21 kwietnia 2019

Zmartwychwstawanie moje...


Wstałem dziś z bólem głowy, jakbym Wielką Sobotę spędził nad butelką i nic innego nie robił, tylko zapijał smutki, bynajmniej nie wodą z sokiem z cytryny, ale – jak mówią – napojem bogów, czarodziejką, gorzałą…– tyle w nocy się działo. Błądziłem wśród ciemności, rozmawiałem z synem, przychodzili umarli, wszystko mnie umacniało, dodawało sił, może dlatego ból głowy tuż po przebudzeniu, bo w ciągu nocy więcej, niż za dnia przeżyłem.

Myślałem siłą rzeczy przez kilka ostatnich dni o nauczaniu Chrystusa, Jego misji na ziemi, Jego jakby szaleństwie w dążeniu do zbawienia – takich rozbitków, jak ja – a przecież On wiedział, On wiedział to, czego ja nawet pomyśleć nie umiem, nawet domyślić, przeczuć, a co dopiero wiedzieć! Te rozmyślania – znów siłą rzeczy – zaprowadziły mnie do Ewangelii, ale i „Jezusa nieznanego” Dymitra Miereżowskiego, i jeszcze „Tajemnicy młodości i śmierci Jezusa” W. Korabiewicza. Ten pierwszy to tytan we wspomnianej kwestii. Korabiewicz? – nie mam jeszcze zdania o jego pracy. Trzeba to przetrawić, przemyśleć, potem mówić. Teraz tyle tylko, że sprawa życia i śmierci Jezusa Chrystusa to nie jest kwestia obrazków, kilku kościelnych formułek do pierwszej komunii, formułka przed spowiedzią i całowanie stuły…, to sprawa – rzekłbym – dwóch światów – ducha i materii – przenikających się światów, uzupełniających, z których myśl – duch – idea wybija się na czoło. Jeśli mi będzie dane żyć jakiś czas między ludźmi, to z pewnością powrócę do twórczości autorów i na swój ułomny sposób będę ją promował – ułomny, bo cząstkowy i taki „niedouczony”.
Za oknem siąpi deszcz – przez wielu oczekiwany, jakby świąteczna pora była odpowiednią, aby zeschniętej ziemi zesłać wodę życia, uspokoić umysły żyjące z płodów ziemi.

Myślałem dużo ostatnio o zakłamaniu jakimś, jakimś tępym ogłupieniu niektórych – ogłupieni są sami i chcą ogłupić innych czy li tylko to gra, żeby ludzi urobić? – spłonęła była ostatnio znana w Paryżu katedra. O Boże!, cóż za krzyk powstał – jakby na końcu świata! – bogaci Europy zaczęli się wręcz ścigać, ile na odbudowę katedry przeznaczają, ambony kościelne wręcz się rozdzwoniły, żeby ten niby-symbol najszybciej odbudować, bo tego rzekomo wiara chrześcijańska wymaga…

Tak niedawno jeszcze brakowało środków w bogatej Europie dla uchodźców z Syrii. Nikt nie lamentował nad tym, że islamiści niszczyli w Syrii, Iraku dobra światowej kultury.
Jak do tej płycizny – powszechnego dziś tak – europejskiego myślenia ma się niepojęta głębia zmartwychwstania Pana? Jakie wnioski mogą nasunąć się niektórym? Mnie nasuwa się ten – Książę tego świata nie próżnuje – o, nie! – wręcz nasilił działania!

I żebym nie zapomniał – Wesołego Alleluja!

* Zdjęcia - poza ostatnim - udostępniam z zasobów WP, dziękując przy tym bardzo!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...