9 kwietnia 2019

Krowy, pustaki... i ludzie


O czym to miałem pisać?! Jarosław gotów jest dzisiaj nawet na krowy łożyć, świnie też ogarnie (do nauczycieli tylko cierpliwości nie ma!), byleby tylko w maju wybory któreś tam wygrać, a potem i na jesieni – ciekawym przy tym okrutnie, co jeszcze ten mały (jak ja) człowiek wymyśli po drodze albo co już wymyślił i co trzyma w zanadrzu – jakie kolejne programy – na „plus” oczywiście.
W każdej – bez wyjątku – partii zdarzają się pustaki, czasem to takie przykłady wykształconych pustaków. Wystarczy, że się odezwą i taką tępotą zawiewa, że człowiek musi pomyśleć, na jakim świecie żyje.

Zdarza mi się dość często nosić różaniec na palcu, w aucie – w moim Gratku – mam różaniec znaleziony na emigracji w Nottingham. Był rozerwany, bez krzyża – naprawiłem go sam i jakoś przywiązany do tej rzeczy jestem. Na pewno, gdy stąd wyjadę, zabiorę ją ze sobą. Nigdy nie przyszło mi do głowy, że te moje różańce (na palcu czy w Gratku) to jakieś tam z mojej strony demonstrowanie uczuć religijnych – różaniec i już – co tu więcej gadać. Teraz, gdy jedna z mądrych politycznego świata, o wdzięcznym imieniu Róża (próżna jak w Małym Księciu) powiedziała była, że różaniec w aucie może od razu wróżyć jakiegoś pisiora. Trzeba – pomyślałem – koniecznie mieć studia i tytuł przed nazwiskiem, mówić językami, żeby takim pustakiem w końcu się okazać? Nie widziałem do końca, dlaczego akurat różaniec noszę zawsze przy sobie, ale już teraz wiem – to taki mój talizman, który mnie zawsze chroni przed pustakami takimi, jak właśnie Róża T. I szkoda mi trochę kobiety – nie czuję do niej żalu, nie czuję się obrażony jej pustą wypowiedzią – Józef Tischner miał rację, gdy mówił, że Bóg zabiera rozum tym, których karze – tak było i tutaj. Róża T. nie wie - widać - że pisiory z różańcem mają tyle wspólnego, co ona z myśleniem (w tym konkretnym przypadku).
Miałem też pisać o tym, jak padają pomniki – jak „spotwarzono” pomnik znanego Polakom prałata; jak wychodzą na jaw kolejne nieciekawe sprawy z pontyfikatów świętych wśród ludzi papieży, jak kardynałowie, biskupi zamiatają pod dywan problem pedofilii i dzieci wyświęconych, jak na moich oczach ideał sięga bruku, a owieczki Kościoła ślepo idą za wilkiem. Miałem o tym pisać i napisałem pokrótce. 
Miałem też pisać o tym, że mentalność ludzka nie nadążą dzisiaj za postępem, jaki wokół nas się dzieje. Wielu dzisiaj uważa, że jeśli ma smartfona, do tego jakieś konto na jakimś tam portalu i ma globalny kontakt ze znajomymi w świecie, to już koniecznie musi być cholernie na topie. Taki współczesny się robi człowiek ze smartfonem, że nawet słoma w butach nie razie jak przed laty.
Chciałem też napisać, że w tym pięknym kraju, gdzie pisarze nieznani przymierają głodem, rząd rozdaje dotacje fundacjom kościelnym - obrzydliwie bogatym – wbrew przykazaniom znanym – żeby było na filmy, warsztaty dziennikarskie – wiem, trzeba dziennikarzy, żeby prać mózgi Polaków!
Jakiś już czas powtarzam, że „Polskie zadupie” czeka – poczeka – ale to o felieton chodzi, nie o życie, bo w życiu polskie zadupie dzieje się nieustannie – krowy są jak krowy, świnie świniami zostaną, nauczyciele względy rządzących z bydłem przegrywają, pustaki się nie zmienią – a ludzie? – coś wymyślą, żeby nie zwariować w tym prawicowym raju, w którym solidarność dziś mniej niż gówno znaczy i w którym część związkowców to pieski prezesa. 

Sapienti sat! 
Bywajcie! 
Wrócę,  jeśli tak mi pisane!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...