Manipulanci bardzo
często wykorzystują plotkę, pogłoskę czy famę jako narzędzie i oręż w walce z
przeciwnikami. W ten sposób niby osłabiają pozycję przeciwników i niby
wzmacniają swoją. Zapominają przy tym jednak, że plotka to miecz obosieczny i
trudno dostrzec, kiedy samemu oberwie się własną bronią.
Takie działanie często
wynika ze strachu przed otwartą walką na argumenty czy też inną formą
merytorycznej i konkretnej konfrontacji.
Gdy osoby, z którymi
rozmawiam, pytają czy startuję w nadchodzących wyborach samorządowych,
odpowiadam:
‑ Jeśli tylko dożyję i
Zbyszek albo Jarek nie przymkną mnie za coś tam, czego nie zrobiłem, to
stwierdzam kategorycznie, że w wyborach startuję.
A gdy moi rozmówcy
mówią:
‑ No, a przecież ci
albo tamci gadają i rozgłaszają, że nie będziesz startował.
Stanowczo wtedy mówię:
‑ To są plotkarze i
tchórze! Rozsiewają pogłoski, żeby ludzi wprowadzać w błąd. Ja mówię wam –
Startuję! – i jeśli dożyję, tak będzie!
Niech wszyscy mi
przytakną, że przecież nic nie tracę, startując w tych wyborach – nie tracę nic
absolutnie. Przeciwnie – już to pisałem i o tym mówiłem – przy okazji kampanii
znowu spotkam znajomych, pogadam sobie z ludźmi, opowiem, co chcę zrobić, a
takie spotkania to dla mnie czysta przyjemność, więc dlaczego miałbym w
wyborach nie startować! To wyborcy w wyborach mają ostatnie słowo i oni
zdecydują, kto wygra, kto przegra!
Plotkarze się obawiają
mojej kampanii wyborczej – jak będę ją robił, jak prowadził, co mówił. Pewnie
już są ciekawi moich wyborczych pomysłów, o których się dowiedzą, gdy dowiedzą
się wszyscy.
Już teraz mogę zdradzić, że
szczęka im opadnie, gdy kampania się zacznie!
Tu – w mojej małej
ojczyźnie – na samym końcu – początku świata władza nowej jakości i niektórzy
przedstawiciele starej nie mogą zrozumieć, że liczy się tylko człowiek, liczy
sie robota, a nie jakaś tam władza, zaszczyty czy miejsce przy stole na
kolejnej imprezie, liczy się to, co zrobiłeś, co zostawiłeś po sobie, podjęte
decyzje, a nie garść obietnic rzucanych na spotkaniach wyborczymi zwanych!
Uśmiałem się ostatnio
byłem do rozpuku, gdy usłyszałem o tym, jak to mój przyszły wyborczy przeciwnik
obiecuje ludziom pracę – zakłada, że gdy wygra, to tę pracę załatwi, a jeśli ze
mną przegra, to pewnie Waszkiewicz i tak da ludziom pracę, więc nikt tu nic nie
traci!
Muszę przyznać, że to
całkiem ciekawy sposób wykorzystywania mojej osoby w pomnażaniu rzeszy wyborców
i punktów procentowych w tegorocznych wyborach. szkoda tylko, że pomysłodawca
tej sztuczki nie skontaktował się ze mną i nie zaproponował mi jakiegoś
kontraktu. Z pewnością bym kontrakt odrzucił, ale miałby też szacun dla przeciwnika
swojego, a tak to czuję niesmak.
Znajomy z grona radnych
obecnej biernej rady powiedział mi temu dni kilka, że podczas którejś sesji, w rozmowach
kuluarowych stwierdzono, że nie startuję, że już zrezygnowałem i dąłem sobie spokój!
‑ To są barany i głąby,
do tego plotkarze. Nie wiedzą, co mówią! A to, że nie wiedzą, co robią, to już dawno
wiadomo, a raczej dobrze to widać po ich pracy w radzie. Niektórzy, jak widzę, bardziej
zajmują się plotkami, niż tym, co robić powinni dla swoich wyborców i skupić się
na tym, jak w danej chwili głosować – odpowiedziałem radnemu i pożegnałem grzecznie.
Trudno jest walczyć z plotką
i ludzką mentalnością. Łatwiej jest kamień ożywić, niż zmienić ludzkie myślenie.
Dlatego nie warto walczyć z plotkarzami gminnymi, niech tworzą swoje historie i
żyją nimi do bólu!
To straszne być
plotkarzem!
Kimś jednak być trzeba!
I oni są potrzebni, żeby
Zły miał ubaw!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz