył świat? Bo jeżeli Pan stworzył świat, to dlaczego jest na nim tyle złego?
Kiedy Szatan może posiąść duszę ludzką?
Gdy człowiek mocno kocha.
Jakaż miłość do Szatana?
Miłość jest na dnie wszystkiego, co się na świecie dzieje. Mocna jest miłość – jak śmierć!

Kto Matkę Joannę od Aniołów czytał albo oglądał ekranizację opowiadania, z pewnością przypomina sobie ten dialog pomiędzy księdzem – egzorcystą a żydowskim rabinem.
Jestem już w takim wieku, że subiektywizm w ocenie sytuacji czy ludzkiego zachowania i wartościowania innych, można zrzucić tylko na karb głupoty człowieka. Świadczyłoby to również o tym, że zmarnowałem życie, nie nauczyłem się niczego. Nie chcę, abym o sobie tak myślał, dlatego nie pozwalam już sobie na subiektywizm. Szczerze staram się – nie zawsze jednak wychodzi. Zwłaszcza wtedy, gdy emocje dochodzą silnie do głosu. Któż jednak ze śmiertelnych emocjom nie podlega?
Dlatego pewnie zareagowałem (być może dość obcesowo) w dwóch przypadkach, które za chwilę opiszę. Pierwsze zdarzenie miało miejsce jakiś niedługi czas temu. Jeśli pisze „niedługi”, to z pewnością nie upłynął jeszcze rok od zdarzenia. Jeden z moich znajomych – zwycięzca ostatnich wyborów samorządowych w trakcie wymiany zdań powiedział: ‑ Najważniejsze, że ten i ten nie wygrał.
‑ Właśnie potwierdziłeś, że z ciebie taki Polaczek, co cieszy się z tego, że ktoś tam inny przegrał, że komuś się noga powinęła w zamiarach, że komuś, coś nie wyszło… Wszystko to sprawia ci radość. Ciesz się, że ty wygrałeś i zrób teraz wszystko, żeby ci, co za tobą, nie byli rozczarowani. Jeśli tak będziesz gadał, to z pewnością będą. Skup się więc na robocie i nie pieprz jak potłuczony – bez ceregieli żadnych wypaliłem wprost.
Ponieważ dobrze się znamy, znajomy się nie obraził, ale rozmowa dalej nie kleiła się wcale.
Drugie zdarzenie miało miejsce kilka dni temu. Stojąc w sklepowej kolejce, dostrzegłem znajomego. Funkcyjnym ten znajomy stał się ostatnio w gminie. Zauważywszy mnie, podszedł się przywitać, a przy tym głośno powiedział:
‑ Chcieliście takiego wodza, to macie podwyżki.
Nie mogłem zrozumieć, dlaczego akurat to powiedział, czym wcale się nie zdziwiłem, ponieważ o sens w myśleniu nie podejrzewam człowieka. Nie wiem też, skąd mi się wzięła dość cięta odpowiedź. Sprawy gminne nie zajmują mnie wcale.
‑ Wódz nie głosuje podwyżek, tylko je proponuje, a głosowanie właśnie należało do ciebie! – odpowiedziałem głośno, aby wszyscy słyszeli.
‑ No właśnie – odezwał się młody mężczyzna stojący przede mną w kolejce, zwracając się do funkcyjnego – miałeś okazję się sprzeciwić takiemu rozwiązaniu. – Następnie odwrócił się do mnie i spytał – Mógł się sprzeciwić, prawda?
‑ Oczywiście, że mógł, ale czy to zrobił?
Nie było jednak okazji, żeby się o tym przekonać, bo złotousty funkcyjny szybciutko opuścił sklep.
Ludzie mali, nikczemni, karłowaci duchem… W chwilach, gdy przytrafia się takiemu człowiekowi zajmować jakieś stanowisko albo piastować funkcję, wyłazi na wierzch prawdziwa jego natura – Co złego, to nie ja! – to takie polskie przysłowie. Dużo prawdy przysłowia o nas w sobie kryją!
 Jak mantrę powtarzam słowa zmarłego księdza Tischnera – Kogo Bóg chce ukarać, temu rozum odbiera! – i widzę jak wielu ludzi Bóg tak właśnie karze. Może karze nas za to, że brak w nas Jego aniołów, a miejsca dla demonów mamy w sobie w nadmiarze? Tylko, myśląc jak rabin – przywołany wcześniej – demony to też przecież aniołowie są. A może z aniołami podobnie jest jak z ludźmi – świat ducha i materii uzupełniają się wszak. O ile tylko pierwszy bez drugiego przetrwa, tak drugi bez pierwszego martwym jest straszliwie!
Wyszedłem – kilka dni wstecz – wieczorem z domu na spacer. Spotkałem znajomego – nie lubię takich spotkań. Nie lubię, gdy niektórzy nie chcą się wyrwać na wolność, nie silą się na wolność i tkwią w swoich więzieniach nawyków, nałogów. Wiem, że to nie jest proste, ale trzeba próbować. Prosił mnie znajomy, żebym go wspomógł trochę. Widocznie chciał się dobić... Wspomogłem go – nie pomogłem! Zaliczyłem porażkę! Całą powrotną drogę tylko o tym myślałem. Ostatni raz – powtarzałem. Skrzypienie śniegu pod butami, dogłos modlitw z pobliskiego kościoła nad głową, pusto dookoła, dookoła biało. Nie pamiętam dokładnie, w którą część mszy się wdarłem, pamiętam, że pomyślałem – to może być ratunek – każdy sposób jest dobry, żeby się chociaż na chwilę porwać na wolność prawdziwą – nieważne są miejsce i czas!
Przypadek to sprawił, że w tej właśnie chwili, podczas tego pisania natrafiłem na myśl Ludwiga Feuerbacha – nie znalem jej wcześniej i wcześniej nie widziałem, nie wiedziałem nic o tym filozofie – Prawda jest niemoralnością w naszych czasach – czy efekt działania może aniołów z pobliża?
Obiektywizm, na który się wysilam, nakazuje mi co dzień widzieć w moich staraniach, że Kain, Brutus, Judasz, Raskolnikow, Lord Jim… wciąż żywi są we mnie z tym, czego żałowali. Czy był to efekt demonów, czy tylko brak aniołów?
Zabrzmiało to jak spowiedź! - Chcę być niemoralny, jeśli niemoralność ma prawdę oznaczać! - Niech każdy myśli, co chce!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...