4 czerwca 2018

Moja Gmina


Pamiętacie polski film Marka Lechki „Moje miasto”? Ciekawy obraz. Tym, którzy nie oglądali, polecam. Wspomniałem jednak tutaj o tym tylko dlatego, aby jasne było, skąd zaczerpnąłem tytuł wpisu.
Ostatnio praktycznie nie interesuję się tym, co w gminnej trawie piszczy. Nie chcę krwi sobie psuć. Wystarczy mi w zupełności tego, czego nasłucham się od znajomych spotykanych podczas wypadów do „miasta”. Na ulicy – wiadomo –człowiek dowie się wszystkiego, że nawet na gminnym zadupiu dzieją się istne cuda. 

W związku z niektórymi rewelacjami, o jakich się dowiedziałem, postanowiłem sprawdzić na oficjalnej stronie www gminy, co tam naprawdę się dzieje. Wychodzę bowiem z założenia, że to właśnie na oficjalnej stronie www urzędu należy szukać prawdy i tylko prawdy o tym, co w tejże gminie piszczy. Nie znajdziesz tam chyba tej prawdy z tischnerowskiego powiedzenia, czyli: tys prowda albo gówno prowda (jak gorole godają)!
Zacząłem zatem krok po kroku, zakładka po zakładce, informacja po informacji sprawdzać na gminnej stronie www, co w mojej gminie się dzieje – cuda czy jeszcze tam coś. I zawołałem: ‑ Bieda! Oj bieda, straszna bieda! Nic się ostatnio nie dzieje albo jeśli się dzieje, to nic o tym nie piszą, a pisać przecież powinni, mają obowiązek chwalić się gminni notable, co robią, gdzie i jak, żeby ludzie wiedzieli i nie błądzili w gąszczu plotek i domysłów. Niech spraw swojej alkowy strzegą jak lwy, tygrysy, strzegą jak oka w głowie swoich prywatnych spraw. Niech o tym nikt i nigdzie nie pisze, bo nikt nie ma prawa, jeśli dana osoba nie chce prywatnością się dzielić. Natomiast gdy idzie o służbę, gdy idzie o działania w pracy i to w dodatku w pracy zwanej samorządem, to trzeba koniecznie pisać o każdym swoim kroku, żeby ludzie wiedzieli, gdzie i co wódz ich robi.
Tymczasem w „Aktualnościach” gminnych przeczytałem o klauzuli informacyjnej o przetwarzaniu danych osobowych i o tournee Seniorów ze „Zrękowinami”. Reszta to rocznice i doroczne święta. Takie aktualności są przecież co roku!
Natomiast w „Ogłoszeniach” przeczytałem byłem o tym, że konsultacje w sprawie żwirowni będą. Dowiedziałem się też, że dzień 31 maja to Światowy Dzień bez Tytoniu i zachodziłem w głowę, co to za wydarzenie o charakterze gminnym!
Następne ogłoszenia sprzed tygodnia czy dwóch. Zatem całkiem, całkiem aktualne. Na plus!
Do zakładki „Edukacja” może i warto zajrzeć, ale mnie przecież praca szkół tu nie interesuje, tylko praca wodza i jego aktywność.
W zakładce „Profilaktyka” ostatni wpis z października ubiegłego roku, a trzeci od góry z grudnia 2016. Dość przebrzmiałe, nieprawdaż?
Przechodzę zatem szybciutko do zakładki „Programy, Plany, Strategie”, a tam w większości programów, po naciśnięciu kursorem i magicznym kliknięciu wyświetla się bajeczne NOT FOUND, co można śmiało przełożyć na polski: NIE ZNALEZIONO!
Czy zatem tych dokumentów (niektóre straciły już swoją aktualność) nie ma? Nie wiadomo!
Przeskakuję potem do zakładki „Projekty unijne”, bo tych, jak dobrze pamiętam – zgodnie z zapowiedziami i obietnicami wyborczymi wodza, który kreował się na speca w pozyskiwaniu środków unijnych – miało być w gminie w brud! No i co? Niespodzianka! Projekt na termomodernizację kilku budynków użyteczności publicznej i projekt na cząstkę jednej drogi (jeszcze na dobre nie rozpoczętej budowy). To trochę mało, myślę, jak na fachowca od składania wniosków i pozyskiwania „darmowej” kasy z Unii!
Ale – cytując klasyka – „ciemny tłum wszystko kupi!” I wielu kupiło wodza rzekomą fachowość w pozyskiwaniu środków z zewnątrz!
W „Zarządzie Miasta Stawiski” – kolejna zakładka – od września ubiegłego roku też nic się nie dzieje. A może się i dzieje, tylko Zarząd publicznie, w skromności swojej, chwalić się przed innymi nie chce! Może członkowie Zarządu zapomnieli byli, że skoro już tam są, powinni ludziom mówić, co w ramach zarządu robią lub co zrobić planują.
Podobnie w zakładce „Organizacje pozarządowe” – od września 2017 roku cisza, jak makiem zasiał.
No i w swojej wirtualnej podróży po zakładkach na www gminy mojej dotarłem wreszcie do końca, czyli do zakładki „Rewitalizacja”. A tam – nie, to niemożliwe! – ostatni wpis z sierpnia ubiegłego roku. A wcześniej zaproszenie wodza na jakąś tam konferencję z lipca 2017.
Ciśnie się zatem na usta słynna „rejsowa” NUDA! Ciśnie się, jak cholera i cisnąć nie chce przestać!

