13 czerwca 2018

Mój rachunek (B)...


To „A” i to „B” z tytułów ostatnich wpisów, to nawiązanie do tego powiedzenia znanego, że gdy powiedziałeś „A”, to nie uciekaj przed „B”, nawet gdyby to miało cię po kieszeni uderzyć! To można odnieść do tego, że gdy już komuś tam drzwi otwieramy to wtedy nie wolno nam ich zamykać, tylko człowieka wysłuchać, jak trzeba to nakarmić, jeśli spragniony to wtedy kubek wody mu podać. To będzie prawdziwe „B”, po „A” – drzwi otwarciu!

Przypomniałem sobie, jak kiedyś to byłem wodzem małej gminy na końcu świata, gdzie świat się właśnie zaczyna i postanowiłem zrobić remont podłogi w jednej z remiz strażackich. Ponieważ wychodziłem z założenia, że trzeba koniecznie swoim fachowcom pomagać, zatem zakupiłem materiał (na tyle było w budżecie) i zleciłem robotę lokalnemu specowi. Zleciłem ją trochę na zaś – jak to mówią tubylcy – bo w budżecie w tym miejscu nie miałem już ani grosza. Pomyślałem jednak, że radni zrozumieją i tych złotych parę przesuną mi w swoim czasie. Myliłem się jednak okrutnie co do ludzkiej dobroci i rozsądku w myśleniu. W radzie miałem wtedy zdecydowaną mniejszość i przy głosowaniu którymś nie przeszło mi przesunięcie. Robotę wykonano i trzeba było zapłacić. Powiedziałem „A”, to teraz trzeba było powiedzieć niechybnie „B” – wypłaciłem specowi za wykonaną pracę po mojej wypłacie i zapomniałem o sprawie!
Wracam powoli do zaleceń z broszurki, jaką ostatnio otrzymałem od kaznodziejów wędrownych świadkami Jehowy zwanych. Wracam do zaleceń, które z pewnością przyczyniają się do tego, że człowiek czuje się szczęśliwy, ale na co dzień jakoś tego nie zauważa.

Zachować umiar w nawykach
To zdaje się być podstawa do w miarę zdrowego życia, choć nie jest to całkiem pewne, ale na pewno nie szkodzi. Nie szkodzi też wtedy, gdy nasze pieprzone nawyki, jak choćby plucie pod nogi wypierniczymy z życia.
Powyższa zasada sprowadza się też do tego, żeby żyć w miarę świadomie, a nie jak jakiś automat, jak jakaś maszyna, co dzień w dzień to samo zapala odtąd - dotąd i wcale przy tym nie myśli. 
Trudno w wyścigu szczurów, jaki nam świat serwuje, o taką świadomość ciągłą.

Nie zatruwać organizmu
Tutaj to mnie złapali z moimi nałogami, ale kto bez nałogów, niech wali we mnie pałą! 
Każdy pieprzony nałóg – gorzała, fajki, zakupy, obgadywanie bliźnich, kłamanie na zawołanie, zakłamanie i co tam… - jest strasznie do d-py! Nie ma tu nic pomiędzy! Do d-py jest i już. Choć nie wszystkie nałogi zatruwają organizm, ale te co łeb ryją, są też wcale nie cacy! 
Z drugiej tak strony patrząc i mieć świadomość tego, co na co dzień zjadamy, to trudno tu o sukces! Tym bardziej trudno wtedy o stan jakiejś szczęśliwości!

Uważać swoje ciało i życie za cenne dary
Co do swojego życia, to jestem tego zdania, że zostało mi dane i będzie w czas odebrane. Nie mam żadnego wpływu na to, ile pożyję, ale mam trochę wpływu na jakość tego procesu.
Nie podoba mi się w tej zasadzie „swoje”. Jeśli o ciało idzie, to tylko bez przesady, bo jeśli zaczniemy traktować je jako cenne, to potem widać czasami, co z tego wychodzi – jakieś stwory okropne w efekcie poprawek. Do tego czy ktoś chromy albo ze zdeformowaną twarzą powinien też uważać swoje ciało za cenny dar? Z pewnością - w głębokim rozumieniu... 
Ciało - ten twór materialny - jest o tyle istotne, jest o tyle ważne, że jest naczyniem duszy. Poza tym to zlepek atomów, które rozsypią się kiedyś. Przesadne zatem poświęcanie czasu na jego pielęgnację, upiększanie, poprawki… – to przejaw głupoty.
Gdyby w tej zasadzie zamiast słowa „swoje”, pojawiło się „każde”, to by już brzmiało, że hej! Byłoby wtedy w treści pełno szacunku dla innych stworzeń żyjących, nie tylko dla człowieka!
Powinni to przemyśleć autorzy tej zasady, bo w takim brzmieniu to tylko wbija ludzi w egoizm.

Kontrolować negatywne emocje
To każdy psychiatra powie, a psycholog potwierdzi. Łatwo jednak powiedzieć, a gorzej wykonać. Powiedzmy, oglądam mecz piłki nożnej, choćby wczoraj z … (nieważne) – przeciwnik dość słaby, a komentator w skowronkach, bo polskie orły właśnie wygrały ileś tam do zera. Komentatorzy pieją, że oto w super nastrojach teraz trzeba nam czekać na mundial i naszych sukcesy.
I weź tu, człowiecze mały, kontroluj swoje emocje – negatywne, a jak! Jakie bowiem emocje może w człowieku wzbudzić takie głupie gadanie?
Gdy z wcześniejszego meczu ledwie remis wywieźli, to wtedy szukano tłumaczeń, że ciężkie treningi, że trzeba w meczu trenować nawet oblężenie (swojej bramki przez przeciwnika), na siłę wytłumaczyć bardziej niż kiepską grę. A kiedy słabszemu dokopią, to wniebogłosy zachwyty.
Cholera by to wzięła, jacy my głupi jesteśmy!
Nie da się żyć szczęśliwie i telewizję oglądać! Nie da się też bez nerwów oglądać publicznej t-wizji. Dlatego tak pewnie rzadko patrzę na szklany ekran i wybieram dokument albo jakiś tam film.
Na pewno byłbym szczęśliwszy, mieszkając na jakimś Zadupiu – Zadupiu przez duże Z – samiusieńki jak palec!

Starać się koncentrować na tym, co pozytywne
To brzmi jak z jakiegoś treningu pozytywnego myślenia. Nie ma się jednak czemu dziwić, ponieważ pisali to chrześcijanie. Religia zaś chrześcijańska i przesłanie Chrystusa to przecież Dobra Nowina, Szczęśliwa Nowina, to religia radosna, a nie dla smutasów, choć nawet i w radości trzeba zachować umiar. 
Do tego można stwierdzić, że wszelkie mądrości trenerów od sukcesu jednostki to kopia tego, co było!

Rozwijać odporność psychiczną
To trzeba koniecznie robić, bo ten świat i światowcy robią dosłownie wszystko, żeby ludzi zwariować, ogłupić, otumanić. Ilu już się poddało? Tego nikt dzisiaj nie wie. I płyną ludziska bezwolnie, nie wiedząc, dokąd i po co.
Dzisiaj to chyba najlepiej mają ci, co nie myślą, nie analizują świata, w którym żyją albo myślą od święta, a w codziennej wędrówce poza zyskiem dla siebie, mają wszystko gdzieś!

Wybaczyć sobie
To podstawa i punkt wyjścia do tego, żeby umieć naprawdę i szczerze wybaczać innym. W ogóle – moim zdaniem – wszystko zaczyna się od nas i od tego jak my siebie traktujemy. Nie będzie kochał bliźniego ten, co siebie nie kocha; nie będzie zadowolony ktoś z pracy innych, gdy z pracy swojej nie jest. Wszystko ma swój początek i koniec w głowie człowieka. I właśnie w mojej głowie pojawia się myśl – dość!
*

Wychodzi z powyższego, że być powinienem szczęśliwym. A skoro powinienem, to czemu tak się nie czuję?
Pewnie dlatego, żem dureń, zanurzony w materii i marnych doczesnych sprawach!
A może trzeba poczekać, bo szczęście czeka za rogiem?!
Trzeba cierpliwym być – wszystko w swoim czasie!
I jeszcze o tym – jak dobrze czasem z kimś zagadać. Gdyby nie miłe panie – wędrowne głosicielki – pewnie w codziennym zamęcie nie pomyślałbym nawet o tym, co rozważyłem kolejny raz w swoim życiu.
Z drugiej strony to wszystko, o czym wyżej wspomniałem, jest takie oczywiste, że aż strach o tym pisać. 
Jednak dzisiaj jest tak, że to, co oczywiste, że to, co najprostsze i dla nas odpowiednie, jest strasznie zapomniane na nasze własne życzenie!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...