Pamiętacie polski film
Marka Lechki „Moje miasto”? Ciekawy obraz. Tym, którzy nie oglądali, polecam.
Wspomniałem jednak tutaj o tym tylko dlatego, aby jasne było, skąd zaczerpnąłem
tytuł wpisu.
Ostatnio praktycznie
nie interesuję się tym, co w gminnej trawie piszczy. Nie chcę krwi sobie psuć.
Wystarczy mi w zupełności tego, czego nasłucham się od znajomych spotykanych
podczas wypadów do „miasta”. Na ulicy – wiadomo –człowiek dowie się
wszystkiego, że nawet na gminnym zadupiu dzieją się istne cuda.
W związku z niektórymi
rewelacjami, o jakich się dowiedziałem, postanowiłem sprawdzić na oficjalnej
stronie www gminy, co tam naprawdę się dzieje. Wychodzę bowiem z założenia, że
to właśnie na oficjalnej stronie www urzędu należy szukać prawdy i tylko prawdy
o tym, co w tejże gminie piszczy. Nie znajdziesz tam chyba tej prawdy z
tischnerowskiego powiedzenia, czyli: tys prowda albo gówno prowda (jak gorole godają)!
Zacząłem zatem krok po
kroku, zakładka po zakładce, informacja po informacji sprawdzać na gminnej
stronie www, co w mojej gminie się dzieje – cuda czy jeszcze tam coś. I
zawołałem: ‑ Bieda! Oj bieda, straszna bieda! Nic się ostatnio nie dzieje albo
jeśli się dzieje, to nic o tym nie piszą, a pisać przecież powinni, mają
obowiązek chwalić się gminni notable, co robią, gdzie i jak, żeby ludzie
wiedzieli i nie błądzili w gąszczu plotek i domysłów. Niech spraw swojej alkowy
strzegą jak lwy, tygrysy, strzegą jak oka w głowie swoich prywatnych spraw.
Niech o tym nikt i nigdzie nie pisze, bo nikt nie ma prawa, jeśli dana osoba
nie chce prywatnością się dzielić. Natomiast gdy idzie o służbę, gdy idzie o
działania w pracy i to w dodatku w pracy zwanej samorządem, to trzeba
koniecznie pisać o każdym swoim kroku, żeby ludzie wiedzieli, gdzie i co wódz
ich robi.
Tymczasem w
„Aktualnościach” gminnych przeczytałem o klauzuli informacyjnej o przetwarzaniu
danych osobowych i o tournee Seniorów ze „Zrękowinami”. Reszta to rocznice i
doroczne święta. Takie aktualności są przecież co roku!
Natomiast w
„Ogłoszeniach” przeczytałem byłem o tym, że konsultacje w sprawie żwirowni
będą. Dowiedziałem się też, że dzień 31 maja to Światowy Dzień bez Tytoniu i
zachodziłem w głowę, co to za wydarzenie o charakterze gminnym!
Następne ogłoszenia
sprzed tygodnia czy dwóch. Zatem całkiem, całkiem aktualne. Na plus!
Do zakładki „Edukacja”
może i warto zajrzeć, ale mnie przecież praca szkół tu nie interesuje, tylko
praca wodza i jego aktywność.
W zakładce „Profilaktyka”
ostatni wpis z października ubiegłego roku, a trzeci od góry z grudnia 2016.
Dość przebrzmiałe, nieprawdaż?
Przechodzę zatem
szybciutko do zakładki „Programy, Plany, Strategie”, a tam w większości
programów, po naciśnięciu kursorem i magicznym kliknięciu wyświetla się
bajeczne NOT FOUND, co można śmiało przełożyć na polski: NIE ZNALEZIONO!
Czy zatem tych
dokumentów (niektóre straciły już swoją aktualność) nie ma? Nie wiadomo!
Przeskakuję potem do
zakładki „Projekty unijne”, bo tych, jak dobrze pamiętam – zgodnie z
zapowiedziami i obietnicami wyborczymi wodza, który kreował się na speca w
pozyskiwaniu środków unijnych – miało być w gminie w brud! No i co? Niespodzianka!
Projekt na termomodernizację kilku budynków użyteczności publicznej i projekt
na cząstkę jednej drogi (jeszcze na dobre nie rozpoczętej budowy). To trochę
mało, myślę, jak na fachowca od składania wniosków i pozyskiwania „darmowej”
kasy z Unii!
Ale – cytując klasyka –
„ciemny tłum wszystko kupi!” I wielu kupiło wodza rzekomą fachowość w pozyskiwaniu
środków z zewnątrz!
W „Zarządzie Miasta
Stawiski” – kolejna zakładka – od września ubiegłego roku też nic się nie
dzieje. A może się i dzieje, tylko Zarząd publicznie, w skromności swojej,
chwalić się przed innymi nie chce! Może członkowie Zarządu zapomnieli byli, że
skoro już tam są, powinni ludziom mówić, co w ramach zarządu robią lub co
zrobić planują.
Podobnie w zakładce
„Organizacje pozarządowe” – od września 2017 roku cisza, jak makiem zasiał.
No i w swojej
wirtualnej podróży po zakładkach na www gminy mojej dotarłem wreszcie do końca,
czyli do zakładki „Rewitalizacja”. A tam – nie, to niemożliwe! – ostatni wpis z
sierpnia ubiegłego roku. A wcześniej zaproszenie wodza na jakąś tam konferencję
z lipca 2017.