Ktoś, kto – jak ja – nie ma możliwości wypuścić się do „miasta”, powłóczyć po ulicach i pogadać z ludźmi, tylko musi bazować na oficjalnych informacjach np. z gminnej www strony, niechybnie dojdzie do przekonania, że w małej gminie na końcu świata strasznie mało się dzieje i że to straszne zadupie.
Nie nazwiemy przecież gminnym wydarzeniem kolejnego (cichaczem) wypadu wodza z oldbojami na Litwę – przecież nie w celu grania na zielonej murawie, w konkretnej formacji czy na konkretnej pozycji przeciwko litewskim rodakom!
Nie można też samorządowym sukcesem nazwać tournee Seniorów ze swoim spektaklem, choć to bardzo cieszy, ale samorządowym sukcesem nie jest.
Zastanawia mnie jedno, gdy gadam z tym czy tamtym. Wszyscy moi rozmówcy są dziwnie zrezygnowani. Jakby im było wszystko jedno – Dzieje się coś czy nie! Jakby to mieli gdzieś, że, w sumie, nic się nie dzieje!
Zdaję sobie sprawę, że tak sytuacja niektórych ludzi usypia, marazmem prószy po oczach. Nie wolno tracić czujności. Nie wszyscy są tym nic się niedzianiem znudzeni czy zniesmaczeni. Ci, którzy mają o sobie mniemanie wielkich tej gminy, mniemanie wielkich małego gminnego świata – wszechświata , wykonują już ruchy i przygotowują się do jesiennej batalii, wyborami zwanej. Nie wiem tylko czy obecny wódz jest świadomy tego, że te planowane działania bynajmniej nie mają na celu umocnić jego pozycji i zagwarantować mu ewentualną reelekcję. Nie wiem czy wódz obecny zdaje sobie sprawę, że ci, co go dziś otaczają, planują boleśnie go kopnąć!
Zresztą to trudno wyczuć, co wódz wie, czego nie wie. Często publicznie tak mówił, jakby wiedział wszystko. Zostawmy zatem wodza, niech on się martwi o przyszłość! Chociaż powinien wiedzieć, że trzeba głównie żyć chwilą!
Jeszcze może o tym – o samorządzie gminnym. Gdy analizuję zachowanie obecnych władz gminnych – wodza i radnych gminnych – to ciągle przychodzi mi na myśl przypowieść biblijna, o tym, jak ślepiec ślepca prowadzić postanowił. Jak to się kończy – wiemy. We władzach samorządowych mojej gminy, zaiste, nie wiadomo, kto owcą, a kto pasterzem, kto wilkiem w niewinne owcze runo odzianym, a kto biedną owieczką i tu przysłowie ludowe: Czemuś biedny? Boś głupi! Czemuś głupi? Boś biedny!
I teraz już całkiem moje: Tam, gdzie brakuje pieniędzy, ale nie brakuje rozumu, myślenia – jest szansa na lepsze jutro; ale tam, gdzie nie brakuje pieniędzy, brakuje zaś rozumu i brakuje myślenia – trzeba być bardzo czujnym, bo nie wiadomo, co będzie!
Jak w mojej gminie jest?
To może znów Daukszewicz, bo kiedyś już to publikowałem. Trzeba tekst tylko przemyśleć, a potem odnieść do siebie i gminnego podwórka, czyli ze skali makro przerobić na skalę mikro:

Zbyt często mnie pytają ludzie, co śpiewam im i gram,
Jaki naprawdę jest mój kraj, ja nie wiem, nie wiem sam,
Bo co odpowiedzieć, przy tych gramach stu,
Gdy z wódka sie miesza, tylko gorycz słów.

Nie pan i nie ułan, inny mam dziś fart.
Tu Pewex wytworny, tu obskurny bar
I szare ulice tam, gdzie miał być raj
I gruszki na wierzbach, i to jest mój kraj.

Tu jedni maja grosz powszedni, a drudzy pełny miech.
Tu mądrych orzą, głupich sieja, a trzecim z tego śmiech.
Pijaczki, prostaczki maja wszystko gdzieś,
A ci co przegrali, pija by sie wznieść.

Tu wielki złodziej ex-dobrodziej spokojnie może tyć.
I są uczciwi, żywi hoc tak ciężko jest im żyć.
Tu dziwki, jak śliwki, ze tylko płacić i rwać.
I panny pokrzywki, ze aż strach z nimi spać.

Tu święte krowy jeżdżą w nowych Mercedesach Benz.
Tramwaje maja ci co wstają do pracy piata piec.
I szaletów smród, czy grudzień to czy maj
I zapach maciejki, i to jest mój kraj.

Mężczyźni godnie noszą spodnie, bo na to ich jeszcze stać.
Ci maja gorzej co w honorze postanowili trwać.
Kobiety, niestety - praca, dom i sklep,
By trochę wędzonek dzieciom dać na chleb.

Poetom bywa czasem dobrze, choć częściej bywa źle,
Wiec jaki jest, ja nie wiem sam, po prosu myślę, że
Dla uczciwych to piekło, dla cwaniaków raj,
Dla głupich głupota, dla mnie to mój kraj.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...