21 czerwca 2018

W pętli absurdu


Gowin to dobry przykład, ale nie tylko on mówi jak ksiądz, jak nawiedzony, jakby chciał wszystkich zaczarować androgynią głosu – jego głos ni to sielski, ni anielski, żaden, także woda z ust płynąca to nie Jordan – parafrazując Herberta.
Politycy pewnie to wiedzą, przeciętny człowiek nie, a już na pewno nie wie tego zwolennik tej czy innej partii, że polityka jest przestrzenią największego absurdu. Pokrzykiwania polityków nie mają bowiem nic wspólnego z logiką i stanem rzeczywistym.

W polityce wszystkie działania podszyte są osiągnięciem celu – zyskania pewnej liczby nowych wyborców, utrzymania zwolenników, wzrost punktów procentowych poparcia, powtórzenie ewentualnego sukcesu wyborczego i utrzymanie władzy. Nie ma tam mowy o szczerości intencji. Tam, gdzie jest kalkulacja, aby osiągnąć wyznaczony cel, nie ma mowy o szczerości w słowach i czynach – są one miłym dla oka i ucha parawanem, za którym kryje się wyrachowanie.
Sytuacja, w jakiej znajduje się współczesny człowiek jest swoistą pętlą absurdu. Z jednej strony „zmuszani” lub „namawiani” jesteśmy do określenia się po jakiejś tam stronie politycznej czy społecznej barykady, z drugiej słyszymy ciągłe nawoływania do obrony wolności – rzekomo nieustannie zagrożonej przez przeciwników politycznych. To znów tam ktoś nieustannie podsuwa nam wrogów istniejącego stanu rzeczy i wymaga ich jawnego potępienia.
Polityka jest, zaiste, przestrzenią największego współczesnego absurdu i – o zgrozo – ma chyba większy wpływ na codzienne życie człowieka nawet niż religia. W tej przestrzeni absurdu poruszają się zarówno jej kreatorzy, jak i kibicujący swoim szermierzom zwolennicy lub nienawidzący ich przeciwnicy.
Ludzi starających się mówić do nas głosem androginicznym – jak to czyni wielu obecnych wielkich małej polskiej polityki – będzie przybywało. Modne jest dzisiaj takie modulowanie głosu, aby w owczej skórze spokojnie mógł ukryć charakterologiczny wilk, aby wypowiadane frazesy brzmiały jak prawda objawiona.
Podobnie jest z przestrzenią mediów, której przedstawiciele przestrzeń polityczną nakręcają i narzucają masom. Często to media odpowiedzialne są za absurdalność myślenia mas. Głupota dzięki mediom zatacza nie tylko lokalne, ale globalne kręgi.
Co jest największym absurdem obecnej polskiej polityki? Może trzy, cztery przykłady z moich obserwacji:
1.     Złamanie zasady oddzielenia sacrum od profanum – tego, co cesarskie, od tego, co boskie. Jakby samo złamanie tej zasady nie wystarczyło – dziś w dobrym politycznym tonie (w polskiej polityce) jest płaszczenie się ministrów, premiera i prezydenta przed facetem w sutannie, który ma tyle wspólnego z ewangelicznymi zaleceniami Mistrza z Nazaretu, co Szatan z Niebem; jest za to ucieleśnieniem pychy, materializmu i kłamstwa – jak w przypadku tłumaczeń na forum publicznym źródeł posiadanych dóbr materialnych. To, co robi, jest aferą Amber Gold do którejś tam potęgi – nikt jednak z tego przekrętu nikogo nie rozliczy. Założę się, że jeśli panu temu zamarzy się otwarcie nowej, konkurencyjnej dla krajowego przewoźnika, linii lotniczej, to nikt mu w tym nie przeszkodzi, a wielu ministrów chętnie pociągnie symbolicznie pierwszy samolot linii po pasie startowym. Zresztą już dzisiaj płaszczenie się prominentnych polityków przed kacykiem z Torunia osiągnęło niewyobrażalne dotychczas rozmiary.
2.  W Polsce, bez żadnych skrupułów, ureligijnia się politykę i upolitycznia religię. Widać to zarówno u politycznych, jak i kościelnych kreatorów, przez co i jedno (polityka), i drugie (religia – chrześcijaństwo – wyznanie katolickie czy prawosławie) znajdują się dzisiaj na równie pochyłej przyszłego upadku.
3.     To, że w kraju, wciąż mówi się o najuboższych i skrzywdzonych, w zawoalowany sposób piętnuje się bogatych, jednocześnie wydaje się miliony złotych z publicznych pieniędzy na ochronę jednego zwykłego posła, którego wyniesiono do rangi niekwestionowanej szarej eminencji kilkudziesięciomilionowego narodu i posiadającej władzę iście królewską. Nawet angielskie media tak nie wariują, gdy królowa Elżbieta ma problem z jakim członkiem swojego aparatu ruchu, jak polskie w obliczu zwykłego zabiegu medycznego na zwykłym przecież obywatelu. Jeden ze znajomych ostatnio mi powiedział, że takie urazy kolan najczęściej pojawiają się po zbyt długim klęczeniu na bruku w grodzie Kopernika! Coś musi w tym być!
4.     Mieszanie spraw przyziemnych, brudnych, zbrukanych z Pedagogiką Bożego Planu Zbawienia. Dzisiaj chyba tylko religijni ignoranci wierzą w to, że ojczyznę wolną i zasobną może nam zapewnić Bóg. Gdzie tutaj wcisnąć fundamentalne i jednoznaczne stwierdzenie: „Królestwo moje nie jest z tego świata”!?
Wystarczy!

Tak to w dużym stopniu za sprawą polityki, ale często i przedstawicieli Kościoła wielu z nas tkwi dzisiaj w pętli absurdu – współczucie cierpiącym miesza się ze złością, nienawiścią i hipokryzją. Gdy nie wygrywa ta partia lub grupa ludzi, której kibicujemy, w jakimś tam tańcu chocholim, jesteśmy najzwyczajniej wściekli na świat i szukamy przeciwników, którym można dokopać. Marzenia o spokoju przeplatają się ze słowną agresją i kalumniami rzucanymi na wszystkich niemyślących jak większość…
Wszystko, co prawdziwie ludzkie, staje się coraz mniej modne. Pochłania nas doczesność, przyziemność, posiadanie. Nie, może jednak odwrotnie – to my, dobrowolnie, zanurzamy się coraz bardziej w doczesności, przyziemności i pragnieniu posiadania coraz więcej.
W apokryficznej Ewangelii Filipa czytamy: Ten, którego zmuszono być niewolnikiem, będzie mógł się wyzwolić. Kto stał się wolnym dzięki łasce swego pana a sprzedał siebie samego w niewolę, nie może już stać się wolnym.
Ktoś, kto dotarł do tego miejsca, może śmiało powiedzieć: Ależ to, co pisze autor wpisu, jest czystym absurdem!
I to jest prawda!
Tkwię wciąż w pętli absurdu!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...