Ciśnie się zatem na
usta słynna „rejsowa” NUDA! Ciśnie się, jak cholera i cisnąć nie chce przestać!
Ktoś, kto – jak ja –
nie ma możliwości wypuścić się do „miasta”, powłóczyć po ulicach i pogadać z
ludźmi, tylko musi bazować na oficjalnych informacjach np. z gminnej www
strony, niechybnie dojdzie do przekonania, że w małej gminie na końcu świata
strasznie mało się dzieje i że to straszne zadupie.
Nie nazwiemy przecież
gminnym wydarzeniem kolejnego (cichaczem) wypadu wodza z oldbojami na Litwę –
przecież nie w celu grania na zielonej murawie, w konkretnej formacji czy na
konkretnej pozycji przeciwko litewskim rodakom!
Nie można też
samorządowym sukcesem nazwać tournee Seniorów ze swoim spektaklem, choć to
bardzo cieszy, ale samorządowym sukcesem nie jest.
Zastanawia mnie jedno,
gdy gadam z tym czy tamtym. Wszyscy moi rozmówcy są dziwnie zrezygnowani. Jakby
im było wszystko jedno – Dzieje się coś czy nie! Jakby to mieli gdzieś, że, w
sumie, nic się nie dzieje!
Zdaję sobie sprawę, że tak
sytuacja niektórych ludzi usypia, marazmem prószy po oczach. Nie wolno tracić czujności.
Nie wszyscy są tym nic się niedzianiem znudzeni czy zniesmaczeni. Ci, którzy mają
o sobie mniemanie wielkich tej gminy, mniemanie wielkich małego gminnego świata
– wszechświata , wykonują już ruchy i przygotowują się do jesiennej batalii, wyborami
zwanej. Nie wiem tylko czy obecny wódz jest świadomy tego, że te planowane
działania bynajmniej nie mają na celu umocnić jego pozycji i zagwarantować mu
ewentualną reelekcję. Nie wiem czy wódz obecny zdaje sobie sprawę, że ci, co go
dziś otaczają, planują boleśnie go kopnąć!
Zresztą to trudno
wyczuć, co wódz wie, czego nie wie. Często publicznie tak mówił, jakby wiedział
wszystko. Zostawmy zatem wodza, niech on się martwi o przyszłość! Chociaż powinien
wiedzieć, że trzeba głównie żyć chwilą!
Jeszcze może o tym – o
samorządzie gminnym. Gdy analizuję zachowanie obecnych władz gminnych – wodza i
radnych gminnych – to ciągle przychodzi mi na myśl przypowieść biblijna, o tym,
jak ślepiec ślepca prowadzić postanowił. Jak to się kończy – wiemy. We władzach
samorządowych mojej gminy, zaiste, nie wiadomo, kto owcą, a kto pasterzem, kto
wilkiem w niewinne owcze runo odzianym, a kto biedną owieczką i tu przysłowie
ludowe: Czemuś biedny? Boś głupi! Czemuś głupi? Boś biedny!
I teraz już całkiem
moje: Tam, gdzie brakuje pieniędzy, ale
nie brakuje rozumu, myślenia – jest szansa na lepsze jutro; ale tam, gdzie nie
brakuje pieniędzy, brakuje zaś rozumu i brakuje myślenia – trzeba być bardzo
czujnym, bo nie wiadomo, co będzie!
Jak w mojej gminie
jest?
To może znów
Daukszewicz, bo kiedyś już to publikowałem. Trzeba tekst tylko przemyśleć, a
potem odnieść do siebie i gminnego podwórka, czyli ze skali makro przerobić na
skalę mikro:
Zbyt często mnie pytają ludzie, co
śpiewam im i gram,
Jaki naprawdę jest mój kraj, ja nie
wiem, nie wiem sam,
Bo co odpowiedzieć, przy tych
gramach stu,
Gdy z wódka sie miesza, tylko
gorycz słów.
Nie pan i nie ułan, inny mam dziś
fart.
Tu Pewex wytworny, tu obskurny bar
I szare ulice tam, gdzie miał być
raj
I gruszki na wierzbach, i to jest
mój kraj.
Tu jedni maja grosz powszedni, a
drudzy pełny miech.
Tu mądrych orzą, głupich sieja, a
trzecim z tego śmiech.
Pijaczki, prostaczki maja wszystko
gdzieś,
A ci co przegrali, pija by sie
wznieść.
Tu wielki złodziej ex-dobrodziej
spokojnie może tyć.
I są uczciwi, żywi hoc tak ciężko
jest im żyć.
Tu dziwki, jak śliwki, ze tylko płacić
i rwać.
I panny pokrzywki,
ze aż strach z nimi spać.
Tu święte krowy jeżdżą w nowych Mercedesach
Benz.
Tramwaje maja ci co wstają do pracy
piata piec.
I szaletów smród, czy grudzień to
czy maj
I zapach maciejki, i to jest mój
kraj.
Mężczyźni godnie noszą spodnie, bo
na to ich jeszcze stać.
Ci maja gorzej co w honorze
postanowili trwać.
Kobiety, niestety - praca, dom i
sklep,
By trochę wędzonek dzieciom dać na
chleb.
Poetom bywa czasem dobrze, choć częściej
bywa źle,
Wiec jaki jest, ja nie wiem sam, po
prosu myślę, że
Dla uczciwych to piekło, dla
cwaniaków raj,
Dla głupich głupota, dla mnie to
mój kraj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz