To „A” i to „B” z
tytułów ostatnich wpisów, to nawiązanie do tego powiedzenia znanego, że gdy
powiedziałeś „A”, to nie uciekaj przed „B”, nawet gdyby to miało cię po
kieszeni uderzyć! To można odnieść do tego, że gdy już komuś tam drzwi
otwieramy to wtedy nie wolno nam ich zamykać, tylko człowieka wysłuchać, jak
trzeba to nakarmić, jeśli spragniony to wtedy kubek wody mu podać. To będzie
prawdziwe „B”, po „A” – drzwi otwarciu!
Przypomniałem sobie,
jak kiedyś to byłem wodzem małej gminy na końcu świata, gdzie świat się właśnie
zaczyna i postanowiłem zrobić remont podłogi w jednej z remiz strażackich.
Ponieważ wychodziłem z założenia, że trzeba koniecznie swoim fachowcom pomagać,
zatem zakupiłem materiał (na tyle było w budżecie) i zleciłem robotę lokalnemu
specowi. Zleciłem ją trochę na zaś – jak to mówią tubylcy – bo w budżecie w tym
miejscu nie miałem już ani grosza. Pomyślałem jednak, że radni zrozumieją i
tych złotych parę przesuną mi w swoim czasie. Myliłem się jednak okrutnie co do ludzkiej
dobroci i rozsądku w myśleniu. W radzie miałem wtedy zdecydowaną mniejszość i
przy głosowaniu którymś nie przeszło mi przesunięcie. Robotę wykonano i trzeba
było zapłacić. Powiedziałem „A”, to teraz trzeba było powiedzieć niechybnie „B”
– wypłaciłem specowi za wykonaną pracę po mojej wypłacie i zapomniałem
o sprawie!
Wracam powoli do
zaleceń z broszurki, jaką ostatnio otrzymałem od kaznodziejów wędrownych
świadkami Jehowy zwanych. Wracam do zaleceń, które z pewnością przyczyniają się
do tego, że człowiek czuje się szczęśliwy, ale na co dzień jakoś tego nie
zauważa.
Zachować
umiar w nawykach
To zdaje się być
podstawa do w miarę zdrowego życia, choć nie jest to całkiem pewne, ale na
pewno nie szkodzi. Nie szkodzi też wtedy, gdy nasze pieprzone nawyki, jak
choćby plucie pod nogi wypierniczymy z życia.
Powyższa zasada
sprowadza się też do tego, żeby żyć w miarę świadomie, a nie jak jakiś automat,
jak jakaś maszyna, co dzień w dzień to samo zapala odtąd - dotąd i wcale przy tym
nie myśli.
Trudno w wyścigu
szczurów, jaki nam świat serwuje, o taką świadomość ciągłą.
Nie
zatruwać organizmu
Tutaj to mnie złapali z
moimi nałogami, ale kto bez nałogów, niech wali we mnie pałą!
Każdy pieprzony nałóg –
gorzała, fajki, zakupy, obgadywanie bliźnich, kłamanie na zawołanie, zakłamanie
i co tam… - jest strasznie do d-py! Nie ma tu nic pomiędzy! Do d-py jest i już. Choć nie wszystkie nałogi zatruwają organizm, ale te co łeb ryją, są też wcale nie cacy!
Z drugiej tak strony
patrząc i mieć świadomość tego, co na co dzień zjadamy, to trudno tu o sukces!
Tym bardziej trudno wtedy o stan jakiejś szczęśliwości!
Uważać
swoje ciało i życie za cenne dary
Co do swojego życia, to
jestem tego zdania, że zostało mi dane i będzie w czas odebrane. Nie mam
żadnego wpływu na to, ile pożyję, ale mam trochę wpływu na jakość tego procesu.
Nie podoba mi się w tej
zasadzie „swoje”. Jeśli o ciało idzie, to tylko bez przesady, bo jeśli
zaczniemy traktować je jako cenne, to potem widać czasami, co z tego wychodzi –
jakieś stwory okropne w efekcie poprawek. Do tego czy ktoś chromy albo ze
zdeformowaną twarzą powinien też uważać swoje ciało za cenny dar? Z pewnością - w głębokim rozumieniu...
Ciało - ten twór materialny - jest o tyle istotne, jest o tyle ważne, że jest naczyniem duszy. Poza
tym to zlepek atomów, które rozsypią się kiedyś. Przesadne zatem poświęcanie czasu na jego
pielęgnację, upiększanie, poprawki… – to przejaw głupoty.
Gdyby w tej zasadzie
zamiast słowa „swoje”, pojawiło się „każde”, to by już brzmiało, że hej! Byłoby
wtedy w treści pełno szacunku dla innych stworzeń żyjących, nie tylko dla
człowieka!
Powinni to przemyśleć
autorzy tej zasady, bo w takim brzmieniu to tylko wbija ludzi w egoizm.
Kontrolować
negatywne emocje
To każdy psychiatra
powie, a psycholog potwierdzi. Łatwo jednak powiedzieć, a gorzej wykonać.
Powiedzmy, oglądam mecz piłki nożnej, choćby wczoraj z … (nieważne) – przeciwnik dość słaby,
a komentator w skowronkach, bo polskie orły właśnie wygrały ileś tam do zera.
Komentatorzy pieją, że oto w super nastrojach teraz trzeba nam czekać na
mundial i naszych sukcesy.
I weź tu, człowiecze
mały, kontroluj swoje emocje – negatywne, a jak! Jakie bowiem emocje może w
człowieku wzbudzić takie głupie gadanie?
Gdy z wcześniejszego meczu ledwie remis wywieźli, to wtedy szukano tłumaczeń, że ciężkie treningi,
że trzeba w meczu trenować nawet oblężenie (swojej bramki przez przeciwnika), na siłę
wytłumaczyć bardziej niż kiepską grę. A kiedy słabszemu dokopią, to wniebogłosy
zachwyty.
Cholera by to wzięła,
jacy my głupi jesteśmy!
Nie da się żyć
szczęśliwie i telewizję oglądać! Nie da się też bez nerwów oglądać publicznej
t-wizji. Dlatego tak pewnie rzadko patrzę na szklany ekran i wybieram dokument
albo jakiś tam film.
Na pewno byłbym
szczęśliwszy, mieszkając na jakimś Zadupiu – Zadupiu przez duże Z – samiusieńki
jak palec!
Starać
się koncentrować na tym, co pozytywne
To brzmi jak z jakiegoś
treningu pozytywnego myślenia. Nie ma się jednak czemu dziwić, ponieważ pisali
to chrześcijanie. Religia zaś chrześcijańska i przesłanie Chrystusa to przecież
Dobra Nowina, Szczęśliwa Nowina, to religia radosna, a nie dla smutasów, choć
nawet i w radości trzeba zachować umiar.
Do tego można stwierdzić, że wszelkie mądrości trenerów od sukcesu jednostki to kopia tego, co było!
Rozwijać
odporność psychiczną
To trzeba koniecznie
robić, bo ten świat i światowcy robią dosłownie wszystko, żeby ludzi zwariować,
ogłupić, otumanić. Ilu już się poddało? Tego nikt dzisiaj nie wie. I płyną
ludziska bezwolnie, nie wiedząc, dokąd i po co.
Dzisiaj to chyba
najlepiej mają ci, co nie myślą, nie analizują świata, w którym żyją albo myślą
od święta, a w codziennej wędrówce poza zyskiem dla siebie, mają wszystko
gdzieś!
Wybaczyć
sobie
To podstawa i punkt
wyjścia do tego, żeby umieć naprawdę i szczerze wybaczać innym. W ogóle – moim
zdaniem – wszystko zaczyna się od nas i od tego jak my siebie traktujemy. Nie
będzie kochał bliźniego ten, co siebie nie kocha; nie będzie zadowolony ktoś z
pracy innych, gdy z pracy swojej nie jest. Wszystko ma swój początek
i koniec w głowie człowieka. I właśnie w mojej głowie pojawia się myśl – dość!
*
Wychodzi z powyższego,
że być powinienem szczęśliwym. A skoro powinienem, to czemu tak się nie czuję?
Pewnie dlatego, żem
dureń, zanurzony w materii i marnych doczesnych sprawach!
A może trzeba poczekać,
bo szczęście czeka za rogiem?!
Trzeba cierpliwym być –
wszystko w swoim czasie!
I jeszcze o tym – jak dobrze
czasem z kimś zagadać. Gdyby nie miłe panie – wędrowne głosicielki – pewnie w codziennym
zamęcie nie pomyślałbym nawet o tym, co rozważyłem kolejny raz w swoim życiu.
Z drugiej strony to wszystko,
o czym wyżej wspomniałem, jest takie oczywiste, że aż strach o tym pisać.
Jednak dzisiaj
jest tak, że to, co oczywiste, że to, co najprostsze i dla nas odpowiednie, jest
strasznie zapomniane na nasze własne życzenie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz