Należę do tych ludzki,
dla których samotność to luksus – w sumie jestem szczęściarzem, bo nie jestem
samotny, a samotny bywam, gdy wyrwę chwilę dla siebie – w samotności potrafię
dużo więcej zrobić. Wiem, że to denerwuje moich dobrych znajomych i najbliższych,
że czasem znikam bez śladu. Jakbym uchodzi ciągle na sobie tylko znane odludne
miejsca i tam próbował odnaleźć siebie ciągle i ciągle na nowo. Tak już mam –
tak zostanie – nikt tego zmienić nie zdoła.
Samotność przez krótką
część świąt tych owocowała tym, że mogłem znów obejrzeć ulubione obrazy filmowe –
„Skazani na Shawshank”, „Zielona mila”, „Pasja”, jakby mi trochę brakuje
„Ostatniego kuszenia” Martina Scorsese, ale całkiem możliwe, że to przegapiłem.
Za to w sobotę pierwszy raz miałem okazję zobaczyć obraz Dereka Cianfrance’a
„Światło między oceanami”. Film z 2016 roku, dla którego kanwą było opowiadanie
M. L. Stedman – australijskiej pisarki. Trochę – czuję to teraz – pobieżnie to
obejrzałem, ale kto nie widział – zachęcam…
Redaguję też teksty w
samotności swojej – takie małe porządki w bałaganie pisarskim.
Ora et labora! – ta
benedyktyńska zasada trafia do mojego kurpiowskiego serca najbardziej z całej
nauki Kościoła mojego, pogrążonego dziś w aferach i tonącego w dostatku.
Wiem, że to niezgodne z
tradycją takie spędzanie świąt – koniecznie zgodnie z tradycją musi być
gościna, suto stół zastawiony, jedzenie ponad stan, no i wypitki tyle, że głowa
nie zdzierży. Czasem tradycja bywa trudna do uniesienia i trzeba czasem
poświęceń, żeby tradycji sprostać!
I tylko Sri Lanka –
eksplozje – ofiary w ludziach – zaprawdę, człowiek potrafi być wilkiem w owczej
skórze! – prawdziwa tragedia – straszne żniwo ludzkiej głupoty – i prezydent
Polski, tym razem wielki szacunek dla słów prezydenta do rówieśnika Srli Lanki
– podpisuję się pod tym, jestem z niego dumny i oby tak trzymał!
A potem noc – praca z
tekstem – i znów „Zielona mila” – są obrazy, które chyba mi się nie znudzą,
chyba za krótko żyć będę, żebym się zdążył znudzić „Misją”, „Zieloną milą”,
„Pasją”, „Ojcem Chrzestnym”… Są też książki, które mógłbym czytać i czytać!
Ale wracając do świąt i
samotności mojej – to była taka namiastka Świętego Spokoju i… Pisania – dużo szybciej
by poszło to, co chciałbym skończyć, ale nie zawsze życie układa się po naszej myśli.
Pozdrawiam serdecznie i
jeszcze wesołych Świąt trwającej Wielkanocy – niech w sercach zostanie na długo!
I prezent ode mnie dla wytrwałych
w lekturze - !!!???
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz