Cywilizacja
strachu i kultura nadziei
Józef Kozielecki to jeden
z tych naukowców, którym posiadana wiedza nie nakłada klap na oczy – nie
zasklepia ich w wąskiej specjalizacji – i nie wbija człowieka w butę, ale jest
przyczynkiem do dalszych i dalszych poszukiwań na różnych poziomach i w różnych
obszarach otaczającej nas rzeczywistości.
Ten zmarły dwa lata
temu psycholog, wykładowca akademicki i pisarz bardzo subtelnie, ale przy tym jakże
dosadnie i trafnie opisał Polaków jako nację na ogół borykającą się z deficytem
nadziei, wynikającym z wielu uwarunkowań kulturowych.
Nie będę streszczał
tego, czego streszczać nie wolno, bo można tylko wypaczyć myśl naprawdę piękną.
Dlatego oddaję głos samemu profesorowi i sami oceńcie czy trafnie nas opisał. Dodam
tylko i od razu przeproszę – podkreślenia są ode mnie. A przepraszam, bo takie zabiegi
narzucają czytelnikowi to, co na mnie zrobiło duże wrażenie. Myślę, że to mi ujdzie
i nie dostanę batów. A teraz Kozielecki i fragmenty jego Cywilizacji strachu i kultury nadziei:
…
kultura w dużej mierze wpływa na życie jednostek i zbiorowości. Kształtuje
przekonanie, że świat jest uporządkowany, sensowny oraz przychylny ludziom.
„Poruszają się oni – jak to ujął B. Schwartz – po drogach wytyczonych przez
kultury, które pomagają podróżnym znaleźć własny styl życia”. Ten dorobek
ludzkości wpływa – często w sposób decydujący – na kiełkowanie i wzrost poziomu
nadziei. Największe znaczenie w jej kształtowanie odgrywają kultury, które
można scharakteryzować następująco:
1.
Są one otwarte na przyszłość, będącą czasem nadziei. Młodzież, uczeni,
przedsiębiorcy czy politycy – dzięki uczestnictwu w życiu kulturowym –
koncentrują swoją uwagę nie na tym, co się dzieje, ale na tym, co nastąpi.
Dzięki temu mają odwagę penetrować niepewną przyszłość. Próbują tworzyć jej
wizję. Skupienie uwagi na odległej przyszłości powoduje powstanie
interesującego zjawiska, wykrytego przez A. Strzałeckiego. Zjawisko to, które
można nazwać „skracaniem dystansu”, polega na tym, że ludziom z wizją wydaje
się subiektywnie, iż jutro nastąpi wcześniej, niż wynika to z kalendarza, że
znajduje się już za progiem. Dzięki temu zbliżeniu łatwiej jest kształtować
przyszłość.
Typową
kulturą, która koncentruje się na czasie przyszłym, jest kultura zachodnia,
szczególnie amerykańska. Tymczasem kultura polska tkwi po uszy w czasie
przeszłym. Jej twórcy wierzą zbyt dosłownie, że historia jest nauczycielką
życia. Fakt ten utrudnia wzrost poziomu nadziei Polaków.
Ogromne
znaczenie w czynach i wyczynach ludzi ma umiejętność formułowania celów,
programów…, umiejętność planowania… Dzięki niej ludzie narzucają swój porządek
czasowi przyszłemu , stając się jego konstruktorem, a nie destruktorem.
Cele
te muszą spełniać pewne kryteria. Muszą być nośnikami pozytywnych wartości,
muszą pomnażać… dobro i być… akceptowane. Muszą także być zgodne z zasadami i
normami moralnymi.
Aby
osiągnąć pożądane dobra materialne i duchowe, czyli aby spełnić nadzieję,
ludzie muszą dysponować zasobem środków i metod. Muszą wiedzieć knowing how.
Kultura
– mówiąc przenośnie – jest w pewnym sensie – „wyrafinowaną skrzynką z narzędziami”.
Zawiera ona wiedzę o umiejętnościach poznawczych, społecznych i duchowych. Te
umiejętności pozwalają osiągać tradycyjne, dobrze znane cele.
Tymczasem,
aby zdobyć dobra nowe, użytkownik musi wymyślić innowacyjne metody…
Ważne
znaczenie mają osiągnięcia kultury w kształtowaniu silnej woli. Pomaga ona
ludziom zaczynać działanie w odpowiednim czasie i kończyć je w terminie.
Ułatwia usuwanie przeszkód i barier. Wpływa na determinację i hart ducha….
W
Polsce, w której znaczną rolę w kształtowaniu osobowości odegrał romantyzm,
silna wola i wytrwała motywacja są ciągle marzeniami. Mieszkańcy mojego kraju
prawie wszystko zaczynają za późno i kończą za późno. Często również przerywają
swoje czyny w pół drogi. Słaba wola – moim zdaniem – to główna przyczyna
frustracji.
W
działaniu człowieka decydujące znaczenie mają również zewnętrzne warunki…
tradycja kulturowa, sztuka… miejsce zamieszkania.
(…)
To tyle na razie tekst Kozieleckiego,
tekstu – przypomnijmy – z 2006 roku, a – przyznacie – jak trafnie
scharakteryzował profesor działanie naszych elit politycznych. Nawet nie tylko
naszych, ale z pewnością tych, które mają problem z prawdziwym deficytem nadziei
w myśleniu i życiu codziennym.
Kiedy
czytam takie teksty, właśnie wtedy czuję się dumny z faktu, że jestem Polakiem.
Szacunek dla autora!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz