22 kwietnia 2019

To są dobre święta, pomimo...


Należę do tych ludzki, dla których samotność to luksus – w sumie jestem szczęściarzem, bo nie jestem samotny, a samotny bywam, gdy wyrwę chwilę dla siebie – w samotności potrafię dużo więcej zrobić. Wiem, że to denerwuje moich dobrych znajomych i najbliższych, że czasem znikam bez śladu. Jakbym uchodzi ciągle na sobie tylko znane odludne miejsca i tam próbował odnaleźć siebie ciągle i ciągle na nowo. Tak już mam – tak zostanie – nikt tego zmienić nie zdoła.
Samotność przez krótką część świąt tych owocowała tym, że mogłem znów obejrzeć ulubione obrazy filmowe – „Skazani na Shawshank”, „Zielona mila”, „Pasja”, jakby mi trochę brakuje „Ostatniego kuszenia” Martina Scorsese, ale całkiem możliwe, że to przegapiłem. Za to w sobotę pierwszy raz miałem okazję zobaczyć obraz Dereka Cianfrance’a „Światło między oceanami”. Film z 2016 roku, dla którego kanwą było opowiadanie M. L. Stedman – australijskiej pisarki. Trochę – czuję to teraz – pobieżnie to obejrzałem, ale kto nie widział – zachęcam…
Redaguję też teksty w samotności swojej – takie małe porządki w bałaganie pisarskim.
Ora et labora! – ta benedyktyńska zasada trafia do mojego kurpiowskiego serca najbardziej z całej nauki Kościoła mojego, pogrążonego dziś w aferach i tonącego w dostatku.
Wiem, że to niezgodne z tradycją takie spędzanie świąt – koniecznie zgodnie z tradycją musi być gościna, suto stół zastawiony, jedzenie ponad stan, no i wypitki tyle, że głowa nie zdzierży. Czasem tradycja bywa trudna do uniesienia i trzeba czasem poświęceń, żeby tradycji sprostać!
I tylko Sri Lanka – eksplozje – ofiary w ludziach – zaprawdę, człowiek potrafi być wilkiem w owczej skórze! – prawdziwa tragedia – straszne żniwo ludzkiej głupoty – i prezydent Polski, tym razem wielki szacunek dla słów prezydenta do rówieśnika Srli Lanki – podpisuję się pod tym, jestem z niego dumny i oby tak trzymał!
A potem noc – praca z tekstem – i znów „Zielona mila” – są obrazy, które chyba mi się nie znudzą, chyba za krótko żyć będę, żebym się zdążył znudzić „Misją”, „Zieloną milą”, „Pasją”, „Ojcem Chrzestnym”… Są też książki, które mógłbym czytać i czytać!
Ale wracając do świąt i samotności mojej – to była taka namiastka Świętego Spokoju i… Pisania – dużo szybciej by poszło to, co chciałbym skończyć, ale nie zawsze życie układa się po naszej myśli.
Pozdrawiam serdecznie i jeszcze wesołych Świąt trwającej Wielkanocy – niech w sercach zostanie na długo!
I prezent ode mnie dla wytrwałych w lekturze - !!!???


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...