30 kwietnia 2019

Obrzydlistwo - Śmiać się czy płakać?


O kocie Adolfie, któremu dodałem w nazwie Hit, a który to Adolf Hit zaginął; o tym, jak być nieszczęśliwym i jeszcze tam o czymś – nie będę przecież dokładnie pamiętał, co piszę, bo piszę trochę codziennie i nie sposób się skupić na tym, co już poszło, tylko na tym, co piszę – no to o tym, co wcześniej pisałem dziś na Facebooku, zatem tutaj raczej powtarzać się nie wypada i już! Mogą niektórzy pomyśleć, że nie tylko skupienie, ale i pamięć zawodzi Pisarza Nieznanego. Kto ma ochotę na podróż, zapraszam na moją  stronę FB, a tutaj coś innego – o czym tam nie było.

Obrzydlistwo – Śmiać się czy płakać?
„Obrzydlistwo” - taki tytuł znalazłem dość dawno temu w przepaściach Internetu. Autorzy – Ryba i Alek – pisali na wstępie: Hodował gołębie na mięso Mieszkaniec stolicy hodował gołębie, ale nie było to jego nieszkodliwe hobby. Tam, gdzie mieszkał, śledczy dokonali makabrycznego odkrycia. W lodówce, równiutko poukładane, leżały poobcinane gołębie nóżki i ptasie tuszka. Antoni J. (58 l.) prawdopodobnie mordował biedne ptaki na mięso!
Prawda - makabra straszna - ciała ludzkie leżały w lodówce poćwiartowane, a na dodatek dzieci!!!
A pod koniec tak: Ptasi rzeźnik wpadł przez przypadek. Pewnego dnia nagle zaczął grozić sąsiadom, że ich pozabija. Przerażeni ludzie wezwali policję. Gdy policjanci weszli do mieszkania, ich oczom ukazał się makabryczny widok.
– Znaleźliśmy u niego gotowe wyroby mięsne. W lodówce leżało 6 mrożonych tuszek, wiadro obrączek oraz worek nóżek – opowiada mł. asp. …
Pomyślałem sobie, skoro Polacy tak myślą, o kimś, kto ptaki zabijał, żeby pozyskać mięso, to co o nas myślą Hindusi i o uboju krów? Gołąb to nie jest ptak święty, jak w Indiach święte są krowy – i jedno i drugie myślenie jest dla mnie równie głupie. Jadłem mięso z gołębi – jest smaczne i pożywne – wielu lekarzy zaleca taka dietę chorym. Zabijałem też gołębie po to, żeby je zjeść – dziękowałem Bogu za ten dar – i ciach! – na pewno się nie męczyły, jak krowy podczas uboju, jak miliony kurczaków, świń, indyków, cieląt…
Ciekaw jestem przy tym czy Ryba i Alek byli kiedyś w kurniku, gdzie tuczy się brojlery, czy tylko w markecie przebierali tuszki? Czy Ryba i Alek nie jedzą całkiem drobiu, a jeśli jedzą mięso, to skąd ta obrzydliwość? Jak wielu z nas się wzdraga i zapewnia, że nigdy nie byłby w stanie zabić kury czy koguta, a jednocześnie w sklepie kupuje kilogramami właśnie zabite kury, koguty, krowy, świnie… czy Ryba i Alek wiedzą, jak się uśmierca krewetki, jak zabija się ryby, ślimaki... - jaką te przysmaki ze sklepu przechodzą do sklepu drogę?
Wiem – lepiej nie wiedzieć, tylko kupić i zjeść, a obrzydlistwem nazwać, że ktoś zabił gołębia albo, że ktoś zabija to, co ja kupuję!
Mierzi mnie strasznie takie ludzkie zakłamanie, taka ich delikatność – w mordę! – popieprzona! Zaraz mi na myśl przychodzą te wszystkie pobożnisie i te, co przez bibułkę bułkę, a gołą ręką… Wiem, że to straszne nieszczęście być tak ślepym na siebie – i pieprzyć co innego, a co innego robić. Wierzę natomiast święcie, że niektórzy to robią, nie wiedząc nawet tego, jak przy tym ośmieszają się strasznie.
Przeciętny Japończyk puka się palcem w czoło, gdy słyszy, że Polak przeciętny pije krowie mleko – ale to nawet bardzo dobrze, bo oznacza dokładnie, że głupole nie tylko nad Wisłą mieszkają. 
Jakiś wewnętrzny głos mówi mi ciągle i ciągle – pie.. tych dupków Marek, niech pie…, co chcą, niech fałszywie udają, że zbrodnią jest zabicie gołębia na mięso, a kiełbasa z sarny, to nektar dla podniebienia...
I chyba trzeba będzie posłuchać tego głosu i niech się tacy pie…, a ja poczytam trochę!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...